Nie wiem, czy ktoś poruszał tu taki temat - osobiście nie znalazłam takowego.
Mój problem (o ile jest problemem, a nie czymś, co sobie ubzdurałam) to strach przed odebraniem dzwoniącego telefonu, strach przed rozmową.
Piszę smsy, piszę maile, rozmawiam na gg. Ale ewentualność, że będę musiała rozmawiać z kimś 'na żywo', słysząc go, a nie widząc, przeraża mnie.
Spoglądając na wyświetlacz i widząc numer dzwoniącego, jestem sparaliżowana, natychmiast odrzucam połączenie, albo rzucam telefon pod poduszkę; wmawiam innym, że telefon nawala, że mam coś nie tak z głośnikiem, że nie było mnie w pokoju gdzie zostawiłam aparat, że się rozładował... Czuję zawroty głowy, mam ochotę zemdleć. Kiedy ktoś jest w moim towarzystwie i muszę odebrać (nie wyobrażam sobie tłumaczyć komuś: "słuchaj, boję się odebrać..."), o dziwo podczas rozmowy się rozkręcam, i chociaż cała drżę i nie mogę złapać oddechu, to rozmowa przebiega w miarę normalnie.
Nie potrafię odebrać zarówno jak dzwoni ktoś, kogo znam (nawet chłopak czy najlepsza przyjaciółka), jak i ktoś, kogo nie znam.
To samo tyczy się domofonów (nienawidzę domofonów!). Czasami to samo dzieje się ze mną w sytuacjach życiowych - strach przed kupieniem biletu w kiosku, zapytania kogoś o drogę, zapytanie ekspedientki czy aptekarki, ile coś kosztuje...
Jednak zwykle jestem osobą, która swoją bezpośrednością i odwagą potrafi wręcz zaskoczyć, podejść do kogoś nieznajomego i powiedzieć cokolwiek...
Czy jest ktoś, kto ma podobne objawy?
Jak mogę sobie pomóc?
Wyrzucić komórkę...?