Skocz do zawartości
Nerwica.com

MalaMi1001

Użytkownik
  • Postów

    1 935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MalaMi1001

  1. Mhm, czyli to moja wina, sama jestem sobie winna, że za dużo sobie wyobrażałam. Miał prawo najpierw mówić, że chce ze mną być a potem z dnia na dzień przekwalifikować to na zwykły romans. Dobra, już rozumiem. Ale skoro nie chciał się ze mną dalej spotykać, żeby sprawdzić jak będzie dalej, bo nawet wyjazd nie był żadną przeszkodą musiałam być po prostu do bani. No rozumiem. Wszystkie chwyty dozwolone a to ja czuję się podle jak pierwsza lepsze sekretarka, która puszcza się dla chwili rozkoszy z przystojnym panem z działu kadr. Obrzydliwe.
  2. Ale czy każdy napotkany facet musi być tym jednym, jedynym? Czy jak ktoś zacznie się z kimś spotykać, to już nie ma odwrotu? można nie chcieć z kimś być, bo odbiera się na innych falach lub szuka się czegoś innego. A Ty wiecznie o tej urodzie i urodzie. Nie chcę Cie tutaj w żaden sposób urazić, ale gdybym byla facetem, to wcale nie patrzyłabym się na Twoją urodę, bo np. mnie urodą byś nie przyciągnęła, bo to nie mój typ, ale przeraziłoby mnie to osaczanie, Twoje zrzucanie winy o wszystko na wygląd. Tak jak napisałam Candy, czuję zwyczajną ładną lalką do zabawy. I nie jest do dla mnie powod do dumy, wręcz przeciwnie. Nie dbam za bardzo o siebie przesadnie, staram się nie wychylać z tłumu, być niewidoczną, ale się nie da. Nie nie każdy facet musi być tym jedynym, ale nie można zwyczajnie mieć nadziei i ochoty na coś więcej skoro wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że coś iskrzy? Można, ale okazuje się znów, że to tylko pozory.
  3. Dlaczego przyjmujesz role ofiary? Przeciez to normalne ze ludzie cos zaczynaja a potem koncza i nie ma to nic wspolnego z beznadziejnoscia jednej ze stron. Role ofiary? Nie czuję się jak ofiara, czuję się jak ładna zabawka, która przecież nie ma uczuć, można się nią pobawić i odstawić, bo przecież wszystko sie konczy i to jest normalne. Normalne jest też nie uprzedzanie kogoś o swoich prawdziwych intencjach, które dla mnie są obrzydliwe.
  4. chwila... sugerujesz ze to przez to ze jestes piekna i pusta Nie wiem, może faktycznie jestem pusta, nie ma o czym ze mną rozmawiać, nie warto ze mną przebywać bo i po co? Mozna się tylko napatrzeć na ładny obrazek, a jak się znudzi to wyrzucić skoro nie reprezentuje sobą nic więcej. Nie wiem, może tak jest faktycznie jak mi zawsze powtarzano, a ja głupia po cichu myślałam, ze jednak jestem cos warta i kiedyś to udowodnię.
  5. Dobra dotarło już do mnie, że to znowu moja wina. Tylko wkurwia mnie, że za kazdym razem słyszę słowa zachwytu, jaka to jestem piękna i wspaniała, a potem ni z gruchy ni z pietruchy wypierdalaj. Poparzę sobie ryja kwasem i upasę się jak prosiak, może wtedy ktoś normalny zwróci na mnie uwagę. Tyle, że może faktycznie nie mam nic w środku. Czemu Twoja wina? Zakładając, że tak było, to nie jest żadna Twoja wina - bo nie miałaś na to wpływu, ani na problem z poczuciem wartości (bo sama piszesz, że słyszałaś od dzieciństwa teksty, że jesteś beznadziejna), ani na to, że chciałaś wreszcie kogoś, kto Cię doceni - to jest naturalna potrzeba, tylko na Twoim miejscu bym zwróciła uwagę, czy nie byłaś na początku bezkrytyczna wobec gościa - może były jakieś niepokojące sygnały, robił jakieś przykre aluzje, albo mówił rzeczy sprzeczne ze sobą, albo na przemian był blisko i się wycofywał, czy widać było, że coś kręci. Nieraz pod wpływem silnych uczuć się wypiera takie rzeczy, to nie jest wina, bo to się dzieje poza świadomością, tylko można pracować nad tym, żeby na przyszłość nie było poza świadomością. Zresztą w ogóle nie można tu mówić o winie, uczucia się rządzą swoimi prawami. Choć całkiem możliwe, że po prostu nie miałaś szczęścia i nie ma co szukać drugiego dna, ale to Twoje negatywne myślenie o sobie jest niepokojące - to jest jakiś temat do zastanowienia dla Ciebie - przekonania o sobie jakie masz na podstawie tego, co słyszałaś (pewnie od rodziny) w dzieciństwie - bo to Cię może niepotrzebnie obciążać. Na prawdę już do tego przywykłam. Nie ma się nad tym co rozdrabniać. Widocznie moim przeznaczeniem jest praca i spanie. Szkoda tylko, że gdyby coś mi się stało sąsiadów zaciekawi smród rozkładających się zwłok i dopiero ktoś się kapnie, że coś nie gra. Ale wtedy chyba będzie mi już wszystko jedno. Nie nie przesadzam z mówieniem o tym. Ile razy mnie upokorzono jakimś durnym gwizdaniem za plecami, czy zwracanie się do mnie jak do debilki, która z założenia, że ładna pewnie nie dociera co się do niej mówi. No ja mówię nigdy więcej bo mam za sobą trzy długie związki i żadnego romansu czy "przygody", bo mnie to zwyczajnie brzydzi . Więc nigdy bym się na coś takiego nie zgodziła. Nigdy. Ale skoro ktoś po przejściach opowiada o swoim głebokim żalu, jest szczery to mogłoby się wydawać, że jest w porządku. Dałam sie poprostu zrobić w chuja i tyle i nie ma co się nad tym rozdrabniać. Koniec, finito, jestem do dupy, czas to zaakceptować i tyle. Nie mam już sił słuchać jaka to jestem beznadziejna. Dotarło.
  6. racja, co ja piszę trochę spojrzałem z perspektywy swojej sytuacji przeszłej i pominąłem zupełnie niepasujące elementy i że to zupełnie inna sytuacja. A co też tak przyjemnie kogoś załatwiłeś? To był tylko romans czego ty chce?
  7. Dobra dotarło już do mnie, że to znowu moja wina. Tylko wkurwia mnie, że za kazdym razem słyszę słowa zachwytu, jaka to jestem piękna i wspaniała, a potem ni z gruchy ni z pietruchy wypierdalaj. Poparzę sobie ryja kwasem i upasę się jak prosiak, może wtedy ktoś normalny zwróci na mnie uwagę. Tyle, że może faktycznie nie mam nic w środku.
  8. Coś bardzo go bronisz. Dziwne, że po miesiącu coś takiego mu sie przypomniało? na lodzie, w sensie, że nie powiedział, "spoko dymanko, ale już spierdalaj", nie chciał żebyś myślała, że tak do tego podszedł, bo może nie podszedł Nie no "tylko romans" to faktycznie zupełnie inne podejście niż spoko dymano.... Rany..spotykaliscie sie raptem 3 tygodnie..on nic nie musial..mogl sie przestac odzywac w kazdej chwili. Chociaz gdyby mial jaja zalatwilby to do konca Nie no, pewnie, kazdy facet w ciagu tych 3 tygodni najpierw słodzi, zaprasza na wakacje, mówi, że "nie może uwierzyć" a potem spieprza. Kazdy. Może trochę, w sumie przywykłam od dzieciństwa słyszeć takie słowa, więc spływa to po mnie. Najbardziej zabolał sposób w jaki to załatwił i że w moim mniemaniu mnie oszukał. Poza tym gdyby nie przypadkowa rozmowa sam by tego nie załatwił. Pewnie dostałabym maila albo smsa z tekstem, że nie nadajemy na tych samych falach i to był tylko romans. To znaczy jakie słowa słyszysz od dzieciństwa? Jakie słowa? Że jestem beznadziejna i do niczego się nie nadaje. Za dużo opisywać, w kazdym razie już przywkłam do tej mojej beznadziejności i dziwię się sama sobie, że myślałam, że faktycznie ktos się mógł mna zachwycić. Ale ze mnie głupia dzida. Może dlatego wciąż od kilku lat dążę podświadomie do mojej pełnej izolacji od społeczeństwa.
  9. Nie rozumiem chyba? Popełnił błąd w czym? W sposobie w jaki to załatwił?Nie sadzę, żeby zdawał sobie z tego sprawę. I zakończyć z klasą po ponad miesiącu? No to niezła "klasa", bo wypowiedzianych raz słów się nie cofnie. Nie chciał mnie zostawić na lodzie? Jakiż on szarmancki, że wniesie mi lodówkę po 3 schodkach na parter A poza tym na lodzie? A co on jedyny, ostatni na kuli ziemskiej, który jest w stanie tego dokonać? No doprawdy, słaby powód... O to Ci chodziło? -- 29 paź 2013, 10:09 -- Może trochę, w sumie przywykłam od dzieciństwa słyszeć takie słowa, więc spływa to po mnie. Najbardziej zabolał sposób w jaki to załatwił i że w moim mniemaniu mnie oszukał. Poza tym gdyby nie przypadkowa rozmowa sam by tego nie załatwił. Pewnie dostałabym maila albo smsa z tekstem, że nie nadajemy na tych samych falach i to był tylko romans.
  10. Jest to możliwe, ja też jeszcze mam takie zwiechy, doły, dołki i inne. I w zasadzie to nie wiem czy to taka kolej rzeczy, że do pewnych spraw po czasie podchodzi się z dystansem czy to zasługa leków? Nie wiem jak to rozróżnić. Mój pierwszy raz, kiedy z płaczem i w czarnej rozpaczy trafiłam do psychiatry i dostałam wenlafaksynę było zupełnie inaczej. Podziałało już od pierwszej tabletki, czułam się tak zupełnie, całkowicie spokojniej i lepiej, nawet pomijając fakt, drgawek i wymiotów A teraz jest tak bezpłciowo. Niby lek ma prawo się rozkręcać nawet kilka miesięcy, ma prawo też nie działać, niby czuć że coś jest lepiej, ale nie wiadomo czy to bieg czasu czy lek. Gdyby nie skutki uboczne w postaci suchości w ustach i zaparć oraz wyraźnego pobudzenia po reboksetynie nie wiem czy mogłabym powiedzieć, że cokolwiek łykam.
  11. O nie nie, to już koniec ze "związkami", ja nie mam na to siły, a skoro nawet nie potrafię ocenić czyichś intencji to nie mam się za co znów zabierać. To nie był pierwszy raz, więc nie ma się co oszukiwać. Lat mam 27, więc w naszym cudnym kraju to jakby nie patrzeć staropanieństwo, zatem zamierzam zaszyć się w swoim malutkim mieszkanku z papugą i tak sobie egzystować w samotności. Szkoda tylko, że nie stać mnie na żako kongijskie, bo przynajmniej miałabym z kim pogadać wieczorami Póki co niezmienna cisza w eterze i raczej tak już zostanie. Chyba nastąpiła ciężka obraza. Ale za co? Za mój punkt widzenia?
  12. czyli zadnych wnioskow nie wyciagnal i wszystkie bledy przenioslby na nowy zwiazek. Nie ma tak ze malzenstwo sie rozpada z winy wylacznie jednej osoby Nie no przecież to JA nie nadaję na tych samych falach, a z nim jest wszystko w porządku. To moja wina . Chyba samo to mówi za siebie....
  13. Poczekaj poczekaj, jeszcze nie jest powiedziane, że nic nie poczujesz Aczkolwiek życzę Ci zero skutków ubocznych, bo niektóre potrafią być upierdliwe....
  14. Moja siostra też miała guzka w tarczycy i musiała mieć wyciętą całą tarczycę. Lepiej żebyś się skonsultowała jeszcze z innym lekarzem, bo może się okazać, że Twoje problemy zdrowotne to wina tarczycy i niepotrzebnie szprycujesz się psychotropami. Nie wiem czy mając guzka tarczycy można zażywać hormony, ale może biorąc hormony uregulowałoby to Twoje samopoczucie. Więc radzę zasięgnąć opinii jeszcze jednego specjalisty, bo to co dla jednego jest do obserwacji dla innego jest do wycięcia. A tarczyca wbrew pozorom ma ogromne znaczenie w naszym organizmie.
  15. A ja nie wiem skąd ludzie niepełnosprawni czerpią siłę do życia. Gdybym straciła nogi, ręce albo była spraliżowana błagałbym chyba każdego napotkanego na swojej drodze o śmierć, a gdybym mogła zabiłabym się sama. Nie wyobrażam sobie być od kogoś właściwie w 100% zależna. To nie jest tak, że ci ludzie tracą część swojego życia, bo kalectwo zabiera im wiele rzeczy, których już nigdy nie zrobią jak bieganie, jazda na nartach czy zalanie sobie herbaty. To również wycieranie tyłka, mycie, zmienianie worka na mocz - jednym słowem wyzbyciem się wszelkiej intymności i spraw, które dla zdecydowanej większości osób są wstydliwe. Nie wyobrażam sobie być od kogoś w ten sposób zależna i pozwolić na to, żeby ktoś był przy mnie uwiązany. A to jest druga strona medalu. Zmęczenie osób zajmujących się obłożnie chorymi często zmienia się w nienawiść. Nie chciałabym nie mieć kiedyś wyjścia i doprowadzić kogoś bliskiego do takiego stanu, i nie chciałabym kiedyś być w ten sposób wspominana, że po mojej śmierci wszyscy odczuli ulgę.
  16. Też sobie tak pomyślałam. Ale z drugiej strony znam też takie, które przy spokojnym i opanowanym facecie się nudzą, bo kochają adrenalinę. I muszę też przyznać, że nie powiedział nigdy ani jednego dobrego słowa o żonie, oprócz tego, że jest matką jego dziecka. Mówi na nią psychopatka i że jego winy w tym wszystkim nie było żadnej. A kiedyś usłyszałam takie stwierdzenie, że wartość faceta poznaje się po tym jak wypowiada się o swojej matce i swoich ex, bo żadna kobieta nie chciałaby żeby ktoś ją przeklinał. I może coś w tym jest.
  17. Tylko, że póki co nikt nic lepszego nie wymyślił. Tobie SSRI tylko zaszkodziły a innym pomagają. Taki przykład z innej beczki, chemioterapia jest jedyną ratującą życie metodą w chwili obecnej, bo również nikt nic lepszego jeszcze nie wymyślił kiedy raka wyciąć się nie da, i jednych chemia przywraca do życia a innych zabija ubokami. Jak się nie ma alternatywy to chwyta się tego co jest aktualnie dostępne. Zawsze przecież masz całą gamę trójpierścieniowych, neuroleptyki - wszystkiego już spróbowałeś? No jeśli tak to nie dziwię się, że coś Ci zaszkodziło. Jak powtarzała moja pierwsza psychiatra to są leki NEUROLOGICZNE i nie ma bata, żeby to się nie odbijało na organizmie. Mózg i układ nerwowy w całości są najmniej poznanymi częściami ciała człowieka i zapewne wiele skutków ubocznych wszystkich leków, łącznie z przeciwpadaczkowymi, które tak namiętnie tutaj niektórzy wcinają a też ratują życie, poznamy za parę lat lub dekad. Nie ma idealnego leku ani nie ma też nawet drobnego zabiegu chirurgicznego, po którym na 100% nie pojawią się powikłania. Ty uważasz, że SSRI zniszczyły Ci życie, a ja uważam, że moje uratowały i ratują dalej, bo inaczej albo bym się zabiła, albo na serio zwariowała na tyle, że już nie byłoby dla mnie pomocy. Więc proszę Cię, nie mów, że uświadamiasz, bo na podstawie jednego czy kilku przypadków na 100 nie można przesądzać o skuteczności bądź nieskuteczności, więc to nie jest uświadamianie. Nawet biorąc aspirynę trzeba być świadomym, że coś może pójść nie tak, w końcu to wszystko to CHEMIA, która naturalnie w naszym organizmie nie występuje i ładując ją w siebie trzeba być świadomym konsekwencji.
  18. Lekcja, nowe doświadczenie i nauczka. Teraz tak sobie myślę, że ktoś postepujący w ten sposób zwyczajnie "nie ma jaj". I tyle.
  19. Ja wiem?, bolało przez chwilę, jednak głównie uczucie to totalnie zaskoczenie, niedowierzanie, że tak się da? są tacy ludzie? Nigdy wcześniej mnie coś takiego nie spotkało, więc takiego newsa można porównać do wiadomości typu światem rządzą niewidzialne bakterie i to one sterują naszymi mózgami. -- 25 paź 2013, 11:14 -- Ja wiem czy nadzieja? Nie sądzę, dla mnie nie, oznacza nie i nie ma powrotów. Bardziej może chciałam usłyszeć prawdziwy powód i pośmiać się z tego, że sadził, że trafił na panienkę, która będzie na każde zawołanie. No nie będzie.
  20. Widzisz ja chyba żyję w zbyt wyidealizowanym świecie, gdzie ludzie się szanują nawzajem i są szczerzy, chyba wyniosłam to z domu i tylko takimi ludźmi się otaczam. Jeszcze ciężko jest mi zaakceptować to, że nie każdy na mojej drodze będzie taki jak mi się wydaje. Chyba powinnam przywyknąć do tego po moim toksycznym związku, że tacy ludzie są. Jednak nadal nie mogę tego pojąć, zwyczajnie wydaje mi się to taką abstrakcją, która nie mieści się w granicach ludzkiego pojmowania. Zamierzam byc konsekwentna, żaden łajdak nie będzie sobie ze mną pogrywał, bo nie jestem zabawką. A niech go dupa boli .
  21. Więc skoro żyjesz bez leków być może jesteś żywym dowodem na to, że te wszystkie paskudztwa w naszych głowach jednak da się jakos wyleczyć.
  22. Myślę, że jednak sobie radzisz inaczej w każdym Twoim zdaniu widać byłoby te niepożądane emocje, które towarzyszą człowiekowi kiedy już na prawdę jest kiepsko.
  23. No właśnie powiedziałam spokojnie jak to wszystko widzę i wygląda na to, że się śmiertelnie obraził. Emocji w zasadzie już żadnych nie mam, zrozumiałam co moje, poza tym leki bardzo mi w tym względzie pomagają (ja do wszystkiego przez chorobę podchodzę za bardzo emocjonalnie). Więc służbowo, bez emocji dam radę. Chciałam tylko coś zrozumieć z tego co sie wydarzyło prosząc Was o radę, w końcu osoby z zewnątrz widzą wszystko lepiej. Nienawidzę niejasnych sytuacji, dlatego to wszystko nie dawało mi spokoju. Nadal nie mogę pojąć jak można tak postepować i kim trzeba być. Może głównie dlatego był to taki wstrząs ponieważ nie mieści się to w moich ramach bycia uczciwym człowiekiem.
  24. To jak wg Ciebie powinnam go traktować po powrocie? Służbowo czy jakby nigdy nic? Moje pretensje są zasadne?
  25. A ja miałam bardzo krótko przy przechodzeniu z wenlafaksyny na escitalopram. Przy odstawianiu escitalopramu dopiero po 4 dniach zaczęło się coś dziać, więc uspokajałam organizm małymi dawkami. Ale te prądy faktycznie śmieszne, bez ostrzeżenia pojawiają się w głowie i znikają.
×