...
Co? Twierdzi, że to na Tobie mu zależy? Wyjątkowo kiepskie żarty mu w głowie. Aha, nie odezwał się natychmiast? No, tak, można było się tego spodziewać... czyli jak skatować siebie i otoczenie w zastraszająco szybkim tempie (możemy ułożyć tak całą gamę zdań, widzę, że się rozumiemy...).
Postanowiłam rozpocząć psychoterapię i wrócić do psychotropów. W pojedynkę jednak chyba nie dam rady. Zwłaszcza, że są momenty, że mam poczucie popadania w jakąś manię/psychozę, zupełnie jakbym topiła się we własnych niepokojach. A wtedy co robię? Flaszka wina albo więcej uspokajaczy. I nie mam siły na nic innego, jak tylko tak się "uspokajać". Najgorsze są poranki.
A najbardziej mnie w tym wszystkim wkurza, że nie mam nad sobą panowania, a mój nastrój uzależniony jest całkowicie od okoliczności.