Skocz do zawartości
Nerwica.com

soulfly89

Użytkownik
  • Postów

    775
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez soulfly89

  1. Może to trochę nie na temat ale ja się bardzo mocno, od kilku lat, przyjaźnię z osobami które mają problemy psychiczne z elementami depresji, czyli mojego powracającego jak bumerang problemu. Przyjaźń to chyba też rodzaj związku? Pozytywne strony: ja umiem czytać między wierszami i wiem co się kryje za wymówką "nie przyjdę, wiesz, dzisiaj się troszkę źle czuję" wiem że wtedy moja przyjaciółka leży na łóżku w swoim pokoju i płacze i wiem jak mogę jej ulżyć. Za to kiedy obie czułyśmy się fatalnie nie odzywałyśmy się do siebie przez pół roku - obie nie miałyśmy na to siły... Także myślę, że przyjaźń osób chorych psychicznie zdaje egzamin, ale związek? Nie wiem...
  2. soulfly89

    symulowanie

    Zgadzam się. Miałam taki czas w życiu że codziennie szłam spać i budziłam się z płaczem, ale ja po prostu nie mam innego wyboru niż studiować, bo dzięki temu odciążam finansowo moich rodziców, a w domu się nie przelewa. Jeśli ktoś ma tyle siły, żeby pisać na forum i tyle pieniędzy, że stać go na komputer i internet to znaczy, że może wykonywać jakąś lekką pracę. To jest dla mnie oczywiste. Problem może być ze znalezieniem, bo to jest loteria raczej, ale można przecież pracować nawet przez internet, nie trzeba koniecznie wychodzić i gadać z ludźmi. Też bardzo mnie wkurza ten postkomunistyczny sposób myślenia "co by tu od państwa wycyganić". A składki ZUS powinny być dobrowolne. Jak zostanę premierem to na pewno to zmienię magic, ja renty nie mam i nigdy nie chcę mieć.
  3. Masz rację A26. Ludzie wrażliwi płacą podwójną cenę za postępowanie na siłę wbrew sobie, za zaniedbywanie swoich uczuć... Mam nadzieję, że autorka tematu jakoś sobie radzi :) przecież musi, ma dla kogo walczyć :) Ja wiem jak to jest udawać silną a wieczorem sobie płakać.
  4. to chyba znaczy, że jeszcze nie czujesz się bardzo źle. jakbyś został przyparty do muru to poprosiłbyś kogoś, żeby Cię do tego lekarza zaprowadził, gdyby Ci naprawdę zależało, zrobiłbyś to. takie tłumaczenie, że "coś nie mogę się wybrać" to jak dla mnie marudzenie. może Ty w ogóle do tego lekarza nie chcesz iść? odpowiadając na Twoje pytanie: tak, miałam tak kiedyś, że w depresji - chyba próbując ratować siebie, uciekać - wychodziłam z domu (wtedy z akademika) na całe dnie i czasem noce. czułam się jak Raskolnikow na ulicach Petersburga po zarąbaniu siekierą staruszki - po prostu musiałam być w ruchu, żeby nie dać się najgorszym myślom, tak to sobie tłumaczę. przy tym miałam ogromne poczucie odrealnienia, jakbym zupełnie zwariowała. to nie jest dobry stan, można zrobić wiele głupot, których się potem żałuje (wiem z doświadczenia). uważaj na siebie, brokenwing.
  5. Michał, współczuję szczerze sytuacji. Tego co się stało już nie odkręcisz, ale jak dobrze poszukasz, możesz coś znaleźć w Polsce albo jednak wyjechać. Wiesz niedawno sama szukałam pracy, widziałam kilka niezłych ogłoszeń na kontrakty zagraniczne w gazecie. Telemarketer to chyba najbardziej chu* praca jaką mogę sobie wyobrazić, nie cierpię wciskać komuś czegoś na siłę, nawet przez telefon... Także tego chyba nie masz co żałować. Słuchaj, co Ty byś chciał właściwie robić? Jaki zwód by Ci pasował?
  6. soulfly89

    [Lublin]

    Ja też miałam małe urwanie głowy z sesją, ale już mam to z głowy na szczęście :) A Tobie jak poszło? :) Teraz jestem w LBN City cały czas, więc mogę się z kimś spotkać. We wrześniu i w październiku pewnie też tutaj będę, jeśli nie nastapi koniec świata lub coś podobnego
  7. Chyba jest ze mną coraz lepiej :) Mam jeszcze czasem chęć po prostu się rozpłakać i miewam czarne myśli, ale jest kilka rzeczy, kilka takich rzeczy które robią zdrowi ludzie, jakie mi naprawdę wyszły: - mam pracę i na razie mnie nie wyrzucili za moje nierozgarnięcie! nadal się stresuję, ale powoli uczę się nad tym panować i idzie mi coraz lepiej :) - złożyłam podanie o rozpoczęcie 2 kierunku na studiach, takiego dla przyjemności i dość łatwego i nawet mam nadzieję, że dam sobie radę - chodzę co tydzień do psychologa! Jeszcze pół roku temu to wszystko było dla mnie zupełnie nieosiągalne. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że kocham moje życie i jestem wdzięczna za każdą dobrą chwilę. Beatrix, z tą samotnością to mam podobnie, ale tak jak Ty mam pewne widoki na przyszłość Pozdrawiam ciepło!
  8. Cześć :) To całkiem normalne że w wieku 26 czujesz się źle w domu z rodzicami i bez pracy. Każdy by zaczął łapać depresję. Chyba sama wiesz co powinnaś zrobić. Poszukać pracy i wyprowadzić się.
  9. Psycho-logic, nie wyciągaj pochopnych wniosków. Zobaczysz, że ten temat jeszcze się rozkręci. Dopiero niedawno go założyłeś. Poza tym, to że na razie tylko 8 osób się wypowiedziało to nie znaczy, że reszta nie potrafi tego definiować. Myślę, że większość jednak potrafi, ale jest na tym forum sporo osób które są już zbyt zmęczone walką o lepsze życie i może nie widzą sensu w takim definiowaniu. Nie każdemu można pomóc, niestety. Nie zniechęcaj się tak szybko :)
  10. Hm, wiecie, ja to nie mam ani wiary w moje możliwości ani pewności co do celów, robię wiele spraw na zasadzie: "a nuż widelec coś z tego będzie" :) Chociaż jak się zastanowię, to mam jeden cel, chociaż mało konkretny: nie być życiową ofiarą i obciążeniem dla moich bliskich. To mnie motywuje chyba do wszystkiego. A poza tym to bardzo pomaga mi wyluzowane podejście do wszystkiego co robię, a jestem zwykle bardzo nerwowa i dopiero kiedy nie spinam się za bardzo to sprawy mi wychodzą. To chyba tak jak z tym Twoim prawkiem zlasu :)
  11. Dobre pytanie! Do czegokolwiek jest Ci potrzebne, mam nadzieję, że zrobisz z tym coś pożytecznego co pomoże innym :) Mi najbardziej brakuje: - przewodnika do tego wyjścia: osoby która zrozumie moje problemy, pomoże mi uwierzyć w siebie samą, będzie ze mną we wszystkich tych przeciwnościach A jakie to przeciwności? - konieczność umawiania się na za tydzień z panią psycholog i upilnowanie tego terminu - mam spory problem, żeby o tym nie zapomnieć albo coś pomylić albo się spóźnić - konieczność zarabiania pieniędzy i sporo obowiązków które mnie stresują i przez to nie myślę za dużo o swoich problemach i o tym jak je rozwiązać, żyję bez zastanowienia 'z dnia na dzień' - brakuje mi chyba odpoczynku, nabrania dystansu - brak poczucia bezpieczeństwa, żebym mogła odetchnąć i zajrzeć wgłąb siebie, ni bać się o nic chociaż na chwilę i niczym się nie martwić - znalezienie psychologa z NFZ tak, żeby nie trzeba było czekać miesiąc na kolejną wizytę i żeby mi godziny pasowały - samo szukanie zajęło mi naprawdę więcej niż 3 miesiące!
  12. A czy oprócz zmiany w ilości jedzenia i w 'upodobaniach kulinarnych' coś się z Tobą dzieje? Masz objawy nerwicy? Bóle serca, stres, napady lęku? Bo jeśli wolisz marchewkę i gotowanego kurczaka zamiast słodyczy i smażonego mięcha to jest raczej ZDROWE :) Każdy lekarz lub dietetyk Ci to powie. Poza tym nie trzeba się aż tak mocno trzymać tych tabelek BMI. Każdy jest inny, są ludzie po prostu chudzi "z natury". Jeśli jesz mniej ale czujesz się z tym, dobrze to chyba nie ma problemu.
  13. Mój sposób na czekanie to zająć sobie jakoś "okienka" między zajęciami, bo też nie mieszkam blisko centrum i czasami nie opłaca mi się wracać do domu. Dużo problemów jest na początku, a jak już znajdziesz sobie tego psychologa/terapautę to można sobie jakoś sensownie ten plan tygodnia/dnia poukładać. Mam nadzieję, że Ci się uda :)
  14. soulfly89

    Kicz i kiepski gust

    Ej, to by mi się akurat podobało :) Powiedziałabym raczej, że ktoś ma poczucie humoru, a nie że jest kiczowaty i że ma dystans do swojej megawypasionej bryki Poza tym, chyba lubię kicz, jeśli ktoś używa go jako świadomą stylizację, jako jakieś wariactwo z lekkim uśmiechem, bo wtedy to nawet wygląda elegancko-ekstrawagancko i świadczy o wyczuciu stylu. Moim zdaniem właśnie Doda się tak ubiera. Ona potrafi bawić się tym kiczem i moim zdaniem dobrze jej to wychodzi. Co innego jak ktoś chce być "modny" a wychodzi mu kicz i tandeta na maksa, wtedy to po prostu żal... Te wszystkie kobitki w kolorze brązowym z białymi włosami i całe w cekinach i sztucznych brylancikach. Pfe Z tych rzeczy, które są teraz na topie to właśnie te wszechobecne sztuczne brylanciki mnie wkurzają najbardziej i to uważam za najbardziej kiczowate jak na sandałkach, paskach, sprzączkach, torebce i okularach wszystko się świeci cudownym blaskiem plastiku... Legginsy są fajne, no i dużo wygodniejsze niż spodnie, ale bluzeczki z napisem "sexy bitch" albo "lick me" nigdy w życiu bym nie założyła. Jak widzę na ulicy laskę w czymś takim to raczej biorę to dosłownie, bo z przymrużeniem oka to co to właściwie ma znaczyć?
  15. Alienated, spróbuj poszukać w internecie, popytaj ludzi na forach. Są możliwości chodzenia na terapię/do psychologa za darmo, z NFZ-u i to w godzinach dostosowanych dla ludzi pracujących. Ja w moim mieście znalazłam przychodnię czynną dwa dni w tygodniu do 20, a w dodatku czynną w soboty od 10 do 14. Naprawdę są takie miejsca! Zrób to dla siebie :). Wiem z autopsji że szukanie człowieka z którym się dogadasz i mu zaufasz potrafi strasznie zniechęcić, ale naprawdę warto. Szukaj, pytaj, walcz o siebie!
  16. soulfly89

    Sesja - do studentów ^^

    lajtowe aczkolwiek ciekawe - tylko kulturoznawstwo! przynajmniej u mnie w Lublinie na kulturoznawstwie się ludzie najbardziej obijają i spotkasz tam różnych 'artystów' i różne ciekawe inicjatywy. tylko, że takie studia nie dają moim zdaniem wielkiej szansy na pracę później, ale dla przyjemności sama bym ten kierunek sobie postudiowała. jestem ciekawa czy w innych miastach opinia o kulturoznawstwie jest taka sama jak u mnie? Neko, jak u Ciebie jest? a tak poza tym - to udało mi się - zdałam sesję chociaż do ostatnich egzaminów to już się uczyłam tylko dzień przed, ale wystarczyło na 3, a nawet 4. jak u Was? aaa, no i jeszcze jedna śmieszna rzecz - po sesji miałam już tak wszystkiego dość że nawet przez tydzień nie włączyłam komputera
  17. soulfly89

    Samotność

    To jest jednak trochę co innego mieć nadzieję na to że ktoś odpowie Ci dobrem za dobro a co innego tego wymagać. A Doksy ma rację, dla urozmaicenia sobie czasy to można równie dobrze film obejrzeć albo książkę poczytać :) Człowieku Nerwico, ale czy Ty coś robisz żeby czuć się lepiej wśród ludzi, choćby w pracy? Nie znam Cię za długo ani Twojej historii bo jakby nie patrzeć jestem tu od niedawna, ale jestem ciekawa jak to się stało, że się tak zmieniłeś. Jak nie chcesz o tym pisać - to z mojej strony pełne zrozumienie.
  18. soulfly89

    Klnięcie

    A czytał ktoś "Szewców" Witkacego? Tam to dopiero jest archi-soczytse-klnięcie. Coś bym zacytowała ale nie posiadam książki. (to tak a propos tego, że klnięcie nie równa się chamstwo)
  19. A ja nie wiem czym się tak znowu różnią "rozmowy z kobietami" od "rozmów z mężczyznami"... Nie cierpię jak ktoś do mnie zagaduje tak żeby się popisać, jaki to nie jest fajny i jaki to właśnie odwala super poddryff, a sporo facetów to robi. Dużo lepiej mi się podoba jak ktoś zacznie od zwykłego cześć... Przynajmniej czuję się jak człowiek a nie jak 'fajna foczka' lub coś równie idiotycznego Dla jednych to mało poważny problem a dla innych bardzo... Ale jak się zastanowisz to o czym jest większość rozmów? O niczym... To jest dla mnie argument że jednak takie gadki-szmatki zapoznawcze jednak nie są jakieś mega ważne... A może po prostu już dawno nikt mi się nie podobał naprawdę i zapomniałam jak to jest...
  20. Dzisiaj byłam u trzeciego z kolei psychologa i tym razem trafiłam odpowiednio. Żadnych kolejek, konkretnie i rzeczowo i solidna diagnoza na początek - będę jakiś test rozwiązywać, a najlepsze jest to, że pani mi powiedziała, że nie jest ze mną tak źle. To właśnie chciałam usłyszeć. Chociaż i tak znowu się rozpłakałam kiedy zaczęłam mówić o przeszłości, zawsze mnie to strasznie rozkłada na łopatki jak mam mówić o mojej rodzinie Ale mam nadzieję, że już niebawem się to zmieni. Te wakacje są pod znakiem pracy nad sobą i poznawania siebie. Warto szukać psychologa dla siebie i nie można się zniechęcać! A jeszcze w tej poradni widziałam takiego sympatycznego młodego chłopaka który wyszedł z gabinetu z kilkoma receptami... Szkoda, że jesteśmy takim psychicznie pokręconym pokoleniem, ale chyba jeszcze nie ma co uznawać się za zupełnych straceńców :)
  21. Krzysiu, z rozruszaniem się to lepiej nie czekać! :) Chyba dobrze zrobiłeś z tym wyborem dalszej nauki, ludzie z problemami jak my nie powinni sobie na początek stawiać za trudnych celów, gdzieś na forum to przeczytałam i to jest prawda :). Małymi krokami do przodu i wszystko powoli zmieni się na lepsze :)
  22. To jest właśnie najgorsze zastanawiać się "a co by było gdyby cośtam cośtam..." Mnie za bardzo wkurza taka niepewność, więc zazwyczaj po godzinie takich myśli chwytam za telefon albo piszę mejla żeby się tego dowiedzieć O ile się da oczywiście. Ale najlepiej nie dawać sobie czasu na takie dywagacje bo one nic nie wnoszą. Trudno, bo trudno, ale to da się zrobić. Problem w tym, że czasami taki pogrążanie się w melancholii jest przyjemne. Ale to też do niczego dobrego nie prowadzi, więc ja takie masochistyczne skłonności w sobie zwalczam
  23. soulfly89

    Sesja - do studentów ^^

    Jutro sądny dzień - piszę egzamin z historii Francji i dowiem się czy zdałam z gramatyki opisowej Aaaa w ogóle co ja tu robię. Uczyć się! Przez całą tą sesję mnie boli głowa i jakoś wolno mi idzie przyswajanie wiedzy. Materiał nad którym ja siedziałam cała noc moja kumpela opanowała w 4 godziny... Ale mimo to na razie wszystko zdaję :) Oby tak dalej. To już mój ostatni tydzień.
  24. soulfly89

    Klnięcie

    Taaa, szczególnie uwielbiam takie akcentowanie jak idzie przede mną trzech kolesi chodnikiem i rzucają bluzgami gdzie popadnie i zajmują cały chodnik a jak ich nie mam jak wyminąć Zauważyłam też jedną rzecz, że jak już ktoś zaczyna przeklinać i zauważy, że się ludzie na niego gapią to robi to coraz głośniej i coraz bardziej po szewsku, szczególnie jeśli jest to facet ze swoimi kumplami I to owszem bywa żałosne. Przeklinanie w miejscach publicznych mnie naprawdę wkurza. Mi się też się zdarza przelęknąć, jak jestem wściekła, ale umiem się opamiętać. W ogóle nie lubię przeklinać bo jak już zacznę to się coraz bardziej nakręcam i jestem coraz bardziej wściekła, także mi to raczej nie służy Ale nie powiem, że czasem to się nie przydaje, szczególnie jak ktoś się przyczepi i trzeba mu dać jasno do zrozumienia żeby sobie poszedł... Do niektórych inaczej nie dociera. Mam takie pytanie: czy uważacie słowo "zajebisty" za przekleństwo? Bo jak ja się nad tym zastanawiam to dla mnie to już chyba jest normalne słowo... Coś jak "kurde"
  25. Monika, moja mama zmieniła swoje życie o 180 stopni kiedy miała 37 lat i widzę, że wyszło jej to na dobre. Inna praca, inny mężczyzna (czasem się o niego kłócimy bo ja za nim nie przepadam) ale ogólnie widzę, że jej się teraz żyje lepiej. Dopóki grasz nie przegrałaś. Ja w to wierzę :)
×