-
Postów
7 765 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez chojrakowa
-
No do czegoś się przydałam Ja w ogóle nie mówię. Nie otrzymuję, nie składam i nie mówię nawzajem. Odlud.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
chojrakowa odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Przepraszam że przerwę konwersację, ale zdycham. Ze złości, bezsilności, smutku i zmęczenia. Na dłuższą metę siedzenie w czarnej dupie, jak się okazuje, staje się nie do wytrzymania. Wesołych krwa świąt wam życzę wszystkim ja pierdole, no poczujcie się potrzebni i kochani za chojrakową. -
"Nawzjem."
-
koń ulubiona emotikonka z forum?
-
sunset, ani ja. Najchętniej poszłabym spać, ale robię to coraz częściej w dzień a wiem czym to się ostatnio skończyło. Więc dupa.
-
Napierdalam po rurach jak wściekła a oni nadal wiercą. Boże, wścieknę się...
-
coma, nie ma Cię babo na gg ...? U mnie właśnie jakiś frajer wierci. Jezuuuuuuu!
-
[videoyoutube=zXyV8xVg16M][/videoyoutube]
-
coma, moja Elza którą dostałam od K jest identyczna jak Twój To chomik czy...ye chomiczka?
-
coma, Mój dzień też do dupy, razem raźniej.
-
Helvetti, ślicznotko, no proszę Cię. Akurat tym to się nie musisz przejmować. Umrę. Dzisiaj tyle we mnie złości i nienawiści, że aż się siebie boję. Złość i nostalgia, głupie połączenie, męczące. Zazdroszczę innym wspaniałych rodzin, uczuć i świąt? Może, chociaż ciężko mi się samej sobie do tego przyznać. Jak myślę o tym, że jadę do K w drugi dzień świąt i nocuję to mnie skręca. Poza tym znalazłam moje anorektyczne dzienniki. Kontrola, determinacja, piękno. Boże, ja wtedy byłam coś warta.
-
Vi., xanax zażywany w uzasadnionych sytuacjach za zgodą lekarza to nie świństwo, lek jak każdy inny.
-
New-Tenuis, nie daję już rady. Nie wiem co mam robić. Bzdury codziennego życia mnie przerastają. Uczucia, emocje... miotają mną jak kukiełką.
-
bo muszę zapalić jak się denerwujesz chodzisz w kółko?
-
milano3, mam już dość. Mikser w głowie i 100kg na klacie. Ile można żreć xanaxu - i to bez rezultatu? A co do Twojego chłopaka - poczekaj. Wóz albo przewóz. Ja wiem że to się tak łatwo mówi. Ale skoro jest sam z matką... Cóż. Poczekaj. To jedyne co możesz zrobić.
-
paradoksy, czy szczurki mogą żyć z innymi gryzoniami czy są raczej agresywne w stosunku do nich? Zaraz się zrzygam. Tak przyłożyłam głową o ziemię, że aż mi wszystkie zęby zadzwoniły. I zaraz chyba powtórzę. BOJĘ SIĘ. K chce żebym w drugi dzień świąt nocowała u nich. Boże zdejmij mnie z tej Ziemi bo inaczej ja się sama zdejmę. Nie wyrabiam. Przedświąteczny dół przemienił się w świąteczną katastrofę.
-
Monika1974, pisałam kiedyś o tym, ale chyba nikt nie zauważył. Mam bardzo złe wspomnienia z każdymi świętami. Pare dni przed każdym bożym narodzeniem mój ojciec brał wolne i pił. Awantury, wyzwiska. Pamiętam jak wyzywał mnie i groził, że jeśli nie powieszę bombki tam gdzie on chce nie pojadę na obóz. Zawsze w jego oczach ubierałam ją źle, a mama była zbyt zajęta przygotowywaniem świąt lub pracą żeby móc cokolwiek zrobić. On zawsze siadał do wigilii w dresie, chociaż ja i mama ubierałyśmy się dość elegancko. Opłatek, całusy i życzenia od śmierdzącego przetrawionym alkoholem ojca. Później moja choroba, najostrzejsza część anoreksji wypadała w grudniu. Pamiętam jak babcia kazała mi ubrać choinkę, żebym nie myślała o niczym innym. Ale też kazała przewieszać bombki. Wieszałam źle. A czułam się jakbym miała zdechnąć. Zaczynałam jeść, tyć i ubieranie choinki przekraczało moje psychiczne możliwości. Dlatego nienawidzę świąt, każdych. I w tym roku, kiedy jesteśmy z mamą same powiedziałam NIE. I nie ma. Korba, będą jego rodzice i dwaj bracia, starszy nawet nie wiem czy nie z dziewczyną. Będę tam najmłodsza - nie zapominaj, ze między mną a K jest 9 lat różnicy... Jeśli pojadę - nie wiem o której mam jechać, na ile, jak się ubrać, czy coś ze sobą wziąć, a może to zaproszenie... cóż, a może ona to rzuciła ot tak, a później przemyślała z nadzieją, że nie przyjadę? Nic już nie wiem.
-
Moniko, chyba rozumiem. Co prawda ja w tym roku wigilii nie obchodzę, ale... no właśnie. Byłam dziś u K no i zawiozłam jego rodzicom i braciom po symbolicznej paczce cukierków, jakoś tak pomyślałam, że miło będzie, no mniejsza. Wręczyłam to wszystko wraz z życzeniami jego mamie, bo tylko ona była, a ona... zaprosiła mnie "na święta". Mimo, że powiedziałam, że boże narodzenie to takie rodzinne święto i że nie chciałabym przeszkadzać ona powtórzyła swoje. Że w tym roku żadna rodzina nie przyjeżdża i nie ma sprawy. Chryste. Wiecie jak ja się czuje? Pojadę - będę przeszkadzać i czuć się jak piąte koło u wozu. Nie pojadę - odrzucę zaproszenie. Ja chcę do terapeutki, a nie mam terapeutki! Dno dno dno. I jak zwykle po spotkaniu z K analizuje każde swoje słowo jakie rzuciłam i jego, które usłyszałam i szukam podstępów, niedomówień i choj wie czego jeszcze. Niech mi ktoś powie, co ja mam z banią...
-
paradoksy, wiem co to za uczucie. Mnie ojciec wmawiał, że jestem suką/dziwką/kur wą zależnie od nastroju. I wierzę w to do dziś.
-
już ty wiesz jak a śnić w ogóle nie chcę grasz w durne gry na facebooku?
-
Zrzygam się tym życiem za moment. Może i mam klapki na oczach i pędzę dzikim galopem stronę przepaści, ale swoje wiem. I mnie to zabija.
-
_asia_, problem w tym, że ja jeszcze się do niej nie przywiązałam. Próbowałam jej zaufać, bo ja ogólnie nie ufam ludziom. I co z tego mam? Gówno.
-
_asia_, ja bym nie przeżyła urlopu. Uznałabym to za zdradę, porzucenie. Tyle jej mówię, staram się zaufać... a ona ma wyjebane. Ok. Trudno, ludzie mnie tak właśnie traktują. Wiem, że jestem przewrażliwiona, ale nie umiem inaczej. Czuję się porzucona i wykorzystana i wiem, że się powtarzam ale to nadal boli. Zraniłam Hanie, bardzo bardzo wierzcie mi, i to po części (bo mam nadzieję, że nie w całości) na pewno moja wina. Koszmarnie się z tym czuję, karałam się za to wiele razy i nic. NIC, zero zmian. Jestem szmatą. Mój ojciec keidyś wyzywał mnie od kur ew i dziwek, wtedy płakałam, teraz wiem, że miał rację. Swoją zasraną pijacką rację. Poradziłam sobie tyle czasu, bez terapii też poradzę. Pierdole to.
-
W przyszłym tygodniu do niej idę na ostatnią wizytę. Odrzuciła mnie. To gorsze dla mnie niżby się zachowała jak terapeutka Asi. To horror. Nawet terapeutkę nie obchodzę. Za późno, pojadę właśnie taka, zasłużyłam na to, tylko K nie zasłużył. Boże jak ja krzywdzę... To, że Hani nie ma to moja wina. Skrzywdziłam ją. Przede mną trzeba chronić ludzi widzicie?