Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Mieszkam w Lubelskim, powiat Lubartowski. W moim zasięgu finansowym (koszty dojazdu) jest tylko Kock i Lubartów.
-
Co dziś zrobiliśmy dla swojego zdrowia
Grouchy Smurf odpowiedział(a) na Priscilla_126 temat w Kroki do wolności
Dziś konkretnie nie, ale w zeszły wtorek zrezygnowałem ze słodzenia kawy i herbaty, a to 7-9 łyżeczek cukru dziennie i już są efekty. Waga w dół. -
Nie do końca się zgodzę. Purpurowy niewiele robi, żeby tę pomoc dostać. Akurat w woj. mazowieckim idzie się dość szybko dostać na terapię, nawet na NFZ, czy finansowaną z funduszy UE (zresztą w wielu województwach). Ale pójście w jedno miejsce i zostawienie tam skierowania to nie jest szukanie pomocy kto chce, znajdzie sposób, kto nie chce, znajdzie powód. Samo nie przyjdzie.
-
Dokładnie dla mnie też atmosfera w pracy ma bardzo duże znaczenie + do tego możliwość rozwoju. Wiadomo, że człowiek chce dobrze zarabiać, ale ja chcę przede wszystkim czuć się w pracy dobrze. Dlatego odrzuciłam 3 oferty (w dwóch przypadkach firma nie wzbudziła mojego zaufania, a w trzecim po prostu przeczucie i ogólne warunki).
- Dzisiaj
-
Już mi wyrzuty sumienia minęły. Żeby z moim zagłuszonym sumieniem mieć wyrzuty przez cały wieczór, to naprawdę musiałem się postarać... No niestety. Ale co poradzę?
-
Ja podobnie funkcjonowałam, zwykle łącząc cały etat z np dziennymi studiami i wychowaniem dwójki dzieci z niepełnosprawnością. Hardcore. Dopiero mój psychiatra mnie zastopował. Powiedział, ze wszystko do czasu. I fakt, czasem czuję się jak staruszka. Mój układ nerwowy jest totalnie zajechany, mam tylko nadzieję, że to nie jest trwały uszczerbek na zdrowiu. Widzę też pogorszenie funkcji kognitywnych. Moje IQ spadło z czasem ze 140+ na 120+, teraz nie mam odwagi się zbadać, bo mam nadzieję, że wróciłam do swojej normy ok 140, ale boję się że spadłam jeszcze niżej niż 120. Wszystko ma swoją cenę. Aha, dodam tylko, że w kwestii pracy musiałam pójść na kompromis. Z moimi kompetencjami i wykształceniem mogłabym szukać stanowisk na wyższych szczeblach kierowniczych i twardo negocjować pensję, ale to nie przejdzie. Dlatego zwykle szukam pracy trochę poniżej moich kompetencji, gdzie być może w dobrych okresach będę się nudzić, ale w złych okresach dam radę nadążyć. Poza tym najważniejsze kryterium to kultura i środowisko pracy, a nie pensja czy stanowisko. Toksyczne otoczenie, gierki i manipulacje to dla mnie prosta droga do renty. Więc wybieram miejsca, gdzie atmosfera jest super, nawet jeśli wiem, że mogłabym zarobić więcej, mieć lepszy tytuł itd.
-
Nie Masz cynamon cejloński?
-
Witaj Ja od dziecka miałam nerwicę lękową, najpierw bardziej pod postacią fobii, a potem przeszło to w bardzo wyczerpujący lęk wolnopłynący. Pierwszy epizod depresji miałam w wieku ok 19-20 lat, a potem jeszcze dwa. Bardzo to wszystko wpływało na moja egzystencję, ale było kilka przełomów: 1. Silny epizod hipochondrii na studiach licencjackich - czułam się tragicznie, straciłam znajomych, dwie prace, prawie zawaliłam studia i narzeczony o mało co ze mną nie zerwał. Wtedy stwierdziłam, że moje życie nie ma absolutnie żadnej wartości, jego jakość jest denna i nie mam co się bać chorób. Po co? Doszłam do stanu, kiedy myśl o śmiertelnej chorobie wydawała się wybawieniem od cierpień psychicznych i hipochondria zniknęła, przecież nie miała już się czym karmić. Zostały mi różne fobie, ale postanowiłam, że to ja panuję nad moim umysłem, a nie na odwrót. Że fobie mnie nie powstrzymają przed spełnianiem marzeń i planów. Więc wsiadałam np w samolot, cały lot odczuwając psychiczne tortury i objawy somatyczne, ale leciałam na wakacje. 2. Drugi bardzo ważny przełom to były narodziny dzieci. Wtedy lęk wolnopłynący wrócił z całą mocą i ciągle się o nie bałam. Albo o siebie, że one zostaną np sierotami i będą miały traumę. Ale zrozumiałam, że nie mogę tak żyć, że znów muszę przejąć kontrolę nad swoim umysłem i zadbać, żeby dzieci nie przejęły wzorców lękowych. Stosowałam normalne zdroworozsądkowe zasady bezpieczeństwa i np jak moja 6-latka miała jechać na wycieczkę z noclegiem z zerówką, to oczywiście ją puściłam, mówiłam jak będzie fajnie - a potem cały jej wyjazd byłam chora ze strachu. Ale nie mogłam tego okazać, bo w domu był jej młodszy brat, który nie powinien widzieć matki w takiej rozsypce. 3. Poprawna diagnoza. W wieku 37 lat dostałam diagnozę ciężkiego ADHD o typie mieszanym. Mam też autyzm, ale tego nie badałam dokładnie. Dostałam leki na ADHD i na wyciszenie układu nerwowego i nastąpiło coś, czego się nie spodziewałam - lęk zniknął! Całkowicie, trwale i już 4 lata bez nawrotu. Wcześniej były po prostu lepsze i gorsze okresy, w lepszych lęk pojawiał się np raz w tygodniu wieczorem z wyczerpania, przemęczenia. W gorszych lęk był ciągły i uporczywy. A teraz go nie ma. Długo wstęp, teraz przejdę do mojej sytuacji. Zawsze miałam lęki i problemy w kontaktach społecznych, chodziłam też ciągle z głową w chmurach, gubiłam rzeczy, zapominałam oddać zadania domowe itd. Ale w tamtych czasach podejście było krótkie „nie wiem, co jest z Tobą nie tak, ale lepiej się ogarnij”. To okrutne, ale zdałam sobie szybko sprawę, że jeśli chcę mieć jako tako normalne, satysfakcjonujące życie, to w zasadzie innego wyboru nie mam. Muszę się ogarnąć, dać radę, w końcu chodzi o moje życie, mój komfort, a możliwości pomocy są znikome. Więc dawałam radę. Dawałam radę jako studentka, pracownica, matka. Całe szczęście, że w końcu dostałam diagnozę, bo mam zajechany system nerwowy. Zmuszałam się i popychałam ponad wszelkie granice. Mój lekarz rodzinny i psychiatra uważają, że być może powinnam iść na rentę, ale ja się z tym nie zgadzam. Moim źródłem dopaminy przy ADHD od zawsze były wyzwania. Szkoła, kartkówka, studia, egzamin, kursy, projekty. Ludzie z ADHD w różny sposób podbijają sobie dopaminę, typowy jest hazard, sporty ekstremalne, narkomania, ale pracoholizm też jest wysoko na liście. Mój psychiatra uważa, że mam szczęście, bo z różnych metod regulacji dopaminy ta jest równie zła, ale ma niezaprzeczalną zaletę - stać Cię na leczenie i nie masz ekonomicznych trosk. Mam 40+ lat, utrzymuję się sama, ale z przerwami. Na studiach pomagali mi rodzice, ale miałam też pracę. Potem byłam przez jakiś czas na utrzymaniu męża, kiedy dzieci były całkiem małe. Potem moja droga zawodowa była przerywana okresami L4, ale zawsze staram się zabezpieczyć jakimś prywatnym ubezpieczeniem wypłaty na przykład. Teraz wróciłam do aktywności zawodowej po prawie 1,5 roku. Najpierw L4, potem szukanie pracy, w międzyczasie jakieś małe projekty na własny rachunek. Pracuję jako specjalista. Mam bardzo dobre wykształcenie, magistra, podyplomowki, kursy, znam biegle kilka języków. Szybko dotarło do mnie, że z moimi problemami, jeśli chcę przeżyć na rynku pracy, muszę mieć bardzo wysokie kwalifikacje i możliwość wyboru. Musi być tak, że to pracodawca zabiega o mnie i idzie mi na rękę, a nie na odwrót. Bo inaczej czeka mnie załamanie nerwowe, depresja, nerwica i w konsekwencji renta. Moja praca jest związana z IT i administrowaniem danych (ale nie jestem informatykiem ani programistą). Zarabiam bardzo dobrze i mogę pracować z domu. Mam dość ograniczony bezpośredni kontakt z ludźmi, a koledzy z działu są takimi samymi nerdami jak ja cześć ma też diagnozy. Mam dużą nadzieję, że uda mi się tą nową pracę utrzymać na minimum 2 lata, a idealnie choć 5 lat, więcej nie wymagam. Jeśli nie, jeśli znów skończy się to L4, to pewnie już będzie prosta droga do renty, a boję się, że siedzenie w domu i brak zajęć wpędzi mnie w depresję i nałogi. Brzmi super! Też pracowałam przy ulotkach w liceum, potem w sklepach odzieżowych w Galerii. Potem przerzuciłam się na szeroko pojętą administrację, trochę pracowałam z graphic design, a potem przerzuciłam się na wdrażanie systemów IT i administrowanie bazami danych. I przy tym na razie zostanę, potrzeb jest dużo, a praca dla mnie łatwa i przyjemna, bo zgodna z moimi możliwościami.
-
Elated
-
Ja właśnie idę. Ledwo zasięg łapie. Od 30 km nikogo nie widziałem. Jestem tu sam. Może nie powinienem wracać? I tak nikomu nie jestem potrzebny
-
-
Mam drugiego VW więc pewnie ta. Twoja ulubiona marka kawy/herbaty?
-
Flegmatyk Miasto w stanie Nowy Jork na B?
-
Tak, nie powinno być z tym problemu. Ja wyszłam kiedyś od psychiatry z dwoma skierowaniami.
-
Na to musi mieć osobne skierowanie.
-
Normalna rzecz ale nie każdy jest w stanie. Ile ważysz?
-
Kiwi
-
@Anilorak,proszona do odpowiedzi.
- 14 odpowiedzi
-
- pomocy
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z tym jest różnie, czasami zwalnia się jakieś miejsce, a ludziom nie pasuje, bo np. nie są dostępni o danej godzinie. Ja też czekałam na terapię na NFZ i chyba właśnie z jednego terminu musiałam zrezygnować, bo mi nie pasowała godzina. Możesz też się ustawić w kolejce dodatkowo w innym miejscu.
-
METYLOFENIDAT (Concerta, Medikinet, Medikinet CR)
minou odpowiedział(a) na Badziak temat w Stymulanty
Dokładnie, i dlatego dobrze jest zadawać pytania i upewniać się. Wiadomo, że cierpliwość jest bardzo potrzebna, dobór leków może potrwać, jest okres adaptacji, początkowe skutki uboczne. Ale trzeba też być trochę krytycznym. Jeśli lekarz zapisuje lek pierwszego rzutu na ADHD, który nie tylko nie działa, ale wygląda na to, że działa odwrotnie, a zaraz potem lekarz chce przejść na lek off label, który jest trochę kontrowersyjny, to pojawia się wiele pytań i watpliwości: 1. Metylo. W jakiej dawce początkowej i przez ile czasu było brane? Jeśli dawkowanie było złe i nie przeczekało się okresu przyzwyczajania, to efekt mógł być odwrotny albo żaden. Ale jeśli było „książkowo” i pomimo tego efekt był odwrotny, to jest to pierwszy sygnał, że diagnoza może nie być poprawna. Nie jest to dowód, ale pierwszy cichutki dzwoneczek alarmowy, i oczywiście wcale nie musi się to potwierdzić. 2. Dalsze leczenie. Dlaczego po Metylo nie zaproponowano Concerty, a potem Elvanse, czyli klasycznej ścieżki? 3. Dlaczego jako off label nie został najpierw wybrany Bupropion? 4. Czy lekarz proponuje mi tak niestandardowe leczenie, bo sam ma wątpliwości co do diagnozy, czy może nie ma wystarczających kompetencji w tym temacie? Czy ufam temu lekarzowi? Moja droga do poprawnej diagnozy była długa i szczerze mówiąc nadal mam uczulenie na uspokajające zdania typu „no tak, terapia behawioralna po prostu nie każdemu z nerwicą pomaga”, albo „wiadomo, leki na depresję często nie działają, ale w końcu jakoś dobierzemy”. Latami mi wmawiano, że to zupełnie normalne, że leki i terapie nie działają, zamiast zakwestionować diagnozy i poszukać prawdziwej przyczyny. Na szczęście moja pierwsza Pani psychiatra, starsza Pani zaraz przed emeryturą, u której byłam jakoś w wieku 19-20 lat, powiedziała mi, że jej zdaniem moje problemy wynikają z jakiegoś wrodzonego zaburzenia w układzie nerwowym. Obstawiała gospodarkę kortyzolem, ale mówiła szczerze, że nie wie dokładnie co to jest. Po prostu po pogłębionym wywiadzie doszła do wniosku, że obraz objawów pasuje do niektórych jej innych pacjentów, których leczyła latami na nawracające lęki i depresję. Następna moja lekarka to już była młoda kobieta, która próbowała mi wmówić, że wiele lat terapii jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Kolejne mówiły to samo, „w zasadzie nieważne co Ci dolega, bo na wszystko pomaga terapia, teraz odchodzi się od leczenia farmakologicznego”. Taki był wtedy „nurt”, który na wiele lat zraził mnie do jakiegokolwiek kontaktu z psychiatrią. Potem w końcu pojawiło się pojęcie ADHD u dorosłych, ale jak z każdym nowszym trendem, chyba trochę się go nadużywa. Tak samo, jak te 20 lat temu wszyscy młodzi psychiatrzy w dużych miastach wciskali mi terapię kognitywno-behawioralną jako lek na wszelkie zło, tak samo teraz jest tendencja do dopatrywania się neuroróżnorodności. Akurat dla mnie to dobrze, bo mam „klasyczny” obraz ADHD, z bardzo typowymi objawami i przebiegiem i świetną reakcją na leczenie, ale dla innych może to być błędna diagnoza. Tak jak wielu ludziom pomogło odejście od tuszowania problemu lekami i przejście przez porządną terapię, ale akurat dla mnie nie była to optymalna opcja leczenia. -
Taki chłopak(33 lata) z dalekiej rodziny chciałam z nim ostatnio porozmawiać, po chamsku wypisywał, mówię co cię napadło, a on napisał; Spokojnie mam depresję myślę o śmierci Przestraszyłam się bo kiedyś też tak wypisywał do mnie. Powiedziałam mamie i tacie o wszystkim, westchneli rodzice takie rzeczy wypisuje jeszcze. Kiedyś mówił, że jest homoseksualistą, a teraz powiedział, że jest biseksualny i ma narzeczoną. Mieszkają ze sobą. Mój tata wyraził się na to wszystko; To postrzeliniec jeden! Mama i ciocia nawet się zastanawiały czy on się ukrywa, że ma narzeczoną i mieszka z nią? Nawet na pogrzebie swojego ojca(zmarł w zeszłym roku) ten kuzyn był z tą narzeczoną. Nie da się go zrozumieć trudny typ Kuzynka słyszała to wszystko to była w szoku i mówiła czy ta jego niby narzeczona się nie gniewa jak takie rzeczy pisze? Czy myśli sobie, że ona będzie go pocieszać? Kiedyś w sumie było tak że ten chłopak wypisywał do mnie że chce się zabić marzy o śmierci, powiedziałam rodzicom wtedy o tym tata próbował pogadać z jego wujkiem w sumie to też ten jego wujek to mój daleki wujek kuzyn mamy to ten wujek mówił że on to nawet do swojej mamy przez telefon mówił: Jak nie pożyczy kasy to się powiesi! I jego wujek powiedział na to jak ten straszył swoją mamę przez telefon że jak nie pożyczy mu pieniędzy to się powiesi, że głupiec że naprawdę Nawet do takiej dziewczyny kiedyś wypisywał pytania typu Przepraszam jeśli napisze Czy ze swoim mężem uprawiasz taki seks Czy golisz się w miejscach intymnych Czy jak jest miesiaczka to krew leci Albo coś o penisach wysłał do niej Czy prezerwatyw używa Kiedyś powiedział też, że jego rodzina to narzeczona(o ile to prawda) i znajomi, mówił że mama się nad nim znęcała(ale nwm czy dla atencji to mówił czy rzeczywiście tak było)
-
Jestem zapisany na terapię, ale na NFZ, czyli jeszcze duuuuuuuużo czekania.
-
@Purpurowy, wspominałeś wcześniej, że myślisz o terapii. Znajdź kogoś silnego, kogoś, kto udźwignie to co w tobie jest razem z tobą. Ja teraz mam takiego terapeutę, któremu mogę mu powiedzieć wszystko. Nawet jeśli tego nie zrobię, to wiem, byłby gotowy to przyjąć. Powiedział mi, że jakaś osoba opowiedziała mu o czymś, co było nie do opowiedzenia, że przez 20 lat nie była w stanie wcześniej nikomu tego powiedzieć. Znajdź taką osobę. Nie musisz wierzyć w to, że będzie super. Ja od razu powiedziałam, że nie wierzę, że z tego kiedykolwiek wyjdę. Terapeuta zapytał, to po co przychodzę i powiedziałam, że chcę, żeby było lepiej, że jakakolwiek zmiana na plus będzie ok. Po detoksie dałeś radę prawie rok nie pić, już wiesz, że to potrafisz. Ostatnio się złamałeś, ale to nie znaczy, że wszystko stracone. To, co się już nauczyłeś, masz w sobie, możesz to wykorzystać, bo już w wiesz, że się da.
-
Halo ? Jesteś ?
- 14 odpowiedzi
-
- pomocy
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W ogóle nie dała. Wręcz przeciwnie. Tylko wyrzuty sumienia. Chciałem ukarać kogoś za to, że nie odwzajemnia moich uczuć. Wiem, chore...
-
Najpopularniejsze
-
Najczęściej czytane