-
Postów
11 374 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie
-
WŁAŚNIE!
-
czerwienie się :(
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na helpme99 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Na terapię nie chcesz się wybrać, ale tabletki to byś wcinał... Środki farmakologiczne są przydatne tylko wówczas, jeżeli czerwienienie się jako objaw somatyczny (fizyczny) wynika z jakiejś deregulacji funkcjonowania autonomicznego układu nerwowego, który odpowiada za reakcje fizjologiczne organizmu, np. pocenie się, puls, tempo oddechu, a także zabarwienie skóry. U ciebie problem ma charakter psychologiczny, wynika z "wadliwego" sposobu myślenia - nazwijmy to "roboczo" przewrażliwieniem na punkcie opinii kobiet, które się śmieją z twojej dolegliwości. Nie sądzę zatem, by łykanie tabletek skrajnie poprawiło twoje funkcjonowanie. Radykalne rozwiązanie to zmiana środowiska, pracy, ale jak pisałam wcześniej, to tylko ucieczka od trudności, a nie ich rozwiązanie. -
Zenonek ma rację. Nie kwestionujmy zmian neurochemicznych, które zachodzą w różnych zaburzeniach psychicznych. Ja przynajmniej z tym nie polemizuję. Nie umniejszam roli i udziału neurofizjologii w rozwoju chorób psychicznych. Ale nie popadajmy w zbytni redukcjonizm (sama biologia) i nie zawężajmy każdej dysfunkcji psychologicznej do zaburzeń w pracy mózgu, która wymaga leczenia farmakologicznego. Naprawdę czasem mniej inwazyjna psychoterapia w zupełności wystarcza. Tak, jak pisałam we wcześniejszym poście - są przyczyny endogenne chorób, są i psychogenne. Trzeba umieć je zdemaskować i zastosować odpowiednią metodę leczenia.
-
Lęk dezintegracyjny
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na zujzuj temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Dyskusja nad istnieniem i charakterem schizofrenii dziś nie jest już tak głośna, jak w latach 70., kiedy to antypsychiatrzy kontestowali medyczną koncepcję choroby i wskazywali na społeczne, polityczne i kulturowe uwarunkowania tworzenia i istnienia tej kategorii. Skrajni antypsychiatrzy, uważając, że pojęcie to ma charakter jedynie polityczny i perswazyjny, twierdzili, że nie ma niczego takiego jak schizofrenia. Używanie w medycynie pojęcia schizofrenia służyć miało jedynie, zdaniem antypsychiatrów, legitymizowaniu poczynań lekarzy psychiatrów. Stojąc na straży konformistycznego społeczeństwa, pacyfikowali oni (za pomocą neuroleptyków i relegowania do szpitali psychiatrycznych) jednostki inne, nie poddające się rygorom (obyczajowym, ale też mentalnym) ustanowionym przez rodzinę, kulturę, społeczeństwo. Z upływem lat skrajne tezy antypsychiatryczne zaczęły tracić swych zwolenników. Postępy psychiatrii, zwłaszcza w zakresie obrazowania mózgu i farmakoterapii, wydają się wskazywać na zwycięstwo biologii w sporze o to, czym jest schizofrenia. Niekiedy wręcz można odnieść wrażenie, że schizofrenia stała się fragmentem dyskursu wyłącznie medycznego, z jego językiem i regułami wnioskowania. Opisy choroby wykraczające poza ramy wąsko pojętego przyrodoznawstwa nie tracą jednak na znaczeniu. Bowiem abstrahowanie od społecznego, rodzinnego i psychologicznego kontekstu choroby i leczenia dawałoby obraz uproszczony, a psychiatra sprowadzający leczenie schizofrenii do czysto medycznego postępowania byłby po prostu - przyznają to także zagorzali zwolennicy farmakologii - nieskuteczny. Stąd niezależnie od jednostronnych prób opisu schizofrenii jako fenomenu w swej naturze neurobiologicznego, w praktyce klinicznej dominuje eklektyzm przejawiający się przyjmowaniem wieloczynnikowego modelu genezy schizofrenii i wielopłaszczyznowego modelu postępowania terapeutycznego. Czy lęk dezintegracyjny jest jednoznacznie zły? Czy musi być ujmowany tak płasko? Oczywiście, że nie. Czy określenie Boga jako zasady bytu świadczy o schizofrenii? Oczywiście, że nie. To zbyt proste podejście, banalne, infantylne, zrutynizowane. Gdy, tak jak czynią to różnego rodzaju redukcjonizmy, w chorym człowieku będzie się widzieć jedynie przejawy jego chorej psychiki, gdy traktować się go będzie jako nic więcej, jak tylko sumę wzajemnie ze sobą powiązanych objawów, wówczas nie tylko pozbawi się człowieka nadziei, ale ostatecznie też wiary we własną godność. A schizofrenia niesie czasem ze sobą pozytywne dla człowieka i dla jego rozwoju efekty, np. (1) gruntowna, obserwowana po zachorowaniu, przebudowa całego charakteru i jego reintegracja na wyższym, tj. dojrzalszym niż przed zachorowaniem, poziomie, możliwa dzięki porzuceniu starych form zachowania się, przeżywania, przystosowania i współżycia z innymi, (2) głębsze wejście w życie, zaangażowanie w sprawy wykraczające poza powierzchnie zjawisk i odkrycie nieznanych dotąd obszarów życia, mogących stanowić o jego sensie, (3) poszerzenie samoświadomości, (4) przebudowa i podniesienie na wyższy poziom tzw. moralno-etycznego charakteru, (5) wyzwolenie i pogłębienie sił twórczych. Schizofrenia nie jest tylko jakąś jedną z wielu możliwych chorób organizmu psychofizycznego człowieka, ale jest chorobą szczególną, w której objawia się to, co w człowieku najbardziej ludzkie. Odnotowując stanowisko A. Kępińskiego, schizofrenie nazywa się czasem chorobą królewską. Nie chodzi tu tylko o to, że trafia ona nieraz umysły wybitne i subtelne, lecz też o jej niesłychane bogactwo objawów, pozwalające ujrzeć w katastroficznych rozmiarach wszelkie cechy ludzkiej natury. Jest chorobą, która może być uznana - jeśli spojrzeć na nią z punktu widzenia człowieka nią dotkniętego - za szczególny sposób egzystencji ludzkiej, swoistą formą jej bycia-w-świecie i swoisty sposób transcendowania świata, sposób, w którym za pozornym chaosem, rozbiciem i rozszczepieniem dostrzec można wyraźną strukturę i jej sens. -
wuj dobra rada, źle zinterpretowałeś moje słowa: "Przecież taki jest sens tego tematu, by dzielić się swoimi poglądami i przytaczać argumenty na rzecz swojego stanowiska". Chodziło mi o to, by wątek mógł trwać, potrzebujemy i zwolenników, i przeciwników psychoterapii, i dlatego powinniśmy z szacunkiem umieć wysłuchać swoich argumentów, a nie się wyzywać albo obrażać. Nie chodziło mi o to, by obstawać zatwardziale przy swoim. Nie chodziło mi o sztywność poznawczą i niezdolność do rewidowania swoich poglądów. Jeżeli uda ci się mnie przekonać do tego, że psychoterapia rzeczywiście nie działa, przyznam ci rację. Na razie nie napisałeś nic, co by mnie przekonywało. Po drugie, twój sposób dyskusji polega na odbijaniu piłeczki. Skoro moje dowody i wyniki badań potwierdzające skuteczność terapii cię nie przekonują, poprosiłam, żebyś ty podał swoje, przemawiające za tezą, że psychoterapia nie działa, żebyś przedstawił twarde dane statystyczne obrazujące nieskuteczność terapii. Ty natomiast stosujesz strategię typu "odpytki": Odpowiedz na pytanie, jakie ja zadałam. Dlaczego uchylasz się od odpowiedzi? Skoro nie znasz takich badań, dyskredytujących skuteczność terapii, powiedz o tym wprost, a nie na zasadzie odbicia piłeczki bombardujesz innych pytaniami - ja PAN WUJ DOBRA RADA będę was słuchał i krytycznie się do tego odnosił, a wy mnie próbujcie przekonać. Trochę to leniwe i egoistyczne podejście z twojej strony. Ponadto, wuj dobra rada, za wszelką cenę chcesz sprowadzić wszystko do mózgu. Już pisałam o tym wcześniej... Owszem, mózg jest centrum dowodzenia organizmu i upierając się, można każdą przyczynę choroby, nawet tę zewnętrzną, w końcu sprowadzić do mózgu, bo przecież lęk w nerwicy też wpływa na zmianę poziomu neurotransmiterów. W tym momencie zasadne zdawałoby się istnienie jedynie modelu biomedycznego, a wszystkie inne - psychoanalizę czy behawioryzm można odłożyć na półkę "BEZ SENSU". I proszę cię nie porównuj naprawy samochodu do leczenia człowieka. Zbyt daleko idąca analogia. Człowiek jest jednak bardziej skomplikowaną materią niż auto. Tutaj zdemaskowałeś swoje podejście. Terapia definicyjnie zakłada współpracę terapeuty i pacjenta. Nie jest tak jak w farmakoterapii – wezmę tabletkę i mi przejdzie. Pacjent też musi popracować, a nie liczyć, że zmiana sama się zadzieje, kiedy sobie klapnie w fotelu albo na leżance w gabinecie terapeuty. I nieprawdą jest, że chorobę można uznać za chorobę, jeśli ma przyczyny endogenne i wyłącznie endogenne. Są depresje egzogenne, reaktywne, w odpowiedzi na traumatyczne przeżycia, jak np. śmierć bliskiej osoby. I to też jest choroba! Prawdą jest oczywiście, że depresje egzogenne lepiej się leczy i czasem wystarczy sama psychoterapia (zmiana schematów myślenia, o których pisałeś). Te endogenne wymagają najczęściej też farmakoterapii, ale nie oceniaj subiektywnie, co jest chorobą, a co nie jest. Ostra reakcja na stres to też choroba, chociaż pewnie według ciebie nie, bo nie ma przyczyn endogennych – zajrzyj jednak do ICD-10, to się przekonasz...
-
Lęk dezintegracyjny
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na zujzuj temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Witam! To, czy coś nas zatrważa, czy też nie, nie jest immanentną cechą bodźca. To dopiero nasza interpretacja, ocena poznawcza danej sytuacji określa, czy dane okoliczności mogą być potencjalnie niebezpiecznie (wówczas rodzi się lęk), czy też nie. Warto zatem pamiętać, że o uznaniu danej relacji za lękotwórczą rozstrzyga subiektywna ocena jej znaczenia przez osobę w niej uczestniczącą, a nie właściwości obiektywne sytuacji. Dlatego ta sama sytuacja może jedną osobę przerażać, a na innej osobie wcale nie zrobi żadnego wrażenia. Co do lęku dezintegracyjnego zainteresowanych odsyłam do monografii Antoniego Kępińskiego (Psychopatologia nerwic). Ja na pewno nie oddam tego tak, jak on to opisał w swoich książkach. Zresztą nie czuje się aż tak kompetentna. Lęk dezintegracyjny to pojęcie, które odnosi się do zmian zachodzących w strukturze metabolizmu informacyjnego - termin ukłuty przez Kępińskiego. Lęk dezintegracyjny można rozumieć szeroko, nie tylko ograniczać do pacjentów schizofrenicznych. Lęk dezintegracyjny to typowo ludzki lęk. Po wpływem lęku traci się należytą orientację w świecie otaczającym, system wartości ulega rozchwianiu. Wyznaczanie celów działa natomiast integrująco, choćby na tej zasadzie, że wszystko danemu celowi zostaje podporządkowane. Między lękiem a dezintegracją zachodzi relacja błędnego koła - lęk zwiększa dezintegrację, a dezintegracja zwiększa lęk. Lęk dezintegracyjny nie zawsze skutkuje zaburzeniami schizofrenicznymi. -
czerwienie się :(
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na helpme99 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Marek1991, u ciebie zaszedł związek między tymi kobietami a czerwienieniem się. Kobiety, które się z ciebie naśmiewają, stały się niejako "wyzwalaczem" objawów nerwowych. Po prostu nastąpiło skojarzenie - te kobiety a czerwienienie się i dlatego w każdej sytuacji, w której się z nimi spotykasz, dochodzi do takiej, a nie innej reakcji ze strony twojego organizmu. To trochę przebiega na zasadzie warunkowania klasycznego. Jak sobie pomóc w tej sytuacji? Nie znam domowych sposobów walki z czerwieniem się. Możesz się uspokoić, pijąc np. herbatki z melisy albo stosować odpowiednią dietę. Są to jednak tylko doraźne sposoby. O witaminach na nerwy możesz przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/witaminy-na-nerwy -
wuj dobra rada, kiedyś chyba, o ile dobrze pamiętam, a nie mam jeszcze sklerozy, sugerowałeś, że przemilczam odpowiedzi na niektóre pytania. Pisałam we wcześniejszym poście poniższe słowa, ale widzę, że nie ma odzewu: wuj dobra rada, może zamiast wchodzić w "przepychanki słowne" z moderatorami, podejmiesz polemikę ze mną. Postarajmy się o rzeczowe argumenty w tym wątku, bo widzę, że obie strony nie są sobie dłużne i tylko czyhają, by wbić szpikulca osobie o odmiennych poglądach. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Szanujmy się wzajemnie, proszę... To, że wuj dobra rada, dolomit czy inne osoby nie "przytakują" psychoterapeutom, nie wyklucza ich z dyskusji. Przecież taki jest sens tego tematu, by dzielić się swoimi poglądami i przytaczać argumenty na rzecz swojego stanowiska. Potrzeba i zwolenników terapii i jej przeciwników. A dyskusja może przebiegać bez niepotrzebnych napięć. Jak na razie argumentów nie widzę, tylko straszenie "banowaniem" i robienie sobie wycieczek osobistych pod adresem innych forumowiczów...
-
czerwienie się :(
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na helpme99 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Marek1991, czerwienienie się i drżenie rąk to fizjologiczne objawy, jakie pojawiają się pod wpływem stresu, lęków, strachu. Sporo racji ma kicikici. Zbyt mocno koncentrujesz się na ocenie ze strony innych, np. kobiet, które podśpiewują się z twojej "przypadłości". Skoro w towarzystwie innych kobiet nie czujesz się skrępowany, nieśmiały i niepewny, spróbuj wyluzować się w towarzystwie pań, które dopytują: "Co się stało, że jesteś taki czerwony?". Może obróć sytuację w żart, nabierz dystansu do siebie, mówiąc np.: "Czerwienię się, bo zobaczyłem piękne kobiety, które mnie onieśmielają". To pozwoli rozładować atmosferę, a tobie rozluźnić się nieco. Staraj się nie myśleć, że się czerwienisz. Uczyń z tego atut, na przekór innym :) Nie sądzę, by rezygnacja z pracy z powodu tej niemiłej dla ciebie dolegliwości była dobrą decyzją. Czasem trzeba skonfrontować się ze swoimi słabościami. Uciekając przed problemami, nie rozwiążesz ich. Czy to objaw jakiejś nerwicy? Z twojego opisu byłabym daleka od takiej diagnozy, ale rozpoznania nie da się postawić drogą wirtualną... -
Badanie psychologiczne
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na ( Dean )^2 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Myślę, że w oparciu o wyniki z powyższych testów błędem byłoby mówić o psychopatii, a nawet jakichś tendencjach psychopatycznych. Tak, jak mówiłam wcześniej, w oparciu o charakterystykę wykonanych rysunków można mówić o pewnych jednostkach chorobowych, ale nie spotkałam się z tym, by któryś z psychologów na bazie powyższych testów stwierdzał zaburzenia dyssocjalne. Te testy głównie koncentrują się wokół organiki. Może wykonano Panu jakiś inny test, którego ja nie znam i którego nigdy nie używałam... -
NLP - ktos probowal, warto?
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na banzaj temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Zachowałabym ostrożność, jeśli chodzi o stwierdzenia tego typu, że w ciągu dwóch dni, a nawet godzin można kogoś wyleczyć z depresji czy nerwicy. Po obejrzeniu filmików z Bandlerem mam poczucie, że klaustrofobia pacjentki w dużej mierze została pokonana dzięki mechanizmom i technikom, które są wykorzystywane w terapii fobii, np. w nurcie poznawczo-behawioralnym (desensytyzacja, oswajanie z lękami, znajdywanie pozytywnych aspektów sytuacji, zmiana myślenia itp). Bandler nic nowego nie zaprezentował w prezentowanym materiale. To wszystko wymyślili przed nim inni. Na stronie Instytutu NLP też byłam kilkakrotnie. Nie za wiele wynika z informacji tam zawartych, ale zaproszenia na płatne kursy trenerskie są :) - NLP to studium efektywności i model sposobu, w jaki ludzie organizują swoje doświadczenie. - NLP to studium subiektywnego doświadczenia, które dostarcza wiedzy na temat tego, w jaki sposób nasze wzorce spostrzegania i myślenia prowadzą do sukcesu lub porażki. - NLP to studium doskonałości i model, który wyjaśnia, jak tworzy się struktura ludzkiego doświadczenia, w jaki sposób ludzie programują swoje myśli, emocje i zachowania, a także jaki wpływ nasze procesy neurologiczne i język wywierają na kodowanie, przetwarzanie, magazynowanie i odtwarzanie informacji. Powyższe definicje NLP, zamieszczone na stronie Instytutu, według mnie, są mało rzeczowe. Owszem, NLP może być skuteczne, ale skuteczność tego nurtu zsadza się w dużej mierze z tez zaczerpniętych z Eriksonowskiego podejścia do człowieka i hipnoterapii. Dla mnie NLP stanowi syntezę różnych odkryć i różnych praktyk z innych nurtów psychoterapii. Nic nowatorskiego... -
zujzuj, więź między pacjentem a terapeutą, jak słusznie zauważyłeś, powstaje tak czy inaczej. Uzależnienie to, powiedzmy, zbyt silna więź, zbyt ścisła. Czasami terapeuta może do niej doprowadzić, świadomie, pod kontrolą, by coś unaocznić klientowi. Musi mieć jednak świadomość konsekwencji swoich działań i umieć odwrócić proces. Uzależnianie albo może poprawniej sprawienie, że człowiek jest blisko emocjonalnie z terapeutą, mimo iż wcześniej deklarował jakieś problemy w nawiązywaniu bliskich relacji z ludźmi, nie polega na okłamywaniu, udawaniu przyjaciela czy odgrywania teatrzyku przed pacjentem. To element terapii. Podobnie zresztą terapeuci wykorzystują pewne mechanizmy, które pojawiają się w sposób naturalny w procesie grupowym. Dlatego pewne rzeczy powinien precyzować kontrakt terapeutyczny, w którym klient zastrzega sobie prawo, że może nie chcieć np. być poddany jakimś technikom, nie chce być nagrywany na kamerę itp. wuj dobra rada, pisałam wcześniej o badaniach skuteczności terapii (kilka podstron wcześniej - nie zamierzam się powtarzać). Przytaczałam argumenty, ale zatwardziałych kontestatorów psychoterapii i tak to nie przekona. Przeciwnicy psychoterapii, podobnie jak ty, obstają przy swoim, że psychoterapia nie działa, bo im nie pomogła. Z kolei, zwolennicy psychoterapii twierdzą, że terapia działa, bo im pomogła. Tak można spierać się w nieskończoność. Wątek jednak brzmi "Psychoterapia nie działa", dlaczego zatem wymaga się od zwolenników terapii pokazania twardych danych, które unaocznią, że terapia działa (i chociaż je przytoczyłam, powoływałam się na Zimbardo, to i tak stwierdzono, że słabe, że subiektywne...). Pokaż mi niezbite statystki, wuj dobra rada, które przekonają mnie, że terapia nie działa, że jest całkowicie nieskuteczna, a nie generalizujesz, że wszyscy psychoterapeuci są be i żerują, by zbić kasę na ludzkim cierpieniu.
-
Badanie psychologiczne
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na ( Dean )^2 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Na bazie stwierdzenia, że polecenie do testu polegało na przerysowywaniu jakichś kropek czy linii, mogę jedynie domyślać się, co to był za test. Możliwe testy, to: - Wzrokowo-motoryczny test postaciowania (Gestalt) Lauretty Bender; - Test Pamięci Wzrokowej Bentona; - Test Pamięci Figur Geometrycznych Graham i Kendall; - Test Figury Złożonej Rey-Osterrieth'a. Wszystkie te testy są głównie używane przez psychologów klinicznych do zdiagnozowania zmian degeneracyjnych mózgu, uszkodzeń mózgu itp. Najbardziej prawdopodobny test, to wydaje mi się, że Gestalt Lauretty Bender, gdyż on oprócz diagnozy uszkodzeń mózgu pozwala pośrednio badać osobowość i różnicować pacjentów na osoby zdrowe psychicznie, neurotyków i psychotyków. Ponadto, wyniki uzyskane w teście pozwalają pośrednio stwierdzić, czy pacjent cierpi na nerwicę, depresję, padaczkę bez zaburzeń psychicznych, padaczkę pourazową, SM, miażdżycę naczyń mózgu itp. Inaczej odwzorowują rysunki osoby z afazją sensoryczną, inaczej osoby symulujące chorobę, inaczej z upośledzeniem umysłowym, psychozą maniakalno-depresyjną, schizofrenią, psychozą pourazową, psychozą alkoholową czy porażaniem postępującym. Powyższe testy głównie skupiają się jednak na rozpoznaniu zmian organicznych w mózgu. -
Stracone zaufanie
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na mlodyyy temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
mlodyyy, reakcje twojej partnerki mogą wynikać z różnych przyczyn. Może widzi faktycznie twoje starania i chce się zrehabilitować, przestając kaprysić. Może docenia twoje wysiłki, to, jak dbasz o dziecko i o nią. Może zdała sobie sprawę, że do pielęgnowania związku potrzeba dwojga. Może ma świadomość, jak wiele traci, kiedy od niej odejdziesz. Motywacja może być różna. Może tak, jak zasugerowała Monika1974, widzisz to, co chcesz widzieć, zaczynasz ją usprawiedliwiać, tłumaczyć, dawać alibi. Radziłabym zrobić wam wspólnie bilans, co każde z was robi, by wasza relacja była silniejsza, trwalsza, piękniejsza. Co każde z was wnosi do związku? Co robi twoja Pani, byście razem byli zadowoleni z "bycia razem", tak uczciwie, bez migania się? Co ty robisz, by wasze partnerstwo było lepsze (praca i remont mieszkania też się liczą)? To kolejny temat do waszej wspólnej rozmowy -
zujzuj, nie rozumiem oburzenia moim wcześniejszym postem i twoich mało przyjemnych słów typu "trzeba mieć nasrane we łbie" albo "wsadzić komuś łeb w jego własną dupę". Proszę, by trochę uważać na to, jak się wyraża. Po pierwsze, techniki pośrednie i paradoksalne stanowią istotną grupę technik stosowanych w terapii systemowej, w tym także w terapii rodzin. Radzę zajrzeć do Lidii Grzesiuk - ona fajnie i w przystępny sposób pisze o tym w swoich książkach. Techniki te są wykorzystywane głównie wtedy, gdy poddawany terapii pacjent lub rodzina przejawia opór przed zmianą. Terapeuta komunikuje wówczas własne intencje w sposób niejawny. Może np. opowiadać przypowiastki, posługiwać się metaforami adresowanymi do nieświadomości pacjentów, sugerującymi, jak trudności mogą być rozumiane i jak można sobie z nimi radzić. Dosłowna warstwa komunikowanych anegdot nie zawiera żadnych sugestii, by nie nasilać oporu. Innym sposobem niejawnego, pośredniego sposobu komunikowania się terapeuty jest stawianie pacjentów w obliczu paradoksu pragmatycznego, polegającego na formułowaniu nakazów przy jednoczesnym stwarzaniu pozorów możliwości dokonania wyboru. Terapeuta np. nakazuje zbuntowanej przeciwko rodzicom i terapii młodej pacjentce, by nadal się buntowała. Ten nakaz chwyta pacjentkę w pułapkę paradoksu. Jeśli będzie buntować się wobec rodziców, to podporządkuje się wyrażonemu przez terapeutę wprost nakazowi. Jeśli jawnie sprzeciwi się nakazowi terapeuty, to musi zrezygnować z buntu wobec rodziców. Techniki paradoksalne i pośrednie nie są manipulacją, bo służą dobru pacjenta. Owszem, wprowadzają konsternację, obawy, pojawia się lęk, człowiek zostaje wybity z dotychczasowym sposobów myślenia i działania, ale te "wyprowadzenie z równowagi" jest wykalkulowane, by pomóc pacjentowi efektywniej żyć i radzić sobie z problemami. Stosowanie tych technik nie jest jakąś niemoralnością. To jedne z najbardziej skutecznych metod terapeutycznych. Nie rozumiem też, dlaczego uważasz, że stosowanie technik paradoksalnych czy pośrednich (niejawnych) czyni z terapeuty półboga, który manipuluje człowiekiem, a ten, kto się decyduje na taką terapię jest sadomasochistą, którego zaufanie nadużyje psychoterapeuta. Terapeuta po prostu korzysta z repertuaru różnych technik, jakie ma do wyboru, ale wybór techniki uzależnia od problemów klienta. I zawsze kieruje się jego dobrem. Uzależnienie klienta od terapeuty to także porażka dla samego terapeuty. On nie wiąże ze sobą pacjenta dla własnego widzimisię, tylko używa pewnych naturalnie pojawiających się mechanizmów w procesie, by wyzyskać to dla dobra terapii i pacjenta. Chyba zujzuj trochę nadinterpretowałeś moje zdanie i źle mnie zrozumiałeś. Mam nadzieję, że trochę rozwiałam wątpliwości.
-
NLP - ktos probowal, warto?
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na banzaj temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Michuj, nie zgodzę się z tobą, że NLP można postawić na równi z szeroko rozumianą psychoterapią, a nawet mówić, że jest to lepsze rozwiązanie niż psychoterapia. Założenia NLP może i są proste, ale enigmatyczne. Przeczytanie kilku książek z zakresu NLP czy metaprogramów nikomu na pewno nie zaszkodzi, ale nie sądzę, że diametralnie podwyższy komfort życia. Poza tym, kursy NLP są wyłącznie płatne, natomiast na psychoterapię można uczęszczać za darmo, np. w ramach NFZ. I można wcielać w życie sugestie terapeuty, trzeba tylko chcieć. Poza tym, sam Richard Bandler podkreślał, że NLP to sztuka, a nie nauka, wobec czego jej testowanie naukowe jest niemożliwe, stąd brak poparcia empirycznego, natomiast skuteczność psychoterapii da się badać naukowo i się bada, ale to już inny wątek na tym forum. Zapraszam na "Psychoterapia nie działa" - tam można znaleźć fragmenty prac i metody sprawdzania efektywności terapii. Ja tylko opisałam swoje subiektywne odczucia po konfrontacji z "programowaniem neurolingwistycznym". Nie kwestionuję metod NLP. Wiele z nich wykorzystuje w swojej pracy (albo przynajmniej elementy tych metod) spora grupa psychoterapeutów. O NLP i jego skuteczność można się "spierać" tak samo jak w przypadku psychoterapii :)) Będzie grupa przeciwników NLP i będzie grupa entuzjastów - zwykle taka polaryzacja poglądów sprzyja "przepychankom na argumenty" :) -
Witam! Widzę, że konwersacja przybrała jakieś niezdrowe wymiary. No nic... Co do kwestii uzależnienia od terapeuty - to jest kwestia względna, jak wiele w życiu. Zgadzam się trochę z wujem dobrą radą: Po pierwsze, terapeuta może celowo "uzależnić" pacjenta od siebie, np. by mu udowodnić, że mimo deklarowanego chłodu i niezdolności do stworzenia trwałego związku, ulega mechanizmom, które powodują, że czuje się związany z jakąś osobą, np. osobą terapeuty. Takie techniki służą udowodnieniu niespójności myślenia klienta (często wykorzystuje się w tym celu różnego rodzaju tzw. techniki paradoksalne). Terapeuta jednak, jako specjalista i fachowiec, powinien też znać metody, za pomocą których odwróci proces i sprawi, że pacjent będzie zdolny uniezależnić się od terapeuty. Jeżeli terapeuta wykorzystał takie mechanizmy, obliczone na dobro terapii, to uzależnienie jest OK, jest elementem niesienia pomocy, składową terapii. Pacjent jednak musi zacząć żyć "na własną rękę", już bez pomocy terapeuty. Tylko taka terapia jest skuteczna. Natomiast inna kwestia to taka, kiedy terapeuta nie umie przeciwdziałać mechanizmom zbyt ścisłego wiązania na linii klient-terapeuta, co świadczy o jego niekompetencji albo celowo wiąże klienta, by dłużej "mieć go przy sobie" i móc czerpać zyski z przedłużającej się i jednocześnie mało efektywnej terapii. Dwa ostatnie przypadki służą wtedy wyłącznie terapeucie, a nie pacjentowi. Zatem uzależnienie od terapeuty to szeroki temat do dyskusji i wcale nie jest to zjawisko jednoznacznie złe. Pozdrawiam
-
NLP - ktos probowal, warto?
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na banzaj temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Witam! Powiem tyle. Nigdy nie byłam na żadnym kursie NLP. Raz tylko miałam styczność z zagorzałym trenerem programowania neurolingwistycznego i mam mieszane uczucia po tym spotkaniu. Ładnie mówił, ale z tego dialogu nic konkretnego nie wynikało. Dużo gadania, zero konkretów. Elastyczność, otwartość umysłu, modyfikacje własnych map rzeczywistości, zdolność decentracji, zmiany perspektywy, swich pattren i takie różne... Niby wszystko pięknie, fachowo, ale przełożenia praktycznego na życie - wcale. A jeżeli chciałabym się czegoś więcej dowiedzieć, to oczywiście zapraszał na trening, za który musiałabym zapłacić słone pieniądze. Psychologowie są dość krytyczni wobec NLP. Na studiach albo się o tym tylko lakonicznie wspomina (i to notabene w kontekście psychomanipulacji umysłem), albo nie mówi się o tym wcale, gdyż programowanie neurolingwistyczne uważane jest przez psychologię za pseudonaukowe - brakuje podstaw naukowych, dowodów empirycznych na skuteczność NLP. Osobiście, jestem zawsze dociekliwa i dopytuje, jeżeli coś budzi moje wątpliwości. Ten pan trener NLP nie zdołał odpowiedzieć mi na pytania, które mu zadałam w kontekście wcześniejszych wypowiedzi. Jego odpowiedzi mnie nie satysfakcjonowały i wiało trochę "pseudo fachowością", trochę taką psychologią podwórkową i "ludowymi prawdami". Wiem jednak, że są osoby albo zakochane w NLP, zagorzali obrońcy NLPt (NLP therapy), którym terapia pomogła, albo skrajni sceptycy, którzy się zawiedli na NLP. Ja może trafiłam po prostu na nieodpowiedniego przedstawiciela tego nurtu, ale nie jestem przekonana co do NLP. Więcej na ten temat można przeczytać pod linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/podstawy-nlp Pozdrawiam -
ona_22, terapia poznawczo-behawioralna przewiduje wiele różnych technik terapeutycznych w zależności od problemu pacjenta. Może być to zadawanie prac domowych, desensytyzacja w walce z fobiami (systematyczne odwrażliwianie z lęków), modelowanie prawidłowych zachowań (pojawia się modelowy wzorzec zachowań do naśladowania), analiza wytworów pacjenta, np. rysunków, dialog sokratejski - zbijanie nieprawidłowych argumentów pacjenta, udowadnianie mu nieprawidłowych przekonań, a także weryfikowanie sposobu myślenia pacjenta na wzór naukowej weryfikacji postawionych tez. Wiele technik odwołuje się do warunkowania klasycznego i instrumentalnego. O niektórych sposobach terapii CBT można przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/terapia-fobii
-
Zadania domowe to bardzo ważny element psychoterapii behawioralno-poznawczej. Dlaczego? Bowiem sposób wykonania zadanej pracy bardzo dużo mówi o kliencie. Interpretacja "pracy domowej" pozwala zidentyfikować sposób ukształtowania się nieprzystosowawczego nawyku oraz powtarzające się sekwencje "bodziec-nawyk dezadaptacyjny". Terapeuta w oparciu o prace domowe może wyjaśnić klientowi mechanizm powstawania jego nieprawidłowych nawyków, proponuje określone procedury terapeutyczne i wyjaśnia mechanizm ich działania. Poza tym, praca domowa demaskuje sposób myślenia klienta, a jak wiadomo, psychoterapia poznawcza akcentuje, że niewłaściwy sposób percepcji i interpretacji zdarzeń przez pacjenta doprowadza do powstawania jego dezadaptacyjnych zachowań. Zaburzenia emocjonalne i niefunkcjonalne reakcje to skutek nieprawidłowego myślenia, który znajduje odzwierciedlenie w zadanych pracach. Terapia służy zatem usuwaniu zaburzeń myślenia. Terapeuci behawioralno-poznawczy dowodzą, że miedzy sytuacją, w jakiej klient uczestniczy, a jego emocjami i zachowaniami pośredniczy sposób interpretacji zdarzeń składających się na tę sytuację. Zwracają uwagę, że stały, automatyczny, uznawany za oczywisty sposób interpretacji zdarzeń powinien być traktowany wyłącznie jako hipoteza, którą należy weryfikować empirycznie. Temu służy zadawanie prac domowych :)
-
Zaburzenia erekcji o podłożu psychicznym?
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na Bartek1988 temat w Seksuologia
dolomit, twoje zdanie: "O sterydach pisałem, że karkołomne, bo istotnie - w rękach półgłówków dają odwrotny efekt od zamierzonego" zazębia się z moim "czasami samoleczenie niekoniecznie jest rozsądne". Zgadzam się, że czasami ludzie, chcąc sobie pomóc, bardziej sobie szkodzą, nieświadomi konsekwencji swoich działań. Zgadzam się z tobą także z tym, że: Jeżeli erekcje są prawidłowe w trakcie snu, po przebudzeniu czy podczas masturbacji, to można podejrzewać, że brak reakcji genitalnej w innych okolicznościach ma podłoże psychogenne. Impotencja na tle organicznym zazwyczaj rozwija się stopniowo, poranne erekcje są niepełne lub zanikają, nie ma też zaburzeń wytrysku nasienia. Dotyczą częściej mężczyzn starszych. Przyczyny psychogenne są powszechniejsze u młodych panów, np. mogą wynikać z lęku, czy sprosta się nowej, wymagającej seksualnie partnerce. -
Witam! Wiele osób uważa, że psychoterapia opiera się wyłącznie na rozmowie, nazywaniu emocji, dyskutowaniu, wyciąganiu wniosków, feedbackach itp. Fakt - zasadniczym elementem psychoterapii jest SŁOWO, ale psychoterapia to nie tylko konwersacja. W zależności od nurtu psychoterapeutycznego i problemu klienta stosuje się różne "narzędzia terapeutyczne", np. techniki modelowania, systematyczną desensytyzację, modyfikację zachowań przy użyciu warunkowana instrumentalnego, trans hipnotyczny, pracę z ciałem, techniki relaksacyjne, trening autogenny, psychodramę, analizę wytworów pacjenta, np. genogramów, rysunków, biofeedback itp. Zatem nie każda psychoterapia wygląda identycznie :)
-
Stracone zaufanie
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na mlodyyy temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Może terapia od razu to za dużo powiedziane :) Na początku trzeba postarać się samemu. Terapeuta nie przepracuje za partnerów ich problemów, może pomóc w mediacji, ale dużo zależy od pary, od ich zaangażowania, chęci pielęgnowania związku. Zgadzam się jednak z Moniką1974, że brakuje zdrowej komunikacji. Wy wzajemnie szukacie na siebie "haka", a każdy przejaw dbałości o miłość dyskredytujcie. W taki sposób spada motywacja, by w ogóle starać się o rozwój relacji. Do czego doprowadzi ciągłe kapryszenie twojej Pani i twoja ciągła harówka, żeby jej dogodzić? Dokąd zaprowadzi was brak rozmowy o uczuciach i koncentracja na innych osobach (w calu wzbudzenia zazdrości) oraz lekceważenie uczuć swojego partnera? Sądzę, że do frustracji, niezadowolenia i eskalacji złości, a to równia pochyła w kierunku kryzysu w związku. Spróbujcie na początku sami porozmawiać na ten temat, a jeżeli trudno będzie wam ustalić jakiś konstruktywny kompromis, dopiero wówczas rozważcie terapie dla par. Licytowanie się na błędy do niczego dobrego nie doprowadzi. -
Witam jestem gejem
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na niktzwlkp temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Witam niktzwlkp! Wydaje mi się, że twoje problemy mogą wynikać z braku akceptacji własnej orientacji seksualnej i faktu, jak na twój homoseksualizm może zareagować otoczenie. Faktycznie, Polska nie należy do zbyt tolerancyjnych krajów. Dominują związki heteroseksualne i trudno zaakceptować ludziom coś, co odbiega od "normy". Z tej przyczyny osoby homoseksualne często zaczynają przeżywać stany depresyjne, spada im samoocena, nie potrafią zaakceptować własnej seksualności. Odmienna orientacja seksualna jest problemem dla wielu osób homoseksualnych. Powodem jest strach przed reakcją rodziców, rodzeństwa, najbliższych przyjaciół, a nawet ludzi z pracy, lęk przed odrzuceniem, potępieniem lub wyśmianiem. U wielu ludzi jednak przychodzi moment, kiedy życie w zakłamaniu staje się nie do zniesienia, a orientacja seksualna musi zostać wyjawiona. Osoby decydujące się na coming out, muszą wtedy stawić czoła przeciwnościom, przekonać innych o słuszności własnej postawy oraz o tym, że ich tożsamość psychoseksualna nie jest żadnym zaburzeniem. Orientacja seksualna nie podlega samodzielnemu wyborowi, tkwi w nas niezależnie od naszych chęci. Identyfikacja w zakresie własnej seksualności to kwestia czasu. Kiedy dochodzi do ujawnienia przed sobą, a potem innymi, geje i lesbijki są często zmuszeni do walki z uprzedzeniami i błędnymi informacjami na ich temat. Muszą walczyć z masą stereotypów. Więcej o homoseksualizmie mówi seksuolog Arkadiusz Bilejczyk pod linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/zwiazki-homoseksualne Pozdrawiam -
Stracone zaufanie
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na mlodyyy temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
mlody0384, zawsze powtarzam, że zdrowy związek to taki, kiedy można zupełnie normalnie funkcjonować bez partnera. Kiedy zaczynamy nie wyobrażać sobie życia bez męża/żony, to wkrada się ryzyko uzależnienia od drugiej strony. Moim zdaniem w waszym związku szwankuje komunikacja. Osobiście uważam, że rozmowa z koleżanką z pracy o problemach finansowych i kiepskim budżecie domowym nie jest jakimś dramatycznym wykroczeniem, za które trzeba byłoby odbudowywać zaufanie. Niemniej jednak możliwe, że twoja kobieta nie chce, byś dzielił się ze swoimi współpracownikami problemami, jakie macie w domu. Może jest jej z tego powodu przykro i czuje się urażona. To zrozumiałe, że nikt nie lubi, by wywlekano na forum publiczne własne kłopoty z partnerem, czy to w kwestiach finansowych, czy w jakichś innych. Wydaje mi się, że oboje z partnerką macie silne charaktery. Twoja kobieta, która raz zawiodła się na tobie, nadal nosi urazę, nie chce przebaczyć, wyszukuje sytuacje, w których może wytknąć ci błąd - a to palenie papierosów, a to zbyt mały entuzjazm na kupiony prezent, a to jakieś kłamstwa - byle tylko przyłapać cię i udowodnić ci twoją niewdzięczność wobec jej osoby. Demonstracja swojego niezadowolenia, przykre słowa, unikanie bliskości, ciągłe "punktowanie" cię, wzbudzanie zazdrości nie są, według mnie, dobrą strategią, która zaprocentuje w postaci rozwoju waszego związku. O związek muszą dbać obie strony - i ty, i ona. Nie wystarczy, że ty będziesz chciał się zrehabilitować i robił wszystko, by ją zadowolić, a ona będzie tylko się obrażała i wiecznie cię krytykowała. Skoro się naprawdę kochacie i zależy wam na waszej rodzinie, musicie ze sobą szczerze porozmawiać. Powiedz swojej kobiecie: "Słuchaj, przykro mi, że się na mnie zawiodłaś. Jestem tylko człowiekiem i robię błędy, ale umiem się do nich przyznać. Źle się czuję, kiedy mnie ciągle krytykujesz i wzbudzasz zazdrość, smsując albo rozmawiając z panami poznanymi na wakacjach. W ten sposób nie pielęgnujemy własnej miłości". Niech ona powie ci, co ona czuje, czego od ciebie oczekuje. Bądźcie wobec siebie szczerzy. O tym, jak się konstruktywnie spierać w związku możesz przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/klotnia-w-zwiazku