-
Postów
7 765 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez chojrakowa
-
u mnie w domu, zasypiając w ramionach mojego K
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
chojrakowa odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
wstyd mi za siebie... -
A ja oleję cały offtop i powiem, że uwielbiam d'n'b
-
_asia_, bardzo często czuję się tak jak ty, może nie do tego stopnia, i trochę inaczej, ale to rozdział z tej samej książki. Przespałam się. Chryste, pamiętacie, jak mówiłam, że kiedyś zabiję się przez bzdurę w histerii? Dzisiaj tylko to sobie udowodniłam Sprawa się wyjaśniła - nie zdradza mnie, nie ćpa. Mój ciemny umysł znów nawalił. Tylko dlaczego bez niego nie ma mnie? Już nic nie wiem.
-
Panna_Modliszka, spokojnie, tablety są pochowane choj wie gdzie, a na razie nie mam siły kombinować dalej. A wszystko przez uczucia.
-
Nieudana próba samobójcza z samego rana. Boże, dlaczego ja?
-
Korba, gratuluje słoneczko. Tak. Tak, chyba tak. Ale to nie choroba, to głupota. To szał, ból i histeria. Jemu pewnie też z tym ciężko. Ze mną.
-
namiestnik, ja już raz byłam. Problem w tym, że ja nie chcę się leczyć. Nie widzę sensu. Niech on mnie zostawi i wreszcie będę mogła z czystym sumieniem się zabić...
-
paradoksy, Vi., to bez sensu. Tracę wszystko powoli. I wszystkich. Jak stracę jego, umrę., To już postanowione. Żaden szpital. Wreszcie będę miała jakiś konkretny powód żeby się zabić. A czuję, że to nadchodzi.
-
namiestnik, Ania. Ania jestem skarbie. I wcale nie chcę już nic robić. Kurczowo się trzymam tej iluzji, którą mam.
-
Moje poczucie niepotrzebności i samotności sięga zenitu. Staram się racjonalizować, tłumaczyć i...dupa. Chodzę porżnięta jak baleron, psychiatra błaga mnie dosłownie o szpital, a ja nie mogę. Zakodowałam sobie to w mózgu i nie mogę, kropka. To by była zdrada, zostawienie jedynej osoby którą kocham, chociaż nie wiem, czy on kocha mnie. Nie sądzę, tak często to udowadnia, za często. Nie potrafię już. Rzygam jak kot. Za każdym razem kiedy poczuję się zraniona - wyobrażacie to sobie? W kółko. Układam sobie w głowie jakieś spiski, znów, mające na celu zadanie mi bólu, jestem podejrzliwa, chociaż widzę to tylko momentami. Szarpię się. Nie wiem już kto kłamie a kto nie.
-
_asia_, w gruncie rzeczy nic, ja lubię sobie coś uroić. Czemu nie... Nadinterpretacja odbieranych słów cd [Dodane po edycji:] paradoksy, nie potrafię, już nie
-
Mam ochotę wszystko rozpieprzyć. Zrezygnować ze szkoły, terapii, mojego K, rzucić wszystko w cholerę i nie oszukiwać się, że coś mam. Bo nie mam. Nawet tu nie umiem pisać.
-
chowałam się przed wami, przed sobą, przed wszystkim teraz miałam terapię i... mam ochotę jeszcze bardziej się schować dla bezpieczeństwa waszego i swojego wadzę
-
bez sensu
-
Znowu śnieg. Chryste... W dodatku jestem chora, całe 38.6. Biorąc pod uwagę, że moją normalną temperaturą jest ok 34-35 stopni, to czuję się naprawdę jak zbity pies.
-
Wariuję. Bo zjadłam 3 ciastka. Tarzałam się po podłodze jak głupia, wyjąc K w słuchawkę. Ze cztery razy leciałam do kibla i zawracałam. Dałam radę, ale chyba nie mam już siły na nic. Niech mnie ktoś przytuli...
-
trochę tak, ale nie bardzo korzystasz z PCta czy laptopa?
-
nie wiem, poproszę o inny zestaw pytań warto ryzykować?
-
Banalnie. Najeść się słodyczy i ich nie zwymiotować. Marzenie.
-
Shadowmere, Monika1974, moje święta były podobne. Bardziej chyba do świąt Hani - szczególnie przez gorączkowe kupowanie prezentów wszystkim, nawet ojcu, który teoretycznie kupował prezent dla mnie wraz z mamą, a prawda była taka, że nie dołożył grosza bo nie chciał i nawet nie wiedział co to jest. Ja też kupowałam wszystkim, chociaż drobiazg, chociaż zasrany breloczek, rękawiczki, świeczkę w kształcie renifera. Przed świętami ojciec brał wolne i chlał, codziennie sprzątanie, zdenerwowana matka i napruty ojciec, który cały efekt sprzątania obraca w nic, awanturuje się, wrzeszczy, wyzywa. Choinka - zawsze było mi tak szkoda mamy, że sama chodziłam ją kupować. Targałam ją do domu, i zawsze była zła, nie taka - oczywiście w oczach ojca. Tak samo jak ubieranie, na ostatnią chwilę pod baczną obserwacją ojca, i krzyki i groźby, że źle zawieszam bombki. Zwykle kończyło się to moim płaczem, jego wrzaskiem i groźbami że wypierdoli to drzewko, jak nie zrobię tego tak, jak on chce. Kiedyś wigilia wypadała w okresie, kiedy wychudzona zaczynałam jeść pierwsze posiłki. Wyłam całymi dniami upychając goździki w pomarańcze. Przyjechała babcia i kazała mi ubrać choinkę - kazała... "chodź Anusia, ubierzemy". Nie miałam siły. Ale też nie chciałam robić jej przykrości. Stałam nad tym drzewkiem i wieszałam bombki byle gdzie, mdliło mnie i chciało mi się wyć. Zaczęłam płakać jak powiedziała, że źle wieszam bombki. Skojarzyło mi się to z ojcem. Cały dzień nie wyszłam z łazienki, wyłam jak dzikus i czekałam aż ktoś mnie wyciągnie. Ale wyrzucił mnie dopiero ojciec, śmierdzący przetrawioną wódą z wrzaskiem że mu się szczać chce. Do wigilii zawsze siadał w dresie. Chciał tylko jeść, atmosfera była koszmarna, a ja i tak liczyłam, że spodobają mu się prezenty. Czasem nawet ich nie rozpakowywał. Słyszałam jak babcia syczy na niego, że ma to zrobić i wtedy wstawał. Serce mi pęka nawet jak to piszę. Nie obchodzę teraz świąt, boję się ich.
-
nie i nie zamierzam, bo nie chce mi się gotować a ty co zjadłaś/zjesz?
-
Czy ktoś tutaj oprócz mnie uważa, że konsultacja z psychiatrą jest bardziej wskazana niż z egzorcystą? stardoll, no chociaż jedna
-
paradoksy, ja wolę nie ryzykować Wiecie co, znów mam dylemat dotyczący Hamleta. Czy to nigdy się nie skończy? I dlaczego on zawsze musi tracić na mojej głupocie/chorobie?