Moje zycie przewróciło się do gory nogami, wszystko spadło na mnie tak nagle, upadlam i dotknęłam dna... Nie wiem jak mam żyć, nie jem, nie śpię, z moich oczu płyną tylko łzy. Straciłam coś, do czego zawsze dążyłam - SZCZĘŚCIE i STABILIZACJA. Mojego męża zamknęli w areszcie śledczym... Nie potrafie bez NIEGO żyć, czuje się tak jak by ktos wyrwal mi serce. To ON zawsze mowil mi jak powinnam postępować, prowadził mnie przez zycie... Zostałam sama z synem, nigdy nie pracowalam , mam tylko maturę, nie mieszkam w PL. Nie znam perfekt języka, nie wiem z czym dokąd iść. Nie mam tutaj wsparcia rodziny, ponieważ wszyscy są w PL. Garstka przyjaciół których mielismy tez sie zmniejszyła. Ludzie kiedy widza problem nagle sie odwracaja... Mąż jest niewinny, wiem to, mam adwokata, robimy wszystko by ten koszmar się skończył... W ostatni piątek widziałam męża, jechałam 500 km w jedna stronę po to tylko by spędzić z nim godzinę. Miał strach w oczach, choć jest silna, inteligentną osoba... I to załamało mnie jeszcze bardziej. Najgorsze sa weekendy. Pustka, którą czujemy z synkiem. Znajomi nas zostawili, każdy ma swoje życie, swoje sprawy. Co robić, co odpowiedzieć dziecku, które wciaz pyta "kiedy wróci tata?". Nie chce mi sie żyć, nie potrafię żyć bez NIEGO!!!