Skocz do zawartości
Nerwica.com

MalaMi1001

Użytkownik
  • Postów

    1 935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MalaMi1001

  1. Serio tak myślisz? Co za bezczelna łajza! No nie, po tym jak z dnia na dzień, tuż przed wyjazdem mnie potraktował ja serdecznie dziękuję. Nie zamierzam z powodu kolejnego faceta leczyć się u psychiatry, wystarczy, że i tak ciagle leczę dystymię i całe to goowno jakie zgotował mi los. Koorva, wydawało mi się, że to dorosły facet po przejściach jak ja i chociażby z tego powodu będziemy traktować się po partnersku i z szacunkiem. I wydawało mi się, że tak było. A może nie mam prawa mieć pretensji i usilnie udawać, że przecież nic się nie stało i byc dobrą kumpelką?
  2. Oceniać może w ogóle nie ma prawa, ale wiedzieć czy się chce spotykać dalej czy nie, jak najbardziej ma, nie ma obowiązku, żeby spotykać się z każdym np. rok, a potem dopiero podejmować decyzję- nieraz się ją podejmuje i po jednej randce, czasem po kilku tygodniach- różnie bywa. Czyli może jeszcze będzie fajnie w łóżku, ale tak poza tym, to nie ma czasu... Więc może problem się już rozwiązał. Mam dowód taki, że mieszka absolutnie sam w lesie, w mini domku na działce. Chyba macie rację, że to kolejny cwaniak w moim życiu i tyle. Z tym wskakiwaniem do łózka to też nie tak, bo znamy się już 3 lata, ale ja myślałam że on mnie nie lubi i on myślał że ja nie lubię jego, więc żadne z nas nie miało ochoty na bliższy kontakt. W każdym razie widać, że poczuł się urażony moimi tekstami o jego ego i pewności siebie, która zdobył uwodząc i bawiąc się " taką laska jak ja". Prawda w oczy kole czy naprawdę to nie tak? Czyli sądzicie, że odezwał się tylko po to, żeby sprawdzić czy ma jeszcze na co liczyć? -- 25 paź 2013, 08:15 -- hehe przestraszył się, że już zadomowilas się u niego, że obiadki dwu daniowe robisz, pewnie i już tam swoją szczoteczkę miałaś, a on chciał tylko pobzykać a teraz napisał Ci maila,że może Cię kiedy jeszcze od biedy sobie bzyknąć Nie miałam u niego szczoteczki, nawet u niego nigdy nie spałam. Z resztą przez 3 tygodnie po pierwsze nie było okazji, a po drugie po 3 tygodniach wprowadzać się do faceta? Nie jestem jakąś zdesperowaną dziwką, której zależy tylko na tym, żeby mieć byle jakiego faceta.
  3. Piszę ponieważ muszę coś zrozumieć, a nie potrfaię. Może nie będzie mi dane tak czy siak. Jakieś pół roku temu pewien chłopak na imprezie powiedział mi, że od zawsze mu się podobałam ale myslał, że go nie lubię. Całowaliśmy się do nieczego więcej nie doszło. On mnie też się podobał od zawsze, nie ukrywam. W pracy było jakoś tak sztywno, nie rozmawialiśmy za dużo, pomyślałam ot wybryk po alkoholu. Tydzień później napisał mi smsa, że przykro mu, ale nie może być tak na codzien, bo on musi poukładać swoje sprawy (ma żonę z którą już nie mieszka 2 lata, ale ona nie chce mu oddać połowy kasy za mieszkanie, mowiac ze nie ma. on chce rozwodu ponieważ podczas jego prawie rocznej nieobecości żonka sprowadzała sobie facetów do domu). Urwało się, myślałam że mnie spławia. Później pojechaliśmy na szkolenie, nie sami oczywiście, tam znów miesliśmy okazję pogadać, że on nadal chce i ja chcę. Było kino, potem miałby być rolki, ale przez pogodę nie wyszło. I znowu się urwało. Później u niego na grillu pogadaliśmy, stwierdził, że myślał, że dałam sobie spokój i że on nadal chce. Było kino, potem zaprosił mnie na urlop do Kazimierza, wydawało się, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Mówił, że chce ze mną byc i nadal nie wierzy, że tak się to wszystko potoczyło. Były szczere rozmowy, namiętny sex, rozmowy do rana. Zapraszał mnie do siebie do domu, ugotowałąm mu obiad, namalowałam obraz. Wszystko grało kiedy na ostatnim spotkaniu powiedział, że przecież to tylko romans. Potem znów było ok z jego strony z tym, że ja po tekscie z romansem już nie byłam taka słodka. Dodam, że on wiedział i ja wiedziałam, że niedługo wyjeżdża na pół roku. Chcąc się dowiedzieć co dalej zapytałam. Usłyszałam, że on się nie może ze mną dogadać, że ja "parzę", że nie nadajemy na tych samych falach, że on nie wie co dalej, bo spotykamy się krótko (CAŁE 3 TYGODNIE) i jeszcze może być fajnie, ale ze względu na wyjazd nie będzie miał czasu się mną spotykać, bo ma dziecko, szkołę i wolałby to zakończyć. Poprosił o czas, a ja więdząc co to oznacza postawiłam sprawę jasno, albo tak albo nie. Powiedział nie. Wyszłam. Nie poszłam następnego dnia do pracy, niby się zmartwił. Nie odpisywałam. Później coś tam jeszcze pisał, ja napisałam że nie ma prawa mnie oceniać po 3 tygodniach. Urwało się. Przez 1,5 miesiąca była cisza. Teraz odezwał się do mnie po imprezie na której mnie nie było, napisał maila, że sam jest zaskoczony tą wiadomością, ze ją pisze, że bynajmniej nie zamierza padać na kolana czy zaklinać czas, ale dowiedział się że kupuje mieszkanie i gdybym potrzebowała pomocy żeby coś wnieść mogę zawsze na niego liczyć i że nie zamierza udawać, że mnie nie zna. Napisałam kilka gorzkich słów, ze zakończył to jak zakończył, bo skoro nie ma o czym ze mną gadać to jest to dość dziwne, że czegoś chce. Odpisał, że chciał mi tylko przekazać, że nie jestem mu obojętna, że na stwoerzenie czegoś składa się kilka czynników i jeśli ktoś uznaje, że to nie to, że nie nadajemy na tych samych falach wypadałoby powiedzieć prawdę. Opisałam więc, że zazdroszczę, że po 3 tygodniach jest w stanie stwierdzić, że to nie to i jest zadowlony ze swojej decyzji. Że może się cieszyć z podbudowanego ego i wzrostu o 100% pewności siebie i że ja przez te trzy tygodnie nie zdążyłam wyrobić sobie o nim zdania, bo na to potrzeba miesięcy, żeby stwierdzić, że to nie to. Odpisał, że żałuje, że się odezwał i teraz też nie powinien pisać, ale nie mógł się powstrzymać ale już więcej nie będzie. Mam się nie martwić o jego pewność siebie, bo tak się jej nie zdobywa.Więc po co się odzywał? Chce żebyśmy byli przyjaciółmi czy żebym była dobrą kumpelą? Po czymś takim? Jaki to mogło mieć cel? Chcę to jakoś ogarnąć, bo z jego strony nie mam szans. Co myslicie?
  4. Chciałbyś żeby wszyscy byli tacy sami i mięli identyczne poglądy? Zahamowałoby to rozwój cywilizacji, bez indywidualności wszystko stoi, bo nikt nie zmierza w innym kierunku tylko wszyscy w tym samym.
  5. Kiedy ja byłam na nauce obchodzenia się z soczewkami babeczka najpierw mi sama założyła, kazala zdjąć, włożyć, zdjąć .... i tak do chwili aż była pewna, ze jako tako sobie poradzę. Ale gdybym jednak się bała lub nie mogła pożyczyła mi krople do oczu które całkowiecie znieczulają oko łącznie z powiekami, wtedy można wygrzebać soczewkę bez bólu. I kazała mi w takim przypadku przyjść i przjeść jeszcze raz "kurs" do skutku :) Trzeba poprostu trafić do dobrego okulistę.
  6. No nie wiem, jak dla mnie te trzy nacje, które wymieniłeś nie robią na mnie wrażenia. Nawet Francuzi są mocno "przereklamowani" jeśli ktoś lubi opierać się na stereotypach. Dla mnie ta cała nagonka nacji na nację, religii na religię, orientacji seksualnej na orientację jest zaprzeczeniem polskiej konstytucji, gdzie każdy ma prawo do swobodnego wyznania i wszystkiego innego, byle nie wchodził innym w drogę. A teraz ludziom wydziera się to prawo strasząc sądami na wypwiadane poglądy, nawet za ich posiadanie i wmawia się co jest dobre, właściwe i jak powinni myśleć. Dla mnie to chore, to psychiczny terroryzm mający na celu ujednolicenie ludności, zniszczenie indywidualizmu i wygodne sterowanie durnym tłumem. A może z drugiej strony chodzi po prostu o głupotę polityków, którzy w dużej mierze dostali się do polityki przez znajomości, bez żadnej wiedzy i przygotowanie i myślą, że pozjadali wszystkie rozumy i mogą stanowić wyrocznię.
  7. anna.anakaia a próbowałaś kiedyś zakładać soczewki czy masz taki pogląd na zasadzie nie bo nie?
  8. Jak jest z dymaniem tego nie wiem, nie wnikałam i wnikać nie chcę, mówię tylko jaki mieli do nas stosunek. Ja tak normalnie na ulicy też nie widuję muzłumanek, ale wierz mi, że na różnego rodzaju uczelniach w większych miastach trochę tego jest. W zasadzie one nie mają tu po co przyjeżdżać, te zaślepione religią muzłumanki przecież nie wyjeżdżają, a tych jest stanowczo znacznie więcej niż tych normalniejszych. Nie pracują przecież, nie uczą się tylko rodzą dzieci więc nie ma się co w sumie dziwić, że na ulicach ich nie widać, nic im przecież nie wolno.
  9. Studiowałam w Polsce. Na mojej uczelni jest wydział międzynarodowy, przegląd nacji jest dość obszerny. Nie wiem dokładnie z jakiego kraju były te dziewczyny, nawet nie trzeba było ich unikać ponieważ z pokoju w akademiku wychodziły tylko na zakupy i na uczelnię. Średnio zasymilowane. W zasadzie każdy obcokrajowiec mieszkający w akademiku mijając kogokolwiek na korytarzu mówił niezgrabnie "cześć", z częścią dało się porozmawiać po angielsku, w zasadzie w przeważającej większości byli to bardzo mili ludzie. Natomiast od żadnego araba nikt nigdy nie usłyszał głupiego "cześć" czy nawet od faceta nie uświadczył lekkiego uśmiechu na znak, że w ogóle cię zauważa, bo od dziewczyn nie ma czego oczekiwać, twarz za szmatą więc tylko śmigały cichaczem.
  10. Ja też tak kiedyś myślałam Grzebać sobie w oku? Przecież to musi okropnie boleć! A dzisiaj nawet bez lusterka, po pijaku zdejmuję soczewki Zakładanie przebiega również bezproblemowo i również mogę obejść się bez lusterka. Strasznie nie lubię okularów, a mam duży astygmatyzm więc korekcja jest obowiązkowa. A oczka mam niebieski z dużą brązową plamką w prawym oku
  11. Dokładnie. Mnie np zawsze wkoorviały arabki studiujące na mojej uczelni. Chodziły w tych burkach dumne z siebie jak nie wiem co. Te kobiety chyba naprawdę nie wiedzą, ze są skrajnie głupie i zmanipulowane. A najlepsze jest to, że kiedy jedzie się do jakiegokolwiek kraju islamskiego my musimy dostosować się do ich zasad, nie wolno do ich świątyni wejść w krótkich spodenkach, koszulce na ramiączkach mimo, że jest potwornie gorąco. My musimy szanować ich kulturę i zasady, natomiast oni u nas łażą w tych szmatach, turbanach, burkach i czym tam jeszcze, demonstrując swoje wyznanie i wszystko jest ok i niby nie obrażają tym samym naszej kultury. Mnie nie obchodzi kto jest jakiego wyznania, może sobie chodzić do cerkwi, zwykłego kościoła, świątyni dzieci słońca to jest jego sprawa. Nie życzę sobie być atakowana na ulicy przez jawną i oczywistą demonstrację czyjegoś wyznania, wyrażaną poprzez strój czy wymaganie ode mnie z tego tytułu szacunku. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, wobec nieznajomego na ulicy mam szacunek mieszczący się w granicach kultury osobistej pod warunkiem, że dana osoba przestrzega zasad kultury i zwyczajów panujących w danym kraju.
  12. A ja będę leki brała dopóki moja wątroba nie stwierdzi, że już dość. Trudno, skoro już trzeba żyć trzeba "jakoś" żyć.... -- 24 paź 2013, 22:54 -- No muszę wam powiedzieć, że dostałam niezbyt fajnego maila znów, który obwieszcza tylko jedno i jakoś tak przez chwilę serce mocniej mi zabiło, ale.... nie przejęłam się zbyt. Bardzo się cieszę.
  13. A ja przestałam się przejmować moją walącą pikawą. Łomocze jak młot, ale nie zwracam już na zbytniej uwagi.
  14. Ja wiem, że nie jeden próbował, ale co się wtedy dzieje, taki nagły wjazd, ło matko. Pewnie czuć tylko mega skutki uboczne. Ale ciekawe, ciekawe.
  15. A jakieś 43 kilo, dawno się nie ważyła, ale żadne zmiany nie zaszły. Z resztą jakoś nigdy nie miało to dla mnie znaczenia.
  16. Pewnie, że nie nochalem Aczkolwiek byłby to bardzo ciekawy eksperyment. Wie ktoś coś na temat? Ciekawe co by się działo.
  17. Mnie w tym względzie zupełnie nie przeszkadzała fluoksetyna w mixie z escitalopramem. Natomiast po sertralinie takie coś jak sex może dla mnie w ogóle nie istnieć. Ale to chyba sprawa osobnicza. Ja dzisiaj wciągnęłam 75mg, samowolne zwiększanie dawki odbyło się bez atrakcji.
  18. Ja mam zdiagnozowaną dystymię, nerwice lękową i zaburzenia adaptacyjne. Dziś wzięłam, oczywiście bez wiedzy lekarza 75mg zamiast 50mg. Muszę to wszystko jakoś przeżyć, a czuję, że zaczyna znów być źle.
  19. Nie będę Cię straszyć, bo tutaj nie o to chodzi. Ja np. po swojej pierwszej tabletce, co prawda innego leku, bo wenlafaksyny, wymiotowałam dalej niż widziałam i miałam drgawki. Druga tabletka już była ok i tak było do końca kuracji. Też miałam poszerzone źrenice, suchość w ustach i potworne nocne poty. Do końca leczenia została mi tylko suchość i poty. Suchość w ustach miałam też na innych lekach, a potliwości już nie, więc to naprawdę zagadka jak na Ciebie lek zadziała. Zacząłeś od małej dawki, więc nie powinno być jakichś spektakularnych skutków ubocznych, ale wszystko okaże się po paru dniach brania. W każdym razie nie stresuj się i nie wsłuchuj się w swoje ciało, a już na pewno nie doszukuj się u siebie skutków z ulotki.
  20. MalaMi1001

    Samotność

    A w czym objawia się konkretnie ta niechęć? Bo ja bez pracy nie mogłabym żyć. To jedyny czas kiedy widuję ludzi, bo wracając po pracy do domu chcę mieć święty spokój i nie musieć się z nikim użerać.
  21. MalaMi1001

    Samotność

    Bzdura. Rok szukałem byle jakiej roboty jak byłem na zaocznych i nigdzie nie dostałem. Na każde stanowisko jest po kilkudziesięciu, kilkuset kandydatów. Teraz normą jest rozwieszanie fałszywych ogłoszeń że się szuka pracowników i zbieranie setek CVek, nawet nie wiadomo po co. Na stronach agencji pracy są dziesiątki ogłoszeń a jak człowiek wchodzi i się o nie pyta to ich nie ma, są nieaktualne! Składa CV, obiecują że się skontaktują, nigdy się nie kontaktują nawet jak człowiek chodzi i pyta. Jak składałem CV do pracy w sklepach czy magazynach to oferty pracy na sklepie wisiały miesiącami pomimo że już mają komplet! W 99% przypadków nie dało się nawet dostać na rozmowę kwalifikacyjną! Ale jest praca! JEST /cenzura/ PRACA!! TYLKO LUDZIOM SIĘ /cenzura/ NIE CHCE!!!!!! /cenzura/ MAĆ JAK JA /cenzura/ WSZYSTKICH NIENAWIDZĘ WSZYSTKICH TAKICH JAK TY!!! Możesz sobie mnie nienawidzić, nie ma sprawy, to tylko świadczy o tym jaki jesteś płytki, skoro nie wolno jest mi mieć własnych poglądów na podstawie własnych obserwacji . A może zazdrościsz, że są tacy, którzy potrafią sobie poradzić? Bo praca JEST! Nie dalej jak trzy dni temu mój sąsiad na gwałt potrzebował dwóch chłopaków do pomocy przy budowlance i co? I nikogo nie znalazł, bo każdy nagle miał coś pilnego do załatwienia. W moim mieście co rusz potrzebują kogoś do rozładowywania tirów czy na zastępstwo na produkcji. Jak się na prawdę CHCE to się znajdzie pracę, no ale dorywcza nie wchodzi w grę, najlepiej umowa o pracę na czas nieokreślony i duża kasa na wejście.
  22. MalaMi1001

    Samotność

    Dokładnie tak. Pamiętam jak moi sąsiedzi z akademika wylecieli ze studiów i musieli zadowolić się zaocznymi, w ciągu jednego dnia znaleźli robotę w molochu zajmującym się kontrolą jakości. I to nie jedna osoba czy dwie, ale chyba z sześciu ich tam poszło. Bez problemu zarobili sobie na opłatę studiów, akademika, życie i jeszcze na imprezy im zostawało. Więc to nie jest tak, że pracy nie ma, bo jest. Z tego co wiem ciągle w tym miejscu potrzebują ludzi a to już minęły 4 lata. Ale ludziom się dzisiaj wydaje, że jak praca to za minimum 3000zł netto i do innej nie pójdą. Ja też zaraz po studiach byłam najpierw na stażu za 600zł, a potem pracowałam na pół etatu za 700zł na rękę. Więc to nie jest tak, że jak ktoś kończy studia i ma jakąś wiedzę od razu zarabia nie wiadomo ile (no chyba, że sie pracuje w tatusia firmie). Najpierw musiałam zdobyć doświadczenie i dopiero teraz mogę powiedzieć, że wiedzie mi się nieźle, ale doświadczenia w stosunku do osób będących po 10-15 lat w branży i tak mi jeszcze brakuje. A co jak stracę pracę? Hmm, mogę iść nawet sprzątać po domach byle tylko nie być od nikogo zależna. A już na pewno nie postrzegam swojego życia w kategoriach, że mąż/facet musi mi zapewnić byt. Facet może być tylko dodatkiem do mojego życia, ale nie warunkiem koniecznym żebym mogła egzystować. Podstawa to umieć sobie radzić samemu.
  23. A ja na sertralinie nie mam żadnych porabanych snów. Zwykłe i rzadko je pamiętam. Za to i na wenlafaksynie, i na fluoksetynie i escitalopramie miałam takie sny właśnie z kosmosu. Realistyczne, ale nie realne. W sumie całkiem fajne, żadne koszmary ale człowiek zaczyna się zastanawiać co z nim nie tak, skoro w głowie ma taką abstrakcyjną sieczkę
  24. No ze 3 tygodnie już będzie. Z tym, że szybkie bicie pojawiło się dopiero jak zaczęłam brać właśnie sertralinę, wcześniej biorąc flouksetynę i reboksetynę nic takiego się nie działo. Wychodzi z tego, że taki rytm serca mam całą dobę i czy to nie jest niebezpieczne na dłuższą metę...
×