Kompulsje
-
Choruje na nerwice natrectw juz 10 lat teraz mi sie bardziej sie nasilily kompulsje jak sprawdzanie pieca czy jest zgaszony przed wyjsciem z domu czy sprawdzanie czy sa dzwi zamkniete po pare razy tez jak wychodze z domu bardzo mnie te kompulsje juz mecza biore anafranil juz najwieksza dawke ale nie pomaga z kompulsjami nie wiem jakie sposoby uzyc zeby zmiejszyc te kompulsje co byscie radzili oprocz tabletek? co wam pomoglo zredukowac kompulsje? I czy jak biezecie anafranil czy tez sie ciagle czujecie zmeczoni I spiacy?
-
- obsesja
- (i 1 więcej)
-
Chciałbym polecić Wam i poddać pod dyskusję psychologiczny model radzenie sobie ze wszystkimi typami uzależnień, opracowany przez Lance'a Dodesa, amerykańskiego emerytowanego psychiatrę z Harvard Medical School. Jego podejście jest najbardziej ludzkie i oparte na solidnej humanistycznej psychologii. (Druga książka podana w bibliografii, Breaking Addiction jest po angielsku i nie została jeszcze przetłumaczona i wydana w Polsce, ale serdecznie polecam dla wszystkich, bo może pomóc w samodzielnym radzeniu sobie z problemem uzależnień, wszystkich uzależnień.) Lance Dodes nie traktuje uzależnienia jako moralnego skrzywienia, chronicznej choroby mózgu czy jako świadomego wyboru osoby uzależnionej, bo uzależnienie jest poza kontrolą wolnej woli i wynikiem nieświadomych procesów, a podkreśla to, że akty nałogowe to objawy problemów emocjonalnych, z którymi zmaga się osoba uzależniona. W swoich artykułach całkowicie neguje koncepcję chorobową, oddziela również uzależnienie fizyczne od substancji od uzależnienia psychologicznego, podkreśla, że osoby uzależnione bardzo łatwo zamieniają jedno uzależnienie na drugie. Dodes twierdzi, że funkcją uzależnienia jest próba odwrócenia stanu beznadziei (stanu braku kontroli nad własnymi działaniami), w której znalazła się osoba uzależniona. Stan ten jest poprzedzony narcystycznym gniewem spowodowanym ranie zadanej osobie uzależnionej, a sam akt nałogowy to przeniesienie emocji na substancje, gdy czynność dla zaspokojenia codziennych potrzeb osoby uzależnionej nie jest możliwa do zrealizowania wprost. Czynnikiem napędzającym akty nałogowe są kompulsje. Gdybyśmy swoje codziennie potrzeby rozwiązywali wprost, nie było by zjawiska uzależnienia. Polecam więcej na ten temat w książkach i artykułach naukowych Dodesa. 1. The Heart of Addiction. A new Approach to Understanding and Managing Alcoholism and Other Addictive Behaviors 2. Breaking Addiction. A 7-Step Handbook for Ending Any Addiction 3. Addiction as a psychological symptom W komentarzu podam tłumaczenie jednego z artykułów Lance'a Dodesa, który bardziej przybliży istotę uzależnienia. Pozdrawiam serdecznie użytkowników forum i życzę wytrwałości w zmaganiu się z problemami życiowymi.
- 10 odpowiedzi
-
- psychologia
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzień dobry Państwu, Nie chciałem zakładać nowy wątek, ale nie znalazłem dużo tematów podobnych do mojego. Od pięciu lat borykam się z nerwicą natręctw. I nawet teraz, w tej chwili, zanim zacząlem to pisać, - to musiałem najpierw posprawdzać, czy aby napewno wszystkie butelki z wodą, stojące na podłodze w pokoju czy inne większe przedmioty, jak torby czy plecak, - czy są one na wystarczającej odległości od krzesła na którym siedzę, oraz nawzajem od siebie. No i rzecz jasna, czy laptop np. znajduje się na wystarczającej odległosci od krawędzi biurka. No bo zawsze jest szansa, teorytycznie, że niechcący posunę stół i laptop może spaść na podłoge, przez co bardzo się spłoszę. Tak mniej więcej wygląda moją nerwica. Żadnych myśli nie mam. Same kompulsje. Przez około 3 lat leczyłem się u psychiatry, - niestety nic nie pomogło. Absolutnie. Najpierw rożne leki przeciwdepresyjne, - żadne z nich, - zero efektu. Lekarz stwierdził, że to przez moją taką swoistą osobowość, i że w moim przypadku jedynie może pomóc terapia behawioralna. Niestety terapia też się u mnie nie powiodła. (że względów osobistych, gdzyz zaszło pewne nieporozumienie między mną a lekarzem, co do sposobu leczenia. Pewnie mam jakiś "trudny", "nieposłuszny" i zbyt emocjonalnie-wybuchowy charakter, co nie bardzo pasuje do takiej terapii, nie wiem). Nie wiew czemu. Ja się naprawdę starałem, ale nie wyszło. W końcu dałem sobie spokój z lekarzami i posmyslalem "Dobra, jakoś tam będzie". Lecz czas leci, a problem pozostaje. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, skąd się u mnie biorą te niekontrolowane potrzeby ciągłego sprawdzania, czy napewno wszystkie przedmioty na podłodze, na biurku, etc., - czy są na wystarczającej odległości od siebie. Bowiem zawsze, - ale to ZAWSZE, istnieje szansa, że coś, jakiś przedmiot, postawiony blisko krawędzi biurka, czy obok innego przedmiotu, - ono może spaść. I mnie spłoszyć. A jak to mnie spłoszy, - to nie wiem nawet. Pewnie bardzo się przestraszę, serce zacznie nagle walić, - i np. nie będę już w stanie swobodnie, na luzie coś oglądać, jakiś film czy czytać książkę. Bo ogólnie też mam zbyt wrażliwy układ nerwowy czy coś takiego. Więc to akurat pasuje tutaj i trochę się zgadza. Dla mnie to jest o tyle problematycznie, - że ten lęk mi towarzyszy prawie w każdej sytuacji życiowej. Bo cholera jasna, lęk jest o tyle "zły", że no zasadniczo, to ZAWSZE jest szansa, ogólnie, - że coś gdzieś spadnie, prawda ? Więc już mi się kończą pomysły jak temu zaradzić. To naprawdę utrudnia mi życie i obniża poziom szczęscia. Bowiem w każdej sytuacji, za co bym się nie wział, - nigdy nie mogę być na 100 % wyluzowany. Poprzez chęć ciągłego sprawdzania i upewnienia się, - zawsze jestem spięty. Jeśli chodzi o ubiór, tu np. z jakiegoś durnego powodu zawsze przecież jest szansa, że nie zamknąłem dokładnie kieszenie na zamek, a zatem komórka włożona tam, - może wypaść i się rozbić. Albo pasek poprawiam ciągle, bo może przecież "odepnać się i będzie wisiał, wystając przede mną i będę głupio wyglądał. Więc nawet jak wychodzę z kolegami się zabawić, do jakieś knajpy, na bowling czy coś, - zawsze jestem spięty. Już nie pamiętam, kiedy byłem ostatnio w pełni wyluzowany i szczęśliwy. Z 7 lat temu może jeszcze byłem. Stąd prośba do Was. Please. Jeśli ktoś z was miał, bądz ma podobne symptomy do moich, - bardzo proszę o radę. Przeszkadza mi to zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. W pracy np. nie mogę się w pełni skupić nad jakimś zadaniem, - bo co jakiś czas, mam potrzebę sprawdzenia, czy kubek, różne zeszyty, laptop, etc., - czy są one na wystarczającej odległości od krawędzi biurka. A zatem muszę je z kilka razy poruszyć i porozstawiać w odpowiedni sposób, by uzyskać ulgę na jakiś czas, - że jest OK. Że nic nie grozi i nie spadnie. Dodam jeszcze, że mieszkam cały czas sam, czyli obok mnie nie ma jakieś bliskiej mi osoby, która by mi mogła pomóc poradzić z tym. Bardzo liczę na Waszą pomoc. Z poważaniem, Dariusz.