Skocz do zawartości
Nerwica.com

New-Tenuis

Użytkownik
  • Postów

    2 286
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez New-Tenuis

  1. Ja chodzę na terapię i, ku mojemu zdziwieniu, dała mi ona już bardzo dużo. Z większym spokojem patrzę w przyszłość i moja samoocena jest stabilniejsza. TailsDoll, ja myślę, że zrobiłeś dwa błędy w kontakcie ze swoją byłą dziewczyną. Pierwszym z nich było włamanie na jej profil na "Naszej Klasie". Bez względu na to, co czułeś, nie miałeś prawa tego robić. Drugim z nich, choć rozumiem, że popełnionym z impulsu, było pocięcie się pod jej drzwiami. Mogła to odebrać jako szantaż emocjonalny. Ale, poza tym, faktycznie może być coś na rzeczy, że podświadomie wiążesz się z kobietami o podobnym charakterze do mamy. Chodzisz na terapię?
  2. A myślicie, że to może mieć związek z relacją z ojcem (u kobiet) lub matką (u facetów)? Ja tego nigdy specjalnie nie łączyłam, ale zwróciłam uwagę, że jak zaczyna mi się ktoś podobać, uruchamia to u mnie autodestruktor i każdą reakcję z drugiej strony odczytuję na swoją niekorzyść. Mój kontakt z ojcem nie jest tańcem po płatkach róż, a tato jest strasznym egocentrykiem i mimo że mnie kocha, jego potrzeby zawsze są na pierwszym miejscu. Poza tym, pije, kiedyś ćpał, a teraz jest tak zniszczony, że wygląda na znacznie starszego niż jest i nie chce iść do lekarza, co martwi jego rodzinę i mnie. Nie wiem, czy przypadkiem relacja z tatą nie rzutuje na mój odbiór innych facetów, choć zawsze takiego tłumaczenia unikałam.
  3. Mój ojciec, uważający się za pępek świata i wisienkę na torcie.
  4. Doktorat o takich pisarzach-skandalistach. Na razie użeram się z metodologią...
  5. To jest fajna perspektywa, zwłaszcza, że pogoda za oknem nie zachęca do wychodzenia. Ja wypiłam kawę i powoli zabieram się za pisanie pracy.
  6. Artemizja, mój taki średni, ale wiadomo, że nie ma człowieka, który miałby 365 dni w roku wspaniałych. A jak tam Ty się miewasz?
  7. To jest bardzo trudne. Co zamiast rozluźnić się i przyjąć to, co jest, siłujemy się z rzeczywistością i przez to jest coraz gorzej. Zapewnić sobie bezpieczeństwo i komfort możemy tylko my sami... inni są tylko naszym otoczeniem i towarzyszą nam, jeśli stoimy na własnych nogach.
  8. mark123, większość osób o niskiej samoocenie i małej wierze we własne możliwości ma Twoje "wady". Olalala, warto pracować nad tym, aby przestać traktować inne osoby jak środek do osiągnięcia szczęścia i komfortu. Mnie się to udaje w koleżeństwie i przyjaźni, ale jeśli chodzi o miłość i potencjalny związek jestem daleko w lesie. my_name, skąd wiesz, może jakaś osoba też Cię lubi. ( Dean )^2, z tym murem miałam to samo. Po części zniknął...
  9. jestem-bogiem, przecież dobrze wiesz, że to nieprawda. Żaden człowiek nie jest śmieciem. A ja podbiję temat, bo zauważyłam u siebie dziwny mechanizm - gdy facet za mną chodzi, np. na imprezie ciągle chce tańczyć i się przytulać, przeszkadza mi w nim po prostu wszystko - że się spocił, że nie jest tak inteligentny jak powinien, że za blisko mnie siada itp. A gdy potem sobie pójdzie, nie odezwie się, nie podtrzyma kontaktu, chodzę po ścianach, tęsknię i rwę włosy z głowy. Wydaje mi się, że to jeszcze niska samoocena się mi kłania, bo zaczynam kwestionować to, że mogłam mu się spodobać, wyszukując najróżniejsze przyczyny, dlaczego tak nie jest. Ktoś poza mną jeszcze tak ma? I w sumie nie pytam tylko kobiet, bo może faceci też tak mogą mieć...
  10. mark123, aha, czyli już krytykujesz osoby, które mogłyby Cię polubić, określając je mianem nierozsądnych.
  11. Może to być jakiś początek nn, ale nie przywiązuj się do diagnoz, tylko faktycznie idź do psychiatry i niech Ci przepisze jakieś leki tonujące nastrój i nerwy. A myślałeś o psychoterapii?
  12. Olalala, oczywiście. Ja właśnie nad tym pracuję na psychoterapii i jest znacznie lepiej. Kiedyś byłam jak pusta szklanka, ciągle szukająca wody - potwierdzenia, że inni mnie akceptują. Nie zważałam nawet na to, czy są to ludzie, którzy mi odpowiadają, jeśli ktoś mnie akceptował, od razu był przeze mnie lubiany i zaczynało mi na nim zależeć. A przecież to tak nie działa - nawet jeśli ktoś mnie akceptuje, nie musi być materiałem na kolegę/przyjaciela, bo może być po prostu ode mnie bardzo inny i mieć inne wartości. Ja to u siebie nazwałam taką "chorobą sierocą" (choć miłości ze strony rodziców mi nie brakowało), która wyrażała się w rozpaczliwym poszukiwaniu miłości i przyjaźni... Takie myśli doprowadzały mnie do ostrych stanów samobójczych, ciągłego poczucia zagrożenia, napięcia, a w końcu nadmiernego sięgania po środki uspokajające (taka kompensacja...). Wbrew pozorom, często problem braku akceptacji ze strony otoczenia może człowieka paraliżować społecznie, więc naprawdę warto pracować nad wyjściem z tego błędnego koła. Bo z niego naprawdę małymi krokami wyjść można i robi się znacznie lżej i łatwiej.
  13. A jesteś pewien, że to nadmierne pocenie się jest spowodowane przez nerwicę? Może zbadaj poziom hormonów, bo przyczyn może być wiele. Pocenia się nie sposób kontrolować, ale na pewno są leki, które pomogą organizmowi je regulować. Nie przejmuj się tak tym, wiele osób to spotyka, jak byłam trochę młodsza, to bardzo mi się pociły dłonie od wewnątrz i wstydziłam się podawać ludziom rękę na przywitanie. Jesteś tylko człowiekiem, takie sytuacje się w życiu zdarzają. Ja bym się na Twoim miejscu zastanowiła nad wizytą u endokrynologa.
  14. Życia nie da się chyba przeżyć ciągle się z nim bijąc. Super, że jesteś osobą aktywną i dynamiczną, ale skoro doświadczyłeś stanów nerwicowych i lękowych, to musi być w Twojej podświadomości coś, co je wywołuje. Warto zastanowić się, co to za mechanizm i dlaczego tak bardzo denerwujesz się, gdy jesteś sam, bo z powodu choroby musisz zostać w domu. Myślę, że siłując się z nerwicą nie pokonasz jej, lepiej spróbuj zrozumieć, dlaczego ona do Ciebie przychodzi, co może być tego przyczyną. A z dziewczyną porozmawiaj, nie musisz się jakoś bardzo wyżalać, ale skoro jest Ci bliska, powinna zrozumieć, że masz prawo do tego, aby nie zawsze być Supermanem.
  15. Ja się czuję lubiana przez swoich przyjaciół. Przez wiele lat każde skrzywienie na twarzy nowo poznanych osób odczytywałam jako odrzucenie. Zdarzało mi się, że prosiłam je wtedy o rozmowę, że boję się, że "nikt mnie tu nie lubi" (o czym przekonało się kilku użytkowników tego forum, pozdrawiam!), bo panicznie bałam się tego, że ktoś mnie może nie polubić. Jeszcze niedawno dałam się zupełnie zmanipulować dwóm agresywnym dziewczynom podczas wspólnego wyjazdu, bo bardzo chciałam, żeby na mnie nie krzyczały i nie okazywały mi irytacji, tylko właśnie... żeby mnie lubiły i akceptowały. Przyznaję, że w takich sytuacjach nie myślałam o innych ludziach, tylko o tym, co mogę od nich dostać, wyszarpnąć dla siebie. Nikomu nie ufałam, bo miałam z tyłu głowy myśl, że nikt tak naprawdę mnie nie lubi, choć nie wiedziałam, co jest tego przyczyną (czyli z jednej strony miałam zawyżoną samoocenę, z drugiej zaniżoną). Byłam potworną egocentryczką i każde zachowanie innych tłumaczyłam pod siebie. Wydaje mi się, że aby naprawdę być lubianym, zdobyć tę nawet wąską grupę oddanych przyjaciół, trzeba przestać obsesyjnie się nad tym zastanawiać. Polecam realizować swoje cele, pielęgnować pasje, zainteresowania, wsłuchać się w siebie i zastanowić, które sytuacje Ci odpowiadają, a które nie. Od czasu, gdy staram się wchodzić tylko w te sytuacje, w których czuję się szczęśliwa, zrozumiałam, że wiele osób mnie lubi i na wielu mogę polegać. Pomocna w tym była psychoterapia i dostrzeżenie mechanizmów, które rządzą moim myśleniem i nakręcają lęki.
  16. To ja sobie też pobiadolę. Zmarła ostatnio bardzo bliska mi osoba i obserwuję u siebie pewne sproszkowanie psychiczne... Nie mam sił przygotowywać zajęć na jutro i czuję się zawieszona "między ziemią a piekłem", nieobecna. Pobiadoliłam, dziękuję za uwagę.
  17. Wizja jutrzejszego zakupu choinki i przygotowania farszu grzybowego do uszek. Wesołych Świąt wszystkim!
  18. to świetnie, kiedy i gdzie Ci pasuje? :) Ten tydzień akurat mam trochę zajęty i kolejny też, ale od 15 grudnia w górę mam czas. Można się zgadać na jakieś piwo na rynku np.
  19. Przy wyrabianiu poglądu na podstawie przekazów medialnych warto też zwracać uwagę na wiarygodność tych przekazów (wypowiedź odnoszę zarówno do osób opowiadających się przeciw muzułmańskim przybyszom, jak i tych będących za). Media mogą zrobić z mózgu papkę: http://prostozmostu.net/kraj/imigranci-napadli-dziewczyne-w-lublinie vs. http://www.dziennikwschodni.pl/lublin/n,1000170283,nie-bylo-napasci-na-wieniawie-kobieta-zmyslila-historie-znajomi-odpowiedza-za-pobicie.html
  20. Aha, widocznie opacznie zrozumiałam Twoją wypowiedź, w takim razie wybacz. Ostatnio oglądałam bardzo ciekawy film dokumentalny o kryzysie związanym z uchodźcami. Wynikało z niego, że tam jest "od sasa do lasa" - bywają oszuści i ci naprawdę potrzebujący. A co mnie najbardziej emocjonalnie poruszyło to fakt, że najbardziej na tym cierpią dzieci, które są wykończone i tego nie rozumieją. Naprawdę mi ich żal. Szkoda, że nie da się tego jakoś sprawnie zorganizować tak, aby pomóc tym realnie potrzebującym, a odesłać oszustów...
  21. Ktoś spowodował, że spadłam z krzesła czytając o "przybyszach z dzikich krain". To nie są dzikie krainy, tylko państwa objęte wojną. Tam żyją ludzie, a nie ufoludki ani "dzikusy" niższego sortu. Nie lubię, gdy dyskryminuje się mnie ze względu na to, że jestem Polką, to wyobrażam sobie, że gdybym była Syryjką czy Irakijką też by mnie bolało twierdzenie, że jestem z dziczy.
  22. Ładna pogoda, kawa późno-poranna i cukierki Trufle.
  23. Długi i lekko garbaty nos (teraz lubię, choć kiedyś go nienawidziłam), uśmiech, włosy, a z cech charakteru poczucie humoru i inteligencję. Ostatnio czuję się dość radośnie i spokojnie, więc mogłam wymienić więcej cech. Co, niestety, nie zmienia faktu, że codziennie zażywam antydepresanty i chodzę na terapię.
×