
MalaMi1001
Użytkownik-
Postów
1 935 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez MalaMi1001
-
Nie, nie próbowałam, jeszcze żaden lekarz mi tego nie zaproponował pomimo opisywanych przeze mnie objawów. Może teraz na następnej wizycie wspomnę o tym. Poza tym wkurza mnie ten stan ponieważ nie mogę skupić się na terapii, jak mam rozmawiać z psychologiem kiedy nawet nie chce mi się otwierać ust? A Tobie pomogły te normorytmiki? Masz jakieś skutki uboczne po nich?
-
Psychiczne znęcanie się?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Filigranowa temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Filigranowa przeczytaj sobie książkę "Kobiety, które kochają za bardzo", jest tam opisana chyba bardzo podobno sytuacja do Twojej, o ile nie pomyliłam książek. W każdym razie i tak warto przeczytać. Poza tym to jest właśnie to, czego doświadcza wiele kobiet, które po zawarciu małżeństwa postanawiają zostać w domu z dzieckiem. Musisz zrozumieć, że jesteś od niego w 100% zależna, bo nie masz nic. Ani własnego mieszkania ani pracy, ani innych środków, które pozwoliłyby Ci na samodzielną egzystencję. Nie bronię Twojego męża, bo zdecydowanie przegina, ale sama byłam w podobnej sytuacji, kiedy na studiach mieszkałam 3 lata ze swoim ex, który nie miał roboty, a jak już znalazł jakąś "to był w niej nie szanowany" i szybko z niej rezygnował, a ja utrzymywałam nas oboje z tego, co dostałam z domu i co zarobiłam sama studiując dziennie. Muszę przyznać, że po 2 latach byłam już maksymalnie sfrustrowana, miałam serdecznie dość tego, że zapieprzam jak łoś, a on nie poczuwa się do żadnego obowiązku pomóc w utrzymaniu. Byłam wtedy bardzo drażliwa, wkurzałam się na niego często, miałam nawet gdzieś jego słodką minkę kiedy z dumą stwierdzał, że posprzątał, ugotował obiad czy zrobił pranie, a ja po 22giej wracałam do domu po całym dniu zajęć i pracy, głodna i zmęczona. Samodzielne utrzymanie domu może być bardzo frustrujące to raz. Poza tym w facetach zdarza się drzemać coś takiego, że kiedy patrzą na inne kobiety, które pracują, robią karierę i jeszcze wychowują dziecko czują się źle z tym, że jego żony czy partnerki siedzą w domu z dzieckiem i nawet myślą o podjęciu pracy. Z tego rodzi się brak szacunku. Ja nie twierdzę, że każda kobieta powinna być robotem wielozadaniowym, powinna urabiać się po łokcie w pracy i jeszcze harować w domu. Ale wychowanie dziecka czy utrzymanie domu nie jest aż tak absorbujące, że trzeba na to poświęcić cały swój czas, bo jednak kiedy dwoje ludzi pracuje łatwiej jest wtedy i dzielić obowiązki i odpocząć trochę od siebie spędzając te kilka godzin poza domem. Myślę, że z tej frustracji zrodziła się u Twojego męża nienawiść, którą wyraża w mało elegancki sposób. Łatwiej byłoby się rozwieźć jeżeli ma dość takiego stanu w waszym małżeństwie niż Cię poniżać, ale może zrozumiał, że taki sposób działania poprawia mu nastrój. Jest to patologia, to fakt, i szczerze mówiąc niewiele to usprawiedliwia, ale prawda jest taka, że nie miałabyś środków do życia żeby rozpocząć samodzielne życie, a zamiast to zmienić zamykasz się w kiblu i płaczesz. Bezsilność jest czasami siłą hamującą, ale z tego wszystkiego wychodzi, że nie masz innego wyjścia jak zmusić się do działań. -
Dziewczyno weź Ty się zastanów nad sobą, bo wybacz, ale nie da się "zakochać" po jednym spotkaniu i wymianie maili i smsów. Widać, że zakochałaś się w swoim własnym wyobrażeniu o nim, a nie w człowieku z krwi i kości, bo go wcale nie znasz.
-
Nie wiem czy będę miała akatyzję, dyskinezy i inne, ale sam przyznaj, że nie są to cukierki i lekarz przepisując receptę nie powie mi o możliwych powikłaniach. Wolę dowiedzieć się wcześniej co może mnie czekać niż potem pluć sobie brodę, że ufałam lekarzowi a teraz mam. Zaufałam pani doktor, do której poszłam pierwszy raz i po pierwszej tabletce Valafaksu nie wiedziałam czy umieram, czy mam dzwonić po pogotowie czy po trumnę, bo nikt łaskawie mi nie powiedział, że może nastąpić AŻ taka reakcja na lek. Zasadniczo nawet średniej czystości extasy z ulicy nie wywołała 1/100 tych objawów jak jedna niewielka tabletka leku. Myślę, że tak. Ja jednak chyba zdecyduję się na wcześniejszą wizytę u lekarza, bo nie mogę znieść tych wahań nastrojów. Nie miałam tak ani jako zdrowa osoba, ani lecząc się żadnymi innymi lekami. Jestem tak cholernie drażliwa, wściekam się o byle co. Na moje problemy lek też nie pomógł. Nie mam siły się już tak męczyć. Do tego przez te cholerne tiki nie śpię już 5 noc z rzędu, jestem zdechła jak mysz po ucieczce przed kotem.
-
Czyli generalnie nie ma się co stresować tymi "tikami" i wszystko przejdzie jak odstawię? A co gdyby mi psychiatra zaproponowała np. 1mg flupentiksolu dziennie, albo suplirydu to jakie to może mieć konsekwencje? W tym szpitalu tak lubią leczyć, nie trzeba nawet mieć przetestowanej całej listy SSRI, żeby mieć dorzucony neuroleptyk. Przy czym atrakcje typu mlekotok czy przytycie 10kg w miesiąc tez mi się nie widzi, więc będę oponować. Ale jak się nie da...
-
Czyli jak widać można, nawet biorąc dawki na dystymię, nabawić się trwałych zaburzeń. Mnie nie chodzi o sam parkinsonizm tylko o ogólne "trzęsawki", czyli dyskinezy, akatyzje i wszystkie inne. Z tego co wiem akatyzja jest bardzo ciężkim do leczenia powikłaniem i w 50% przypadków nie daje się wyleczyć. A najlepsze jest to, że można brać lek 3 miesiące i może wystąpić, a można też 10 lat i dopiero wtedy wystąpi. I zdaje się, że nie jest to aż tak zależne od tego czy to dawka przeciwdepresyjna czy przeciwpsychotyczna. Nie mam zapędów hipochondrycznych tylko nie chcę wyglądać jak debil ze skręcającą w dowolnej chwili szyją czy odskakującą nogą. Nie dość, że to męczące i budzę się przez to w nocy, to ciężko jest wykonywać codzienne czynności, np pisanie kiedy dłoń w pewnym momencie sobie odskoczy. Więc skoro reaguję na tak nieznaczne działanie dopaminowe sertraliny to wniosek z tego taki, że strach zastosować u mnie jakikolwiek neuroleptyk. Widać nie dopamina jest problemem w mojej chorobie.
-
Skurcze. Wczoraj zauważyłam, że zaczynają być bardzo widoczne. Np siedziałam sobie, paliłam papierosa i nagle o jakieś 20 stopni odrzuciło mi nogę. To samo dzieje się z szyją, tyle, ze w ruchu skręcającym. Podobnie jest z palcami u rąk, rękoma, łopatkami itd. Nie mówi już o tym, co się dzieje z moimi ustami. Zaznaczam, że jest to całkowicie bezbolesne, więc nie wchodzą w grę braki magnezu czy inne, bo trwa chwile. Jak tiki....
-
Ona czy ja. 17 lat nic nie znaczy, dla niego, dla mnie?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na nvidialol temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Kurcze, Tobie po prostu na nim zależy. I tyle. Jakbym czytała siebie. Znajdujesz cała masę usprawiedliwień dla jego zachowania, szukasz sobie wytłumaczeń tego, co może czuć, co nim kierowało/kieruje, że robił tak a nie inaczej i szukasz potwierdzenia Twoich domysłów u innych. Mówisz, że nie wiesz czy chciałabyś z nim być, ale tak naprawdę w głębi serca Ci zwyczajnie zależy i chciałabyś żeby te usprawiedliwienia jakie dla niego wymyślasz były prawdą. Ja mam dokładnie tak samo. Ale po pierwsze trzeba zdać sobie sprawę z tego, ŻE TO JUŻ KONIEC, nie ważne z jakiego powodu i nie ważne w jaki sposób mami Cię ciepłymi słówkami JEMU NA TOBIE NIE ZALEŻY, nie chce Cię. Wiem jakie to uczucie kiedy człowiek zdaje sobie z tego sprawę. Okropne. Ale to pierwsza droga do uwolnienia się od zadręczania własnymi domysłami, niepewności. Mnie żeby przeżyć ten pierwszy najgorszy okres pomaga zupełne zerwanie kontaktów. Może powinnaś spróbować. Jest to trudne zwłaszcza kiedy masz ochotę komuś wykrzyczeć co Cię boli i do czego Cię doprowadził, ale pomaga. -
rinakata w sumie leczę się od jakichś 4 lat. Po pierwszym epizodzie, gdzie trułam się chemia 3 lata i po hipnozie byłam tak szczęśliwa jak nigdy. Ale wydarzenia z ostatnich miesięcy spowodowały, że znowu muszę pakować w siebie te trucizny. Na dodatek przeczytałam, że sertralina może powodować zaburzenia układu pozapiramidowego, więc te moje "skurcze" to może być jakiś poważny problem. w dodatku zaczynam się łapać na tym, że bardzo napinam mięśnie i układam usta albo w "smutną podkówkę" albo "dzióbek", zupełnie mimowolnie! Zmniejszyłam dzisiaj z 75mg na 50mg i jak będę na terapii zapiszę się jednak do psychiatry, bo nie tyle te objawy są bardzo męczące, co zaczynam się ich bać. Z tego chyba wniosek taki, że nie ma opcji żebym zaczęła się leczyć neuroleptykami, bo skończę z zespołem parkinsonowskim....
-
ischemie dobrze zrozumiałam, że widzieliście się tylko raz, a reszta kontaktu odbywa się przez Internet/telefon?
-
Ona czy ja. 17 lat nic nie znaczy, dla niego, dla mnie?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na nvidialol temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Oczywiście, że nie można tak traktować ludzi. Ja za takie traktowanie zbieram żniwo do dziś, a sprawcy mojego cierpienia chodzą z uśmiechami na twarzy, jakby się nic nie stało. Zastanów się czy chcesz ciągle zastanawiać się czy na 100% był szczery, czy ma czyste intencje? Nie wróży to dobrze dla Twojej psychiki, z doświadczenia wiem, że może to doprowadzić do obłędu. Później trudno jest się pozbierać. Poza tym przestań go usprawiedliwiać, chociaż ja wiem, że to trudne, bo mózg swoje a emocje swoje. Być może jest pogubiony, zraniony, ale to nie usprawiedliwia jego zawieszenia pomiędzy słowami a czynami. Mówić może każdy cokolwiek tylko chce, a wcielać to w czyn już nie każdy potrafi, a co gorsze - nawet nie ma takiego zamiaru. To bardzo boli, wiem o tym i trudno o tym zapomnieć. Ale przestań szukać usprawiedliwienia dla jego zachowania, zdaję sobie sprawę z tego, że to bardzo trudne, zwłaszcza jeśli najzwyczajniej w świecie Ci zależy. Znam to z autopsji, niestety. Kiedy zależy - szukamy odpowiedzi, analizujemy, szukamy rad, które poprą nasze przypuszczenia i usprawiedliwienia, byle tylko dać nam nadzieję na to, że może się nie mylimy. Unikamy w ten sposób smaku goryczy prawdy, ale to nic nie zmienia. Bo i tak nas to wszystko kiedyś dopadnie. Widać, że zaczęłaś układać sobie życie na nowo, nie wiem czy jest sens wracać do tego co było, szczególnie, że czyny przeczą słowom, w które chcesz wierzyć. Myślę, że nie warto fundować sobie niepewności, że być może sytuacja się powtórzy, może tego wcale nie chciał itd. Zniszczysz się i wykończysz nerwowo, bo całej prawdy jaka siedzi w jego głowie nigdy nie poznasz. -
Ja muszę czekać miesiąc do następnej wizyty i ten cały miesiąc będę się jeszcze męczyć ze zmiennymi nastrojami. Mam już tego po dziurki w nosie, ile można czekać?! Jak mnie to wkurwia, że leczę się już 4 miesiące, przetestowałam na sobie tyle chemii i nadal czuje się jak w myślowym kołowrotku! Gdyby to była choroba serca po 4 miesiącach takiego "działania" leków mogłabym już nie żyć! Jak ja bym chciała, żeby ktoś wymyślił jakiś sposób operacyjnego leczenia tych beznadziejnych chorób, bo na koncerny farmaceutyczne z ich pazernością nie ma co liczyć. Po co wyprodukować lek, który zadziała do razu skoro można zmusić pacjenta do kupienia kilku opakowań, "bo może po paru miesiącach zadziała".
-
No w przychodni przy szpitalu chyba mają takie recepty, chociaż nie wiem, nie pytałam. Ale bardzo w to wątpię, żeby ktoś chciał coś takiego wypisać. Chyba trzeba mieć do tego jakąś określoną diagnozę? Poza tym chyba wiązałoby się to z braniem tego do śmierci, bo nie wyobrażam sobie przestać nagle brać i stać się dętką od roweru? A co myślisz o mixie flupentiksolu z tianeptyną? Jak to w końcu jest flupentiksolem? Może ze mnie zrobić trzęsące się warzywko? Coś taby jest w jakimś stopniu atypowym neuro, ale na czym polega ta atypowość?
-
Ale sulpiryd zdaję się nie ma tych cudownych właściwości co ami i może powodować akatyzje i inne nieprzyjemne efekty, które moją mi pozostać do śmierci? Czytałam dużo o flupentoksolu, w sumie mój ex brał go razem z tianeptyną i nawet się trochę ogarnął, ale jak czytam o skutkach ubocznych typu akatyzja w czasie zażywania to aż mi się słabo robi... Ale za to podobno działa szybko, to byłoby bardzo na plus. jako Metylowy Kaleb mogę Ci tylko powiedzieć ,że stokroć lepszy od edronaxu w tym temacie jest metylofenidat ,,,ale nie będę robił sztucznej reklamy .Najlepiej komponuje się z Sertaliną , Paroksetyną , i innymi SSRI ( zależy gdzie komu bije dzwon ), edronax też można z tym łączyć. Właśnie . To jeszcze powiem ,że metylo w sume rozkręca sie godzinę ,góra półtora i ma tutaj sporą przewagę nad SSRajtami. I nie uzależnia tak jak paroksetyna ,,, i na koniec--- wiem co mówię . I żryć sie po nim nie chce , jak po posranych mirtonianserynach. No fajnie, ale bardzo nie sądzę, zeby mi to ktokolwiek przepisał. A poza tym co to znaczy różowa recepta? Że mam w papierach cosik napisane, że jestem typem specjalnej troski?
-
Pytanie do mających doświadczenie i forumowych ekspertów. Powiedzcie mi ludziska co mi jeszcze zostało do spróbowania, bo już tracę nadzieję Brałam wenlafaksynę, jako pierwszy lek ponad 1,5 roku, zadziałał od pierwszej tabletki. Później przez drugie 1,5 roku czy jakoś tak brałam escitalopram. Odstawiłąm wszysko, dobrze było przez pół roku. Powiedziałabym, że bardzo dobrze, nie wiem czy to wpływ hipnozy której się poddałam, ale samopoczucie bez chemii było doskonałe. Później wydarzenia spowodowały, że wróciłam do leków. Najpierw escitalopram, niby coś ruszył, ale po miesiącu umarło. Doktorek dorzucił do tego fluoksetynę, brałam ją 2 miesiące i nic tylko wahania nastroju, płaczliwość, senność. Zmiana na wenlafaksynę, ale już nie zaskoczyłą jak za pierwszym razem. Zmiana na sertralinę i edronax. Edronax jest boski, bo orzeźwia umysł, nie chce mi się tak spać jak po fluo. Sertralina to samo co fluo czyli zmiany nastroju w ciągu jednej sekundy, płaczliwość, doły i jakieś dziwne skurcze w całym ciele. I teraz moje pytanie co mi jeszcze zostało? Mogą być nawet neuroleptyki, byle się od nich nie tyło i żebym nie była parkinsonowskim warzywkiem po odstawieniu. Czytałam też o tym, że są ludzie którzy po odstawieniu czują się 100% gorzej niz przed braniem neuroleptyku. Jak to tak właściwie działa? TLDP z tego co wiem powodują tycie a atypowe neuro na dystymię kosztują majątek. Mam w domu chyba ze 4 opakowania moklobemidu, ale nie jestem w stanie odstawić sertraliny i czekać 2 tygodnie bez leków, bo oszaleję! Wellbutrin brzmi ciekawie, ale chyba działa podobnie do wenli i chyba nie mam siły na czekanie aż kolejny gówniany lek się rozkręci przez kilka miesięcy. Doradźcie, co mi jeszcze zostało?
-
Ona czy ja. 17 lat nic nie znaczy, dla niego, dla mnie?
MalaMi1001 odpowiedział(a) na nvidialol temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Hmm, powiem Ci tak. Może nie mam doświadczenia w związkach pełnych miłości i szacunku, ale mogę Ci coś powiedzieć na temat porzuceń (w tym mam akurat niebywałe doświadczenie), więc powiem tak: jak facet kręci przy rozstaniu, nie ważne jakim, z kochanką, z żoną, podaje jakieś absurdalne powody (a dla mnie powody, które wymieniłaś typu, że chce NIBY sprawdzić czy jesteście w stanie na 100% do siebie wrócić, bo jak się chce to się chce i koniec) nie jest wart tego typu rozterek. Jak się chce to się szuka sposobu, jak się nie chce to się szuka powodu. A Twój mąż wyraźnie szuka powodu, szuka czegoś, jakiegoś punktu zaczepienia żeby móc do Ciebie wrócić bez poczucia, że coś traci. W tym, co pisze 1234qwerty może coś być. On po prostu nie chce być sam. Trudno jest mi oceniać to czy żywi jakieś uczucia do tej dziewczyny czy nie, w każdym razie jeśli nie, wniosek z tego taki, że jest mu wszystko jedno z kim będzie - byle nie był sam. Obawiam się, że Ciebie też to może dotyczyć, wiem, że Cię to może zaboleć i mam nadzieję, że się mylę. Ale w tym wszystkim widzę chęć powrotu do tego co już się zna, co przez to stanowi trochę jakby bezpieczniejszy grunt - powrót do Ciebie. Po drugiej stronie jest coś nowego, świeżego, ale bez gwarancji sukcesu - czyli zostanie z dziewczyną. I jedno i drugie pociąga i ma swoje dobre i złe strony. Pamiętaj też, że słowa nic nie znaczą, liczą się CZYNY i nic więcej. Jak mówi, że kocha niech zrobi coś, dzięki czemu będziesz tego pewna, bo jak na razie są to tylko puste słowa. Miłe, ciepłe, ale wciąż tylko słowa. A swoim zachowaniem, rozterkami, których nie powinien mieć SZCZERZE kochający facet tej swojej miłości w żadne sposób nie okazuje. Ale to tylko moje zdanie na podstawie własnych, bolesnych doświadczeń. Ja wiem, że 17 lat to kupa czasu. Ale zawsze masz przed sobą kolejne 17, czy nie warto przeżyć ich w spokoju? Możesz tutaj przeczytać moje wątki o nieszczęśliwej miłości, odrzuceniach, bo to boli. Ale zawsze dochodzę do tego samego wniosku - nie było warto. Pozdrawiam i życzę trafnych decyzji -
Mieszkanie z rodzicami
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Annie_Wilkes temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A ten? jak dla mnie to zwykłe stwierdzenie, ze autorka dostrzega w swoim zachowaniu takie elementy, więc oznacza to, ze zgadza się z diagnozą:) Dobra zmykam z tej dyskusji, skoro macie ochotę karmić trolla, na zdrowie. P.S. Ludzie z osobowością histrioniczną, którą również ma zdiagnozowaną autorka uwielbiają kiedy toczy się wokół nich zajadła dyskusja. Kiedy są w centrum uwagi mogą schować głęboko swoje kompleksy i strach -
Mieszkanie z rodzicami
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Annie_Wilkes temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A ten? -
Mieszkanie z rodzicami
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Annie_Wilkes temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Proszę Annie, masz to zdanie. Śledzę ten wątek od początku. Prześledź go może jeszcze raz i zadaj sobie pytanie czy nie masz wrażenia, że pisze to wszystko znudzona gimnazjalistka? Mnie chodzi tylko o to. Gdy ktoś przedstawia rzeczowe argumenty w dyskusji wszystko o czym pisze jest ważne, natomiast jeśli ktoś sam gubi się w swoich zeznaniach (a autorka się gubi!) nie mam dla takich litości. Ja wiem, że w Internecie każdy może być anonimowy i może pisać co chce, ale bez przesady. Dziękuję za Twoje uwagi, ale naprawdę nie uważam, że pluję jadem. Zwyczajnie na pewne rzeczy mam uczulenie i nic na to nie poradzę. Jednym z tcyh rzeczy jest trollowanie. Ale chyba każdy ma takie tematy, które doporowadzają go do szału. -
Mieszkanie z rodzicami
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Annie_Wilkes temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Napisała, że jest zdiagnozowana. No przecież wkleiłam post gdzie napisała, ze dostrzega kilka elementów. -
Mieszkanie z rodzicami
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Annie_Wilkes temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja mam czytać ze zrozumieniem? Najpierw ty przeczytaj swoje posty ze zrozumieniem -
Mieszkanie z rodzicami
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Annie_Wilkes temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ludzie z zespołem aspergera nie rozumieją przenośni, metafor (czyli też ironii), ponieważ mają zaburzone pewne obszary mózgu odpowiedzialne za te procesy. Ale ta dziewczyna TYLKO PODEJRZEWA, że ma Aspergera!