Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mic43

Użytkownik
  • Postów

    1 046
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mic43

  1. @mała_mi123 masz zdrowie na te dyskusje:D Chyba masz dużo czasu. Ale fajnie się Was czyta xD
  2. Ajć... nie ma co się cieszyć, trza ryczeć No i zajebiscie xd lepiej siedzieć w domu niż wykonywać /cenzura/ową pracę
  3. Który nurt terapeutyczny masz na myśli? Nie wrzucajmy ich do jednego worka, jest różny poziom "wysycenia" badaniami. O ile dobrze pamiętam najlepiej udokumentowana jest skuteczność CBT. Pojawia się oczywiście metodologiczne pytanie, zahaczające też o filozofię nauki, w jaki sposób w ogóle można mierzyć skuteczność czegoś tak złożonego? Żadne badania naukowe nie dadzą tutaj tej samej pewności jak w przypadku fizyki, chemii, biologii, czy nawet psychologii społecznej.
  4. Nigdy nie myślałem, że mam schizofrenie. W jakim sensie większość myśli, że ją ma? Nie wiem, czy to sarkazm, ale jeśli tak to zmartwię Cię, ale to jest dobry argument Prosiłbym o spokój i brak wycieczek osobistych bo wartościowa dyskusja zaraz zakończy się tak, jak temat o Ukrainie Postarajmy się jednak nie używać argumentów ad personam.
  5. O /cenzura/ co tu się dzieje w tym wątku xd srogo
  6. No akurat ma do powiedzenia, bardzo słuszne uwagi i wątpliwości. Co do szczegółów można dyskutować, ale oby nie skończyło się to jak w wątku u Ukrainie, czyli pyskówkami. Krytyka psychoterapii jest w mojej opinii bardzo wskazana, bo ludzie sobie z terapeutów bożków uczynili.
  7. Oczywiście, masz rację. W swoim wpisie miałem miałem na myśli jedynie pewne aspekty relacji dziecko-rodzic, które wydają mi się podobne w relacji terapeutycznej - a mianowicie skupienie się raczej na emocjach pacjenta, a nie terapeuty. Jeśli w relacji pomiędzy pacjentem a terapeutą dzieje się coś trudnego, to terapeuta będzie się starał swoimi emocjami nie obciążać pacjenta. Może o tych emocjach powiedzieć, ale akcent będzie położony zdecydowanie asymetrycznie. Myślę, że podobnie powinno być w zdrowej relacji między rodzicami a dzieckiem i to w zasadzie mi chodziło. Ha, przypomina mi to wysrywy francuskich postmodernistów. Była chyba nawet taka dosyć głośna książka, bodajże z lat 90tych, która przestawiała ten problem szerzej. Bodajże "sprawa sokala", jakoś tak.
  8. Weź już mnie nie oznaczaj wgl, bo mam dosyć.
  9. Zgadzam się w całej rozciągłości. Niestety, często specyfika naszych zaburzeń jest taka, że bierzemy winę na siebie, mamy tendencję do analizowania, zastanawiania się itp. I niektórzy nieprofesjonalni terapeuci mogą to niestety wykorzystywać.
  10. Odjebiesz się zanim to nastąpi? A wgl czemu mnie oznaczasz, przecież Cię męczy moja osoba i przeze mnie chcesz z forum odejść?
  11. Rozpuszczalna?? Omg, zdrada, ja już nie moge przełknąć rozpuszczalnej.
  12. Rzadko myślę o śmierci. Bardziej boję się starości. To często zaprząta moja głowę. To czy będę miał za co żyć. To, że będę już stary i brzydki. Czy będę miał siłę, by żyć? Czy będę całkiem sam, bo dzieci raczej nie planuję? Jak już ledwo teraz sobie radzę, to co będzie na starość? Z resztą czasem się czuję jakbym już był emerytem. Jak widzę jakiegoś starszego dziadka, to wydaje mi się, że wyglądam podobnie. Czasem jak, dotykam włosów, to się boję, że mi zaraz wszystkie wyjdą xd Tak więc bardzo boję się przemijania.
  13. ?? Umarłbym, nie byłoby po co wstawać z łóżka rano. Zawsze do wstania motywuje mnie perspektywa kawy i bułeczek z dżemem serkiem lub owocami
  14. Terapeuci w ogóle nie muszą mieć studiów psychologicznych. W życiu bym nie zapłacił, zawsze udawało mi się na NFZ. Dobrzy terapeuci są w "Laboratorium psychoedukacji". Drodzy, ale przyjmują też na NFZ. Miałem kiedyś jedną randomową babkę, też na fundusz. To było beznadziejne, była tak głupia, że byłem zażenowany. Przerwałem chyba kiedyś sesję i nigdy nie wróciłem.
  15. W zasadzie zgadzam się z tym co piszesz, jest oczywistym, że żaden nurt psychoterapii nie spełnia wymagań popperowskiego falsyfikacjonizmu, więc nauką sensu stricto być nie może. Aczkolwiek z mojego subiektywnego doświadczenia wieku różnych terapii, czułem pewne zmiany. Na pewno pozwoliło mi owe terapie lepiej zrozumieć to, jak funkcjonuje mój mózg, zrozumieć moje motywacje, które często były poza świadomością. Miałem też możliwość w miarę bezpiecznego weryfikowania moich przekonań na temat ludzi, które mocno utrudniały mi funkcjonowanie. W sumie nadal utrudniają, ale wydaje mi się, że w mniejszym stopniu. No i terapia często bywała po prostu doraźnym wsparciem, miałem możliwość po prostu porozmawiać z kimś, kto słuchał. Przez te godzinę ważne były moje uczucia, moje przeżycia, to co mnie spotkało. Oczywiście tylko w pewnym zakresie, ale jednak często czułem się słuchany. W zwyczajnej relacji uwaga bardzo rzadko jest tak niesymetrycznie rozdzielona pomiędzy rozmówców. W ważne są głównie uczucia pacjenta, nie terapeuty. W normalnym życiu każdy chce jak najwięcej mówić o sobie (przynajmniej ja mam takie doświadczenia z ludźmi), swoim życiu, sprawach. Relacja terapeutyczna przypomina więc trochę relację rodzic-dziecko.
  16. Dokładnie tak jest jak piszesz. To jest śmiech na sali. To nawet nie jest robienie głupa, tylko wykorzystywanie chorych ludzi. Dlatego ja po terapeutach zawsze cisnę, nie ma u mnie taryfy ulgowej. Uwierz, że mnóstwo terapeutów nie ma takich dylematów. Podobnie lekarzy. Dużo ludzi to niestety ścierwo o wartości niższej niż kupa kamieni.
  17. Tak jest, do tego wszędzie ludzie, hałas, kolejki. Ja mam wrażenie jakby moja tożsamość i indywidualność była zagrożona. Czuję się bez wartościowy wtedy.
  18. Aha, aha. Nie wierzę w reinkarnację, ale skoro ci to pomaga.
  19. Taaa, dobrze że ty nie masz ograniczonego, wtf.
  20. Nooo zwiększasz szanse na infekcje chyba! Nonono!
  21. No nie samym umysłem i w bardzo ograniczonym zakresie.
×