Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. dolomit, czasami samoleczenie niekoniecznie jest rozsądne, ale jeżeli coś przynosi ulgę, jak ujął to twój psychiatra, to nie wiem, dlaczego należy z tym walczyć. Poza tym, nie uważam, żeby iniekcje testosteronu albo viagra były, jak to określiłeś, "karkołomnymi rozwiązaniami". Nie są to oczywiście jedyne metody "walki" z zaburzeniami erekcji, ale jedne z wielu. Inne strategie radzenia sobie z brakiem reakcji genitalnej u mężczyzn, to np.: psychoterapia, metody treningowe ze współudziałem partnerki, techniki relaksacyjne, hipnoza, leki doustne (np. przeciwlękowe) czy iniekcje w ciała jamiste członka. Wybór metody zależy od sugestii lekarza i preferencji pacjenta...
  2. mlody0384, zaufanie w relacjach damsko-męskich to fundament związku. Zapewnia szczęście, daje poczucie bezpieczeństwa obu stronom. Jeśli kobieta i mężczyzna żyją w braku zaufania do siebie, to ich związek zaczyna przeradzać się w więzienie i jest skazany na kryzys i rozpad. Nie wiem, na czym polega owa przykrość, którą wyrządziłeś swojej kobiecie, ale mam wrażenie, że "licytujecie się" trochę w zadawaniu sobie bólu - trochę na zasadzie, ty mnie skrzywdziłeś, to teraz ja ci odpłacę pięknym za nadobne i sprowokuje, byś był o mnie zazdrosny, mówiąc o mężczyźnie, którego spotkałam na wakacjach. Nie wiem, czy do końca trafnie to interpretuje, bo faktycznie mało napisałeś w swoim poście. Utracone zaufanie trudno czasem odzyskać i zrehabilitować się w oczach pokrzywdzonej osoby. Brak zaufania podsuwa czasami wręcz urojone podejrzenia w kierunku partnera. W związku zaczyna dominować atmosfera podejrzliwości i nieufności, a to bardzo osłabia więź uczuciową. Nieufność wobec partnera pojawia się z wielu przyczyn, np. gdy obawiamy się, że inna osoba może wydać się bardziej atrakcyjna i pociągająca od nas, w sytuacji, kiedy przestajemy wierzyć w siebie i myślimy, że partner może znaleźć sobie kogoś innego albo wtedy, gdy jesteśmy zazdrośni. Co warto byłoby zrobić w tej sytuacji? Po pierwsze, szczerza rozmowa, zdrowa komunikacja, bez oskarżycielskiego tonu. Warto się zastanowić, co lubi partner, na czym mu zależy, jakiego związku oczekuje, jakie ma pragnienia, jak dobrze wykorzystać wspólnie spędzany czas. Zachęcam do uczciwego dialogu z własną partnerką i rozmowy o swoich uczuciach.
  3. Witam! W związku z dylematami na temat orientacji seksualnej polecam artykuły: http://portal.abczdrowie.pl/jak-okreslic-swoja-orientacje http://portal.abczdrowie.pl/orientacje-seksualne Pozdrawiam
  4. Dziękuję dolomit za słowa uznania ale jakoś specjalnie mi na twojej akceptacji nie zależy. Co do ukrytych skłonności homoseksualnych, nie sądzę, żeby Bartek1988 miał z tym problem, ale wymieniając to wśród innych przyczyn psychogennych zaburzeń erekcji powoływałam się na samego Starowicza - to z jego książek zaczerpnęłam te "rewelacje", które według ciebie nadają się tylko do "Klanu" lub "M jak miłość". Nie zamierzam też na ciebie naskakiwać. Uważam, że viagra czy iniekcje testosteronu to całkiem rozsądne rozwiązania, które mogą pomóc "odblokować się", by facet mógł ponownie czerpać radość z seksu. Także odwdzięczam się DOLOMIT - BRAWO!!!
  5. Witam! Myślę, że problem ze wzwodem może wiązać się z samą koncentracją na tym, czy osiągnie się wzwód, czy też nie. Ciągła presja, by penis był dostatecznie sztywny do odbycia stosunku seksualnego skutkuje tym, że trudno ci się odprężyć, bo ciągle myślisz o swoich ewentualnych "niedomaganiach". Bartek1988, możliwe też, że problemy z erekcją wynikają z tego, że masz porównania, jak robią "to" prostytutki, a jak kobiety-nieprofesjonalistki, jak to określiłeś. Wśród psychogennych przyczyn impotencji zalicza się między innymi: - lęk przed niezdolnością do odbycia stosunku; - niskie poczucie własnej wartości; - lęk przed posiadaniem dziecka; - niewłaściwe reakcje ze strony partnerki; - chłód emocjonalny w związku; - kompleks małego członka; - rygoryzm seksualny i wychowawczy; - ortodoksja religijna, poczucie winy; - niepełna identyfikacja z rolą męską; - nieświadome tendencje homoseksualne; - zaburzone relacje partnerskie; - lęk przed zarażeniem się chorobą weneryczną; - zadaniowe podejście do seksu ("Muszę dobrze wypaść); - wcześniejsze negatywne doświadczenia seksualne; - depresja, fobie, cechy histeryczne; - negatywne fantazje erotyczne; - preferencje dewiacyjne. To tylko niektóre z możliwych przyczyn. Oczywiście, zaburzenia erekcji to nie tylko twój problem, ale także twojej partnerki, która może czuć się źle faktem, że nie potrafi cię podniecić. Może zacząć wątpić w swoją kobiecość i atrakcyjność seksualną. Radziłabym udać się wam wspólnie do seksuologa. Pozdrawiam
  6. Witam! Osobowość sensybilistyczna ma tyle wspólnego z nurtem artystycznym (sensybilizmem), że sprowadza się do podwyższenia wrażliwości. W fotografice sensybilizacja polega na podwyższeniu światłoczułości oraz rozszerzeniu zakresu barwoczułości fotograficznych materiałów światłoczułych dzięki użyciu sensybilizatorów. W medycynie natomiast sensybilizację utożsamia się z uczuleniem, uwrażliwieniem organizmu lub jego poszczególnych narządów, tkanek lub komórek na określone bodźce - sensybilizatory, czyli substancje uczulające. Oficjalnie jednak w Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 nie ma takiej jednostki diagnostycznej, jak osobowość sensybilistyczna. Pozdrawiam
  7. Zainteresowanych tematem "psychoterapia działa vs. nie działa" zachęcam do lektury książek Jadwigi Rakowskiej: Rakowska J., Skuteczność psychoterapii, SCHOLAR, Warszawa 2005, ISBN 978-83-73830-92-9. Rakowska J., Sukces i porażka terapii krótkoterminowej, SCHOLAR, Warszawa 2006, ISBN 978-83-73832-25-1. Pani dr hab. Jadwiga Rakowska jest adiunktem w Katedrze Psychopatologii i Psychoterapii na Uniwersytecie Warszawskim. Żeby nie być posądzona o subiektywizm polecam też książkę dra Tomasza Witkowskiego „Zakazana psychologia. Pomiędzy nauką a szarlatanerią" Autor pisze w niej radykalne słowa, podważając skuteczność psychoterapii: "Jednym tchem możemy dopisać do listy skutecznych terapii NLP (neurolingwistyczne programowanie), terapię radykalnego wybaczania, kinezjologię edukacyjną, regressing, pracę z karmą, neurotransgresję, numerologię i tarota". Entuzjaści psychoterapii, zachęcam do obrony swojego stanowiska :)
  8. Witam! Co do przyczyn unikania seksu przez mężczyzn można spekulować. Problemy ze wzwodem nie muszą od razu świadczyć o orientacji homoseksualnej. Przyczyny unikania bliskości i intymności mogą mieć charakter organiczny (somatyczny), np.: nieprawidłowości i uszkodzenia naczyń oraz ciał jamistych prącia; zaburzenia neurologiczne, np. urazy kręgosłupa, dyskopatie, stany pooperacyjne w obrębie miednicy, stwardnienie rozsiane; zaburzenia hormonalne, np. obniżony poziom testosteronu, podwyższony poziom prolaktyny; choroby towarzyszące, np. cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, choroby nerek; zaburzenia krążenia, np. choroby serca, miażdżyca, zmiany w naczyniach prącia; przyjmowanie leków, np. na ciśnienie, leków psychotropowych, uspokajających, diuretyków; przerost prostaty i zabiegi chirurgiczne na gruczole krokowym; palenie papierosów i nadużywanie alkoholu. Do psychogennych przyczyn "oziębłości seksualnej" u mężczyzn można zaliczyć m.in.: lęk przed niezdolnością do odbycia stosunku; niskie poczucie własnej wartości; lęk przed posiadaniem dziecka; niewłaściwe reakcje ze strony partnerki (wyśmiewanie się z wielkości członka itp.); chłód emocjonalny w związku; kompleks małego członka; rygoryzm seksualny i wychowawczy; ortodoksja religijna, poczucie winy; niepełna identyfikacja z rolą męską; nieświadome tendencje homoseksualne; zaburzone relacje partnerskie; lęk przed zarażeniem się chorobą weneryczną; zadaniowe podejście do seksu; wcześniejsze negatywne doświadczenia seksualne (np. w poprzednich związkach); depresja, fobie, cechy histeryczne; negatywne fantazje erotyczne; preferencje dewiacyjne. Jak widać, spektrum możliwości "gdybania" co do źródeł unikania zbliżeń seksualnych jest dość szeroki (a i tak to nie wszystkie możliwe przyczyny unikania seksu przez panów). Zainteresowanych tematem odsyłam również do linków: http://portal.abczdrowie.pl/zaburzenia-erekcji http://portal.abczdrowie.pl/ozieblosc-plciowa Pozdrawiam
  9. Witam! Niechęć czy wręcz awersja do seksu może wynikać z wielu przyczyn o charakterze psychicznym, jak i fizycznym. Wśród przyczyn fizjologicznych wymienia się między innymi: stosowanie leków hormonalnych, np. antykoncepcji hormonalnej, stosowanie hormonalnej terapii zastępczej, choroby pochwy, endometriozy (rozrost błony śluzowej macicy poza jamą macicy), stwardnienie rozsiane, choroby tarczycy, niski poziom glukozy we krwi, wahania hormonów czy palenie tytoniu. Do przyczyn psychogennych zalicza się: nudę w łóżku, obawy przed zajściem w ciążę, ciągły stres, bolesne stosunki seksualne, brak uczuć między partnerami, brak fantazji seksualnych, zadaniowe podejście do seksu, dewiacje seksualne, zaburzenia i choroby psychiczne, np. depresja, psychozy, nerwice, traumy wieku dziecięcego, np. molestowanie seksualne, gwałt, kazirodztwo. Więcej na temat braku ochoty na seks i oziębłości płciowej można przeczytać pod linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/ozieblosc-plciowa Pozdrawiam
  10. Anonimowy12345, osobowość dyssocjalna kształtuje się dość wcześnie, gdyż są to względnie stałe wzorce zachowania, które znacznie odbiegają od średniego, "normalnego" wzorca zachowań, obowiązującego w danej kulturze, ale nikt nie rodzi się psychopatą. O przyczynach i sposobach manifestowania się osobowości "psychopatycznej" możesz przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-dyssocjalna Mordercą człowiek się nie rodzi. Mordercą człowiek się staje... Na rozwój osobowości amoralnej wpływa między innymi otoczenie, styl wychowania, powielanie patologicznych wzorców zachowań rodziców albo rówieśników itp. Nie ma powodów do obaw, że "rozwijasz się w mordercę", jak to określiłeś. Nie sądzę też, że nerwica i lęk wyhamowują cię niejako w "morderczych skłonnościach" - to jakiś kompletny nonsens, jak dla mnie. Zaburzenia nerwicowe podpowiadają ci właśnie takie irracjonalne i niedorzeczne myśli. Wpędzają cię w myśli pozbawione sensu. Jeszcze trochę o specyfice osobowości dyssocjalnej można wyczytać również pod tym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/zwiazek-z-psychopata Pozdrawiam
  11. Witam! Czy Pan mieści się w normie? Zależy o jakiej normie mówimy. Jeśli chodzi o normę intelektualną, pewnie tak. Jeśli chodzi o ogólnie rozumianą "normalność", chyba nikt nigdy precyzyjnie jej nie zdefiniował. Nie dzielę ludzi na normalnych i nienormalnych, tylko na zdrowych i tych, którzy potrzebują pomocy. 1. Wśród psychopatów są seryjni mordercy albo dokonujący zabójstw na tle seksualnym. Owszem, ich czyny są poprzedzone "chorymi" fantazjami o tym, jak zadają ból innym. Psychopata jednak nie ma wyrzutów sumienia. On racjonalizuje swoje aspołeczne zachowania albo obarcza nimi innych. Poszukuje dla siebie alibi. Anonimowy12345, na pewno nie jesteś mordercą, kandydatem na mordercę ani nie masz dyssocjalnej osobowości. 2. Podniecenie związane z zadawaniem bólu zwierzętom nie musiało być pobudzeniem seksualnym. Może źle to interpretujesz albo nadinterpretujesz. Ludziom, którzy wiedzą, że przekraczają pewne normy, zasady, konwenanse (np. dzieciom łamiącym zasady rodzicielskie) zwykle towarzyszy pobudzenie, ale jest to pobudzenie fizjologiczne i emocjonalne, związane z faktem, że robi się coś niestosownego, zakazanego, że ktoś może mnie przyłapać. Jeżeli dominacji i zadawaniu bólu towarzyszy faktycznie podniecenie seksualne, to jest to problem dla seksuologa. 3. Fascynacja interesującymi przedmiotami czy poczucie bezpieczeństwa w miejscach zacisznych, gdzie można bez obaw "manipulować" swoim ciałem, poznawać swoją seksualność w wieku dziecięcym jest zupełnie zrozumiała. Nie widzę większych nieprawidłowości. To wkomponowuje się w etapy rozwoju psychoseksualnego człowieka. Według mnie, zaburzenia nerwicowe (koszmarne sny, natrętne myśli) to przejawy konfliktu między pragnieniami a normami społecznymi. Id, czyli żądze, potrzeby, marzenia "kłócą się" z superego - sumieniem, zasadami społecznymi i moralnymi. "Chciałbym, ale nie wypada", "marzę o tym, ale co ludzie powiedzą" - na tej bazie powstaje wiele konfliktów wewnętrznych, które stanowią źródło (pożywkę) dla rozwoju nerwic. Zachęcam do wizyty u specjalisty i refleksji nad sobą i swoim życiem. Czego Pan się boi? Czego Pan pragnie? Jakie relacje ma Pan z rodzicami i rodzeństwem? Jak wyglądają Pana kontakty z płcią przeciwną? itp. Terapia pozwala przyjrzeć się swoim trudnościom z innej perspektywy niż ta, z której dotychczas się patrzyło. Pozdrawiam
  12. Zenonek, nie jestem psychiatrą, farmaceutą ani biochemikiem, więc nie ustosunkuję się do Twoich słów: Pragnę zauważyć, że trochę odchodzimy od tematu wątku. Zaczynamy się "licytować", który lek skuteczniejszy. A wątek dotyczy psychoterapii Co do leków się nie wypowiadam. Nie znam się na nich. Szkoda, że na forum nie ma eksperta z dziedziny psychiatrii, wówczas dyskusja byłaby pewnie ciekawsza. Więcej na temat farmakoterapii mogą powiedzieć ci, którzy zażywali leki...
  13. Wcale tak dużo na ten temat nie wiem, wuj dobra rada Tylko tyle, ile napisałam na PW. W twojej wypowiedzi jest jednak dużo racji. Sama zastanawiałam się nad tym kiedyś. Skoro układ kary "zawiaduje" acetylocholina, a układ nagrody dopamina, to po co oddziaływać na poziom serotoniny, np. poprzez SSRI? To pytanie jest zasadne! Pozwolę sobie przytoczyć fragment wypowiedzi, którą wysłałam na PW wujowi dobra rada. Na czym polega działanie każdego z neuroprzekaźników, mających udział w powstawaniu zaburzeń nastroju? 1) DOPAMINA - transmiter używany w obwodach mózgowych, wywołujący przyjemność i odczucie nagrody. Używany przez ośrodkowy układ nerwowy do kontrolowania ruchów dowolnych. Problemy wynikające z braku równowagi dopaminy: schizofrenia, choroba Parkinsona. 2) SEROTONINA - reguluje sen i marzenia senne, nastrój, ból, agresję, apetyt i zachowania seksualne. Problemy wynikające z braku równowagi serotoniny: depresja, niektóre zaburzenia lękowe, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. 3) ACETYLOCHOLINA - pierwotny neuroprzekaźnik używany przez neurony eferentne (ruchowe) do przekazywania informacji z OUN. Odpowiada także za niektóre rodzaje uczenia się i pamięci. Problemy wynikające z braku równowagi acetylocholiny: niektóre zaburzenia mięśniowe, choroba Alzheimera. 4) NOREPINEFRYNA - używana przez układ autonomiczny i przez neurony w niemal każdym obszarze mózgu. Kontroluje rytm serca, sen, stres, reakcje seksualne, czujność i apetyt. Problemy wynikające z braku równowagi norepinefryny: wysokie ciśnienie krwi, depresja. Dlaczego zatem stosuje się w depresji np. SSRI, a nie coś „dopaminowego” lub „acetylocholinowego”? Serotonina odpowiada za nastrój, dlatego wpływa się na jej poziom za pomocą SSRI, wierząc że to poprawi prawdopodobnie samopoczucie chorych. Jak widać, nie tylko psychoterapia budzi wątpliwości. Zagadką pozostaje też leczenie farmakologiczne. Nie mam jednak tak szerokiej wiedzy i nie znam niestety dogłębnie neurofizjologii ludzkich emocji…
  14. Anonimowy12345, drogą wirtualną nikt precyzyjnie cię nie zdiagnozuje. Możemy jedynie ustosunkować się do twoich wypowiedzi i wyrazić subiektywny pogląd na temat prezentowanych przez ciebie zachowań czy objawów. Po pierwsze, rozwój psychoseksualny trwa od najmłodszych lat. Już nawet dwuletnie dzieci "eksperymentują ze swoim ciałem", dotykają się w miejscach intymnych, poznają swoją seksualność i odczuwają przyjemność seksualną z dziecięcej masturbacji. Czy mogłeś odczuwać podniecenie seksualne z zadawania bólu zwierzętom i torturowania ich? Mogłeś, jednocześnie mogłeś mieć wyrzuty sumienia. Na tej podstawie skłaniałabym się do zaburzeń zachowania i emocji w wieku młodzieńczym, a nie do jakichś dewiacji seksualnych. Czy fascynacja sado-maso może świadczyć o zaburzeniach seksualnych? Nie sądzę, ale rzetelna diagnoza wymaga wizyty u seksuologa. Nie spełniasz jednak kryteriów diagnostycznych, by postawić diagnozę zaburzeń preferencji seksualnych w postaci sadomasochizmu. Każdy przecież ma czasem fantazje erotyczne, ale nie oznacza to od razu, że każdy jest zaburzony. Czy możesz być mordercą albo psychopatą? NIE :) Wyrzuty sumienia, świadomość naganności czynu, akceptacja i podporządkowanie się normom społecznym wyklucza diagnozę osobowości dyssocjalnej (psychopatii). Osobiście myślę, że niska samoocena, o której pisałeś, lęk, myśli natrętne i sam fakt, że poszukujesz na forum uzasadnienia czy prób wyjaśnienia własnych reakcji, mogą świadczyć o zaburzeniach nerwicowych z rysem osobowości anankastycznej. To są tylko moje domysły. Zachęcam do wizyty u specjalisty w najbliższej poradni zdrowia psychicznego.
  15. Witam! Mad_Scientist poprosił mnie o konsultację w sprawie Anonimowy12345. Przeczytałam cały wpis i nasuwa mi się kilka myśli: 1) podniecenie seksualne towarzyszące krzywdzeniu zwierząt może wskazywać na dyssocjalne zaburzenia osobowości. Z drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę wiek, w jakim manifestowały się aspołeczne zachowania, mogły być to mieszane zaburzenia zachowania i emocji (F92), rozpoczynające się w dzieciństwie i wieku młodzieńczym; 2) myśli natrętne i lęk wskazują z kolei na zaburzenia obsesyjno-kompujsywne, jakiś rodzaj nerwicy natręctw; rozwojowi nerwicy natręctw często sprzyjają cechy osobowości anankastycznej - perfekcjonizm, niechciane myśli i impulsy, nadmierna skrupulatność, sztywne trzymanie się reguł, regulaminów, norm itp.; 3) fascynacja seksem, filmami pornograficznymi, sado-masochizmem może wynikać z wieku rozwojowego. Jako 17-letni chłopak odczuwasz napięcie seksualne, które musisz jakoś rozładować, stąd masturbacja czy sny erotyczne, w trakcie których dochodzi do wytrysku nasienia. Same myśli i fascynacja tym, by ktoś nas poniżał w czasie stosunku seksualnego albo, byśmy my sami mogli kogoś poniżać, jeszcze nie świadczą o zaburzeniach preferencji seksualnych. Chodzi o to, na ile jesteś w stanie to kontrolować i czy dopuszczasz się takich praktyk. Jeżeli myśli o sado-masochizmie mają postać raczej myśli natrętnych, koncentrujących się wokół tego, że jest to coś grzesznego czy zakazanego, bardziej skłaniałabym się do rozpoznania zaburzeń nerwicowych, które mogą czerpać swoje źródło, jak słusznie zauważyli poprzednicy, w ortodoksyjnej religijności, sztywnym stosunku do reguł moralnych; 4) dziwne sny i reakcje w czasie snu mogły składać się na paraliż przysenny, o którym możesz przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/porazenie-przysenne. Oczywiście, diagnozy różnicowej tylko na podstawie opisu nie jestem w stanie postawić, zresztą byłoby to nadużycie. Myślę, że sporo racji ma Mad_Scientist, mówiąc o zakorzenieniu lęku przed karą za grzechy i interpretowaniu ludzkiej seksualności jako czegoś złego. Oczywiście hipotetyzuję, ale możliwe, że wychowano cię w duchu katolicyzmu i kazano niejako wierzyć, że wszystko, co jest związane z seksem jest złe. A to nieprawda. Masturbacja jest naturalnym sposobem radzenia sobie z napięciem seksualnym, z którego korzysta wielu nastolatków. Natrętne myśli koncentrujące się wokół seksu to taki paradoks - w myśl zasady "Nie myśl o białym niedźwiedziu" nasz mózg właśnie zacznie usilniej o nim myśleć. Podobnie jest u ciebie Anonimowy12345. Może bronisz się przed myślami o seksie, nie chcesz o nim myśleć, a paradoksalnie silniej zaczynają cię atakować wizje związane z fetyszyzmem czy sado-maso. Rzetelna diagnoza wymagałaby konsultacji u psychiatry. Pozdrawiam
  16. Zaburzenia schizoafektywne uznaje się za "lepsze do wyleczenia" niż "czystą schizofrenię". Czym grozi zaprzestanie leczenia? Oczywiście, będą okresy remisji choroby, okresów wolnych od manifestowania się objawów chorobowych i to będzie rodziło przekonanie, że problem zniknął, był i rozpłynął się. Z czasem jednak mogą pojawiać się coraz częściej i coraz silniejsze rzuty psychotyczne albo zaburzenia nastroju. Jak to się może skończyć? Nie tylko pogłębieniem wykluczenia społecznego, ale "inwalidztwem" rozumianym jako brak możliwości normalnego funkcjonowania w społeczeństwie, niemożność pracy zawodowej, brak radości życia, ciągły pesymizm, smutek, przekonanie o własnej "nienormalności" itd. O sposobach leczenia, może nie samych zaburzeń schizoafektywnych, co schizofrenii, może Pan przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/leczenie-schizofrenii
  17. Witam! Moja wypowiedź w wątku na temat zmian w klasyfikacjach odnosiła się do wypowiedzi jednego z forumowiczów (nie pamiętam nicku), który twierdził, że nie ma nerwicy. Chodziło mi o to, by podkreślić, że faktycznie nazewnictwo się zmieniło, ale nerwica jako choroba istnieje. W ICD-10 zrezygnowano z określenia "nerwica" na rzecz "zaburzenia lękowe", twierdząc, że "nerwica" to słowo zbyt "pojemne znaczeniowo" i odsyłające do rozumienia problemów w kontekście teorii psychodynamicznych (niejako zawężające rozumienie problemu do psychoanalizy). Szczerze mówiąc, nie rozumiałam sensu Pana wuj dobra rada pytania, dlatego moja odpowiedź na to pytanie mogła Pana rozczarować. Odpowiedziałam tak, jak zinterpretowałam sens Pana słów. Celowo nie unikam odpowiedzi na pytania, a jeżeli nie znam odpowiedzi, to albo jej szukam w literaturze, albo mam odwagę się przyznać, że czegoś nie wiem niż czarować pseudo-intelektualnymi wywodami. Zatem, dlaczego osiowym objawem "nerwicy" (tudzież: zaburzeń lękowych) jest lęk, a nie np. zmiana koloru skóry? Nie wiem, czy moja odpowiedź Pana usatysfakcjonuje, ale postaram się napisać tak, jak ja to rozumiem. Jeżeli nie takiej Pan odpowiedzi oczekiwał, nie dam innej. Nie umiem. Nerwica (pozwoli Pan, że będę używała tego słowa, mimo nieprecyzyjności terminologicznej) to choroba emocji. Nie objawia się np. zmianą koloru skóry, bo w organizmie człowieka nie zachodzą takie procesy biochemiczne, które umożliwiałyby zmiany w stężeniu pigmentu w naskórku czy wahania w poziomie melaniny w skórze. Poza tym, trzeba odwołać się do neurofizjologii. Lęk (to, co dzieje się w mózgu; reakcja lękowa) powoduje pobudzenie autonomicznego układu nerwowego, a konkretniej części sympatycznej. Pobudzenie emocjonalne skutkuje zmianami w stężeniu neuroprzekaźników, które łączą się z konkretnym receptorem komórkowym, oddziałując na różne efektory (np. oko, serce, żołądek, tętniczki, oskrzela, nerki, pęcherz moczowy, wątrobę czy skórę). Lęk zatem wpływa na wegetatywny (autonomiczny) układ nerwowy i stąd np. nerwice narządowe, bo lęk wpływa na narządy wewnętrzne, ale jakby neurologicznie i biochemicznie jest "ograniczony", by mógł wywołać zmiany w pigmentacji np. czy zmianę wyglądu rogówki. Lęk może spowodować rozszerzenie źrenic, pobudzi gruczoły łzowe, zwiększy wydzielanie potu, przyspieszy rytm serca, rozszerzy oskrzela, spowolni funkcje trawienne żołądka, spowoduje wzrost wydzielania adrenaliny, hamuje kurczenie się pęcherza - wpływa na organy wewnętrzne, stąd nerwica (zaburzenia lękowe) może manifestować się w postaci nerwicy narządów. Tyle o neurofizjologii. Jeśli chodzi o związek na linii nerwica-lęk (jako objaw), to znowu wracam do sfery emocji. Nerwicę uznaje się za chorobę emocji. Dolegliwości fizyczne spowodowane nerwicą nie wynikają z defektów narządowych, tylko są efektem reakcji lękowej ("wadliwej" interpretacji rzeczywistości). Wiadomo, że przełomowym wydarzeniom w życiu zawsze towarzyszy jakiś lęk, napięcie, strach, ale kiedy czynnik stresujący mija, powinno ustąpić napięcie. Kiedy lęk towarzyszy człowiekowi, mimo braku obecności czynnika stresującego (człowiek boi się, choć obiektywnie nie ma czego), wtedy jest to nerwica. Nerwica nie ma nic wspólnego z organiczną strukturą i stanem nerwów człowieka w sensie anatomicznym i fizjologicznym. Nie jest uwarunkowana jakimikolwiek patologicznymi zmianami mózgu czy nerwów, ale nieświadomymi konfliktami psychicznymi (psychoanalitycy powiedzieliby, że kłóci się id - pragnienia, potrzeby, żądze - z superego - sumieniem, konwenansami, normami społecznymi). Nerwica powstaje jako skutek rozbieżności na linii "chcę" a "mogę", "potrzebuję" a "muszę", "chciałbym" a "czuję się ograniczony". Psychika i ciało są ze sobą sprzężone, stąd zmiana w jednej sferze oddziałuje na zmiany w drugiej i na odwrót. Układ nerwowy steruje całym organizmem, jeśli jest w stanie pobudzenia wywołanego lękiem, przekazuje to pobudzenie narządom, zmuszając je do chaotycznej, niepotrzebnej pracy. Człowiek jest tak zbudowany neurologicznie, że nerwica może objawić się np. nerwicą serca, ale wegetatywny układ nerwowy nie może wpływać na zmiany koloru skóry, bo fizjologicznie i anatomicznie nie ma takiej "mocy". Zaburzenia w pigmentacji wynikają ze zmian genetycznych, a nerwica nie wywołuje aberracji chromosomowych. Nie umiem inaczej odpowiedzieć na Pana pytanie. Jeżeli rozczarowuje Pana ta odpowiedź, odsyłam do innych, bardziej kompetentnych osób.
  18. Wzmianki o autyzmie schizofrenicznym jako o jednym z głównych objawów schizofrenii można znaleźć tutaj: http://abcautyzm.pl/rodzaje-autyzmu. O rozpadzie osobowości (schizis, osobowości wielorakiej, rozdwojeniu jaźni, dezintegracji ego itp.) można przeczytać pod linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/rozdwojenie-jazni.
  19. O tym, jak wytrwać w związku na odległość, można przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/zwiazek-na-odleglosc
  20. Hmmm... Myślę, że mimo twojego poczucia, że urojenia prześladowcze i inne symptomy choroby nie są "chorobowe", to nie warto rezygnować z leczenia, tym bardziej, że objawy psychotyczne ciągle się powtarzają. Jeśli nie uwierzysz, że jesteś chory, nie będziesz widział potrzeby leczenia się, a taki stan rzeczy może dodatkowo ci zaszkodzić i nasilić psychozę. Ponadto, pacjenci psychotyczni często upierają się, że są zdrowi, brak im samokrytycyzmu wobec własnych objawów choroby (omamów, urojeń itp.), co stanowi właśnie sposób manifestowania się psychozy. Osoba z zaburzeniami psychotycznymi dochodzi do nieprawidłowych wniosków dotyczących rzeczywistości zewnętrznej, dokonuje niewłaściwych ocen słuszności własnego myślenia oraz spostrzeżeń, a także nie zmienia postępowania w obliczu przeciwnych dowodów. Mimo iż lekarz stwierdzi, że urojenia prześladowcze wymagają leczenia, pacjent może, mimo świadomości tych urojeń, obstawać, że nie trzeba "tego" leczyć, bo to nie świadczy o chorobie. Co więcej, urojenia są odbierane jako prawdziwe...
  21. etien, borderline charakteryzuje się totalnym chaosem osobowościowym. Ludziom z osobowością pograniczną trudno wytrzymać samym ze sobą. Cechuje ich przesada we wszystkim, co robią – za silnie reagują na krytykę, za dużo od siebie wymagają, zbyt mocno albo za mało kochają, zbyt surowo oceniają własne postępowanie itp. Pozostają w ciągłym kryzysie, który bezustannie przeżywają. Ciągle chcą się sprawdzać albo coś udowadniać sobie i innym. Nie potrafią uniezależnić się od otoczenia, definiują siebie poprzez związek z drugą osobą, ale jednocześnie boją się bliskości i zaangażowania. Borderline jest pełne paradoksów i sprzeczności, które trudno ze sobą pogodzić, stąd frustracja, negatywne emocje, dysonans i lęk. Osoby z borderline potrzebują innych nie dlatego, żeby uniknąć konsekwencji swoich decyzji. Natomiast osobowość zależna to przede wszystkim potrzeba bycia z kimkolwiek, byle ten ktoś wziął całość albo część odpowiedzialności za nasze osobiste życie. Samotność ludzi z osobowością zależną to powód do obaw, stąd potrzeba ciągłego bycia z kimś, natomiast samotność osób z borderline raczej wiąże się z poczuciem pustki wewnętrznej i trudnościami w zakresie samookreślenia - kim ja tak naprawdę jestem? co lubię? czego nie lubię? do czego dążę? Samotność w borderline bardziej łączy się z kryzysem tożsamości. Ludzie zależni nie mają raczej kłopotów w określeniu swoich preferencji, co raczej boją się podjąć indywidualną decyzję, wierząc, że inni zrobią to lepiej.
  22. pakamera, przepraszam za potraktowanie cię jako kobiety :) Zmylił mnie nick (ta pakamera, czyli ona). Jak długo utrzymują się te urojenia prześladowcze? Czy pojawiły się od momentu trwania remontów w bloku, czy trwają dłużej? Czy leczysz się psychiatrycznie? Psychoterapia? Leki? Jeśli leki, to jakie? Czy lekarz wie o twoim stanie? Co on na ten temat mówi? Jak reaguje rodzina na twoje problemy psychiczne? Może to istotne z punktu widzenia twojej choroby i jej sposobu percepcji.
  23. Witam! Co do precyzji terminologicznej - czy istnieje nerwica? Owszem, istnieje :) Fakt niezaprzeczalny. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę skrupulatność diagnostyczną i poprawność nazewnictwa, to faktycznie pod żadnym z kodów w klasyfikacji ICD-10 nie znajdziemy nazwy NERWICA (chyba że w opisie chorób z dookreśleniem, np. nerwica natręctw, choć i tak poprawniej jest zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne). Nowe klasyfikacje diagnostyczne - ICD-10 (od 1992 roku) oraz amerykańskie DSM-IV (od 1994 roku) zastępują pojęcie nerwicy zaburzeniami lękowymi (czasem zaburzeniami nerwicowymi - w niektórych miejscach). Zmiany klasyfikacyjne doprowadziły do wyodrębnienia wielu specyficznych zaburzeń lękowych. Zamiast nerwicy (według ICD-9) obecnie, zgodnie z kryteriami ICD-10, rozpoznaje się swoiste zaburzenia lękowe, związane ze stresem i pod postacią somatyczną (od F40 do F48). W ICD-10 nie znajdziemy np. nerwicy depresyjnej, którą można było rozpoznać, posługując się kryteriami z ICD-9. Dlaczego lęk jest głównym objawem zaburzeń lękowych (żeby być poprawną w nazewnictwie i nie powiedzieć "objawem nerwicy")? Trochę nie rozumiem istoty tego pytanie, ale to nieważne. Pytać, dlaczego na zaburzenia lękowe składa się głównie lęk, to tak jakby pytać, dlaczego głównym objawem ospy wietrznej jest wysypka. Sama nazwa "zaburzenia lękowe" wskazuje, że osiowy (dominujący, główny) objaw zaburzeń to lęk, który oczywiście może się maskować pod postacią innych dolegliwości, np. "atakować" najsłabszy narząd (wszelkie nerwice narządowe, a poprawniej :) - zaburzenia występujące pod postacią somatyczną) albo współwystępować z innymi objawami. Lęk uznaje się za kluczowy w zaburzeniach lękowych, chociażby dla odróżnienia od zaburzeń afektywnych. Jak wiadomo, lęk towarzyszy też depresji, CHAD, dystymii, cyklotymii, mieszanym epizodom afektywnym i wielu innym chorobom, tak psychicznym, jak i somatycznym. LĘK to najbardziej rozpowszechniony objaw psychopatologiczny wśród ludzi. Występuje bez wyraźnej, racjonalnej przyczyny (w odróżnieniu od strachu), w sytuacji, która nie jest potencjalnie zagrożeniem, a której człowiek się boi - to jest istota zaburzeń lękowych (nerwicowych) i tak rozumiany lęk uznaje się za osiowy w zaburzeniach lękowych. W przypadku, kiedy trudno ustalić dominujący objaw (np. czy lęk, czy obniżenie nastroju), wówczas mówi się o postaciach mieszanych, np. zaburzenia depresyjne i lękowe mieszane F41.2. Dlaczego przeżycia z przeszłości nie wywierają wpływu tylko okresowo na człowieka, np. w czasie ataku paniki, a towarzyszą nam całe życie? Tutaj dużo do powiedzenia mieliby psychologowie poznawczy, mówiąc o właściwościach pamięci, flashach wspomnień, engramach i udziale emocji w zapamiętywaniu. Pamiętamy silniej to, do czego mamy określony stosunek emocjonalny (albo mocno się boimy, albo coś wprowadziło nas w stan euforii - wynika to między innymi z bliskości lokalizacji hipokampa i ciała migdałowatego - centrum pamięci emocjonalnej). Stąd np. traumatyczne przeżycia, chociaż mogą zostać zepchnięte poza świadomość, znajdują swój zapis w mózgu w postaci śladu pamięciowego (zmian neurochemicznych) i mogą dać odzew w różnych sytuacjach czy okolicznościach w naszym życiu. Możemy je wypierać, stosując różne mechanizmy obronne, ale nie wytrzemy tych przeżyć z naszego mózgu. Co do tonu dyskusji. Każdy ma prawo do odmiennego zdania. Skoro wuj dobra rada czy Michuj uważają, że terapia nie działa, przynajmniej nie bardziej niż placebo, mają takie prawo. Wysłuchajmy ich argumentów. Inni, jak Noopii czy Laima też mogą wnieść coś do dyskusji, broniąc tezy, że jednak psychoterapia jest skuteczna :) I faktycznie, nie szafujmy stwierdzeniami "jesteś zaburzony" czy straszeniem, że się kogoś zablokuje. Trochę tolerancji dla odmiennych stanowisk i kultury wystarczy, by dyskusja mogła jeszcze trochę potrwać Nie nadużywajmy jednak argumentu, że psychoterapia nie działa, bo: 1) psychoterapeuci są niedouczonymi głupkami - będę się powtarzać, ale mówię - nie generalizujmy. Są faktycznie osoby nie przedstawiające jakiś specjalnych zdolności pomocy ludziom, a faktycznie powinni na początku uporać się ze swoimi słabościami, gdyż autopsychoterapia demaskuje ich częste "niedomagania". Ale są też kompetentni fachowcy! 2) psychoterapeuci chcą tylko kasy, kasy, kasy - można leczyć się za darmo, w ramach NFZ. Są na tym forum przypadki osób, którym taka terapia pomogła. Pozdrawiam wszystkich ciepło i zachęcam do dalszej wymiany argumentów
  24. Nadmierne objadanie się ma przede wszystkim podłoże psychiczne. Człowiek po prostu "zajada" pewne problemy, z którymi sobie sam nie radzi. Nadmierne obżarstwo określa się fachowo jako jedzenie kompulsywne - utratę kontroli nad ilością spożywanego pokarmu. Do głównych objawów jedzenia kompulsywnego zalicza się: - brak kontroli nad porcjami jedzenia; - zbyt duże ilości pokarmów przyjmowanych jednorazowo; - szybkie jedzenie, jakby ktoś nas poganiał z jedzeniem; - spożycie pokarmów aż do przejedzenia; - jedzenie w samotności, by inni nie dowiedzieli się o problemie. Więcej o jedzeniu kompulsywnym i metodach jego leczenia możne przeczytać pod poniższymi linkami: http://portal.abczdrowie.pl/jedzenie-kompulsywne http://portal.abczdrowie.pl/jedzenie-kompulsywne-leczenie
  25. Witam ewagma! Drogą wirtualną, jedynie na podstawie krótkiego opisu sytuacji rodzinnej, nie jest możliwe postawienie rzetelnej diagnozy. Mogę jedynie spekulować co do możliwej diagnozy, ale rozpoznanie musi postawić psychiatra. Myślę, że może cierpieć Pani na tzw. lęk napadowy, czyli ataki paniki. Więcej na temat tej choroby może Pani przeczytać pod tym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/atak-paniki. Jak sobie pomóc? Na pewno nie alkoholem, gdyż na Pani problemy psychiczne zacznie nakładać się kolejna komplikacja w postaci nałogu. Najlepiej byłoby, by udała się Pani do psychologa (nie musi mieć Pani skierowania od lekarza rodzinnego), np. w ramach NFZ - wtedy wizyta byłaby darmowa. Jeżeli psycholog uzna za konieczne, może oddelegować Panią do psychiatry. Tylko psychiatra może przepisać Pani leki. Na pewno nie bagatelizowałabym problemu i nie liczyła, że samo przejdzie, np. w związku ze zmianą środowiska i wyjazdem na studia. Może się bowiem okazać, że zmiana środowiska i nowe obowiązki nasilą problem, a nie rozwiążą go. Może Pani stresy i lęki mogłaby złagodzić świadomość, że mama nie zostanie sama, że ktoś się nią zaopiekuje pod nieobecność Pani w domu? Proszę udać się do specjalisty, tym bardziej, że w Pani rodzinie występują przypadki osób (mama), które również mają podobne problemy. Być może to nie napady paniki, a wczesna depresja o podłożu genetycznym? Pozdrawiam i życzę powodzenia
×