Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. Witaj Rivenraven! Lęk przed opinią innych ludzi często zasadza się na niskim poczuciu własnej wartości i jego pochodnej - nieumiejętności bycia asertywnym. Ludzie generalnie nie bardzo lubią, kiedy wytyka się im jakieś błędy czy wady. Lubimy być chwaleni i podziwiani - to naturalne. Komplementy łechcą nasze ego. Niejednokrotnie zdarza się tak, że osoba, której słusznie zwróci się uwagę, zaczyna przypisywać złe intencje i wady osobie, która miała odwagę skomentować niepoprawny uczynek. Na zasadzie projekcji przypisuje się swoje słabe strony osobie, która śmiała powiedzieć, że my nie jesteśmy do końca fair. W ten sposób powstaje szereg konfliktów, następuje eskalacja spirali konfliktu - "Ty jesteś nie fair", "Ja jestem nie fair? To ty jesteś nie w porządku!". I tak powstają wzajemne przepychanki słowne. Zdrowa i adekwatna samoocena jest niezależna od tego, co myślą o nas inne osoby. To nie znaczy, że mamy ignorować wskazówki innych. Chodzi o to, że osoby z wysoką samooceną potrafią przyjąć nawet krytykę, ale też rozsądnie ją ocenić - "Czy była słuszna, czy raczej bezpodstawna? Może rzeczywiście jest coś na rzeczy i powinienem nad czymś popracować?". Osoby z niską samooceną reagują na krytykę dwojako - albo wycofują się, unikają kontaktów, by nie narażać się na potencjalne krytyczne uwagi pod swym adresem, albo reaguję na krytykę zbyt gwałtownie, np. gniewem i agresją. O rodzajach samooceny i jej wpływie na życie można przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/samoocena Pozdrawiam
  2. O rodzajach miłości -warunkowej i bezwarunkowej - trafnie, choć troszkę filozoficznie, pisze Erich Fromm w "Ucieczce od wolności". Polecam. Osobiście, wydaje mi się, że ten, komu w dzieciństwie odmówiono miłości rodzicielskiej, ma trudności z obdarowywaniem miłością w życiu dorosłym innych ludzi. Albo kocha "za bardzo", jakby "żebrał o miłość" - myśli, że skoro będzie kochał kogoś tak totalnie, tak na maksa, to ten ktoś odwdzięczy mu się tym samym, też zacznie go kochać, a często jest diametralnie inaczej. Jednostka taka uwikłuje się w toksyczny związek, relację opartą na uzależnieniu emocjonalnym od partnera. Inna opcja to taka, kiedy osoba niekochana nie dostała w dzieciństwie wzorca miłości i nie potrafi kochać innych. Jest chłodna, zdystansowana, obojętna, nie umie zaangażować się w związek. Żyje trochę tak obok ludzi niż z ludźmi... Czasem jednak miłość rodzicielską można sobie kompensować miłością ofiarowaną nam przez babcię, ciocię czy dziadka.
  3. olciablue, alkoholizm to choroba, na którą choruje się całe życie i nawet długotrwała abstynencja nie gwarantuje, że alkoholik nie wróci do nałogu. Poza tym cierpi cała rodzina chorego, nie tylko ten, kto wpadł w sidła uzależnienia. Nadużywanie alkoholu przez jednego z domowników wywołuje u pozostałych członków rodziny strach, lęk, gniew, smutek, napięcie, wstyd, upokorzenie. Strach i lęk wynikają nie tylko z konkretnych i powtarzających się zagrożeń, ale wiążą się też z rozpadem systemu więzi i oparcia, który powinien istnieć w domu rodzinnym i dawać członkom rodziny poczucie bezpieczeństwa. Nierzadko rysowane na sesjach terapeutycznych genogramy ukazują, że alkoholizm pojawia się cyklicznie w każdym pokoleniu w rodzinie. Schemat patologii picia powiela dziadek, ojciec, wujek, a potem dzieci. Synowie alkoholików na zasadzie modelowania sami uczą się pijaństwa, a córki wychowane w rodzinach, gdzie dominował alkohol, wykazują tendencję do wiązania się z mężczyznami ze skłonnością do alkoholizmu. Ponadto pojawia się problem współuzależnienia. Żona traci energię, by usprawiedliwiać uczynki męża, których nieświadomie dopuścił się podczas upojenia alkoholowego. Ukrywa się smutną prawdę przed otoczeniem, bo "co ludzie powiedzą". Człowiek czuje się jak w matni, z której nie ma ucieczki. A jest! Trwanie w związku, który unieszczęśliwia, na pewno nie jest "dobrem" dla dziecka. Dziecko, owszem, kocha tatę. Ale tylko szczęśliwi rodzice mogą dać szczęście swojej pociesze. Trwanie w patologii, niby dla "dobra" malucha, jest tylko samooszukiwaniem się. Na pewno lepiej mieć pełną i szczęśliwą rodzinę niż rozbitą. Ale kiedy mąż-alkoholik nie chce się leczyć, nie chce przyznać, że potrzebuje pomocy, twierdzi, że ludzie nie są mu do niczego potrzebni, to czasami trzeba postawić twarde ultimatum, by zmobilizować go do działania, zagrozić odejściem i odejść, choćby na jakiś czas. Może świadomość utraty tego, na czym naprawdę mu zależy, sprowokuje go do leczenia i pojawi się szansa na odbudowanie związku.
  4. Witam! Dopiero teraz zajrzałam do tego wątku i nie jestem na bieżąco. Zainteresowanym polecam jednak artykuł traktujący o nerwicy w ciąży. Warto przeczytać. http://abcnerwica.pl/nerwica-a-ciaza Pozdrawiam
  5. Best z twoich słów, trochę chyba prześmiewczych i ironicznych, nic nie wynika, a na pewno taką "argumentacją" nie przekonasz innych, że NLP jest skuteczne. Subiektywne stwierdzenie nie wystarcza. Trzeba merytorycznych dowodów, a sam Bandler mówi, że NLP to nie nauka, tylko sztuka i nie da się jej empirycznie weryfikować...
  6. Tak jak zauważył Noopii - umiejętność dawania bezwarunkowej miłości to często pobożne życzenie. Niby mówi się, ze matka, ojciec mają kochać dziecko bezwarunkowo, mają je kochać za to, że po prostu jest. Niestety, w rzeczywistości częściej jest tak, że rodzice kochają dziecko nie za to, że jest, tylko JAKIE jest. Maluch musi sprostać wymaganiom, jakie stawiają przed nim opiekunowie, by zasłużyć na rodzicielską miłość, usłyszeć pochwałę albo przynajmniej uniknąć kary. Niestety, rodzice bardziej czy mniej świadomie kochają dziecko za coś - za posprzątany pokój, zdyscyplinowanie, dobre oceny w szkole, posłuszeństwo itp. W skrajnych przypadkach toksyczni rodzice wprost deklarują, że odmówią miłości dziecku, jeżeli ono nie zrobi tego i tamtego. W sposób jawny i wprost mówią dziecku, że kochają je warunkowo, że maluch musi niejako udowodnić, że zasługuje na to, by być kochanym. W ten sposób dziecko rośnie z przekonaniem, że na miłość trzeba sobie zasłużyć, że nie można być akceptowanym za to, jakim się jest. W ten sposób powstaje pożywka dla niskiej samooceny. O toksycznych rodzicach można przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/toksyczni-rodzice
  7. Dziękuję Laima za jeden głos "pro" dla psychoterapii i trzymam kciuki za owocne zmiany w wyniku udziału w psychoterapii
  8. Zgadzam się z Mad_Scientist i zujzuj. NLP brakuje naukowego poparcia. A definicji NLP można znaleźć mnóstwo i żadna z nich nie jest merytoryczna, jak dla mnie. Na samej stronie Polskiego Instytutu NLP można znaleźć mnóstwo pseudo-intelektualnych terminów, wyjaśniających istotę programowania neurolingwistycznego. Niektóre zamieszczam niżej: NLP to studium efektywności i model sposobu, w jaki ludzie organizują swoje doświadczenie. (Joseph O'Connor, John Seymour) NLP to studium subiektywnego doświadczenia, które dostarcza wiedzy na temat tego, w jaki sposób nasze wzorce spostrzegania i myślenia prowadzą do sukcesu lub porażki. (Peter Wrycza) NLP to studium doskonałości i model, który wyjaśnia, jak tworzy się struktura ludzkiego doświadczenia, w jaki sposób ludzie programują swoje myśli, emocje i zachowania, a także jaki wpływ nasze procesy neurologiczne i język wywierają na kodowanie, przetwarzanie, magazynowanie i odtwarzanie informacji. (Bob Bodenhamer, Michael Hall) NLP jest zbiorem zasad, modeli i narzędzi pomocnych w uczeniu się, komunikowaniu i wprowadzaniu zmiany. Opisuje także, w jaki sposób umysł oraz język (werbalny i niewerbalny) są przez nas używane do przekazywania, formułowania i wyrażania myśli. (David Molden) Tylko z tych definicji nic nie wynika... I daleka byłabym od hurraoptymizmu oraz poparcia dla osób twierdzących, jakoby w dwie godziny dało się wyleczyć człowieka z depresji endogennej, której przyczyny tkwią na podłożu biologicznym. Radzę włączyć myślenie krytyczne...
  9. Niekontrolowane napady autoagresji (bicie się, samookaleczanie itp.) są często skutkiem kumulacji negatywnych emocji. Czasem napady takie mogą też świadczyć o jakichś zaburzeniach nerwicowych (lękowych). Osoby, którym trudno panować nad swoimi reakcjami mają również problemy z kontrolą ekspresji emocjonalnej. Bardzo ważne jest, w jakich okolicznościach zdarzają się takie napady bicia się, jakie objawy temu towarzyszą, co człowiek myśli bezpośrednio przed atakiem? Istotna kwestia to również zastanowienie się nad swoją sytuacją rodzinną, zawodową, społeczną... Co mogło się przyczynić i być "wentylem" dla takich niekontrolowanych reakcji?
  10. O psychoterapii słyszy się coraz więcej w publicznym dyskursie. Czasem więcej zamieszania niż rzetelnej informacji. Często jako psychoterapię przedstawia się pomysły, które z pewnością nie są psychoterapią, jak np. radykalne wybaczanie, manipulacja wg NLP czy ustawienia Hellingera. Można wyobrazić sobie, jak działania uzdrowiciela leczącego ciężkie choroby przy pomocy glinki ceramicznej spotykają się z szerokim komentarzem medialnym w stylu: „Oszuści wykorzystują ludzi udając, że potrafią leczyć raka. Trzeba wreszcie skończyć z tymi szarlatanami, podającymi się za profesjonalistów”. Właśnie coś takiego przytrafia się psychologom i psychoterapeutom, przedstawianym niekiedy w poważnej publicystyce jako szamani, naciągacze czy fałszywi prorocy. W konsekwencji jakiś zdezorientowany czytelnik nie zgłosi się po pomoc psychoterapeutyczną, chociaż jej rzeczywiście potrzebuje (Bo przecież psychoterapia to oszustwo!), inny zmylony sugerującą psychoterapeutyczność nazwą, poszuka takiej pomocy na warsztatach z „terapii prowokatywnej”, jeszcze inny w nieufności porzuci psychoterapię, która ułatwiała mu znośne funkcjonowanie, mimo głębokiego zaburzenia. Nie zamierzam bronić psychoterapeutów, bo wiadomo, że zdarzają się – jak w każdym zawodzie – osoby nieuczciwe czy zaburzone. Wprawdzie, jeśli lekarz na porodówce zionie wódką, proboszcz myje dziewczynki na plebanii, a adwokat odpłatnie dostarcza fałszywe ekspertyzy, nie prowadzi to do podważania racji bytu całego zawodu, podczas gdy psychologia czy psychoterapia ze znacznie błahszych powodów staje się przedmiotem potępiających ocen. Czasem kontrowersje wokół psychoterapii biorą się też z nieścisłości słów i niejednoznaczności definicji. Co jest, a co nie jest psychoterapią? „Psychoterapia to zastosowanie metod klinicznych i oddziaływań interpersonalnych pochodzących ze sprawdzonych twierdzeń nauk psychologicznych w celu odpowiedzi na zaburzenie, objaw, trudność, kłopot czy cierpienie. Może być pomocą dla osób (par, rodzin) cierpiących nie tylko z powodu chorób psychicznych, ale również trudności, dysfunkcji, nieprzystosowania. Uprawianie psychoterapii wymaga wieloletniego szkolenia. Psychoterapeuta to specjalista po magisterskich studiach wyższych (najlepsze przygotowanie teoretyczne mają psychologowie i lekarze psychiatrzy), który ukończy kilkuletnie podyplomowe szkolenie prowadzone przez doświadczonych ekspertów”. Czy psychoterapia rzeczywiście pomaga? Psychoterapia jako metoda jest sprawdzona i skuteczna, a współcześnie istnieje wiele badań to potwierdzających. Odsyłam do klasycznej już pracy Smitha, Glassa i Millera z 1980 roku, która podsumowuje wyniki 475 badań. Wynika z nich, że skuteczność psychoterapii jest większa lub porównywalna ze skutecznością uznanych oddziaływań w medycynie (na przykład leków na artretyzm, leków antydepresyjnych, leków obniżających cholesterol) czy edukacji. Dotyczy to oczywiście psychoterapii z solidnym zapleczem klinicznym i naukowym, przebadanej w umożliwiających to ośrodkach klinicznych. Najczęściej badano psychoterapię poznawczo-behawioralną, ale nie tylko ona uzyskała naukowe potwierdzenie. Zainteresowani mogą sięgnąć do artykułu Jonathana Shedlera (American Psychologist z 2010 roku), gdzie autor przytacza dane dowodzące skuteczności i trwałości psychoterapii psychodynamicznej, mającej swoje korzenie zarówno w psychoanalizie, jak i w teoriach relacji z obiektem.
  11. Zwolennicy programowania neurolingwistycznego uznają NLP za naukę, która jest skuteczna, ponieważ działa. Środowiska naukowe i medyczne nie uznają NLP za teorię naukową, a wręcz zarzucają jej pseudonaukowość. Psychologowie natomiast twierdzą, że NLP działa, ale tylko w zakresie wchłoniętej naukowej psychologii, np. w zakresie terapii ericksonowskiej. NLP zarzuca się przede wszystkim brak dowodów, które potwierdzałyby skuteczność stosowanych metod. Poza tym rośnie liczba osób, które zawiodły się na NLP i jakości świadczonych szkoleń, twierdząc, że padły ofiarą manipulacji. NLP brakuje niezachwianych podstaw naukowych. Co prawda, podkreśla się czerpanie z dorobku naukowego innych dyscyplin naukowych, np. teorii społecznego uczenia się Alberta Bandury czy dorobku lingwisty Noama Chomsky’ego, ale kontrola eksperymentalna nie potwierdziła żadnej z fundamentalnych hipotez NLP. Trenerów NLP często posądza się o amoralność, manipulację psychologiczną, demagogię argumentów i orientację na korzyści finansowe. Certyfikaty otrzymuje się po ukończeniu płatnego szkolenia NLP, bez żadnych innych warunków wstępnych, przy czym licencja wymaga aktualizacji, gdyż jest terminowa, czyli jej ważność trwa przez określony czas. Poza tym, programowanie neurolingwistyczne tworzy własną terminologię albo korzysta z tradycyjnych słów, zmieniając ich znaczenie. Język staje się enigmatyczny, co według sceptyków NLP uważa się za przejaw ignorancji dla środowisk naukowych oraz tendencję do zamykania się „we własnym świecie”. NLP uznawane jest za styl życia charakteryzujący się ciekawością wobec świata i ludzi, dążeniem do doskonałości oraz zamiłowaniem do śmiałego eksperymentowania i usuwania ograniczeń stojących na drodze do sukcesu i satysfakcji we wszystkich dziedzinach życia. Aktualnie obserwuje się zjawisko polaryzacji postaw w stosunku do NLP. Ludzie wykazują albo skrajną nienawiść do NLP - nie wiedząc w ogóle, na czym ten nurt psychologii polega - albo bezwarunkowo i fanatycznie kochają NLP, zaciekle broniąc się przed argumentami godzącymi w skuteczność stosowanych metod. Rzadko kiedy można dostrzec postawy neutralne i obojętność wobec technik NLP. Więcej o programowaniu neurolingwistycznym pod linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/podstawy-nlp
  12. Warto sobie uzmysłowić, że tylko szczęśliwy rodzic może dać prawdziwe szczęście dziecku. Dzieci wbrew pozorom bardzo dużo rozumieją, czują i zdają sobie sprawę, że między rodzicami coś nie gra. Trwanie w toksycznym związku, niby dla "dobra dziecka", tak naprawdę robi mu więcej krzywdy. Jak można nauczyć dziecka miłości, szacunku, zgody, zaufania, kiedy w małżeństwie panuje chłód, dystans, wrogość, podejrzliwość - same negatywne uczucia? A dziecko patrzy i uczy się. Obserwuje i powiela niekonstruktywne schematy zachowań rodziców. Dziecko, czując, że coś nie gra między rodzicami, oczywiście będzie na tyle "rozsądne", że "dopasuje się" niejako do obowiązującego schematu, przyjmując jedną z ról, np. kozła ofiarnego, maskotki rodzinnej czy dziecka niewidocznego. Na "koźle ofiarnym" zwykle skupiają się wszystkie problemy rodziny, co przejawia się z reguły poprzez agresję. Dziecko to nie radzi sobie z problemami w domu, a co za tym idzie również w szkole. Z reguły rolę kozła ofiarnego pełni dziecko młodsze, które nie potrafi konkurować ze starszym rodzeństwem o uznanie. Nie może się „przebić”. Nie jest też najmłodsze, a więc nie może liczyć na specjalne względy. W związku z tym kozioł ofiarny szuka wsparcia na zewnątrz i bardzo często wpada w środowisko tzw. marginesu społecznego. Ma trudności w szkole, wagaruje, ucieka z domu, wchodzi w konflikty z rodzicami, często również z rodzeństwem. Z plakietką „trudnego dziecka” czuje się skazane na przegraną. Stara się więc znaleźć zainteresowanie wśród podobnych do siebie, wycofanych osób. Szuka zainteresowania, lubi być w centrum uwagi, a z drugiej strony nie potrafi nawiązać głębokiej i trwałej relacji z drugim człowiekiem. Rolę rodzinnej maskotki odgrywa najczęściej najmłodsze dziecko w rodzinie. Traktowane z pobłażliwością, ulubieniec rodziny, którego nikt do końca nie traktuje poważnie. Jego zachowanie przybiera formę błaznowania – w sytuacjach napięcia czuje wewnętrzny przymus jego rozładowywania poprzez wesołkowatość, zabawianie otoczenia, żartowanie. Wszystko to ma na celu odwrócić uwagę od głównego problemu w rodzinie, np. kłótni rodziców. Rodzinna maskotka to osoba, która pomimo odczuwanego smutku, lęku i rozpaczy, śmieje się. W pewnym sensie zatraca granicę tego, co naprawdę odczuwa, a co jest wyuczonym zachowaniem. Może być ulubioną wnuczką, córką i koleżanką w klasie, ale mimo tych wszystkich ciepłych relacji będzie czuła głębokie osamotnienie. Z tego też powodu łatwo ucieka w świat używek, co pomaga zapomnieć o problemach i oderwać się od trudnej i zagmatwanej rzeczywistości. Rola ta jest bardzo niewdzięczna i powoduje głębokie wewnętrzne rozbicie i poczucie zagubienia, którego otoczenie zewnętrzne może nie dostrzegać. "Dziecko we mgle" to dziecko niewidoczne. Jest najczęściej najmłodszym dzieckiem w rodzinie. Określenie to bardzo dobrze odzwierciedla rolę, jaką dziecko pełni w rodzinie. Sprawia bowiem wrażenie, jakby go nie było. Jest nieśmiałe, grzeczne, ciche i… zagubione. W szkole często niezauważalne przez nauczycieli. Nie stwarza problemów, ale też nie wybija się, nie stara się być w centrum zainteresowania. Czuje się niepewne, jest zamknięte w sobie. Od problemów ucieka w świat marzeń o lepszej przyszłości. Często osoby te nie potrafią nawiązywać bliskich relacji, gdyż idealizują je i myślą życzeniowo. Marzą o lepszym świecie – o idealnej miłości, o byciu idealnym rodzicem. Rola dziecka we mgle jest bardzo trudna, gdyż osoby te nie zwracają na siebie uwagi innych ludzi, tłumiąc problemy. Nie potrafią nawiązywać bliskich kontaktów z innymi, czują się osamotnione, nieszczęśliwe, niezrozumiane. Tak naprawdę wiele mechanizmów w rodzinach toksycznych przebiega poza świadomością jej członków, a każdy próbuje się jakoś dopasować do niezbyt wygodnego układu, z którego boi się wyjść i zburzyć patologiczny system, który nie satysfakcjonuje, ale w którym się tkwi, bo jest przynajmniej znany i dlatego "bezpieczny".
  13. Lukrecja28, wydaje mi się, że objawy, o których wspomniałaś (lęk, napięcie, ataki paniki, palpitacje serca, myśli natrętne itd.) mogą wskazywać na jeden z rodzajów izolowanej fobii, a mianowicie mysofobię albo inaczej rupofobię, czyli patologiczny lęk przed brudem. Chorobliwa reakcja na możliwość zabrudzenia się powoduje lęk przed ludźmi i unikanie sytuacji społecznych, które narażają na potencjalne interakcje, stwarzając prawdopodobieństwo dotyku i zabrudzenia się jakimiś zarazkami czy przeniesienia jakichś bakterii. Lęk przed brudem często współwystępuje z innymi zaburzeniami, jak fobie społeczne, arachibutyrofobia (lęk przed zarazkami), bakteriofobia (lęk przed bakteriami), depresja czy nerwica natręctw. Rzetelna diagnoza różnicowa wymaga konsultacji psychiatrycznej. Więcej o NN pod linkami: http://portal.abczdrowie.pl/nerwica-natrectw http://portal.abczdrowie.pl/co-to-jest-nerwica-natrectw
  14. kaka3357, z tego, co napisałaś nie wynika, byś cierpiała na jakiś rodzaj nerwicy. Według mnie, możesz przejawiać problemy na tle zaburzeń zachowania. Twoja impulsywność, agresywność, skłonność do irytacji, łatwe "wkurzanie się", bicie kolegów i koleżanek świadczą raczej o nieumiejętności kontrolowania negatywnych emocji. Osobiście, radziłabym skorzystać z pomocy pedagoga szkolnego lub psychologa, który na pewno zna skuteczne sposoby radzenia sobie ze złością i gniewem i podpowie ci, co możesz robić, by pozbyć się nieprzyjemnych emocji. Godne polecenia są też treningi asertywności. Będąc sama, nasilasz tylko w sobie poczucie frustracji, co na pewno nie pomoże ci uporać się ze złością i agresją. Zastanów się nad tym...
  15. Loo, twoje myśli na temat siebie samej są niepokojące i mogą świadczyć o anoreksji (przeświadczenie o byciu otyłą, mimo lekkiej niedowagi, brak akceptacji swojego ciała itp.). Zgadzam się z Moniką1974 - niska samoocena sama się nie podniesie. Swoim poczuciem niższości szkodzisz nie tylko sobie, ale cierpi na tym również twój związek z partnerem. Brak akceptacji własnego ciała przekłada się bowiem na brak satysfakcji z bliskości i z seksu. Twój partner ma racje - nie ma sensu porównywać się z jego eks. Przecież na świecie zawsze znajdzie się ktoś lepszy od nas w jakiejś dziedzinie - szczuplejszy, o bardziej zadbanych włosach, zgrabnych nogach, z lepszym poczuciem humory, lepszy w kuchni, lepszy jako kierowca samochodu itp. To nie powód, by uzależniać swojej samooceny od tego, jak wypadamy w zestawieniu z innymi. O tym, jak walczyć z kompleksami i popracować nad własną samooceną, można przeczytać pod poniższymi linkami: http://portal.abczdrowie.pl/jak-pozbyc-sie-kompleksow http://portal.abczdrowie.pl/jak-podniesc-poczucie-wlasnej-wartosci
  16. Laima, a jak oceniasz skuteczność terapii? Czy pomogła ci uporać się z twoimi problemami? Co daje ci osobiście psychoterapia?
  17. Witam! Nie ma specjalnie wyselekcjonowanych metod do zestawienia chorobowego zaburzenia osobowości + schizofrenia. Zwykle jest to leczenie kompleksowe, dobrane do konkretnego pacjenta. Więcej o leczeniu schizofrenii można przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/leczenie-schizofrenii Schizofrenia i zaburzenia osobowości wymagają wielu skutecznych interwencji na poziomie społecznym, psychologicznym i wspólnotowym. W ostatnich latach rozwinęło się nowe podejście terapeutyczne nazwane „wzmacnianiem strategii radzenia sobie” (ang. Coping Strategy Enhancement, CSE). Celem SCE jest systematyczne uczenie pacjenta stosowania skutecznych strategii radzenia sobie z objawami psychotycznymi i z towarzyszącym im napięciem emocjonalnym. Zainteresowanych odsyłam do linku. Nieoceniona jest jednak także terapia behawioralno-poznawcza oraz interwencje na płaszczyźnie rodziny chorego. Pozdrawiam
  18. marta8787_87, zagadnienie funkcjonowania seksualnego chorych na schizofrenię często jest przemilczane. Schizofrenia ma jednak wiele aspektów związanych z aktywnością hormonów płciowych. Nie chodzi tu wyłącznie o fakt, że neuroleptyki i niektóre leki przeciwpsychotyczne II generacji podnoszą stężenie prolaktyny, co jest jednym z ich działań niepożądanych. Zaburzenia dotyczące równowagi hormonalnej są obecne w patofizjologii schizofrenii, zanim zacznie się jakiekolwiek leczenie. Zaburzenia te nie dotyczą tylko i wyłącznie prolaktyny - gra hormonalna polega przecież na łańcuchu wzajemnie ze sobą powiązanych sprzężeń. Zmiana stężenia jednego hormonu znajduje odbicie w całości regulacji hormonalnej danej osoby. Dokładana rola hormonów reprodukcyjnych w patologii schizofrenii jest nadal przedmiotem badań. Sugeruje się tu duże znaczenie zarówno estrogenów, jak i testosteronu. Oba te hormony mają istotne znaczenie w regulacji psychiki i biologii człowieka, wpływając na funkcje kognitywne, emocje i nastrój. Co ciekawe, zbyt niskie stężenie estrogenów może powodować pojawianie się objawów psychotycznych. Zarówno wiek zachorowania na schizofrenię, jak i przebieg choroby u kobiet mogą odzwierciedlać wahania stężeń estradiolu 17-beta w okresie reprodukcyjnym. Ponadto, neurony dopaminowe biegnące z podwzgórza do przedniej części przysadki mózgowej tworzą dopaminergiczny szlak guzkowo-lejkowy. W prawidłowych warunkach ich aktywność blokuje wydzielanie prolaktyny. Jednak, jeśli są one zablokowane przez leki neuroleptyczne, to hamowanie jest ograniczone, a wydzielanie prolaktyny wzrasta. Ze wzrostem stężeń prolaktyny wiążą się następujące niekorzystne efekty: - zaburzenia stężeń hormonów reprodukcyjnych; - zaburzenia miesiączkowania u kobiet; - mlekotok; - dysfunkcje seksualne; - niepłodność; - przyrost masy ciała i otyłość; - wpływ na nastrój; - zmniejszenie gęstości kości. Klasyczne neuroleptyki upośledzają aktywność seksualną, wywołują impotencję i zakłócają ejakulację. Spadek libido po neuroleptykach może wiązać się hiperprolaktynemią, będącą następstwem zablokowania receptorów dopaminergicznych w osi podwzgórzowo-przysadkowej.
  19. Laima, istnieje wiele form psychoterapii. Jedną z nich jest psychoterapia długoterminowa, która może trwać nieprzerwanie nawet kilka lat. Czy jest to bezpieczne? Na pewno powinno być. Psychoterapeuta powinien tak prowadzić proces, by nie dopuścić np. do uzależnienia się pacjenta od spotkań z terapeutą, by nie uzależnił się od terapeuty. Więcej na temat psychoterapii długoterminowej można przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/psychoterapia-dlugoterminowa Laima - pojawia się jeszcze jedno pytanie. Czy przez cały czas korzystania z pomocy psychologicznej uczęszczałaś na terapię do jednego terapeuty, czy w tym czasie zmieniałaś specjalistów i niezadowolona efektami ich działania, udawałaś się do kolejnego terapeuty z nadzieją na szybką poprawę zdrowia i samopoczucia?
  20. alukard88 możliwe, że twoje problemy z osiągnięciem pełnego wzwodu mają charakter sytuacyjny, skoro w jednych okolicznościach "sprzęt" odmawia posłuszeństwa, a w innych - funkcjonuje całkiem sprawnie. Może warto, byście wspólnie zastanowili się, co jest powodem tego, że nie możesz osiągnąć pełnego wzwodu - stres przed "pierwszym razem", obawa, że słabo wypadniesz w oczach doświadczonej partnerki, zadaniowe podejście do seksu, a może faktycznie problemy emocjonalne? Co prawda, nie dziedziczy się samej depresji, ale podatność na zachorowanie na nią. Niewykluczone, że skoro twoja siostra cierpi na depresję, że ty też możesz wykazywać predyspozycje w tym kierunku. Oczywiście, sam musisz zastanowić się nad swoim samopoczuciem i nastrojem. Czy ostatnio nie był zaniżony, czy nie popadałeś w jakieś dołki?
  21. Witam rav71! Nie sądzę, by twoje „kłopoty zawodowe” wynikały z solidnego lenistwa i migania się przed pracą, tym bardziej, że sam stwierdziłeś, że praca typu remont domu sprawia ci satysfakcję. Możliwe, że nie znalazłeś jeszcze do tej pory niszy zawodowej dla siebie, która dawałaby ci zadowolenia, która by nie nudziła i nie doprowadzała do szybkiego zadowolenia. Ale może być też tak, że unikanie pracy to sposób na radzenie sobie ze stresem, który przeżywasz w związku z koniecznością wchodzenia w interakcje z ludźmi. Unikając pracy, unikasz kontaktów z ludźmi, unikasz ich oceny, konieczności występowania przed audytorium, dbania o swój wizerunek. Możliwe, że problemy zawodowe, pozostawanie bez pracy czerpie swoje źródła z przyczyn zlokalizowanych znacznie głębiej. Dlatego na początek zachęcałabym po prostu do konsultacji z psychologiem, np. w najbliższej poradni zdrowia psychicznego. Pozdrawiam
  22. Witam Lilunia! Życie obok siebie, a nie ze sobą to tylko pozory związku. By relacja satysfakcjonowała obie strony, trzeba pracy zarówno ze strony partnera, jak i partnerki. Nie może kochać Pani za dwoje, nie może się Pani starać za dwoje. Rzeczywiście, fundamentem każdego związku jest wzajemne zaufanie, umiejętność szczerzej rozmowy i bliskość. Skro Pani partner unika kontaktów seksualnych, na pewno jest jakaś ku temu przyczyna. Trzeba się tylko zastanowić – jaka? Przyczyna natury medycznej (np. problemy ze wzwodem w związku z zaburzeniami hormonalnymi) czy przyczyna natury psychologicznej (np. nieprawidłowe, chłodne relacje między partnerami)? Musi Pani dokonać osobistej analizy związku i zdecydować, czy warto tkwić w relacji, która nie daje szczęścia. Czy jest szansa, by partner zgodził się na terapię par? Czy Pani mężczyzna kocha Panią, by starać się dla Waszej rodziny, dla Pani i Waszego synka? Więcej o toksycznym związkach i o tym, dlaczego mężczyźni zwlekają z decyzją o ślubie może Pani przeczytać pod poniższymi linkami: http://portal.abczdrowie.pl/gdy-on-nie-chce-slubu http://portal.abczdrowie.pl/toksyczne-zwiazki Pozdrawiam
  23. Nie można odstawić wcześniejszych tez, które poparli latami swoich badań i doświadczeń wybitni psychologowie typu Watson, Bandura, Beck i wielu innych, na półkę z napisem „Bez sensu”. Według ciebie, wuj dobra rada, nic by się nie stało, ale to świadczy o ignorancji i zredukowaniu całej dotychczasowej wiedzy o człowieku tylko do neurologii, nerwów, synaps, receptorów, ogólnie do MÓZGU. Myślę, że na forum i tak nie da się dojść do jednej obowiązującej i prawdziwej prawdy. Zresztą takie podejście pachnie jakimś radykalnym zamknięciem się na inne opcje. wuj dobra rada, polecam książkę „Mózg – tajemniczy kosmos”. Jest świetna. Znajdują się tam i analogie mózgu do komputera i wyniki najnowszych badań nad mózgiem. Autor (Ernst Pöppel) pisze tam m.in. takie słowa: „Inną cechą naszego doznawania jest świadomość. Ponadto charakteryzuje się ono tym, że nasz subiektywność może oddziaływać na świat obiektywny: to znaczy, istnieje przyczynowy pomost pomiędzy światem psychiki a światem fizycznym – podobnie jak świat fizyczny ma wpływ na naszą świadomość. To wzajemne oddziaływanie kryje w sobie jedno z podstawowych problemów zachodniej historii ducha. W jaki sposób związane są ze sobą ciało i duch? Wobec tego problemu zwykle prezentujemy podejście monoteistyczne, tzn. uważamy przeżywanie, psychikę za funkcję mózgu”. Jestem przekonana, że psychoterapia pomaga wielu ludziom i jak dotąd żadna ze stron (ani entuzjaści terapii, ani jej kontestatorzy) nie zdołała przekonać w sposób precyzyjny do swojego sposobu myślenia ani przedstawić przekonujących argumentów. Poza tym, mam świadomość, ile wiem, a jak mnóstwa rzeczy nie ogarniam. Aby zrozumieć nawet najprostsze procesy w mózgu, zawiadujące choćby funkcjami umożliwiającymi wykonanie zamierzonego ruchu ręką, trzeba wezwać na pomoc wiedzę i techniki badawcze z różnych dziedzin nauki, nie tylko z psychologii, medycyny, psychiatrii, ale też fizjologii, anatomii czy informatyki. Nie mam aż tak rozległej wiedzy i umiem się do tego przyznać. Skoro ty, WDR, masz taką wiedzę i umiesz dowieść słuszności swoich argumentów, to szczerze chylę czoła. Odpowiadam na wcześniejsze pytanie, wuj dobra rada. Czy stres może powodować depresję melancholiczną? Jasne, że może, chociażby wnoszą o tym teorie środowiskowe. Tylko dalej kwestia skuteczności psychoterapii pozostaje nierozwiązana. A funkcjonowanie człowieka jest zbyt skomplikowane, by zredukować je jedynie do zaburzeń pracy mózgu.
  24. Czemu pytasz na forum, czym spowodowane jest zachowanie Twojej partnerki, a nie zapytasz jej osobiście? Przecież my, forumowicze, nie będąc nawet świadkami Waszego bycia razem, nie jesteśmy w stanie nawet domyślać się co do motywacji Twojej Pani. Dlaczego mówi "kochanie"? Dlaczego się dystansuje? Zapytaj o to swoją partnerkę. To będzie okazja do zbliżenia się, pokazania, jak bardzo Wam zależy wzajemnie na sobie. W ten sposób pokażesz, że czujesz zmiany między Wami, że nie jesteś nieczuły na jej uczucia. Szczera rozmowa i uczciwy dialog to podstawa związku. Nie pytaj na forum o to, jak postępować z własną kobietą, bo sądzę, że wiele rad może być nietrafionych. Lepiej poświęć ten czas dla swojej rodziny i poprzez wzajemne rozmowy spróbujcie się wzajemnie zrozumieć i poznawać. Pozdrawiam
  25. zujzuj, człowiek tworzy teorie, ramy, algorytmy, by zbyt skomplikowany świat jawił mu się nico prościej, stąd redukcyjne podejście do świata i człowieka (czy to chorego, czy to zdrowego). Na pewno niewiele osób jest w stanie zrozumieć osoby chore psychicznie, w tym schizofreników. Kiedy miałam praktyki na oddziale psychiatrycznym, jeszcze w czasie studiów psychologicznych, sama bałam się schizofreników. Naprawdę niektórzy byli nieobliczalni, niepojęci dla mnie, nieprzewidywalni w reakcjach, czasami agresywni. Z czasem jednak zmieniłam swój sposób myślenia. Starałam się dostrzegać w nich coś więcej niż tylko chorobę albo jakieś zaburzenia. Nie patrzyłam na nich jako na pacjentów, ale jak na zwyczajnych ludzi. I byłam zaskoczona zmianą podejścia do nich. Sama się na nowo odkryłam :) Mam świadomość, że takie podejście może jest mało popularne wśród psychiatrów, a nawet psychologów. Dać tabletkę, zredukować objawy chorobowe (jakie by one nie były) i sumienie cacy. A pacjent to ktoś więcej niż pacjent. To człowiek taki, jak my. Jakim prawem mamy go dehumanizować? Czy jego choroba daje nam takie prawo?
×