-
Postów
11 374 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie
-
Pytanie do psychologa dot. mojej psychozy
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na pakamera temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
pakamera, zaburzenia schizoafektywne to taki dziwny rodzaj zaburzeń - z jednej strony stany psychotyczne, np. urojenia albo omamy, czyli dla społeczeństwa "jawna nienormalność", a z drugiej strony zaburzenia afektywne, np. huśtawki nastrojów, depresja, hipomania, których nie traktuje się jako zaburzeń psychicznych sensu stricte. Dlaczego wierzysz w urojenia, ale nie traktujesz ich jako objawów chorobowych? Wiele osób mających problemy psychiczne ma świadomość własnej choroby i wychodzi z założenia, że potrafi kontrolować swoje zachowania czy niepokojące objawy. Tak, jakby wierzyli, że sama świadomość choroby, diagnoza, wiedza o swojej chorobie, wystarczy do jej powstrzymania, stąd np. rezygnują z leczenia, terapii, przyjmowania leków. Zaburzenia psychiczne są jednak ze swojej natury irracjonalne, nielogiczne i kierowanie się tutaj jakąkolwiek logiką nie działa. Nie da się przewidzieć do końca rzutu schizofrenii czy napadu lęku. To przychodzi znienacka i świadomość człowieka, co się z nim dzieje, nie pomaga, by przestało się z nim dziać :) Być może też zaburzenia myślenia w postaci urojeń traktujesz jako nie swoje myśli, nasłane przez kogoś, dlatego nie uznajesz ich za przejaw choroby? Albo okresowość, epizodyczność objawów choroby skutkuje, że nie do końca wierzysz, że jesteś chora? Zbyt mało wiem, nie znam historii choroby, nie znam ciebie, by szafować jakimiś teoriami. Po prostu, głośno myślę i hipotetyzuję, bo drogą wirtualną trudno o stanowcze tezy :) -
Podoba mi się myślenie zujzuj. Można różnić się w poglądach, ale starać się rozsądnie rozmawiać, polemizować, przytaczać argumenty za swoim stanowiskiem. Niestety, czasem trudno o kulturę dyskusji. A jeśli ktoś ma już inne poglądy, to zaczyna się go traktować jako przeciwnika, stojącego po drugiej stronie barykady. To nie jest tak... Nie unikam konfrontacji. Przytaczam wyniki badań. Uzasadniam. Może coś umknęło mojej uwadze, ale na pewno z premedytacją nie unikam tego, co może być "niewygodne". Ale nie rozumiem, co wnoszą do dyskusji pytania typu: Dlaczego lęk jest objawem osiowym nerwicy, a nie np. zmiana koloru skóry? Zresztą ktoś wcześniej apelował, by nie zadawać bezzasadnych pytań i nie cytować każdego zdania wcześniejszego forumowicza, by wytknąć mu błąd w myśleniu czy niespójność myślenia. Nie zamierzam nikogo łapać za słówka, bo uważam, że to nie pomaga wymianie zdań. wuj dobra rada, nie odbieram ci prawa do innego stanowiska. Rozumiem, że jesteś rozczarowany brakiem efektów terapii, na które chodziłeś. Przykro mi. Szanuję twoje stanowisko, ale nie zgadzam się z nim. Znam wiele osób, którym psychoterapia pomogła. I wcale nie płacili za nią horrendalnych sum. Przykro mi tylko, że ode mnie wymaga się potwierdzenia zasadności mojego zdania. Podaję konkretne badania, odsyłam do literatury, daje bibliografię, a ktoś zarzuca mi ignorancję, brak obiektywizmu. Pisałam już wcześniej - zdaję sobie sprawę, że jest dużo nieuczciwości i braku kompetencji i wstyd mi za moich kolegów po fachu (chociaż sama nie imam się psychoterapią, co raczej diagnozą). Wiem, że brak kontraktu, wykorzystywanie nieświadomości ludzi to nadużycia zawodowe i etyczne. Ale nie wszyscy psychoterapeuci są do bani, nastawieni jedynie na zyski. Nie zamierzam nikogo usprawiedliwiać, ale nie pozwolę wrzucać wszystkich terapeutów do jednego worka. Może strona, która twierdzi, że psychoterapia nie działa, też potwierdzi swoje zdanie, konkretnymi badaniami? Bo na razie to jest słowo przeciw słowu. Sprzeczka dla zasady? Komu wytknąć brak wiedzy albo zarzucić śmieszność? Mnie to nie interesuje. Mam świadomość, ile wiem, a ile jeszcze muszę się uczyć i nie potrzebuję się dowartościowywać, "dokopując" niemiłym słowem innym. Pozdrawiam
-
Osobowość anankastyczna (obsesyjno-kompulsyjna)
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na kings temat w Zaburzenia osobowości
Osobowość anankastyczna brzmi dość zagadkowo dla przeciętnego człowieka. Najczęściej utożsamia się ją z perfekcjonizmem, coraz wyższym stawianiem sobie poprzeczki, ciągłym niezadowoleniem z siebie i z efektów własnej pracy. Niektórzy anankaści nie chcą dzielić się z innymi pracą z obawy, że inni zrobią to gorzej, że tylko oni są w stanie wykonać dane polecenie najlepiej, jak się da, ale nawet jak coś zrobią "po swojemu" nadal uważają, że możny było się bardziej postarać. Chorobliwa skrupulatność zaczyna doskwierać najbliższym osobom z otoczenia człowieka z osobowością anankastyczną. Więcej o osobowości anankastycznej można przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-anankastyczna -
Palenie papierosów to jeden z najbardziej popularnych nałogów, uważanych za relatywnie mało zagrażający, a na pewno mniej szkodliwy niż narkotyki, więc jeden papierosek dla towarzystwa wydaje się niczym złym. Palacze zdają się ignorować skutki długotrwałego palenia, jak rak płuc, astma, brzydka skóra, zawał serca czy miażdżyca. Nałogowym palaczom czasem bardzo trudno wyrwać się z sideł nikotynizmu. Obecnie jest wiele metod walki z nałogiem, np. plastry nikotynowe, inhalatory, gumy czy tabletki nikotynowe albo e-papierosy. Więcej na ten temat (m.in. o metodach walki z nikotynizmem) można przeczytać pod poniższymi linkami: http://portal.abczdrowie.pl/uzaleznienie-od-papierosow http://portal.abczdrowie.pl/czy-e-papierosy-sa-bezpieczne
-
Nie będę wchodziła w zawiłości pra-pra-przyczyn, pra-przyczyn i zwykłych przyczyn zaburzeń, bo to dopiero jest dzielenie włosa na czworo. Chciałabym jednak przedstawić stanowisko Philipa Zimbardo, jednego z najbardziej zasłużonych i znanych psychologów. On również zadał sobie pytanie, na jakiej podstawie można stwierdzić, że terapia rzeczywiście działa. W swojej książkach pisze on tak: "Wiele dowodów naukowych mówi nam o tym, że ludziom, którzy przeszli terapię, podoba się to. Zostało to pokazane na przykład w ankiecie przeprowadzonej wśród tysięcy prenumeratorów pisma Consumer Reports (1995). Respondenci wskazywali, jak bardzo terapia im pomogła, jak zadowoleni byli z leczenia ich problemu przez terapeutę, jak bardzo w następstwie terapii zmienił się ich "ogólny stan emocjonalny", oraz jaki rodzaj terapii przeszli. Dla około 3000 spośród 7000 respondentów, którzy odpowiedzieli na ankietę, terapia oznaczała po prostu rozmowę z przyjacielem, członkiem rodziny lub duchownym. Kolejne 2900 osób spotykało się ze specjalistą w zakresie zdrowia psychicznego; reszta odwiedzała lekarza rodzinnego lub przyłączała się do grup wsparcia. Wśród rezultatów badania były następujące: a) terapia działa - to znaczy była spostrzegana jako coś, co pomogło klientom zmniejszyć lub wyeliminować ich problemy psychiczne; b) terapia długoterminowa jest lepsza niż krótkoterminowa; c) wszystkie formy terapii są mniej więcej jednakowo skuteczne w wywoływaniu poprawy w zakresie problemów klientów (Jacobson, Chriestensen, 1996). Nie możemy jednak wyrażać uznania dla terapii jedynie dlatego, że ludzie mówią, iż im się podoba lub że im pomogła (Hollon, 1996). Dowody uznania nie tworzą dobrej nauki - dlatego psycholodzy wymagają teraz, by terapia była oceniania na podstawie badań, w których jest grupa porównawcza lub grupa kontrolna. (...) Problem skuteczności terapii wyłonił się w roku 1952, kiedy brytyjski psycholog Hans Eysenck oświadczył, że stan mniej więcej dwóch trzecich wszystkich osób, u których rozwijają się niepsychotyczne zaburzenia psychiczne, polepszy się w ciągu 2 lat niezależnie od tego, czy skorzystają z terapii, czy też nie. Dowody Eysencka pochodziły z przeglądu kilku badań nad rezultatami różnych rodzajów terapii wglądowej, porównujących pacjentów otrzymujących terapię z tymi, którzy byli na listach oczekujących na swoją kolej w leczeniu. Tym, na co zwrócił uwagę, był fakt, że wyzdrowiało tyle samo osób z list oczekujących, ile tych, które skorzystały z terapii. Gdyby zakładać prawdziwość tych wniosków, oznaczałoby to, że psychoterapia jest w zasadzie bezwartościowa - nie lepsza od barku jakiegokolwiek leczenia! Wyzwanie rzucone przez Eysencka miało niezwykle pożyteczny skutek - zmobilizowało terapeutów do przeprowadzenia badań nad skutecznością ich rzemiosła. Obszerniejsze przeglądy rosnącej liczby dowodów dotyczących terapii zaczęto publikować w roku 1970 (Meltzoff, Kornreich), 1975 (Luborsky i in.) oraz w 1977 (Smith, Glass). Ogólnie rzecz biorąc, ta literatura - obejmująca około 375 badań - poparła dwa główne wnioski. Po pierwsze, terapia jest, koniec końców, bardziej skuteczna niż brak terapii - ku powszechnej uldze! Po drugie, Eysenck przecenił stopień poprawy w grupach kontrolnych nieotrzymujących terapii. Stopniowo zatem pojawił się naukowy konsensus dotyczący wartości psychoterapii (Meredith, 1986; VandenBos, 1986). W odniesieniu do szerokiego spektrum zaburzeń efekt psychoterapii w rzeczywistości okazał się porównywalny z efektem wielu uznanych oddziaływań medycznych lub lepszy od niego (Wampold, 2007). Co więcej, badania zaczęły pokazywać, że psychoterapia jest nie tylko skuteczna w uprzemysłowionych państwach Zachodu, ale również w wielu innych kręgach kulturowych na całym świecie. Część autorów ostrzega jednak, że terapeuci muszą być wrażliwi na różnice kulturowe i odpowiednio dostosowywać używane przez siebie techniki. Jednakże nowe badania przyniosły nowe pytania. Czy niektóre terapie są lepsze od innych? Czy wiadomo, które terapie najlepiej nadają się do leczenia specyficznych zaburzeń? Badanie Smitha i Glassa (1977) sugerowało, że odpowiedzi na te pytania powinny brzmieć tak i tak. Smith i Glass stwierdzili, że terapie behawioralne wydawały się mieć przewagę nad terapiami wglądowymi w zakresie leczenia wielu zaburzeń lekowych. W nowszych badaniach stwierdzono, że terapie wglądowe mogą być nie mniej skuteczne w leczeniu innych problemów, takich jak konflikty małżeńskie i depresja. ostatnio pojawiła się wyraźna tendencja do dopasowywania specyficznych terapii do specyficznych problemów. ważne jest jednak, by zdawać sobie sprawę z tego, że owe techniki terapeutyczne nie zawsze "leczą" zaburzenia psychiczne. Na przykład stosowanie terapii psychologicznych w przypadku schizofrenii, upośledzenia umysłowego czy autyzmu, można uznać za skuteczne nawet wtedy, gdy osoby cierpiące na te dolegliwości nauczą się tylko trochę bardziej adaptacyjnych zachowań (Hogarty i in., 1997)". W psychoterapii zatem nie tylko chodzi o leczenie, co też o poprawę funkcjonowania jednostki, chociażby trochę, co jest lepsze niż otumanianie pacjenta lekami. * Jacobson N.S., Chriestensen A., (1996). Studying the effectiveness of psychotherapy: How well can clinical trials do the job? American Psychologist, 51, 1031-1039. Hollon S.D., (1996). The efficacy and effectiveness of psychotherapy relative to medications. American Psychologist, 51, 1025-1030. Meltzoff J., Kornreich M., (1970). Research in psychotherapy. New York: Altherton. Smith L.M., Glass G.V., (1977). Meta-analysis of psychotherapy outcome studies. American Psychologist, 32, 752-760.
-
Zaburzenie schizoafektywne
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Zaburzenia schizoafektywne to taki mix schizofrenii i zaburzeń afektywnych (nastroju). Zaburzenia schizoafektywne rzeczywiście mają lepsze rokowania niż "czysta" schizofrenia. Czasami zaburzenia schizoafektywne utożsamia się z psychozą schizoafektywną - dziwną hybrydą zaburzeń schizofrenicznych (psychotycznych) i zaburzeń nastroju. Diagności sami do końca nie wiedzą, gdzie dokładnie zaklasyfikować ten rodzaj zaburzeń - czy potraktować jako rodzaj schizofrenii, czy jako typ zaburzeń afektywnych, czy raczej jako rodzaj choroby afektywnej dwubiegunowej, gdyż pacjent przejawia symptomy manii i depresji. Zainteresowanych tym tematem odsyłam do strony: http://portal.abczdrowie.pl/psychoza-afektywna -
PTSD po misji w Iraku i Afganistanie
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na Anubis3998 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Anubis3998, "powojenne" PTSD ma obowiązek leczyć wojsko, które wysłało cię na misję do Iraku i Afganistanu. W Stanach Zjednoczonych wydaje się kolosalne sumy, by pomóc żołnierzom walczyć z traumą, jaką przeżyli na misjach. Ważne, że zrobiłeś pierwsze postępy, że udało ci się przezwyciężyć nałóg alkoholowy. W leczeniu zespołu stresu pourazowego zwykle łączy się farmakoterapię z psychoterapią. Ufam, że trafisz na kompetentnych specjalistów, którzy ci pomogą oraz znajdziesz zrozumienie u dowództwa. Trzymam kciuki! Więcej o PTSD możesz przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/zespol-stresu-pourazowego http://portal.abczdrowie.pl/trauma -
życie to pieklo-proszę przeczytaj i wysluchaj mnie;(
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na salira temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
salira, twoja sytuacja jest bardzo skomplikowana i trudna. Z jednej strony, alkoholizm ojca, rozwód rodziców, a z drugiej, choroba matki, kłótnie, wyzwiska, brak wsparcia, poczucie samotności, ostracyzm społeczny. Nic dziwnego, że szukasz pomocy i pocieszenia, że trudno odnaleźć ci się w rzeczywistości, stworzyć udany związek, umieć zaufać innym. Alkoholizm w rodzinie i rozwód rodziców, w który były wmanewrowane dzieci i których nie pytano o uczucia ani zdanie, potrafią odcisnąć piętno na całe życie. Kumuluje się wówczas mnóstwo problemów, np. poczucie niższości, objawy DDA, nieufność, trudności interpersonalne, unikanie ludzi, zaburzeni nastroju, zaburzenia tożsamości i wiele innych. Zachęcam do przeczytania poniższych artykułów i skorzystania ze wsparcia specjalistów, np. psychologa. http://portal.abczdrowie.pl/alkoholizm-w-rodzinie http://portal.abczdrowie.pl/rozwod-a-dziecko http://portal.abczdrowie.pl/dorosle-dzieci-alkoholikow -
wuj dobra rada, wcześniej pisałeś o odstawieniu emocji na bok. Nie twierdzę przecież, że trzeba być bardziej emocjonalnym niż racjonalnym i żeby emocje brały górę nad rozumem. Trochę nadinterpretujesz moje słowa. Zresztą to nie jest istotne. Chodzi o polemikę, czy psychoterapia działa, czy nie działa. Jeśli chodzi o mnogość teorii, wynikają one właśnie w polietiologii zaburzeń psychicznych. Można przyjąć, że np. schizofrenia to skutek nieprawidłowości w produkcji dopaminy albo skutek dziedziczenia choroby po przodkach, albo jeszcze rezultat zażywania narkotyków czy ciężkich przeżyć. Każdy z tych czynników może przyczyniać się do rozwoju schizofrenii, każda ta teoria ma rację bytu i znajduje potwierdzenie w fachowej literaturze. Czasem czynniki łączą się ze sobą (przeżycia+geny). Nie da się zatem zlokalizować wówczas jednej przyczyny i zastosować jednej strategii, która skutecznie rozprawi się ze źródłem problemów. Poza tym, każdy z czynników daje się w końcu sprowadzić do zaburzeń w funkcjonowaniu mózgu (neuronów, synaps, neuroprzekaźników, komórek glejowych itp.), bo przecież ciężkie przeżycia czy narkotyki mogą destabilizować pracę mózgu, przyczyniając się w rezultacie do rozwoju schizofrenii. Koniec końców, każdy czynnik daje się sprowadzić w rezultacie do "wadliwego mózgu", który przecież zawiaduje całym organizmem. Wówczas łatwo przekonać, że psychoterapia nie może pomóc, jak ktoś ma "zły mózg". I wówczas w walce farmakoterapia-psychoterapia zawsze wygrają leki. Tak chce model biomedyczny. Na szczęście nie wszyscy cierpią na zaburzenia psychiczne z powodu "wadliwego mózgu" i dlatego istnieją inne podejścia.
-
wuj dobra rada, nie da się odstawić emocji na bok. Bezustannie nam towarzyszą, czy tego chcemy czy nie. Chyba że ktoś wyłączy sobie na chwilę system limbiczny. Jeżeli wierzysz, że można oddzielić emocje od ratio, to gratuluję silnej wiary. Masz rację, że równie dobrze "osobistym terapeutą" człowieka może być mąż, żona, przyjaciółka, matka, pastor itd. Czasami jednak ludzie wolą rozmawiać o swoich problemach z zupełnie obcą dla siebie osobą albo nie mają nikogo bliskiego, komu mogliby się zwierzyć i idą do terapeuty. Są doniesienia na temat skuteczności poszczególnych metod leczenia poszczególnych chorób (farmakoterapia - tutaj: trójpierścieniowce, SSRI, SNRI czy MAOI oraz inne leki psychotropowe, różne nurty psychoterapii, elektrowstrząsy itd.). Nie mam jednak dostępu do wszystkich publikacji ani czasu, by szukać w czytelni w przeglądach psychiatrycznych dowodów, potwierdzających, że psychoterapia pomaga. Liczba nurtów psychoterapii nie wynika z ich nieskuteczności, ale a faktu, że każdy nurt ma inne podstawy, nieco inaczej patrzy na człowieka. Psychoanaliza i lokowanie problemów w konfliktach wewnętrznych umożliwiła niejako wyklarowanie się opozycyjnego podejścia behawiorystycznego. Behawioryści mówią "nie" psychoanalizie, twierdząc, że wnętrze to "czarna skrzynka", że lepiej skoncentrować się na zachowaniu, tym, co widoczne i zmieniać patologiczne nawyki. Każdy nurt dokłada coś innego, z czego można korzystać w pracy z ludźmi i wcale nie świadczy to o ich słabości. Jak ufać terapeutom, gdy oni sami się spierają, kto ma rację? Tylko ten, kto nie zadaje pytań i nie ma wątpliwości potwierdza swoją ignorancję. Psychologowie wciąż polemizują ze sobą nie dla potrzeby "dokopania sobie" i postawienia na swoim, ale dlatego, by się rozwijać, by poszukiwać lepszych rozwiązań, lepszych metod pracy. Jak nie behawioryzm, jak nie kognitywizm, to może fuzja? I tak powstało podejście behawioralno-poznawcze. Poza tym, wielu psychoterapeutów nie osadza się tylko i wyłącznie w jednym nurcie, chcąc udowodnić prymat jednego podejścia nad drugim, ale raczej są psychoterapeutami eklektycznymi, łączącymi poglądy i formy pracy z różnych nurtów.
-
smutnaona, nie ma złotej recepty ani odpowiedzi na pytanie, jak być szczęśliwym w małżeństwie. Myślę, że twoje problemy w dużej mierze wynikają z tego, czego doświadczyłaś w domu rodzinnym, a więc braku ciepła, akceptacji i miłości. Wdrukowano ci niejako nienawiść do ludzi, siebie i świata i kazano uwierzyć, że nie zasługujesz na nic dobrego, bo jesteś "chodzącym złem". Myślę, że twoi rodzice to niestety trochę tacy toksyczni rodzice, o których możesz przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/toksyczni-rodzice. Toksyczni rodzice wyposażają dziecko na całe życie w przekonania o własnej bezwartościowości. Niektórym bardzo trudno uporać się z piętnem dzieciństwa i czerpać radość w życiu dorosłym. Dziecko, słysząc, że jest głupie, złe, nic nie warte, beznadziejne, zaczyna wierzyć słowom rodziców i dopatrywać się zachowań, potwierdzających ich zdanie. Dziecko zaczyna zachowywać się zgodnie z nadaną mu etykietą "złego dziecka". Brak miłości do siebie samego skutkuje niezdolnością kochania innych. Trafnie to ujmuje Erich Fromm w książce "Ucieczka od wolności". Polecam. Brak szacunku do samego siebie przyczynia się do tego, że nie szanuje się innych, stąd nienawiść, chłód emocjonalny, dystans, zdrady, przykre słowa, kłótnie, a z drugiej strony pragnienie bezwarunkowej miłości. Potrzeba, by ktoś kochał nas takimi, jacy jesteśmy, nie za coś, ale, że po prostu jesteśmy. Taką bezwarunkową miłość powinni nas obdarzać na początku rodzice, byśmy później w życiu dorosłym mogli się nią dzielić z innymi, z dziećmi, z mężem, bliskimi. Myślę, że twoi rodzice wyrządzili ci straszną krzywdę, nie kochając cię "za karę", bo sami nie doświadczyli miłości. Jeśli chodzi o ratowanie związku, myślę, że warto byłoby rozważyć terapię dla par. Oczywiście, musisz uzgodnić taką decyzję z mężem, czy oboje chcecie ratować wasze małżeństwo. Na pewno ty i twój mąż zasługujecie na szczęście, nie wiem tylko, czy razem, czy osobno, ale o tym musicie rozmawiać osobiście. Pozdrawiam i życzę powodzenia
-
Zaszufladkowanie i spustoszenie po chorobie
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na _Jack_ temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
sebastian86, patrzenie wstecz czasem uniemożliwia iść naprzód. Czasem choroba jest potrzebna, bo pomaga przewartościować pewne kwestie w życiu, poprzestawiać priorytety. Niekiedy osoby zapracowane, zaganiane, którym brakuje czasu dla najbliższych, przyjaciół, rodziny, na wieść o swojej chorobie, niekoniecznie psychicznej, zmieniają zupełnie sposób patrzenia na świat. Zaczynają doceniać to, co mają i cieszyć się kolejnym dniem. Oczywiście, nie zapominają o diagnozie, ale starają się też nie robić z niej centrum swojego życia. Uczą się stopniowo akceptować jej obecność, objawy, uczą się, jak sobie radzić z chorobą i wpisują ją we własną historię życia. Wiadomo, jednak, że taka akceptacja własnej choroby i wszystkich związanych z nią konsekwencji nie przebiega szybko i łatwo. Czasem wymaga wielu lat, a czasem nawet całego życia... -
Kiedy nie przekonują argumenty na temat efektów w różnych podejściach terapeutycznych, sceptycy psychoterapii żądają potwierdzenia w badaniach. Kiedy przytoczy się badania, podważa się ich wiarygodność. Tak można w nieskończoność. A druga strona ma tylko dwa argumenty: 1) chodziłem na terapię (czasami za długo) i nie zadziałała albo rozczarowałem się efektami; 2) wywaliłem za dużo kasy i psychoterapeuci to cwane bestie, które żerują na ludzkiej krzywdzie. Nie kwestionuję, że wiele ofert psychoterapeutów jest "ubarwiona" i że stosują oni różne chwyty marketingowe, by zachęcić do siebie klientów. Rynek psychoterapeutyczny kieruje się takimi samymi zasadami, jak inne rynki. Trzeba walczyć o klientów, niestety czasami reklamami, które rozdmuchują zalety, ignorując mankamenty. Ale która reklama zawiera argumenty zniechęcające do nabycia "produktu"? Nie jest tak, że ten sam psychoterapeuta, który świadczy usługi, prowadzi badania nad efektywnością swojej psychoterapii. Ośrodki terapeutyczne raczej zlecają badania nad rezultatami terapii innym ośrodkom, by uniknąć subiektywizmu i błędu potwierdzania, który polega na skłonności do zwracania uwagi na zdarzenia i dowody, które potwierdzają osobiste przekonania, przy jednoczesnym ignorowaniu dowodów, które przeczą danej tezie.
-
Pytanie do psychologa
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na zujzuj temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
zujzuj, mam nadzieję, że diagnoza przyczyni się teraz do podjęcia odpowiedniej terapii i wszystko ułoży się pomyślnie. Poza tym, rozpoznanie paradoksalnie bardzo ci schlebia :) - zespół Pionkowskiego jako "domena" jednostek z ponadprzeciętnym ilorazem inteligencji smutnaona, nie wiem, czy warto liczyć na "przejściowość" stanów i żyć w ciągłej huśtawce - raz lepsze, raz gorsze samopoczucie. Ucieczka w pracę to też nie jest zbyt dobra alternatywna i strategia radzenia sobie z kłopotami. Poza tym, nie da się zniwelować stresów do minimum. Każdy z nas denerwuje się czymś i nie da się przewidzieć wszystkich stresujących okoliczności, jak np. utrata pracy, strata kogoś bliskiego itp. Myślę, że lepiej byłoby udać się na konsultację do psychiatry lub psychologa. Wówczas możliwa byłaby rzetelna diagnoza i zaproponowanie skutecznych metod leczenia. Przeczekanie problemu to tylko gra na zwłokę, która w przyszłości może dać opłakane skutki, np. w postaci głębokiej depresji. -
moje problemy a przeszłość
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na Beznadziejna Ruletka temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Beznadziejna Ruletka, musisz dać sobie szansę. Rozwód rodziców, trudne dzieciństwo, alkoholizm ojca - to wszystko mogło mieć wpływ na twoje problemy. Nie można jednak wierzyć, że jest się nic nie wartym. Trudno na forum cokolwiek radzić, nie znając diagnozy. Najlepiej byłoby, gdybyś udała się do specjalisty, który rozpozna, czy to DDA, czy depresja, czy jakieś zaburzenia osobowości i zaproponuje skuteczną terapię. Więcej na ten temat możesz przeczytać pod poniższymi linkami: http://portal.abczdrowie.pl/dorosle-dzieci-alkoholikow http://portal.abczdrowie.pl/wszystko-o-depresji -
Owszem, jest wiele stron internetowych, które po wpisaniu EPQ-R się wyświetlą, oferując różnego rodzaju testy do badania osobowości. Nie są to jednak oryginalne narzędzia do badania. Nawet Personality Test z 46 itemami w języku angielskim z wyświetlającą się "diagnozą" po wypełnieniu całego testu nie jest oryginalnym narzędziem EPQ-R Hansa Eysencka. Oryginalny test EPQ-R w polskiej adaptacji Piotra Brzozowskiego i Radosława Drwala można znaleźć w pracowniach psychologicznych, a cały test składa się ze stu pytań, na które odpowiada się albo TAK, albo NIE. Obecnie jest też nowa wersja narzędzia EPQ-R, składająca się z 106 itemów. To, co jest dostępne w Internecie, nie zawiera norm, kluczy diagnostycznych czy opisu procedury badania i wielu innych istotnych rzeczy podczas badania. Pozdrawiam
-
wuj dobra rada, bezpiecznie kogoś nazywać jasnowidzem lub wróżką, będąc anonimowym i kryjąc się za nickiem. Każdy z forumowiczów ma SUBIEKTYWNY stosunek do tego, co pisze reszta. Owszem, nie można na podstawie subiektywnego przeświadczenia terapeutów czy pacjentów wnioskować o skuteczności leczenia. To też ich SUBIEKTYWNY pogląd, który nie może być dowodem na rzecz tezy, że psychoterapia jest rzeczywiście skuteczna. Dlaczego terapie trwają tak długo? Tak jak pisano wcześniej - zależy to m.in., od osobistego zaangażowania pacjenta w proces terapeutyczny, ale też od rodzaju terapii, metod pracy (terapeuci nie tylko dają możliwość "wygadania się" czy "nazwania emocji"; jest też klaryfikacja, psychodrama, dialog sokratejski, desensytyzacja, modelowanie, praca z ciałem, hipnoza, genogram i wiele innych metod), rodzaju zaburzenia pacjenta, jego cech osobowości czy doświadczenia terapeuty itp. Jeśli chodzi o wątpliwości co do skuteczności psychoterapii, mają je również sami psychologowie i psychoterapeuci, np. Eysenck bardzo wyraźnie krytykował psychoterapię w nurcie psychodynamicznym. Czy poprawa stanu pacjenta to skutek pomocy terapeutycznej, czy raczej oznaka remisji choroby? Żeby mieć pewność, owszem, trzeba przeprowadzić badania i zweryfikować tezy na drodze statystycznej. I są takie badania. Porównuje się wyniki badań grupy eksperymentalnej - poddanej terapii - z wynikami grupy kontrolnej - złożonej z podobnych osób (pod względem płci, wieku, cech osobowości i rodzaju zaburzenia), ale nie leczonych psychoterapią. Wyniki badań są jednak niejednoznaczne. Jedne wskazują, że między grupami nie ma widocznych różnic, co stanowi argument na rzecz nieskuteczności terapii albo skuteczności nie większej niż placebo. Są jednak badania, które wskazują, że istnieją różnice między grupą eksperymentalną i kontrolną. Do rozwoju badań nad efektywnością psychoterapii przyczyniła się między innymi krytyka psychoanalizy przez Eysencka. Od tego czasu coraz bardziej dba się o metodologiczną poprawność psychoterapii. W badaniach nad efektami terapii stosuje się albo grupy kontrolne (gr. 1 - psychoterapia, gr. 2 - farmakoterapia, gr. 3 - brak leczenia albo mniej lub bardziej rozbudowane schematy badawcze, np. uwzględniające połączenie farmakoterapii i psychoterapii) lub procedurę powtarzanych pomiarów po dłuższym czasie od zakończenia leczenia, by sprawdzić czy efekty się utrzymują. Ciągle też doskonalą się narzędzia do rzetelnej i precyzyjnej oceny efektów terapii. Poza tym, wobec konkretnego przypadku dana metoda może okazać się skuteczna, inne bezużyteczne, ale podczas porównywania dużych grup pacjentów wybranych losowo wyniki ulegają uśrednieniu i okazuje się często, że całkowicie różne metody leczenia mają podobną skuteczność - i farmakoterapia, i psychoterapia. Zatem konflikt na linii co lepsze: farmakoterapia czy psychoterapia, wydaje się pozbawiony sensu. Mimo sceptycyzmu samego Eysencka co do psychoterapii wglądowej, stwierdził on po wykonaniu szeregu badań i analiz statystycznych, że gdyby nawet samoistne remisje występowały faktycznie w 2/3 przypadków pacjentów z nerwicą w ciągu dwóch lat, to i tak psychoterapia byłaby godna polecenia, bo umożliwia uzyskanie wyższych odsetków poprawy w krótszym czasie. Liou i Her badali skuteczność różnych metod leczenia grupy 62 hospitalizowanych pacjentów z silnymi zaburzeniami depresyjnymi. Pacjenci uczestniczyli w ośmiu sesjach grupowej psychoterapii: behawioralnej, poznawczej albo wspierającej. W tym samym czasie 16 pacjentów z badanej grupy zostało przydzielonych do grupy kontrolnej, która nie brała udziału w psychoterapii, natomiast otrzymywała trójcykliczne antydepresanty (aminotryptylinę, imipraminę lub doksepinę). Po czterech tygodniach trzy grupy objęte leczeniem psychologicznym przejawiały znaczącą poprawę w porównaniu do grupy kontrolnej. W sumie 58% próby objętej psychoterapią osiągnęło remisje na zakończenie leczenia, zaś dalsze 28% znaczącą poprawę. Reszta nadal spełniała kryteria silnych zaburzeń depresyjnych. Nie stwierdzono żadnych znaczących różnic między poszczególnymi podejściami terapeutycznymi, jeśli chodzi o uzyskane rezultaty. Autorzy stwierdzają, że w przypadku stacjonarnego leczenia pacjentów depresyjnych efekty psychoterapii wypadają korzystniej w porównaniu do grupy kontrolnej, wskazując na efektywność stacjonarnej psychoterapii depresji. Inne badania polegały na porównaniu efektywności leczenia bulimii metodami terapii behawioralno-poznawczej i psychodynamicznie zorientowanej terapii wspierającej. Poszukiwano przy tym odpowiedzi na pytania, czy dwuetapowa interwencja farmakologiczna (w której stosowano antydepresanty - najpierw desipraminę, a gdy okazywała się nieskuteczna albo słabo tolerowana - fluoksetynę) może zwiększać korzyści odnoszone z udziału w psychoterapii, a także, czy kombinacja leczenia farmakologicznego i psychologicznego jest lepsza niż sama farmakoterapia. Grupa 120 kobiet z diagnozą bulimii została podzielona losowo na otrzymujące leki i otrzymujące placebo. Część z nich uczestniczyła w terapii behawioralno-poznawczej, cześć zaś w psychoterapii wspierającej. Okazało się, ze terapia behawioralno-poznawcza jest lepsza niż terapia wspierająca w redukcji behawioralnych objawów bulimii (objadania się i wymiotowania). Pacjentki przyjmujące leki w kombinacji z oddziaływaniem psychologicznym wykazywały większą poprawę w zakresie objadania się i depresji niż pacjentki otrzymujące placebo wraz z psychologicznym oddziaływaniem. W dodatku okazało się, ze poznawczo-behawioralna terapia wraz z lekami jest lepsza niż same leki, czego nie można było powiedzieć o psychoterapii wspierającej. Zdaniem autorów, terapia behawioralno-poznawcza jest psychologicznym leczeniem z wyboru w przypadkach bulimii. Korzyści z psychoterapii może zwiększać stosowanie dwuetapowej interwencji farmakologicznej z użyciem fluoksetyny. Nie jest tak, że nie prowadzi się badań nad skutecznością psychoterapii. Istnieje wiele doniesień na ten temat w czasopismach psychiatrycznych i psychologicznych, czy chociażby w Internecie. Terapeuci też "badają" efekty swojej pracy, chcą wiedzieć, czy to co robią ma sens. Sami poddają się psychoterapii, podlegają superwizji. Czechosłowackie badania nad skutecznością psychoterapii zdają się wskazywać, ze terapeuci bywają nawet bardziej sceptyczni w ocenie efektów swojej pracy niż ich pacjenci. W badaniach Matouska stwierdzono u 128 pacjentów leczonych w Lobči w 1974 roku poprawę bezpośrednią po leczeniu według oceny pacjentów u 84%, zaś według oceny terapeutów u 64%. Wśród 141 pacjentów z Horni Palata procent poprawy był nieco niższy: 64% według oceny pacjentów i 43% według oceny terapeutów. Kratochvil cytuje także polskie badania: Kuliszkiewicza w Klinice Nerwic IPN, Lapinskich i Osuchowskiej w Ośrodku Leczenia Nerwic w Rasztowie oraz własne w Oddziale Psychoterapeutycznym dla Nerwic w Komorowie, które przemawiają za efektywnością psychoterapii prowadzonej w tych ośrodkach. Odsetki poprawy oscylowały w nich wokół 90%. Zainteresowanych skutecznością różnych podejść terapeutycznych odsyłam do literatury i na strony internetowe, np. Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Integratywnej albo stronę psychoterapia.net. Pozdrawiam
-
Pytanie do psychologa
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na zujzuj temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
zujzuj, napis na kartce "zespół Piorkowskiego-borderline-MB" oznacza, że diagności sami mają wątpliwości co do diagnozy różnicowej, wahając się właśnie między tajemniczym zespołem Piorkowskiego, zaburzeniami osobowości typu borderline a zaburzeniami schizofrenicznymi (łac. Morbus Bleuleri, MB), czyli chorobą Bleulera albo po prostu schizofrenią. Myślę, że sugestia PanaPropera, jest słuszna. Możesz skonsultować się z innymi specjalistami, psychologiem klinicznym lub psychiatrą. Trzymam kciuki za powodzenie i trafność rozpoznania. smutnaona, na podstawie twojego listu trudno drogą wirtualną rozstrzygnąć, co ci dolega. Bez wątpienia twoje trudności natury psychicznej mają swoje źródła we wczesnodziecięcych doświadczeniach, jak wykorzystywanie seksualne, przemoc w domu, brak wsparcia, zaniedbanie potrzeb emocjonalnych. Możliwe też, że jesteś "obciążona genetycznie", skoro twoi rodzice również cierpią na różne zaburzenia psychiczne. Katalog objawów, o których wspominasz, a więc: lęk, niepokój wewnętrzny, poczucie beznadziei, zaburzenia snu, zaburzenia odżywiania (brak apetytu lub przejadanie się), poczucie bezwartościowości, poczucie winy - mogą wskazywać na zaburzenia nastroju w postaci depresji. Są to jedynak tylko moje przypuszczenia, a rzetelna diagnoza wymaga bezpośredniej konsultacji u psychiatry. Myślę, że warto byłoby porozmawiać o swoich problemach z mężem. Może razem uda wam się zaradzić twoim stresom albo udacie się do specjalisty po poradę. Pozdrawiam -
Ciężka sprawa...licze na wasza pomoc
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na dano666 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
dano666, drogą wirtualną nikt nie jest w stanie postawić rzetelnej diagnozy. Można jedynie spekulować co do potencjalnej choroby. Huśtawki nastrojów, niestabilność emocjonalna, drażliwość, ataki agresji i przygnębienie mogą wskazywać na jakieś zaburzenia ze spektrum CHAD - choroby afektywnej dwubiegunowej, cyklotymię albo na borderline. Rzetelna diagnoza wymaga jednak różnicowania i zastosowania odpowiednich metod diagnostycznych. Przy spotkaniu z psychiatrą mógłbyś zapytać o diagnozę. Lekarz ma obowiązek ci o tym powiedzieć, a nie tylko ograniczać się do wypisania recepty. O CHAD, cyklotymii i osobowości chwiejnej emocjonalnie możesz przeczytać pod poniższymi linkami: http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-chwiejna-emocjonalnie http://portal.abczdrowie.pl/choroba-afektywna-dwubiegunowa http://portal.abczdrowie.pl/cyklotymia Pozdrawiam -
Nerwica lękowa, jak zauważyli poprzednicy, podpowiada dziwne scenariusze i interpretacje dolegliwości. Organizm zaczyna reagować drżeniem, zawrotami głowy, nudnościami, ściskaniem w klatce piersiowej. Człowiek zaczyna skrupulatnie analizować każdy niepokojący sygnał ze strony ciała, zaczyna bać się, że zwariuje, że zachoruje np. na schizofrenię, że umrze albo kompletnie straci kontrolę nad sobą. Zaczyna chodzić na wizyty do lekarzy, chcąc zdemaskować przyczynę swoich dolegliwości, ale badania laboratoryjne nie potwierdzają żadnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu ciała czy narządów. Więcej o napadach lękowych można przeczytać pod tym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/napad-leku.
-
Czy cierpie na jakies zaburzenie?
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na Lolita18 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Lolita18, nie mogę postawić diagnozy wyłącznie na podstawie powierzchownej relacji twoich zachowań i stanu emocjonalnego. Mogę jedynie wyrazić przypuszczenia co do potencjalnego rozpoznania. Na podstawie twojego listu daje się wyodrębnić objawy charakterystyczne dla osobowości chwiejnej emocjonalnie, a konkretnie dla borderline. - rozchwianie emocjonalne (od euforii do depresji) - zaburzony obraz siebie, własnych celów i wewnętrznych preferencji - uczucie pustki wewnętrznej - skłonność do wchodzenia w intensywne i niestabilne związki - ciągłe kryzy emocjonalne - obawa przed byciem odrzuconym - samouszkodzenia, groźby samobójstwa Powyższy katalog objawów, który w dużej mierze zazębia się z symptomami w Twoim liście, to obraz kliniczny borderline. Więcej na ten temat możesz przeczytać pod tym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-chwiejna-emocjonalnie. Pozdrawiam -
Zaszufladkowanie i spustoszenie po chorobie
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na _Jack_ temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
U nas w Polsce rzeczywiście jakość świadczonych usług medycznych czy psychiatrycznych nie jest najlepsza. Opieszałość lekarzy, brak rzetelnych metod diagnostycznych, biurokracja, konieczność czekania w kilometrowych kolejkach do specjalistów czy na badania - to wszystko pogłębia frustrację osób, które i tak często nie potrafią zadbać o swój własny byt, np. z powodu fobii społecznej, lęku przed ludźmi itp. Czasami zdani tylko na siebie muszą dźwigać ciężar choroby sami. Niekiedy nie podejmują w ogóle leczenia, ignorując objawy i godząc się na stopniowy spadek jakości życia, które przestaje cieszyć i w konsekwencji często podejmują radykalną decyzję - samounicestwienia jako metody na przerwanie własnego cierpienia. Czasami też na problemy psychiczne nakłada się nieskuteczność stosowanych terapii, co wtórnie również zniechęca do starań o "lepsze jutro"... -
dolomit, uważam, że w dyskusji nad skutecznością terapii przydałoby Ci się więcej tolerancji dla odmiennych zdań. Tak jak napisała ona_22 czy Monika1974, są osoby, którym psychoterapia pomaga i wierzą w jej moc, a są osoby do niej uprzedzone albo którym zupełnie ona nie pomaga. I proszę nie wrzucaj wszystkich psychoterapeutów do jednego worka, nazywając ich "cwaniaczkami" czy "pseudo-intelektualistami", którzy żerują na ludzkiej krzywdzie, bo tak nie jest. Wśród psychoterapeutów zdarzają się przypadki osób niekompetentnych i świetnych specjalistów, podobnie jak w każdym innym zawodzie i nie masz prawa generalizować, że wszyscy są źli. Znam wielu psychoterapeutów, którzy podpisują pisemny kontrakt z pacjentem, co może stanowić podstawę do dochodzenia własnych praw. Poza tym, jeżeli ktoś nie chce płacić pieniędzy z własnej kieszeni za leczenie, nie musi. Może skorzystać z placówek, które oferują pomoc w ramach NFZ. Jeśli chodzi o tezy, że trzeba mieć pierwotnie wadliwy mózg, żeby wykazywać jakieś problemy natury psychicznej, nie zgodzę się z tym. Taki pogląd głosi model biomedyczny. Zawsze da się znaleźć strukturę w mózgu, która odpowiada za emocje i lęki i wszyskie inne reakcje oraz zachowania człowieka (hipokamp, jądra podkorowe itd.). To normalne - przecież mózg zawiaduje całym naszym organizmem - ciałem i psychiką. Są inne podejścia, jak psychoanaliza, upatrująca przyczyn problemów w konfliktach wewnątrzpsychicznych, behawioryzm – lokujący trudności w złych nawykach, podejście poznawcze – koncentrujące się na „wadliwym” sposobie myślenia człowieka czy podejście systemowe – wskazujące na znaczenie wzajemnych relacji między jednostką a społeczeństwem. Jeżeli człowiek wierzy, że terapia może mu pomóc i dzięki niej nabiera pewności, że czuje się lepiej, nie widzę podstaw, by zabierać możliwość ludziom korzystania z tej formy pomocy, chociażby miała działać na zasadzie placebo. Poza tym, wiadomo, że na terapię chodzą również osoby, które pierwotnie cierpiały na chorobę cielesną, np. nowotwór, m.in. kobiety po mastektomii. Nie mogą odnaleźć się w nowej sytuacji i potrzebują wsparcia, a że np. nie mają rodziny albo bliskich przyjaciół, ich powiernikiem i „wspieraczem” staje się psychoterapeuta. Psychoterapia nie jest zarezerwowana wyłącznie dla tych, którzy mają problemy natury psychicznej. Z psychoterapii krótkoterminowej korzystają ludzie po tragicznych przeżyciach, jak śmierć męża czy żony albo dziecka. Żadne badania laboratoryjne, TK czy rezonans nie dają podstaw, by sądzić, że mają wadliwy mózg albo nieprawidłowe stężenie neuroprzekaźników. Po prostu, reagują na skrajne przeżycia i potrzebują wsparcia, a jedynie, co potwierdzają badania to wysoki poziom hormonów stresu, np. kortyzolu, co jest naturalnym objawem ze strony ciała. Poza tym, istnieje tendencja, że na problemy psychiczne ludzi nakłada się wiele innych problemów. Może sama terapia nie jest potrzebna osobie z CHAD, gdyż choroba ma w dużej mierze podłoże genetyczne, ale jeżeli wraz tą chorobą pojawiają się inne trudności, jak konieczność radzenia sobie z etykietą diagnostyczną, kłopoty w pracy, niestabilne relacje w rodzinie, wówczas terapia ma sens, gdyż może wyposażyć pacjenta w określone metody radzenia sobie z danymi sytuacjami. Nie mówię – Niech każdy korzysta z terapii! Z terapii trzeba korzystać wówczas, gdy jest uzasadniony sens. Człowiek ma tylko dziwną tendencję do oddzielania ciała od duszy – jak boli ząb idziemy do dentysty, jak boli dusza, ignorujemy objawy, licząc, że to chwilowy spadek samopoczucia i samo przejdzie. Każdy ma prawo wyboru. Jeżeli ktoś nie chce korzystać z psychoterapii, sądząc, że ona nie pomaga, ma prawo z niej zrezygnować. Nikt nas nie zmusi, byśmy co tydzień dreptali na spotkania, jeśli sami nie mamy takiej chęci ani motywacji. Przecież grupy AA też są formą psychoterapii. Alkoholik chodzi tam dobrowolnie. Kto wierzy, że grupa może mu pomóc w walce z nałogiem, ma szansę sobie i innym pomóc. Kto nie wierzy w skuteczność terapii, odpada. Jeśli chodzi o dyskusję w tym wątku, apeluję o trochę więcej zrozumienia, gdyż niektóre wypowiedzi zioną jadem i jawną agresją. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów
-
Witam! O przyczynach, typach i objawach osobowości histrionicznej można przeczytać pod tym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-histrioniczna. Zainteresowanych zachęcam do lektury :)
-
Mam już dość...
ekspert_abcZdrowie odpowiedział(a) na nienormalna. temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Witam! Myślę, że twoja niska samoocena, zły nastrój, poczucie niższości i strach przed ludźmi mogą w dużej mierze wynikać z zaburzonych relacji z rodzicami i z faktem faworyzowania młodszej siostry. To naturalne, kiedy rodzice nierówno traktują swoje dzieci. Wówczas to gorzej traktowane ma poczucie niesprawiedliwości, czuje się skrzywdzone, chce zasłużyć czymś na miłość rodziców, ale ma świadomość, że czegokolwiek by nie zrobiło i tak będzie źle. Konieczność zasługiwania na miłość rodziców świadczy o ich miłości warunkowej - "Kochamy cię za coś - za dobre oceny, posłuszeństwo, przestrzeganie norm". Dziecko zaczyna wówczas wierzyć, że na miłość trzeba sobie zasłużyć i czuje się z tą świadomością kiepsko, czuje się mało wartościowe, odrzucone. Miłość rodzicielska powinna mieć charakter bezwarunkowy - "Kochamy cię nie, jakie jesteś, ale za to, że po prostu jesteś". Myślę, że możesz porozmawiać o swoich problemach z psychologiem. Możesz udać się do najbliższej poradni psychologicznej. Kiedy nie chcesz płacić za wizytę, możesz skorzystać z poradni, które oferują usługi w ramach NFZ. O skutkach toksycznego rodzicielstwa można przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/toksyczni-rodzice.