
MalaMi1001
Użytkownik-
Postów
1 935 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez MalaMi1001
-
Czym się różni lenistwo od ciężkiej depresji
MalaMi1001 odpowiedział(a) na jetodik temat w Psychologia
Czy ja wiem czy to kwesta tolerancji? A może brak logiki w pewnych kwestiach, często wprost samemu sobie nie uświadomiony? -
Chłopaki, ale ja mam teraz dokładnie tak samo. Dlatego zapisuje ważne rzeczy na kartkach. A wiecie co jest najlepsze? Że często tych kartek ze sobą zapominam! I to nie jest wina mojej złej pamięci, bo bezproblemowo skończyłam studia o bardzo ścisłym kierunku a teraz zwyczajnie rozkojarzenie i chaos w głowie zabierają mi moją codzienność. Uwaga jest silnie skupiona na jednej rzeczy, która wydaje się być ważniejsza niż pozostałe, reszta przestaje mieć znaczenie. Skupiamy się na czymś innym niż wydaje się nam, że powinniśmy sie skupiać. Ja to nazywam "rozsądek swoje a mój mózg swoje i zawsze wygrywa".
-
Masz chaos w głowie, to nie jest kwestia tego, ze masz słabą pamięć. I nie wiem jak to uporządkować, usiłuję do jakich 4 lat, ale bezskutecznie. To choroba i wiem to na 100%, bo wcześniej nigdy nie miałam takich problemów. Problemem stał się uraz psychiczny.
-
Czym się różni lenistwo od ciężkiej depresji
MalaMi1001 odpowiedział(a) na jetodik temat w Psychologia
Fizyczny czy psychiczny? -
Uważam, że nie masz zrytej pamięci tylko masz duże problemy ze skupieniem uwagi. Ja w obecnej sytuacji również nie potrafię się skupić, a mam umysł typowo ścisły. Nie zapamiętuję wielu rzeczy, musze pisać wszystko na kartkach, moje myślenie jest chaotyczne, poprzeplatane z myśleniem o moich problemach. Gdybyś miał problem z pamięcią ogólnie rozumianą nie zrozumiałbyś niczego pomimo przeczytania czego kilkakrotnie.
-
Czym się różni lenistwo od ciężkiej depresji
MalaMi1001 odpowiedział(a) na jetodik temat w Psychologia
Ale niechęć z czegoś wynika. Dla mnie leniem nie jest nawet synek, za którego mamusia wszystko robi, bo to ONA GO TAK NAUCZYŁA i dla niego wydaje się to naturalne, że tak jest. Więc niech nie narzeka, że jest leniem skoro sama taką drogę dla niego świadomie bądź nie wytorowała. -
A również narzekasz na takie objawy jak moje? Ja dzisiaj zdałam sobie sprawę z tego, że tak silne potrafie skupić się na swoich wyobrażeniach, że to co mówię w myślach wypowiadam również na głos. To schizofrenia czy co? Miałam tak w wieku 15-16 lat. Dlatego taki lek jak zolpidem jest zbawianiem dla mojego magla w głowie, bo nikt nie potrafi mnie poprawnie zdiagnozować.
-
Czym się różni lenistwo od ciężkiej depresji
MalaMi1001 odpowiedział(a) na jetodik temat w Psychologia
no ok, powiedzmy, że chciałabyś czegoś, sama dla siebie, ale nie chce Ci się podjąć wysiłku na ten cel, to już jest lenistwo. Nie chce się = niedobór energii życiowej. Czyli chyba forma depresji. Dokładnie tak. Poza tym istnieją czynności, których ludzie zwyczajnie nie lubią, wręcz nie cierpią. I wtedy zmuszają się do ich wykonywania. Ja np nienawidzę załatwiać żadnego rodzaju papierów, a teraz muszę i jestem poprostu rozstrojona wewnętrznie. Nie śpię całą noc, bo wiem, że będę musiała zrobić to czy tamto, a moja logika podpowiada, ze to kompletnie bez sensu. I jeśli przełożę spotkanie czy zrezygnuję to będzie oznaczało lenistwo czy raczej brak sił na zmierzenie się z daną sprawą? Mnie już poprostu brakuje sił na ganianie za papierkami, którymi po fakcie będzie można sobie tyłek wytrzeć, żeby sfinansować część kredytu na nowe mieszkanie.... -
Czym się różni lenistwo od ciężkiej depresji
MalaMi1001 odpowiedział(a) na jetodik temat w Psychologia
Ale wielu ludzi lenistwo postrzega przez pryzmat swoich przyzwyczajeń i tego co oni uważają za właściwe. I w ten sposób my jesteśmy oceniani. Ja długo myślałam, ze faktycznie jestem leniwa, bo nie robię tego czy tamtego, ale w chwili kiedy zamieszkałam sama i nie zarosłam brudem zrozumiałam, że każdy ma swój "sposób bycia" i swój tok rozumowania i nie jest to równoznaczne z lenistwem. Poza tym co to znaczy, że mi się czegoś nie chce a powinnam? Nie chce mi się chodzić do obecnej pracy i gdyby życie mnie do tego nie zmuszało moja noga by tam więcej nie postanęła. Nie chce mi się, bo mam powody. Wiem, że nie tyle co powinnam, ale MUSZĘ, bo nie mam w swojej obecnej sytuacji innej alternatywy. To też chyba nie jest lenistwo. -
Czym się różni lenistwo od ciężkiej depresji
MalaMi1001 odpowiedział(a) na jetodik temat w Psychologia
a ja powiem tak - definicja lenistwa jest inna w zależności od człowieka. Moja matka od zawsze mi wmawiała, że jestem leniwa, bo jak zjem obiad nie zmywam od razu naczyń, robię kolację nie myję noża od masła, posłodzę herbatę nie chowam cukru do szafki, przebieram się po szkole/pracy nie chowam ciuchów do szafki itd, itp. A ja po prostu robię to kiedy mam na to ochotę i czas, a nie dlatego, że tak coś/ktoś mi tak każe. Ona lubi popatrzeć na pozmywane naczynia kiedy wstaje rano, a mnie ta szklanka czy dwa talerzyki w zlewie rano nie przeszkadzają, nie przeszkadza mi cukier nie schowany w szafce bo lubię mieć często używane rzeczy pod ręką, nie chowam każdego sweterka do szafki bo się pogniecie a zamierzam go założyć za 2-3 dni dopóki nie będzie do prania. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To samo w pracy. Po co robić daną rzecz dwa razy po łebkach skoro można zrobić raz a porządnie? I dlatego nie bolą mnie teksty kiedy ktoś uważa, że jestem leniwa. Niech każdy robi co do niego należy, a mnie pozwala robić tak, jak uważam za słuszne. Ważne, ze skuteczne. -
A może trzeba by się zastanowić na zachowaniem tzw higieny snu? Jak piszesz lubisz sobie rano pospać. Spróbuj kłaść się i wstawać mniej więcej o tej samej godzinie. Myślę że z czasem Twój zegar biologiczny przestawi się tak, że może i tabsów nie będziesz musiała brać. Higiena snu to jedna wielka bujda. Żeby to działało trzeba być chyba superwyluzowanym człowiekiem, który nie ma żadnego problemu. Ja z racji tego, że pracuję mam uregulowany tryb życia, codziennie wstaję o 6:30, kładę się o 22-23. I co? I nic. W ciągu tygodnia budząc się o tej 6:20 zdarza mi się zasnąć kamiennym snem i nie słyszeć budzika o 6:30. Jak już wstanę i tak jestem nieprzytomna w ciągu dnia, po powrocie z pracy muszę z 1,5 godziny się kimnąć. Jeśli nie mam nic na głowie zasnę w miarę szybko wieczorem, jeśli mam doła potrafię nie spać całą noc. W weekendy nie ważne, o której wstanę cały dzień jestem nieprzytomna. Teraz jako tako trzyma mnie przy życiu reboksetyna i daję radę bez popołudniowej drzemki. Dużo zależy od uwarunkowań danego organzimu, gdzie "higiena snu" nie niewiele się zdaje. Dla mnie zolpidem to cudowny lek, który w jednej sekundzie urywa moje fantazje i pozwala odpocząć mojemu mózgowi. Po zolpidemie nigdy nie pamiętam snów, więc jeśli zasypiam snując sobie jakieś gówniane scenariusze zolpidem w jednej chwili ucina mi myślenie i budze się rano. to takie cudowne o niczym nie myśleć i nie czuć się jak w maglu. Poprosiłam ostatnio doktorka o przepisanie czegoś na sen co zwala natychmiast z nóg i dał mi właście zolpidem Złoty chłopak To jest w ogóle mój idol
-
A ja dzisiaj znów, po raz kolejny, tylko chyba nie może to do mnie dotrzeć, zdałam sobie sprawę, ze nie wygram tej bitwy, nie wyjdzie na moje, nie uśmiechnę się do siebie z myślą "a jednak jesteś zajebista", choć raz jesteś górą. Zapomniał, na pewno kogoś poznał, ma gdzieś, czuje ulgę. I jeszcze podpisałam godzinę temu umowę przedwstępną na zakup mieszkania. Teraz to się dopiero zacznie samotność przed duże S. Powrót ze znienawidzonej pracy i 4 ściany. Przez niego nawet nie mogę iść na imprezę z roboty, bo nie jestem jeszcze w stanie spojrzeć na to ze stwierdzeniem "mam to gdzieś". Poki go nie widzę jest dobrze, przynajmniej nie ryczę, a nie wiem czy będzie czy nie, nie chcę wiedzieć i wolę nie ryzykować. Chociaż wszyscy nalegają, zebym była nie pójdę. Przez włąsną głupotę i naiwność rezygnuję z nielicznych kontaktów z ludźmi poza pracą. Moja kumpela, z którą dość mocno się ostatnio zżyłam, która jest psychologiem i nieświadomie stała się moim tłumaczem z "polskiego na nasze" otaczającego świata wyprowadza się do innego miasta. Oj coś czuję, że wielkie nieszczęście rozegra się pod numerem trzynastym.... mojego nowego m.
-
No dobra forumowi spece. Tak jak sądziłam, dwa dni było fajnie, od rana dzisiaj dół, mega wkurw, moje wspominki i wyobrażenia które pociągnęły mnie do swojej krainy "jestem górą" i matka sprowadziła mnie na ziemię. I teraz siedzę zdołowana z browarkiem. Dość! Jestm na 25mg fluoksetyny i 4mg reboksetyny. Mam przepisaną sertralinę 50mg/dobę i chciałabym połączyć fluo i sertrę, zeby nie złapać gorszego doła. Reboksetyna zostaje. I teraz powedzcie mi jakie dawki zastosować fluo i sertry? Nie zapytam lekarza, bo mam wizytę dopiero za miesiąc. On kazał mi przerwać jedno, zacząć drugie, ale nie mam siły na doła obecnego przy zmianie leków, stąd moje pytanie jak to ugryźć, żeby było w miarę dobrze.
-
rinakata no ja z tego względu, że tak mi doktorek powiedział, a coś mu dziwnie ufam postanowiłam poczekać jeszcze na fluoksetynie. Dzisiaj w dzień było super, teraz coś gorzej, zaczynają się moje jazdy. Poczekam, zobaczę co będzie jutro. Jeśli znowu złapię mega doła odstawiam fluo i zjadam sertralinę. Aczkolwiek na ulotce od Setaloftu przeczytałam w skutkach ubocznych "choroba nowotworowa" i aż mnie zmroziło.... masakra jakaś. Tylu i takich uboków nie ma chyba żaden SSRI....
-
Słuchajcie mam pytanie. Byłam dzisiaj u doktorka i powiedział mi, że w sumie biorę fluoksetynę 2 miesiące i to normalne, że mam kilkudniowe wahania nastroju, bo lek zaczyna działać. Ja nie bardzo o tym przekonana poprosiłam o zmianę. Ledwo, ledwo i dostałabym upragniony seroxat, ale stwierdził, że drogi i da mi coś za 4zł... Myślałam, ze zamiennik seroxatu a tu sertralina. I teraz nie wiem poczekać jeszcze trochę z tą fluoksetyną? Czy może zmniejszać powoli fluo i włączać sertralinę? Czy może całkowicie przerwać fluo i zacząć brać sertralinę? Co myślicie? Ostatnie dwa dni miałam masakrycznego doła, a dzisiaj czuję się lepiej, sama nie wiem co o tym myśleć.
-
A ja nie wiem czego mi brakuje, ale z chęcią zaopatrzyłabym się w ampułki z adrenaliną i noradrenaliną i codziennie po przebudzeniu zaaplikowała sobie dożylnie obie substancje. Wtedy chyba człowiek nie miałby czasu ani ochoty myśleć o pierdołach, tylko jak robokop działał. Szkoda, że taka mieszanka pewnie by mnie zabiła, ale z pewnością byłoby to panaceum na wszystkie moje problemy. Nie brałam nigdy żadnego leku na dopaminę, wiem jedno. Serotoninowce zamulają mnie do nieprzytomności, a nie zwalczają nieprzyjemnych objawów, noradrenalina za to pozwala działać. Więc z tego wniosek, że "przyjemnościowe" hormony nie grają roli w moich zaburzeniach.
-
Zostanmy przyjaciolmi ..
MalaMi1001 odpowiedział(a) na Kondziu123 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja ci moge autorze powiedzieć tylko tak: jeśli komuś na kimś zależy to choćby skały srały zrobi wszystko, żeby z tym kimś być! I nie będzie miała znaczenia nieśmiałość, strach przed nowym związkiem, zranione kiedyś serce, dziecko z poprzedniego związku, nadzieją, że ex sie kiedyś zmieni - nic nie będzie miało znaczenia! Ja wiem, że to cholernie trudne, żeby to zaakceptować i silnie wewnętrznie uwierzyć. Są tacy, którzy lubią sobie tłumaczyć innych, co może być powodem takich a nie innych decyzji, ale te wszystkie tłumaczenia zazwyczaj można sobie w tyłek wsadzić, bo tylko nakręcają naszą nadzieję i czynią nam szkody. Nie pozwól być kołem ratunkowym, ja wiem, że czujesz się teraz upodlony, jak szmata do podłogi i wciąż masz nadzieję. Ja się nie moge pozbierać po tym jak ostatnio zostałam potraktowana jak panienka byle do wyjazdu, chociaż przez cały czas wmawiane mi było coś innego. Moja wina, ze w to uwierzyłam, tylko moja. Więc Ty nie daj się tak zwodzić, zwłaszcza, że Ty masz tak jasne przesłanki prawdziwych intencji jakich ja nie miałam. -
No ze 3 miesiące już w sumie biorę. Po zwiększeniu dawki o 5mg czuję się masakrycznie, a jeszcze gorzej jak sobie pomyślę, że przecież wiem, że moje zamartwianie jest zupełnie bez sensu, ale nie potrafię tego opanować. Jutro na poważnie pogadam z doktorkiem o paroksetynie, która podobno emocjonalnie znieczula. I tak nie potrafię się z niczego cieszyć, więc przynajmniej niech znikną te koszmarne myśli.
-
Łatwo Ci mówić. Miałam jutro nie iść do doktorka, ale idę. Nie dla mnie fluo, zupełnie nie czuję działania, nie zmienia się mój sposób myślenia, jakieś 3 dni było super, teraz czuję tylko chęć do pracy dzięki rebosketynie, ale nastrój mam nadal do bani. Ciąglę myślę i myślę, wspominam, analizuję. Które SSRI na takie dolegliwości polecacie?
-
Czy jest możliwe, że po zwiększeniu dawki z 20 na 25mg łapię doła? Ja już nie wytrzymam, dzieją się takie super rzeczy a mnie w głowie tylko jedno nieszczęście! Powinnam mieć to dupie! i cieszyć się chwilą! Trzeci dzień testuję 25mg, pierwszy to od razu senność mimo reboksetyny. Dzisiaj wzięłam 3mg rebo, jutro wezmę 4, masakra co się ze mną dzieje. Nie potrafie przestać myśleć, no koorva nie potrafię.