-
Postów
1 417 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez maiev
-
Gusiu: życzę Ci dużo zdrówka - oczywiście , dużo uśmiechu, radości i wszystkiego czego sama sobie życzysz. Jeszcze raz - wszystkiego naj.
-
bell - miło takie coś przeczytać. Życzę ci zawsze takich "zastrzyków". I trzymam kciuki za zaliczenie testu.
-
ja to tez tak myślę że to byłoby najlepsze, ale niewykonalne. Jakoś nie jest dane nam się spotkać - nie rozmawiamy ze sobą od wielu lat, ale mimo wszystko ciężko udawać że się kogoś nie zna przechodząc obok niego na ulicy. Dlatego czasem myślę jak fajnie byłoby to wszystko wymazać z pamięci. Nie mogę się wysłowić. To pewnie z nerwów, bo właśnie do dentysty mknę za godzinkę (to już taki sobotni rytuał - blee). Miałam odwołać ale jakoś się przemogłam i pójdę. Za każdym razem boję się tak samo.
-
no! 45 minut stania w kolejce po piwo i niewiele mniej do kibelka. to chyba te emocje z pierwszego dnia pracy - mam nadzieję ze się jednak z nikim nie pokłóciłaś na dokładkę, no i że już lepiej.
-
Witaj Dzastinko!!
-
mam to samo. "Zakopywanie" wspomnień zupełnie mi nie wychodzi. Moje "najczęściej prześladujące" mnie złe wspomnienia kojarzą mi się z jedną osobą. Strasznie bym chciała tego "ktosia" spotkać i spojrzeć mu prosto w oczy. Bo mnie męczy komu będzie bardziej głupio. A moze się wreszcie odważę i dam mu w pysk - bo kiedyś tego nie zrobiłam a trzeba było. Ale ja nie o tym miałam pisać. Byłam wczoraj na tym koncercie. Nogi mnie bolą, łeb mnie boli (organizm nie przyzwyczajony), zmarzłam - ale warto było. Organizacja wg mnie była do do.. ale co tam. Szkoda tylko, że nie było z kim poskakać. Oczywiście mój "ktoś a raczej nikt" od złych wspomnień też był, ale ludu było tyle że nie musiałam go oglądać - chociaż może szkoda. A i mój wredny niedoszły szwagier znowu chciał zabłysnąć w towarzystwie ale mu nie wyszło, bo mój mąż się odezwał (wreszcie!!!) i tamten się zamknął od razu. A poza tym udawałam że go nie słyszę - głośno było. A dzisiaj to mi się tak nie chce. Ale widze że nie tylko mi. To super!! Fajnie mieć już przynajmniej część za sobą
-
Różo - to napisała Mizer. Nie wiem jak to się dzieje że cytat wychodzi nie taki - też się zastanawiałam. wcale nie jesteś. Facet może miał zły dzień i tak się popatrzył, albo był znudzony czekaniem - takich możliwości moze być mnóstwo. Nie łam się. Też tak czasem mam- wychodzę w miarę wesoła a wracam zła jak osa. Precz z dołem. Wcale nie jesteś "kosmitką". Najlepiej jak o tym zapomnisz jak najszybciej się da. Makciu. Nie nakręcaj się. Dasz radę!! A jak naprawdę nie możesz, to nie udałoby ci się jakiegoś zastępstwa wymyślić? Mam nadzieję że będzie ok. Trzymam kciuki.
-
hmm tego to się zrobić nie da. Skończyłoby się fatalnie. i oby tak dalej. widzę że ty masz trochę jak ja. Jak miałam świetny humor to się zastanawiałam nad tym co ty.
-
Wiecie? Macie rację. Szkoda się przejmować. Myślę, że i tak mój "kolega" się rozczarował, bo pewnie myślał że się wścieknę, rozpłaczę, obrażę i wyjdę albo odstawię jakąś "szopkę" - a tu nic takiego. A że tego nie zjadłam. No - nie dałabym rady. Za nic. A bycie asertywnym to ciężka praca. Ja już tyle czasu się staram taka być, ale jednak jak ktoś impuslywny to tak bywa, że czasem to .....no nie da rady. Ale ja mściwa jestem - przyjdzie czas i zobaczy jaka ja potrafię być "miła". trzeba tylko trochę cierpliwości i znajdzie się i moment i sposobność. A mój mężuś od rana mnie dziś przeprasza za to że się zachował jak głąb. Se przypomniał - jak zwykle o dzień za późno. Chyba pójdę sprzątać albo coś. Święto pracy się skończyło - pora by coś zrobić. A tak w ogóle to wczoraj tak zmarzłam że ....tak dzisiaj kicham że kot uciekł z domu z napuszonym ogonem.
-
gusia co ty z tym debilem hę? Nie przejmuj się tak. Poszłaś, dobrze się bawiłaś i super. Najgorzej to rozpamiętywać potem co się robiło. wyluzuj no patrz jak ładnie. Ty lubisz śpiewać, ludziom się podoba. Wszystko gra. Nie ma co się dręczyć i sobie żałować rozrywki. Ja też wczoraj gdzieś wyszłam wieczorem z ludźmi i to był ostatni raz. Ja to jednak zamknę się w domu albo gdzieś i zostanę tym pustelnikiem. Tak myślę, że to wyjście będzie najlepsze, bo ja zawsze i dla wszystkich jestem "nie taka". Z moim mężem włącznie. Wyszło wczoraj że nie mam poczucia humoru - moze i tak, a może jakieś mam ale nie tak specyficzne. Sytuacja taka: zamówiliśmy żarcie w knajpie no i czekamy. W tym czasie mój przyszły (mam nadzieję że niedoszły) szwagier zaczyna rozprawiać o tym że ja to zamówiłam takie coś czego nikt nie lubi przyrządzać (to po co jest w karcie??) no więc sama mogę się domyślać co oni tam dodają jak to ujął "od siebie". i tak 10 minut gadania o pluciu itp. do żarcia. W pewnym momencie powiedziałam żeby dał sobie spokój bo ja tego nie zjem, ale co przejął się?? niee nie przeszkadzał sobie. Mój mąż siedział cichutko jak trusia, a jak przyjechaliśmy do domu to wyszło że przesadzam i ogólnie nie znam się na żartach. (no możliwe ale przez 4 lata małżeństwa o tym nie wiedział??) Nie zjadłabym tego za nic, bo na samą myśl miałam odruch wymiotny. Ogólnie odechciało mi się wszelkich wyjść. Chociaż sama uważam że zachowałam się całkiem w porządku - nie obraziłam się, nie wyszłam nic z tych rzeczy, tylko nie zjadłam tego żarcia. To chyba moja sprawa, bo ja byłam głodna. A oni mnie wracając obgadali w drugim samochodzie, no bo co? Bo Piotrusiowi było przykro, z powodu mojej reakcji. A że mi było przykro z powodu jego durnych gadek to co. Także jestem "nie taka", nic mi się nie chce i jeszcze Wam przynudzam. Jak zwykle nie wiem co ze sobą zrobić. Zawsze się czuję winna. Aniesia napisał: ie tak od jakiegoś czasu robi mi sie nie dobre na samą mysl jecvhania do pracy!! W pracy też łapią mnie lęki. Czy to moze być jakaś nerwica??? nie wiem czy u ciebie to nerwica. Ale ja tak miałam jak pracowałam no i u mnie to była nerwica. Ja to się już wieczorem zamartwiałam jaki będzie ten następny dzień. Czarne myśli spać mi nie dawały, bo przecież tyle złych rzeczy może się zdarzyć. Crying or Very sad Aniesia napisał: Ale mi mimo wszystko czekam na wizyte u psychiatry!! a długo masz czekać?
-
heh właśnie to robię i na nic innego jakoś nie mam chęci. jasne że ci się należy. Poleniuchuj troszkę no ładnie. "Dajcie sobie odpocząć" (namawianie do lenistwa ) a sam zamiast odpoczywać to leci do książek. Ale jak masz natchnienie do nauki to trzeba wykorzystać. Miłego "dziobania"
-
heh a komu się chce? Ale jak sobie życzysz to mogę spróbować Cię odgonić - hmm pewnie z marnym skutkiem . Albo nie. Święto pracy dziś, co cię będę wyganiać do roboty.
-
o to tak jak ja. Jak to mówi moja mama : jakbym szukała czegoś czego nie zgubiłam. :) Powodzenia w nowej pracy. Będzie dobrze. Piotrek - u mnie też ogrzewanie nie działa, Ale jakoś to przeżyję.
-
U was też tak zimno? Nie podoba mi się. Miało być tak pięknie a tu i pogoda nie taka i nie tylko pogoda. Ehh marznę. brr
-
Marla_30g - wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka, uśmiechu, radości i jak najmniej smutków - no i oczywiście spełnienia wszystkich marzeń. I ciesz się tym dniem jak najlepiej potrafisz. Jeszcze raz wszystkiego naj.
-
właśnie usiłuję przestać myśleć tak w ogóle- tzn. na jakiś czas. To co dziś mam w głowie to jakaś sieczka, więc najlepiej by było się wyłączyć. No cóż. Jutro będzie lepiej. też tak myślę. Ale czas pokaże! Powodzenia! Pochwal się jak się uda. Chciałabym się umieć cieszyć z małych rzeczy, drobnych sukcesów - jak kiedyś. Ehh a nie wiecznie doszukiwać się jakiegoś "ale". Darek - jak tam zdrówko? lepiej już mam nadzieję.
-
Witaj Kasiu!. Nie uprzedzaj się tak do lekarzy - to nie jest tak że oni wszyscy są "po jednych pieniądzach" jak to mówią. Pozdrawiam!!