Skocz do zawartości
Nerwica.com

MalaMi1001

Użytkownik
  • Postów

    1 935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MalaMi1001

  1. Ja dzisiaj 25mg flou i 2mg reboksetyny. Czuję się okropnie! Wszystko mnie wkurza, chce mi się ryczeć! Ciąglę myślę, jestem coraz bardziej wściekła! Poprostu gotuje się we mnie! Szlag!
  2. Ja to się chyba w ogóle boję brać takich leków. Od czasu większych dawek wenlafaksyny doświadczam czegoś takiego, że leżę sobie np. w łózku albo spokojnie siedzę i ruszy mi się sama ręka, palec albo bark. Kiedy odstawiłam wszystkie leki przeszło, teraz wróciło znowu. Boję się, że neuroleptyki zrobią ze mnie parkinsonowca.... Sama nie wiem czy lepiej brać to czy lepiej uzależnić się od zolpidemu, który spełnia wszystkie moje wymagania co do środka nasennego
  3. Nie nie ja Czyli ten lek oprocz zasypiania w niczym mi nie pomoze? Szkoda bo skoro to neuroleptyk wiązałam z nimwieksze nadzieje niż tylko zamulenie...
  4. Ale nie miałaś po leku czy przed nim? Bo ja mam tak na co dzień, a skoro to lek przeciwpsychotyczny to może coś zdziała w tej materii.
  5. A powiedzcie mi jak właściwie działa ten lek? Czy biorąc go tylko na noc pomoże mi na fantazjowanie czy będzie działał typowo nasennie?
  6. Nic się nie martw. Tak będzie tylko przez kilka pierwszych dni. Potem wszystko się unormuje. Ja brałam 2x50mg na noc i nie miałam żadnych problemów ze wstawanie o 6 Myslisz, że to przejdzie? Na razie jestem okropnie senna (znów!) pomimo fluoksetyny i reboksetyny, unormuje się to?
  7. Żadne lekarstwo ci tego nie da. Ja próbuje już od 3 lat i nic.
  8. A mnie nie jest żal, nie tęsknię, nie wspominam, nie myślę, nie zastanawiam się co robi i z kim. Jestem tylko niesamowicie wściekła jak tak można było postąpić? Z takim wyrachowaniem? Jak można tak umieć udawać? I co ja komu takiego zrobiłam, że przytrafia się to znów mnie? To mnie boli i nic więcej.
  9. Odważyłam się. Wzięłam 15mg przed snem i .... zaspałam do pracy Fakt, ładnie usypia
  10. zmęczona_wszystkim no fakt masz gorzej przez swoją orientację, o której nie wiedziałam. Ale przecież są miejsca, gdzie spotykają ludzie homoseksualni własnie po to, żeby poznać ludzi im podobnych. Nie masz żadnych przyjaciół, ktorzy poszliby z Tobą do towarzystwa? Skoro nie bywasz w miejscach, gdzie możesz kogoś poznać skąd możesz wiedzieć, że nikt nie zwraca na Ciebie uwagi? A może właśnie jest odwrotnie? Skąd w ogóle przeświadczenie, że jesteś nieatrakcyjna?
  11. zmęczona_wszystkim myślę, ze tak Ci się tylko wydaje. Gdyby interesowali się Tobą tylko tacy, którzy nie interesują Ciebie zmieniłabys zdanie i zaczęła się zastnawiać co z Toba jest nie tak. Myślę, że gdyby zaczął sie teraz za Tobą uganiać koleś spod budki z piwem myślałabyś inaczej, bo to przeciez ktokolwiek. Nie mówię, ze mną się tylko tacy interesują, ale biorąc pod uwagę to co słyszałam zawsze na koniec znajomości mówi za tym, że to byli kolesie jakości tych spod budki z tym, że nie chlali piwska czy wódy na śniadanie. Więc co za różnica? To tez tak, jakby nikt się mną interesował. Poczucie winy towarzyszy mi od zawsze. Może dlatego mam ciagle w głowie te fantazje typu "co by było gdyby", które ciagną mnie na dno. W swoich fantazjach to ja zazwyczaj jestem górą, bo od dziecka zawsze byłam traktowana jak dno.
  12. nie o to mi chodziło. Pierwszy etap - czyli przyciągnięcie obojętnie kogo, jakiekolwiek powodzenie, zainteresowanie ze strony kogokolwiek (OK, wyłączam z tego grona starych pijanych dziadków rzucających komentarze pod adresem każdego stworzenia płci żeńskiej, bo alkohol perspektywę zniekształca ) Tego etapu nie rozumiesz, bo nigdy nie narzekałaś na brak powodzenia. Po czymś takim już nic się nie chce. Ja nie mogłam się pozbierać po zwykłych, nieodwzajemnionych uczuciach, bo na inne szansy nie miałam. Mając wybór: związek oparty na miłości z obu stron, w którym coś nie wyszło, a nieodwzajemnione uczucie, to wybrałabym to pierwsze. Bo po obu nie można się pozbierać, a w tym pierwszym przypadku przynajmniej coś było. Jako osoba atrakcyjna nie rozumiesz jak to jest, kiedy nie możesz sobie wybrać kogokolwiek, bo nikogo nie przyciągasz. A autor wątku jest bardzo młody, był zaangażowany w związek, sam go zerwał, i jak to się mówi: przed nim całe życie. Trochę to okrutne, ale tak jest. Przyciąganie kogokolwiek wcale nie jest fajne, uwierz mi. Zwłaszcza, że ludzie potrfia doskonale się maskować. Zawsze się zastanawiasz czy to Ty przypadkiem nie zrobiłeś czegoś nie tak. Zwłaszcza jak ktoś z dnia na dzień cie olewa albo kończy znajomość, choc nic tego nie zapowiadało. A najlepiej już jak usłyszysz powód, który nie powinien być Twoją winą, ale sprytnie ubrany w słowa wskazuje jednak na Ciebie. Albo jeśli ktoś Ciebie podaje za wyłączny powód. Dodaj jeszcze do tego moje poczucie winy zakorzenione we mnie w dzieciństwie przez matkę, bo zawsze byłam nie taka, jaka ona chciała żebym była i katastrofa gotowa.
  13. zmęczona_wszystkim ale to nie jest pierwszy etap, to już któryś z kolei i ostatni. Jezeli myslisz, ze pozbieranie się bez żadnego uszczerbku jest takie proste to zapomnij. Zawsze coś zostaje i czasami jest to zbyt wiele jak na jedną osobę.
  14. zmęczona_wszystkim marne pocieszenie. Clickers no boli, boli, ale pocieszam się, że to juz ostatni raz tak się męczę. Tobie też życzę wszystkiego dobrego.
  15. No ja sobie własnie wspomnienia "wycinam" fluoksetyną i reboksetyną od dziś. Wcześniejsze leki nie działały. Żyję jakoś, tyle razy dostałam po łbie, że mozna powiedzieć, że przywykłam. Dlatego to był ostatni raz. Na więcej już nie mam ochoty. Trzeba było zrozumieć kilka rzeczy i może to to najbardziej boli.
  16. Kurcze jak ja bym chciała sobie powiedzieć "żyj dziewczyno, nie trac czasu na wspominanie i zadręczanie". Powiedziec sobie mogę, ale mój mózg ma zgoła inne zdanie.
  17. Ja już nie zamierzam dbać o żaden związek. Przekreśliłam swoje życie osobiste i tyle. To nie ma sensu. Przyciagam samych idiotów i staję się zabawką na chwilę. Nie mam siły już się zbierać do kupy. Ostatni raz spowodował u mnie takie zmiany, że nie ma co składać. Coś pękło i tyle. Zwyczajnie już nie chcę. Gadasz głupoty co to swoich szans. Doświadczenie nie ma tutaj nic do rzeczy. Poza tym jeżeli uważasz, że każda dziewczyna ma jakiejś doświadczenie grubo się mylisz. Widocznie tak ja przyciągasz same kretynki, dlatego jeszcze nikogo na poważnie nie znalazłeś.
  18. Owszem, ale to było za młodu, miała wtedy może z 17 lat. Dzisiaj nie popełniłabym tego błędu i w ogóle nie weszła w taką znajomość. Autor ma już jednak trochę lat, a zachowuje się jak dzieciak. I co z tego, że byłam w związku? To ma być dla mnie pociecha, że dzisiaj jestem na psychotropach przez kłamstwo, oszustwo i zabawę moją osobą? Marne pocieszenie, oj marne.
  19. 1234qwerty widzisz ja chłopaka zostawiłam raz w młodości, ale to był mój pierwszy w życiu "związek". Taka młodość, rozumiesz, szum wolności w uszach i te sprawy. A drugi raz jako dorosła osoba bez żalu, bo wiedziałam, że on mnie nie kocha i w dodatku był hazardzistą, więc nie płakałam. Poza tym to zawsze ja jestem zostawiana. Ostatni raz 2 tygodnie temu. I dlatego jestem teraz jaka jestem.
  20. No widzisz, więc ja Ci mówie, że jak facet zostawia dziewczynę to nie rozkminia swojego żalu tylko bawi się dalej. Jak chce z nią być to jej nie zostawia. Proste. A tutaj to autor zostawił dziewczynę, a nie na odwrót.
  21. CórkaNocy ja sama po sobie widzę, że przez to wszystko stałam się niewyobrażalnie zawzięta, ale też pojawił się jeden plus. Zawziętość doprowadziła to tego, że nie tłumię w sobie emocji tylko walę prosto z mostu. Z resztą nie uważam, żeby ludzie, którzy nas ranią zasługiwali na więcej, nie ważne czy zrobili to celowo czy myśleli "że sądzili, że będzie inaczej".
  22. 1234qwerty no powiedz mi jeszcze, że zostawiasz dziewczynę i zamiast szukać następnej siedzisz i rozkminiasz, że źle zrobiłeś?
  23. 1234qwerty uważam, że prawda. Clickers albo ze względu na młody wiek, albo czysta głupotę, albo faktyczny brak miłości między wami przejmowaliście się takimi sprawami jak to, że rodzina was nie zaakceptuje. To tak głupie tłumaczenie, że naprawdę przestaje mi być ciebie żal. Ludzie, ktorzy zakładają rodzinę nie powinni się przejmować zdaniem mamusi i tatusia, bo mamusia i tatuś nie przeżyją za was życia. Ludzie czasami odwracają się od swoich rodzin tylko po to, żeby być razem. Jesteś dorosły i akceptacja rodziny nie jest ci potrzebna. A jeśli twoja rodzina, czy jej nie zaakceptowałaby tego to tylko oznacza, że z tą rodziną jest coś nie tak (jak np. z moją). Zakładasz swoje życie i tyle. Życie to serio nie bajka i często stawia przed nami naprawdę trudne wybory.
×