-
Postów
852 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ewa125
-
mam wlasnie taki lek co niszczy mi wszystkie wyjscia. byc moze wzielo sie to od tego ze moja mama obsesyjnie mi wmawiala zebym uwazala ze ktos mi cos dosypie, ze slyszala ze w dyskotece jakiejs barmani dosypywali itd. wbijala mi to zawsze do glowy. teraz mam obsesyjne mysli ze ktos mi dosypie narkotyk. juz obiektywne rozwazanie nic nie daje, zamawioam tylko piwo w butelce i jeszcze musi byc przy mnie otworzone. meczy mnie to bo rozumiem, ze trzeba uwazac ale to mi niszczy cala zabawe bo zamiast sie bawic to ja mysle czy przypadkiem nie ma w drinku narkotykow
-
hehe ja tez sie ucze na nowo jezdzic bo kilka lat nie jezdzilam mimo ze mam juz prawko. trzeba miec do siebie dystans na poczatku bo nikt od razu nie jest swietnym kierowca. ja np. ostatnio przejezdzam przez rondo i cos tam mi sie pomylilo z biegami, spanikowalam i przez przypadek nacisnelam klakson ale tego nie zauwazylam i sie dre- co k^^^^^ chcesz tam z tylu ? a moj chlopak ktory siedzial obok mnie- wiesz... to ty trabnelas. na pocztku tez sie strasznie balam, jezdzilam pustymi uliczkami a jak wyjechal 1 samochod to juz panika- o matko, SAMOCHOD! potem juz coraz lepiej, z kazdym dniem. teraz juz jezdze w miare normalnie, narazie jeszcze z moim chlopakiem obok ale juz sie nie boje prztynajmniej innych samochodow!!
-
no dobra ale wiekszosc z nas to osoby bardzo mlode czasami nawet 16 letnie, nie przesadzajmy ze juz bysmy mieli jakies powazne chorobska wszyscy. realnym zagrozeniem moze byc borelioza, zwlaszcza jezeli ktos ma bole miesni i stawow i przebywa w miejscach gdzie sa kleszcze, ale parkinson... sorry ale to juz nikle prawdopodobienstwo bo to choroba starych ludzi (ok, w artykule jest napisane ze coraj mlodsi choruja ale nie az tak nagminnie, to sa wyjatki, poza tym parkinson charakteryzuje sie przede wszystkim triada objawow opisana w artykule m.in drzeniem rak i glowy)
-
jeeejku wlasnie sie obudzilam z drzemki po pracy, snily mi sie jakies koszmary, uciekalam przed kims kto chcial mnie zabic i teraz nie moge po tym dojsc do siebie . poza tym tez mam czesto tak ze budze sie i pierwsze ok 10 sekund po wybudzeniu nie wiem gdzie jestem, kto spi obok mnie itd. wtedy mnie lapie lek i chce to sobie szybko przypomniec no i sobie przypominam. dziwne to
-
aldara - no cale szczescie ze parkinson mi sie zawsze kojarzyl ze starszymi osobami. w naszym przypadku taka "niewiedza " pomaga!
-
ale czym straszyc? juz co jak co ale alzheimera to ja sobie nie wmowie na pewno!!
-
raven jak masz bole miesni to zbadaj sie na borelioze
-
biedronka u mnie tez nerwica i ta cala dd pojawila sie PO przebytym stresie tj u mnie po skonczeniu studiow, ktore mnie wykonczyly. i wlasnie to cholerstwo nie pojawilo sie w czasie studiow bo organizm wtedy sie spreza ale po skonczeniu i to jeszcze na wakacjach kiedy bylam zrelaksowana i szczesliwa. to nie jest do konca tak ze sobie to wmawiamy. wywolujemy sobie to owszem ale- robieniem czegos ponad nasze sily i nie dbaniem o nasz uklad nerwowy. tak swoja droga to jest cos najgorszego co doswiadczylam w moim calym zyciu brrr
-
to jest derealizacja. normalka w nerwicy
-
u mnie trwala ok 2 lata z tym ze taka mega okolo kilka m-cy
-
tez mam to z bomba z opoznionym zaplonem. spinam sie, chce wypasc jak najlepiej, chce wygladac na wyluzowana i pewna siebie a potem jak tylko wyjde (np. z pracy) cala energia ze mnie opada, czuje sie jak kawalek waty, nie mam na nic sil i napada mnie takie dziwne uczucie smutku i wyczerpania, musze odespac. jak sie budze juz jest lepiej
-
ja mam sklonnosc do porownywania sie z innymi i zawsze z ladniejszymi, fajniejszymi itd. wtedy dostaje dola totalnego. nie wiem skad sie bierze to porownywanie. dla nas, dziewczyn nie trudno o to w dzisiejszym swiecie idealnie wygladajacych kobiet wszedzie wokol (tv, gazety itd). niemal wywieraja na ciebie presje ze jak nie masz wszystkiego idealnego to idz sie schowaj. juz nawet nie jest popularyzowane piekno ale IDEAL
-
a ja mysle ze to wynika z niskiej samooceny. tez tak kiedys mialam. jak czlowiek zacznie wierzyc w siebie to przestanie sie przejmowac porazkami bo takowe zawsze sie zdarzaja.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
ewa125 odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
na opakowaniu jest napisane ze mozna brac do 6sciu tabletek wiec chyba to jest bezpieczne skoro sprzedaja bez recepty -
osteopatie wiem ze sie stosuje w rehabilitacji ale czy w nerwicy.... ja w to nie wierze, zwazywszy ze wiekszosc z nas to ludzie mlodzi wiec juz mieliby miec jakies problemy z kregoslupem czy koscmi?
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
ewa125 odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
wrobelek --> doskonale to znam. mi tez zdarza sie jeszcze miec ataki i wtedy znow pojawiaja sie glupie mysli, wiem ze to nie jest latwe a nawet jest bardzo trudne. jednak ja jakos z tego wypelzalam i wiem z doswiadczenia ze trzeba wychodzic, wyjezdzac, ryzykowac bo jak nie to co nam zostalo? czy ktos ma ochote spedzic reszte swojego zycia w domu bojac sie zycia? chyba nie. 2 lata temu tez balam sie autobusow ale musialam dojezdzac do psychologa i ona mnie sie spytala- a nie boisz sie jezdzic autobusem, a ja- boje sie, ale jezdze. wychodzilam wieczorami na spacer kolo domu lub do sklepu, wracalam wykonczona nerwami, zla na siebie z myslami ze nigdy juz nie bede mogla cieszyc sie nawet glupim spacerem. jednak nie zamknelam sie nigdy w domu. chodzilam tez do pracy, a pracuje z ludzmi wiec nie raz bylam u kresu wytrzymalosci. pisze to po to zeby pokazac komus ze jezeli teraz wychodzenie z domu jest dla niego meczarnia to nie zawsze tak musi byc. trzeba wychodzic i wychodzic do momentu gdy sie zauwazy ze cos juz jest lepiej. na pewno jest to dlugi okres zdrowienia, nie nastapi to po tygodniu ani nawet po miesiacu ale wazne zeby isc do przodu. poza tym magnez magnez i jeszcze raz magnez. sprobujcie po 6 tabletek dziennie magnezu z potasem, ja jestem w szoku jak mi pomaga. juz chyba cale zycie go bede brala -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
ewa125 odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
ludzie nie dajcie nerwicy odebrac waszych marzen, zamknac was w 4 scianach!!! wychodzcie, wyjezdzajcie, nic wam nie bedzie!! najwyzej dostaniecie ataczku paniki, no i co, przejdzie. to jest wlasnie droga do wyzdrowienia!!! a nie zamykanie sie w domu. nikt z was nie zemdleje ani nie zwariuje podczas podrozy! wrecz przeciwnie- to wam dobrze zrobi! i nie p^^^^^^olic mi tu ze nie mozecie lub ze was nie rozumiem. lecialam 1wszy raz sam,olotem w najgorszym u mnie okresie nerwicy, nie moglam zasnac juz na m-c przed ze strachu i co mi stalo jak polecialam? NIC!!! leki mialam, nie powiem ze nie ale to samo bym miala zamknieta w domu a tak ide naprzod a nie sie poddaje!!!! -
nie wiem skad masz te informacje ze lekarzom ciezko odroznic nerwice od schizy ale ja, widzac mojego wujka chorego na schize i pacjentow w szpitalu (widzialam ich na studiach i u mojej cioci w pracy) ze schizofrenia stwierdzam ze bardzo latwo ich bym odroznila od nerwicowcow i to juz po 3 minutach rozmowy. oni nie boja sie ze zwariuja, oni rozmawiaja haotycznie, niespojnie, gadaja od rzeczy i opowiadaja o swoich wizjach ktore, widac golym okiem, nie sa prawda!
-
kastro a ile czasu masz juz nerwice? tez sie kiedys wkrecalam w takie glupoty, akurat nie z przyjacielem ale z klientem, ze go nie bylo, ze sobie go wymyslilam. przedstaw tego przyjaciela komus i jak on potwierdzi jego istnienie to bedziesz mial dowod ze ty sie w to tylko sam wkrecasz
-
toksyczny zwiazek moze byc powodem nerwicy i ty sama wiesz ze nie chcesz w nim byc. problem w tym ze trzeba byc bardzo odwaznym i podjac baerdzo odwazne kroki. ja na przyklad jestem jedynaczka. cale zycie za mnie wszystko robiono, nawet czasem rowiesnicy sie ze mnie smiali ze nie umiem prostego rachunku na poczcie oplacic ale to nie byla moja wina tylko tego jak bylam wychowana. nie wierzylam kompletnie w siebie, przerazala mnie mysl ze bede musiala zaczac pracowac i nie uratuje mnie zwolnienie od mamy, jak to bylo w szkole. wiedzialam ze albo w tym dalej siedze i nic sie nie zmieni albo radykalnie zmieniam swoje zycie, no i zmienilam, radykalnie. wyjechalam za granice do mojego chlopaka i wiesz co... powoli okazalo sie ze wcale nie jestem takim beztalenciem. znalazlam prace, nie raz mialam obawy ze mnie wywala, ze sobie nie poradze, z czasem jednak zdobywalam coraz wieksza pewnosc siebie widzac ze jednak sobie radze! nauczylam sie gotowac, prasowac, poslugiwac bankomatem. takie niby zwykle rzeczy ale ja ich nigdy w domu nie robilam bo robiono wszystko za mnie i rowniez decydowano za mnie. teraz to ja podejmuje wszystkie decyzje i wiesz co... wcale nie sa one zle, co sie okazuje pozniej. dopiero teraz rozwijam swoje ja, swoja osobowosc. pewnosc siebie nie pojawia sie od tak, od pstrykniecia palcem, trzeba przekonac sie z zcasem ze jest sie w stanie zrobic to, tamto jak kazdy inny normalny czlowiek a czasem i lepiej. ty, tkwiac w toksycznym zwiazku, nie dziwne ze nie ejstes pewna siebie, bo dajesz sie tlamsic komus. uwierz mi ze strach przed zrobieniem wielkiego kroku jest zawsze i to jest normalne ale potem przychodzi spokoj i zadowolenie.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
ewa125 odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
znam te rozmowy z mama. moja mama- ale co ci jest?. a ja - nie wiem. to na prawde brzmi dziwnie, teraz mi sie z tego nawet troche smiac chce jak to pisze. potem mama proponowala mi obejrzenie filmu, ale mnie to kompletnie nie interesowalo, nie umialam czerpac z tego najmniejszej przyjemnosci, tylko lek i lek. -
mjp --> ale mi nie chodzi o to zeby sie schizy bac bo jest straszna. jest straszna ale nerwicowiec nie musi sie jej bac bo na 99 % jej nie bedzie nigsy mial, tak jak kazdy inny czlowiek. musi wiedziec ze nawet derealizacja, ataki leku i inne takie nie zwiekszaja prawdopodobienstwa schizy i nie musza sie jej bac bo sa takie same szanse na - wypadek, raka, udar mozgu itd itp. ja wiem z doswiadczenia ze w ciezkim stadium nerwicy chory mysli ze to juz poczatek, bo nie wie co sie z nim dzieje, ale to nie jest zaden poczatek tylko zupelnie odrebna jednostka!!! i tak trzeba myslec a nie sie pocieszac ze sa stadia remisji, a po co? poza tym blablabla a rzeczywistosc jest jaka jest. wiem co nieco bo mam w rodzinie chorego na schize i ciotke ktora pracuje w psychiatryku i pytalam ja kiedys czy ktokolwiek wyszedl ze szpitala wyleczony. sorry ale pokrecila glowa. mojego wujka tez nie wyleczono, wiec nie dam sobie wmowic ze schizofrenia to lekka choroba i sa remisje kiedy jest sie normalnym. co to z
-
jola27--> z tego mozna wyjsc takze samemu. psycholog to nie znowu jakis mag ktory stosuje niewiadomo jakie techniki, on po prostu slucha i naprowadza cie na obszary ktore cie bola a ktore skrywasz czasem sama przed soba. mozesz to zrobic sama z pomoca ksiazek. chodzi o to zeby sie od czegos uwolnic ale psycholog wcale nie daje ci na to recepty. sama musisz ja znalezc. mi pomoglo troche takie proste zadanie- wypisac na kartce moje potrzeby, czy je spelniam czy nie i dlaczego nie. wypisac min 6 potrzeb. juz to mnie nakierowalo bo w kazdym nie pojawial sie u mnie ten sam element. potem- narysuj swoj problem (pierwsze co ci przychodzi do glowy ) i potem analizujesz ten rysunek. sprobuj, moze cos ci to podpowie o sobie.
-
bee --> przykro mi cie martwic ale same leki nie zalatwia sytuacji na pewno, mowia to nawet specjalisci (oczywiscie nie ci co na tym zarabiaja). owszem, czasami ataki sa tak silne ze czlowiek nie da rady nie WSPOMOC sie lekami, ale nie wyleczy sie w ten sposob. juz bardziej przydatny dobry psycholog ktory sie na tym zna
-
karolek --> masz racje. pojawia sie depersonalizacja i pojawia sie straszny lek przed nia, przed tym ze bedzie coraz gorzej lub ze tak juz zostanie