Skocz do zawartości
Nerwica.com

Obsesja

Znaleziono 10 wyników

  1. Witam. Od razu mówię że homofobów nie zapraszam do dyskusji. Mam 15 lat, i choruje na autyzm. Od jakiegoś czasu zmagam się z chorymi pomysłami. Od roku jestem zakochana w dziewczynie z mojej klasy. Lecz chore myśli zaczęły się pojawiać dopiero niedawno. Nikola ( ta dziewczyna ) choruje na dwubiegunowość. Nikola jest we mnie zakochana bo wiele razy mi to mówiła. Zazwyczaj przytula mnie, całuje i proponuje tego typu rzeczy. Lecz są momenty kiedy zachowuje się jak zupełnie inna osoba. Jest dla mnie wredna i idzie do innych osób których naprawdę nie lubi. Zaczyna się do nich tulić i takie podobne rzeczy. Nie wiem czy bierze jakieś leki. Gdy to robi przychodzi mi myśl żeby zrobić jej krzywdę na różny sposób. Najczęściej aby uciąć jej głowę np. siekierą lub dźgnąć ją w brzuch. Najczęściej przymila się w tym stanie do mojej przyjaciółki, która mimo że wie o mojej relacji z nią i tak zgadza się na jej podrywy. Nie winie jej za to lecz nie jest to odpowiednie. Wracając do tematu morderstwa, czuje się z tym źle lecz także czuje ogromną satysfakcję jak o tym pomyśle. Lecz wiem że gdybym ją zabiła, nie wytrzymała bym tego psychicznie i popełniła samobójstwo. Dodam że przyjmuje leki uspokajające. Co mam z tym zrobić? Nie mogę pogadać z rodzicami bo mnie z domu wywalą. Dziękuję za wszystkie pomocne odpowiedzi.
  2. Zacznę od tego, że znalazłam w końcu partnera, który pasuje mi praktycznie w każdym aspekcie życia . Byłam w dwóch dłuższych związkach w tym w drugim trzy lata i byłam zaręczona - rozpadło się ( były partner nadużywał alkoholu i manipulował moja psychiką, straciłam przy nim poczucie własnej wartości. Poza tym wdarły się przepychanki i wyzwiska. ) Poznałam obecnego partnera- jest kochany, czuły, widzę ze bardzo mnie kocha, pokazuje mi to na każdym kroku . Nie tylko mówi ze jestem najcudowniejsza itp. Ale również dba o mnie pod każdym względem, szanuje i liczy się z moim zdaniem. Ostatnio jednak nawinął się temat byłych związków , a raczej partnerów . Wcześniej widziałam jego była dziewczynę z która był 2 lata – normalna pomyślałam, przecież mi też nic nie brakuje. Ale temat się rozwinął i na maja głupią prośbę pokazał mi też trzy inne z którymi się spotykał. No i dostałam szału, nakręciłam się bez sensu. Uznałam, że są totalnie inne niż ja. Oczywiście były to podrasowane zdjęcia z instagrama, a ja momentalnie i bezsensownie oceniłam się jako ta gorsza i brzydsza. Wiem ze wygląd to nie wszystko, zresztą partner nigdy nie dał mi odczuć żebym nawet była brzydsza od nich wręcz przeciwnie mówi zupełnie co innego, że jestem najpiękniejsza, że to tylko zdjęcia, że nie widziałam tych osób, że się nakręcam. To wszystko jednak silniejsze ode mnie. Straciłam swoje poczucie wartości, nie mogę przestać się porównywać i czuje że to chyba z obawy, że może nie jestem zbyt idealna i za chwile znajdzie sobie jakąś „lepszą” laskę. Wiem, że on ma już też dość wracania do przeszłości bo nie ma kontaktu z żadną byłą i wcale go nie interesują, ale ja nie potrafie obsesyjnie porównywać się i oceniać względem nich. Myśleć w czym były „lepsze” ode mnie. Oczywiście to tylko moje obawy bo partner nigdy w życiu nie powiedział że cos mu się we mnie nie podoba, wręcz przeciwnie mówi, że nikt nie podobał mu się tak mocno jak ja. Ale ciężko mi w to uwierzyć i boję się że mówi to specjalnie. Nie wiem jak odciąć te natrętne myśli, przestać się porównywać , wałkować ten temat i poczuć się najlepszą w tym związku. Czuje się więźniem swoich myśli i nie potrafię w pełni cieszyć się związkiem bo czuje się z tym wszystkim źle. Prośba o radę.
  3. Cześć, jestem tu nowy chciałbym podzielić się swoimi poszukiwaniami na reakcje naszego organizmu na nerwice natręctw. Od 15 lat zmagam się z nerwica, przeszedłem już wszystkie odmiany w chyba najsilniejszymi objawami jakie są możliwe. Z komplulsji mycia rąk które kończyły się wizytami u dermatologa przerodziło się w zaburzenia obsesyjno kompulsywne z przewagą ruminacji i myśli. Była juz nerwica na tle krzywdzenia bliskich która dała mi w kość, nerwica na tle "magicznego myślenia" przez które musiałem zrezygnować z wielu prac, hobby oraz większości przyjemnosci z życia. Na tle seksulanym w każdym możliwym sensie która powodowały depresję i bólem emocjonalnym. Był lęk przed schizofrenia, lek przed zwidami i urojeniami i natręctwa egzystencjonalne w sumie było tego bardzo dużo. Doprowadziło to do zaburzeń osobowsci lękowej, zależnej i obsesyjno kompulsywnej a także w mniejszym stopniu do zaburzeń lęku panicznego. Opisze tutaj lęk na tle seksualnym i jego skutkach ubocznych. Do tego nazwijmy to wypracowania zachęcił mnie mój psychiatra. Osoba z zaburzeniami obsesyjno kompulsywnymi z przewagą myśli i ruminacji, cierpiąca na odmianę obsesji na punkcie seksualności obawia się ciągle żeby nie zostać pobudzonym do nie właściwej treści która jest nie zgodna z jej/jego osobowością i preferencjami. Kiedy widzimy lub słyszymy seks nasz mózg otrzymuje impulsy do prymitywnego wzgórza mózgu które widzi to wyłącznie jako czynność seksulana jest to normalne w każdym organizmie. Podobnie jest z impulsem jedzenia, mózg otrzymuje impuls jeść nie ważne co ponieważ to już należy do naszych preferencji co chcemy zjeść. Natrętne myśli również mają treść seksulana i impulsy także są wysyłane i tu zaczynają się problemy w rozumowaniu tego procesu u osób zaburzonych. Osoba zaburzona myśli że ten impuls oznacza że coś ja podnieca i zaczyna odczuwać silny lęk. Tak naprawde nasz organizm zaczyna panikować, podnosi się ciśnienie krwi, zaczynami oddychać ciężej poprostu nasz organizm jest pobudzony, i także źle to rozumujemy zaczynamy się skupiać na naszych dolnych częściach ciała aby nie doszło do żadnej reakcji pachwinowej czyli "groinal response". Czym bardziej się skupiamy na swoich częściach ciała tym bardziej je czujemy, czujemy jak dopływa tam krew, tak jak z sobą i które cierpią na nerwice na tle krzywdzenia osób, często skupiają się że na pewno nic nie trzymaja w ręce, i dzieje się na odwrót niż by chcieli ponieważ mają przez to uczucie jakby coś trzymali. Niektóre osoby dostają erekcji lub w przypadku kobiet nawilżenia oraz orgazm jest to spowodowane ciągłymi impulsami jak wcześniej wspominałem "prymitywnego wzgórza mózgu". Czasem gdy zaburzona osoba zobaczy obraz który wywołuje u niej lęk/panikę lub dostanie natretnej myśli które kończą się ta sama reakcja dochodzi do nadaktywacji współczulnego układu nerwowego czyli reakcji "walki lub ucieczki" która może powodować niechciany wytrysk. Nasz organizm podczas lęku i stanu walki lub ucieczki nie zawsze konsultuje to z nami aby zaoszczędzić nam czas podczas tej reakcji , także nie ma to nic wspólnego z naszymi preferencjami. Pokazuje nam to najgorsze co może się przytrafić osoba z zaburzeniami obsesyjno kompulsywnymi. Tutaj są cytaty oraz części artykułow naukowych tłumaczonych z języka angielskiego " Podczas ataku paniki dochodzi do nadaktywacji współczulnego układu nerwowego. Wykazano również, że przedwczesny wytrysk jest związany z wysokim poziomem lęku i że występuje duża częstość przedwczesnego wytrysku u pacjentów z zaburzeniem paniki i fobią społeczną" " Nadmierna aktywność współczulnego układu nerwowego, w tym zwiększona aktywność dopaminy i noradrenaliny, oraz zmniejszonej aktywności serotoninergicznej występującej w zaburzeniu panicznym, może prowadzić do spontanicznego wytrysku ” "Zgłaszano przedwczesny lub spontaniczny wytrysk w przypadkach zwiększonej aktywności adrenergicznej (ataki paniki, fobia społeczna). W takich przypadkach zgłoszono nadpobudliwość i zmniejszenie aktywności serotoniny" Podczas gwałtu rowzniez dochodzi do podobnych reakcji Reakcje fizjologiczne (erekcja lub orgazm) wynikają z kontaktu fizycznego, a czasem nawet z ekstremalnego stresu. Gdy ktoś zostanie zaatakowany, może wejść w tryb walki lub ucieczki”. Reakcje fizjologiczne mogą być produktem ubocznym mechanizmu „walki lub ucieczki”, którego nasze ciało używa do utrzymania nas przy życiu, i nie odzwierciedlają faktycznej reakcji emocjonalnej ofiary na atak ani w żaden sposób nie wyrażają zgody. Nasze ciała reagują na stymulację; ktoś łaskotany może się śmiać, gdy jest łaskotany, ale to nie znaczy, że się podobało. Reakcje fizjologiczne na gwałt lub wykorzystywanie seksualne działają w ten sam sposób. Nasze ciało ma ograniczona ilość reakcji na to co dzieje się w mózgu. Np płaczemy gdy jesteśmy smutni, źli, szczęśliwi, poirytowani, wzruszeni, wystraszeni. Tutaj cytat z Wikipedii Osoba cierpiąca na OCD może stale skupiać się na tym, aby się nie pobudzać lub sprawdzać, czy się nie podnieca, a to może prowadzić do „reakcji pachwinowej”. Wiele osób cierpiących na OCD przyjmuje tę rażącą odpowiedź jako faktyczne podniecenie, podczas gdy w rzeczywistości tak nie jest. Obsesje seksualne OCD często powodują poczucie winy, wstydu, depresję i mogą zakłócać funkcjonowanie społeczne lub pracę. Około 40% osób cierpiących (liczba może być wyższa ze względu na związane z tym zakłopotanie) również zgłasza towarzyszące im pobudzenie fizjologiczne. Reakcje mogą obejmować przyspieszenie akcji serca, uczucie bycia podnieconym a nawet erekcje, zwiększone smarowanie (u kobiet) i orgazm. Ta reakcja zazwyczaj powoduje więcej zamieszania i niepewności. Jest to jednak uwarunkowana reakcja fizjologiczna w prymitywnym wzgórzu mózgu, która nie identyfikuje myśli jako seksu z określoną osobą, ale tylko seks. Zasadniczo nie świadczy to o własnych pragnieniach. Cierpimy ponieważ te reakcja uboczne są dla nas niezrozumiale przez lęk który także je powoduje, cierpimy ponieważ nie ma to nic wspólnego z naczymi preferencjami i upodobaniami. Pamiętajmy ze Mózg, umysł i My to osobne rzeczy które że sobą współpracują. Mam nadzieję że w tym trochę chaotycznym wpisie komuś pomogłem.
  4. Żyje z tym już trochę staram się chować ale gdy widzę czy słyszę dziecko serce zaczyna walić a ja mam ochotę ewakukowac się... Chcę opisać to szybko żeby mieć to z głowy bo jak to pisze to zaczyna mnie uciskać w klatce i jest duszno.. Ja i starszy brat nie mieliśmy ojców bo jego nie żyje mój uciekł do Niemiec. Kiedyś była kłótnia i obrażaliśmy sobie ojców aż brat powiedział że "twój cię wyruchał jak byłeś mały i masz dupsko pęknięte"... No i pobiegałem do mamy i powidzialem jej to... Mama mi powidziala co się stało i czemu ojca nie ma... Nie mogłem uwierzyć ale niestety.. Jak byłem mały to to coś co jest moim ojcem zrobiło mi krzywdę. Na początku to się nie odzywało ale ni stąd ni z owąt siadlo mi to na psychikę.. Że może to przeszło w genach Że ja też taki będę Itp.. To mi zjebało głowę i Serio zaczęłem myśleć o sobie w ten sposób!.. .... Wstydziłem się bo jak tu iść gdzieś i POWIEDZIEĆ SORRY NIE WIEM CZY JESTEM PEDOFILEM.... Nie czuje pociągu do dzieci i nigdy bym nie zrobił nic Mam dziewczynę kocham Ją ale nie powiem bo się boję straty jej a wtedy to serio bym się zabił. Przepraszam że piszę tak niechlujnie ale pierwszy dzielę się tym co mnie męczy. Przez to ciężko mi pracować przebywać z innymi! BO ZA DARMO CZUJĘ SIĘ WINNY I NIE IDZIE WYBIĆ Z GŁOWY TEGO... A teraz co chwila pisze z jakimś kolega i on wysle mema z jakimś księdzem czy coś takiego to się zastanawiam czy on wysyła to do mnie czy dla śmiechu nie wiem, ja chodzę obsrany ze kiedyś ktoś źle zinterpretuje moje zachowanie i połamią mi ręce czy cokolwiek co się takim zboczeńcą robi! Co ja /cenzura/ mam robić bo nie wytrzymam i w końcu skasuje sobie bo przerwę mam tylko gdy śpię a jak się budzę to 5sek i zaczyna się zabawa z krzywą fazą.... POMOC HELP ME
  5. aavnn

    Co się ze mną dzieje?

    Otóż już w podstawówce miałam problemy z rówieśnikami, przez co również z akceptacją samej siebie i swojego wyglądu. Nie byłam lubiana, było to po prostu widać. Dodatkowo niektórzy śmiali się ze mnie i obrażali od grubasów itd. W gimnazjum też słyszałam parę przykrych komentarzy, nie było jednak ich tak dużo jak w podstawówce. Jednak zostało mi to wszystko do dziś. Powiem wprost- nienawidzę siebie, swojego charakteru ani swojego ciała. Jeżeli chodzi o twarz, to raz uważam że nie jest najgorsza a raz że jest brzydka. Okaleczam się. To jest moja kara za to jaka jestem. Ciągle myślę o głodzeniu się- marzę o byciu szczupłym. Co do społeczeństwa- boję się ludzi. co chwilę myślę że ktoś mnie obgaduje. śmieje sie ze mnie albo coś złego sobie myśli. Boję się robić przy nich cokolwiek, jednym słowem boję się być wśród ludzi. Mam gdzieś prawie wszystko. Nie uczę się, mam gdzieś oceny, mam gdzieś czy ktoś odwróci sie ode mnie czy nie, jestem samotna, jednak mam gdzieś relacje z innymi. Totalnie tego nie rozumiem. Czuję jakbym nie miała nawet emocji. Potrafię być oschła dla własnej młodszej siostry, nie wzruszam się, jednak potrafię się śmiać, są rzeczy które potrafią mnie rozbawić. Myślałam że to może być depresja, ale przecież ja nie chodzę smutna, lecz szczęsliwa też nie jestem. Czuję jakbym była hmm.. obojętna? Nie wiem. Nawet nie współczuję innym. Płaczę jak ktoś powie że jestem gruba, albo powie cokolwiek na temat mojej wagi. Jestem przewrażliwiona na tym punkcie. Co chwilę boję się że mijające mnie osoby będą miały o mnie takie zdanie. Bardzo lubię, znaczy lubiłam śpiewać. Mimo że czasem dalej śpiewam, nie sprawia mi to takiej radości jak kiedyś. Czuję, jakbym również nie miała żadnej pasji. Myślałam kiedyś o samobójstwie, ale nie w sensie że chciałam się zabić. Po prostu przeszło mi to przez myśl, ale wiem, że wcale nie chcę umrzeć. Jestem leniwa. Wiele rzeczy nie chce mi się robić. Najchętniej siedziałabym w domu. Proszę, powiedzcie mi, co się ze mną dzieje. Nic z tego nie rozumiem.
  6. Witam,Mój problem rozpoczął się jakieś 6 miesiący temu nagle, niespodziewanie. Często sprawdzałem czy gaz w domu jest zakręcony, czy drzwi zamknięte. Wydawało mi się to normalne jako znak odpowiedzialności. Jednak lampka zapaliła mi się nieco później, kiedy to pojawiły się we mnie myśli, że ktoś może opublikować moje kompromitujące (tak bynajmniej mi się wydaje) zdjęcia z przeszłości. Zacząłem prosić osoby, które je posiadają o ich usunięcie. Myśli te męczyły mnie dalej, że może ktoś ich wcale nie usunął, że dalej istnieją. Następnie miałem wrażenie, że moja koleżanka z pracy pokryjomu zrobiła mi zdjęcie. W tej chwili borykam się z problemem i mam obawy, że ktoś mi zrobił zdjęcie w toalecie publicznej w pracy. Byłem z tym u psychiatry i mam Servenon i Pernazin. Czy mogą to być objawy choroby? Np. zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne albo paranoja prześladowcza? Czy może po prostu mam taki charakter? A może to reakcja na faktyczne zdarzenia, które miały miejsce? Męczą mnie bardzo te myśli. Proszę o pomoc. Leki biorę od 3 tygodni i nie czuję zbyt poprawy.Mam 27 lat.
  7. Witam Zacznę od tego że ostatnimi czasy przejawiałem objawy nerwicy natręctw z przewagą myśli obsesyjnych. Nie pojawiały się u mnie żadnego rodzaju kompulsje typu nadmierne mycie rąk czy zamartwianie się o niezamknięte drzwi. Przeważała w moich obsesjach zdecydowanie myśl na jeden temat, mianowicie pedofilia. Zacznę od tego że przejawiałem typowe dla tej choroby objawy, cierpienie z powodu moich myśli, czasami występowały myśli samobójcze i postanowienie że jeśli moje obawy okażą się prawdą to po prostu ze sobą skończę. Tutaj muszę nadmienić że nie jestem jeszcze osobą pełnoletnią, mam 17 lat dlatego też nie mogłem podjąć się leczenia na własną rękę. Fakt, byłem na prywatnej wizycie u psychoterapeuty, tam polecono mi samodzielne zmierzenie się z problemem, a w przypadku gdyby to nie przynosiło skutków to skontaktowanie się z poradnią zdrowia psychicznego dla osób niepełnoletnich. No i oczywiście na początku nie dawało to żadnego skutku praktycznie, pogłębiały się tylko moje obsesyjne myśli na ten temat. W pewnym momencie, może z niecały miesiąc temu zniknęło mi towarzyszące przez cały czas trwania choroby uczucie bycia więźniem swoich myśli oraz przewlekłe poczucie lęku. Oczywiście pewnie każdy w tym wypadku cieszyłby się ale nie ja. Od razu zacząłem wmawiać sobie że zwariowałem pewnie już, zacząłem obserwować reakcje swojego ciała gdy np. patrzę na dzieci, każdy bodziec który wydawało moje ciało i którego nie byłem w stanie jednoznacznie określić było przeze mnie dogłębnie analizowane, do tego stopnia że doznawałem bólów głowy, uczucia gorąca w mózgu bądź od niedawna problemy z oddychaniem czy ból i ucisk w klatce piersiowej. Tutaj pojawiło się podejrzenie nerwicy lękowej bądź hipochondrii, ale oczywiście i tutaj nie mogłem na tym poprzestać, notorycznie i wręcz machinalnie szukając powodów moich objawów, nawet na pewnym forum wyczytałem że nieleczone obsesje mogą zostać zrealizowane i to tylko pogorszyło sytuację. Teraz to już sam nie wiem czy się nie zmieniłem w potwora czy po prostu coś sobie wmawiam. Nadmienić też muszę że gdy na przykład patrzę na dziecko to czuję takie dziwne ukłucie, uścisk czy coś takiego, cały czas mam nadzieję że to tylko jakiegoś rodzaju podświadomy stres czy lęk, którego psychicznie nie odczuwam tylko fizycznie podobnie jak z tymi bólami głowy. Tutaj warto jeszcze dodać że gdy pojawiają się u mnie te chore myśli, które być może już sam przywołuje to automatycznie szeptem odklepuje formułkę ,,Nie jestem pedofilem i nigdy nie będę i przestań o tym myśleć" już sam nie wiem czy z przyzwyczajenia czy ze stresu którego nie odczuwam psychicznie. Kolejnym skutkiem takiego sposobu życia jest odwracanie wzroku, staranie się nie patrzeć wszędzie tam gdzie mogą być dzieci, oraz uczucie swego rodzaju niepokoju gdy toczone są rozmowy na tematy pedofili tak często teraz przez media przytaczanej. Cały czas mam nadzieję że moje podejrzenia o zmienieniu się w potwora nie są prawdziwe, że po prostu coś sobie wmawiam i że nikogo nigdy nie skrzywdzę oraz że osoby chore na tą parafilie (ale ciężko mi to nazwać po prostu zboczeniem, w moim mniemaniu przynajmniej do pewnego czasu było to najzwyczajniejsze zwyrolstwo) są pozbawione świadomości o tym jak złe są ich czyny. Niepokoi mnie fakt że nie jestem w stanie tego tak otwarcie i z czystym sumieniem nienawidzić, może to zabrzmi dziwnie ale źle mi z tym że nie jestem w stanie tym gardzić, chcieć wyplenić to do ostatniego chwasta. To wszystko jest już dla mnie tak niezrozumiałe że w tym momencie pragnę by obsesje w swojej normalnej formie powróciły gdyż dałoby mi to pewność że na 100% przeraża mnie myśl o tym że mógłbym stać się wykolejeńcem. Dodam jeszcze że absolutnie nie fantazjuje ani nie sięgam po żadne rzeczy przedstawiające tego typu zboczenia, od kiedy pamiętam przedstawienie tego nawet w formie literackiej mnie brzydziło i odpychało. Z góry dziękuję za pomoc i poświęcenie czasu na rozpatrzenie mojego problemu.
  8. Choruje na nerwice natrectw juz 10 lat teraz mi sie bardziej sie nasilily kompulsje jak sprawdzanie pieca czy jest zgaszony przed wyjsciem z domu czy sprawdzanie czy sa dzwi zamkniete po pare razy tez jak wychodze z domu bardzo mnie te kompulsje juz mecza biore anafranil juz najwieksza dawke ale nie pomaga z kompulsjami nie wiem jakie sposoby uzyc zeby zmiejszyc te kompulsje co byscie radzili oprocz tabletek? co wam pomoglo zredukowac kompulsje? I czy jak biezecie anafranil czy tez sie ciagle czujecie zmeczoni I spiacy?
  9. Paulinaski

    Cześć

    Cześć jeszcze raz. Napisałam już jedną notkę i teraz myślę, że zaczęłam od złej strony. Mam nadzieję, że mi wybaczycie moją desperację. Mam 21 lat i cierpię na nerwicę natręctw od wielu lat, od jakiegoś czasu postanowiłam z tym skończyć i mam wrażenie, że całkowicie postradam zmysły. Wczoraj byłam na konsultacji u psychologa, planuję terapię. Byłabym niezwykle wdzięczna, gdyby ktoś chciał posłużyć radą albo swoim doświadczeniem. Z góry dziękuję .
  10. Witajcie. Jeżeli podobny temat się już trafił bądź napiszę coś nie tak, przepraszam. Sądzę, że piszę tę notkę trochę z potrzeby porozmawiania z kimś kto przeżywa coś podobnego do mnie, a sama już sobie nie daję z tym rady. Mam 21 lat, teraz wiem, że od dużej części mojego życia cierpię na nerwicę natręctw. Wszystko zaczęło się od wykonywania konkretnej czynności z przymusu, który odczuwałam tak jakby w swoim umyśle, pomimo tego, że w rzeczywistości wcale nie chciałam tego robić. Po pewnym czasie zaczęłam wykonywać tą czynność konkretną ilość razy, bo wydawało mi się, że wtedy się od tego uwolnię. Rozumiecie, miałam takie poczucie, że zrobiłam to tyle razy ile powinnam i mam z tym spokój, ale czasami pojawiało się uczucie, że wykonałam to nie tak jak powinnam i wtedy musiałam tą czynność powtarzać ponownie co oznaczało, że znowu musiałam to zrobić ileś tam razy żeby dobić do takiej swojej bezpiecznej liczby. I tak żyłam, uciekając w coś czego z jednej strony nie chciałam robić, ale z drugiej strony musiałam. W chwilach kryzysu, gdy uświadamiałam sobie, że nie wykonałam czegoś odpowiednią ilość razy pojawiała się potworna panika, więc robiłam to znowu, bo dzięki takiemu obłudnemu ładowi czułam się lepiej. Po jakimś czasie pojawiło się więcej rytuałów tak, że w końcu cały mój dzień składał się z nich. Dotyczyly mycia rąk, siadania, wstawania, odkładania różnych rzeczy, tak naprawdę wszystkiego i wszystko to musiało być wykonane w odpowiedniej kolejności. Te mniejsze rytuały dawały mi poczucie bezpieczeństwa, że ten jeden główny, pierwszy, o którym na początku wspomniałam się nie pojawi. Przez jakiś czas wszystko było dobrze, bo wszystko miałam powtórzone odpowiednią ilość razy, ale jakiś czas temu naruszyłam ład w tej swojej najgorszej czynności. Według swoich chorych zasad powinnam ją zrobić jeszcze raz, wtedy rytuał byłbybznowu wykonany prawidłowo, ale postanowiłam, że nie chcę już tego robić, po prostu nie chcę żyć jak niewolnik władnych urojeń. Odrzuciłam wszystkie swoje rytuały i choć uderzyła mnie myśl, że nie wiem jak normalnie żyć, bo normalnym życiem bez wykonywania tych wszystkich czynności żyłam z jakieś 10 lat temu to niby wszystko powinno być ok. Nie wykonuję rytuałów, ziemia nadal się kręci, nikt przez to nie umarł, ale to nieprawda. Mam wrażenie, że trafiłam do piekła, nadal dręczy mnie myśl o tym, że powinnam wykonać tą najgorszą dla mnie czynność z mojego pierwszego rytuału. Odstawienie innych czynności poszło łatwiej, ale myśl o tej jednej przyprawia mnie o szaleństwo. To jak obsesja, ciagle pojawia się myśl „zrób to i wszystko minie”, ale czy naprawdę muszę? Czy nie mogę nie zrobić tego i zacząć żyć normalnie? Wczoraj byłam na konsultacji z psychologiem, myślę o terapii, ale boję się, że nie dam rady, mam wrażenie, że mój umysł nie zmieni się i że ja się nie zmienię. Przez tą niepewność i ciągły przymus sprawia, że czuję się okropnie psychicznie, ale i fizycznie: praktycznie nic nie jem, ciągle mi niedobrze i słabo, bez przerwy wali mi serce. Nie jestem już w stanie tego wytrzymać, znowu myślę o samobójstwie. Powiedzcie mi czy dobrze zrobiłam, że postanowiłam przerwać z rytuałami, czy postanowienie, że nie chcę już w nie uciekać było dobrą decyzją? Czy jest nadzieja na to, że znów będę się potrafiła cieszyć życiem i będę miała tej obsesyjnej myśli o przymusie wykonania tej najgorszej dla mnie czynności konkretną ilość razy? Pomóżcie, proszę.
×