-
Postów
876 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Mizer
-
Wiem, że się powtarzam, ale jestem na grupowej XD tam wszyscy są lękowcy. tak tematycznie. Na prawde jest to definitywny koniec oszukiwania siebie. A potem szukamy rozwiązania. Jest ała, ale jest szansa, że nie będzie już rzadnych wleczących się tragedii. Osobiście już planuję drugą po pewnie nie wyrobię się w programie XD
-
jak założymy podobny temat o facetah to będziecie mieli się z czego pośmiać XD
-
mam problem- poczekaj do trzydziestki to zobaczysz, podobno po trzydziestce się ujawnia.
-
ataki wyglądają u mnie tak: zła myśl -> wkręcamy się powoli ale staramy się zatrzymać mechanizm. niestety tłumaczenie sobie, że nic sie nie dzieje jest o kant dupy, bo i tak jesteśmy przekonani, że się dzieje z nami coś złego. ->nawet jak dojdziemy do wniosku co, to nie ma bata, że wytłumaczymy to sobie i przetrawimy, bo zaczynają narastać emocje, z każdej strony jest coraz więcej wiadomości, ktoś coś mówi, coś trzeba zrobić. pytania bez odpowiedzi się mnożą następuje... -> ERROR. jestem zapchana wszystkimi niewytłumaczalnymi zjawiskami. czuję, że jest do dupy, że jest coś nie tak i że nie potrafię sobie z tym poradzić, na dodatek stan ERRORA to dobry moment na nieporozumienia między otaczającymi nas ludźmi. ten sie pogniewa, ten to ten sramto. IMHO najlepiej zawinąć tyłek i spadać, bo tak na prawdę w głowie mam pustkę, wyrzut adrenaliny, zawroty głowy, problem z oddychaniem, równowagą.
-
Grubcio- brat jest starszy czy młodszy? trzymaj się brata jak najbliżej (o ile masz taką możliwość). Z wyjazdem do mamy może być problem z tego co piszesz, w ogóle ona wie co się u was dzieje?
-
Depresja u bliskiej osoby-kilka przydatnych wskazówek
Mizer odpowiedział(a) na red_paprika temat w Depresja i CHAD
red- mimo, że pewnie chce to i tak ci za bardzo nie doradzi, jak jest uwikłany w swoje natrętne depresyjne myśli to pewnie mało co go oderwie. człowiek w depresji jest samolubny i zżędliwy, ale to nie jego wina, nie da się mu wyperswadować, że inni mają gorzej, to dla niego kosmos XD Najlepiej IMO (powtórze się jak reszta) siedzieć przy nim i słuchać jak świnia grzmotu. Nie wkręcać się, że nie mogę pomóc, albo że olaboga jak się martwię, wysłuchać i udawać, że dzień jak codzień, być z nim. Wcale nie pomaga myśl, że moja rodzina przeze mnie cierpi. Chory czuje się jeszcze bardziej winny. Bardziej pomaga: Jak co to mam na kogo liczyć i nie mają mnie w dupie. Dlatego nie martw się nim, o pomoc w niektórych rzeczach proś go często, może się okazać, że to będzie dla niego niezła rozrywka pomóc od czasu do czasu (o ile nie pomyśli: a idź ty kobieto, co ty masz za problemy).\ Powodzenia. -
Można poprosić o stempel lekarza, który nie ma napisanego na nim lekarz psychiatrii. np w szpitalu jest dużo lkarzy psychiatrów, znajdzie sie ktoś kto ma inną pieczęć, drugą specjalizację, ja tak miałam. btw. otwarte wyrażanie problemu- dobre. otwarte wyrażanie choroby- złe. kiedy zaczynamy opowiadać to pod kątem "moja choroba", leczę się, byłam w szpitalu, to automatycznie ludzie myślą: tak, jasne, teraz mam się nad tobą użalić, pogłaskać po głowie, lepiej się zastanów jak z tego wyjść. Jak gadamy o konkretach: ja mam tak i tak, czuję się tak i tak, to jest dużo łatwiej, bo ktoś uznaje twoje zdanie i wcale nie odczuwa jakieś potężnej desperacji i próby wyperswadowania: jaka ja jestem chora. no ja pieprzę- nawet na terapii grupowej jak chlapnęłam coś o lekach, "mądrzy i tacy sami jak ja" powiedzieli: ej, ty sobie to wmawiasz, każdy tak ma, nie jesteś chora. otóż wiem, że kuwa nie jestem ale leki i przygoda z nimi to nadal problem i coś nad czym się zastanawiam, więc... to jest żałosne- tak zostaje to odbierane. Nie opłaca się mówić o chorobach tutaj, serio, totalnie nie ma sensu, nawet nie ulży (przynajmniej ja tak mam, co z tego jak powiem, i tak ludzie nie rozumieją, a jak wytłumaczę to i tak czuję się źle.)
-
zastanawia mnie czy natręctwa to coś takiego jak gadam z kimś gadam i nagle czuję jakieś zajebiście złe intencje i wole iść, bo zaraz zdarzy się coś niefajnego, co jest związane z tym, że nie czuję się teraz najlepiej. gadałam z psychiatrą, podobno nerwicy nie mam. ale kij wie.
-
He hej. też w wieku 18 lat obczaiłam u siebie pierwsze zmarszczki mimiczne. powiem ci jedno- nie przejmuj się tym. w tym wieku zmarszczki nie są trwałe, mam teraz 20 lat, przez jakiś czas też ryczałam równo jak patrzyłam w lustro (teraz jest lepiej, ale zdarza się to samo nieraz). przyjżyj się koleżankom (może masz wade wzroku?), też mają zmarszczki mimiczne na pewno... u mnie teraz rówieśnice niektóre wymiatają ponad mnie w tym temacie. i nie wiem czy to choroba się odbiła (też uważałam siebie za bardzo ładną dziewczynę) czy może nie chciałam zmian, zlapałam na siebie awersa i jedną zmarszczkę analizowałam tyle razy, że stała się IMHO w chuj widoczna./ ja też zachęcam do podzielenia się swoimi opiniami. Czy to były zmarszczki? poszarzała cera? czy coś jeszcze? pora na grupowy wkręt.
-
Rysunek i malarstwo. reklama XD pisanie haft (ale klasyczny nie studencki) koralikami, nićmi, biżuteria btw. 666 post mój
-
Rozwaliła mnie ta dyskusja. Może to chodzi o to: 'dresiary', laski przebojowe (a jak nie to na takie kreowane w otoczeniu, ile jest wypindżonych zgrywusek, które same nie wierzą a chcą udowodnić każdemu jakie to one nie są zajebiste) często walą tapetę na kilogramy. nie wiem co chcą osiągnąć tym celem, pewnie magia otoczenia w jakim się kręcą. Może o to skojarzenie Ci chodzi. Na pocieszenie mogę dodać, że boję się dresiarzy, bo dawno dawno temu bardzo się o nich obtarłam boleśnie i jestem harda do tej pory. BTW. chciałam jeszcze powiedzieć, że czasami się zdarza, że komuś makijarz nie wyjdzie i wyskoczy z domu pomarańczowy no i to, że jest jasne jak słońce, że w większości przypadkach im ktoś się czuje brzydziej tym więcej się maluje. Do koleżanek z dysmorfobią- przez bardzo długi okres czasu przeglądałam się w lustrze tylko pod odpowiednim kontem i wtedy kiedy trzeba, jak wchodziłam do sklepów z lustrami, pomieszczeń gdzie jest ich za dużo to było takie... o ku*wa... Nie ważne, że mi mówili komplementy, albo stukali się w głowę- ja wiedziałam swoje. Przechodzi mi, jestem spokojniejsza. Widze, że wyglądam dobrze.Nie wiem co ja takiego zrobiłam. Życze powodzenia. btw. nie ma nic badrziej upierdliwego, lepsze są juz lęki
-
No ba, jasne, że tak. Przyznawać się czy udawać, że to nie ja? XD
-
Hm... Mi koniecznie chcieli wcisnąć Depakinę na zaburzenia schizoafektywne. Ale powiedziałam, że nie ma mowy xD BO PRZYTYJĘ. uważajcie. novotny- Ja się nie spotkałam z uzupełnianiem antydepresantów neuroleptykami i stabilizatorami. W sensie- w roli głównej- antydepresant. Miałam tak czasami, ale to robione było testowo, żeby zobaczyć, bo a nóż zadziała (czytaj- biore neuro, stabilizatory i nagle depresja, więc przepisuje mi antydepresanty), ale sama psychiatra powiedziała, że to nie odpala za często taki misz masz, jak sie bierze antydepresanty do stabilizatorów to automatycznie się destabilizujemy... Ale nie słuchaj mnie, rynek psychotropów poszedł do przodu, nie wiem co to za antydepresant, który bierzesz, może mu potrzebna taka obstawa.
-
FLUPENTIKSOL (Fluanxol, Fluanxol Depot)
Mizer odpowiedział(a) na joanka temat w Leki przeciwpsychotyczne
Robert- mi nie trzeba mówić, żebym walczyła. Przygoda z lekami będzie dobiegać końca, bo mam te same od paru lat i nic ciekawego już się z nimi nie zrobi, miałam odstawiać rok temu, ale stchórzyłam. Ale dzięki. Chociaż uważam, że są przypadki beznadziejne, takie co wykańczają po latach, normalnie się ich nie czuje, ale w psychice siedzi jakiś szkopuł i to rzadna depresja, rzaden lęk, to jakieś gówno, którego nie mogę rozwiązać, zupełnie niepojęte. A typowe antydepresanty to gnuj, popieram. Albo nie działają nic, normalnie jak papier, albo mam łzotok i cofam się w rozwoju. Nie jestem jedyna antydepresantoodporna (ale i tak polecam Ci Asentrę ). Leki potrafią pogorszyć stan i to bardzo. Ale to iluzja, przechodzi, tylko leki, powodzenia. -
Bóle brzucha, FATALNE bóle głowy- niedawno przeszło. biorę chyba już czwarty tydzień. Jedyny działający na mnie antydepresant. Dopiero po 4 tygodniach zaczął działać. Byłam święcie przekonana, że mi antydepresant nie potrzebny jednak, ale jak jest teeeeeeraz :] hmm (niezła ze mnie "ćpunka", w moim środowisku nikt by mi nie uwierzył, że w mam w apteczce całą bibliotekę psychotropów. aktualnych i nie)
-
Karen- za Ketrel zapłaciłaś 15 zł? Masz refundację na schizofrenie? Ja niedługo pójdę pod most, bo biore Ketrel trzy lata i płacę grubo ponad stówę za opakowanie. Propo usypiania- szczerze nie pamięam jak było zanim. Czy byłam sennsiejsza? Nie wiem. Raczej nie. Ketrel nie jest neuroleptykiem tak beznadziejnym jak te starej generacji, podobno ma działanie lekko pobudzające, ale... sorry, większość neuroleptyków (i nie tylko, antydepresanty sie wyłamują jak zauważyłam) od razu po zażyciu powodują lekki zjazd. moja współlokatorka bierze leki stricte padaczkowe (na epilepsję). Jak sobie "zaćpamy" tak mamy godzinkę na zebranie się do spania, bo potem już leżymy i nie idzie sie ruszyć. Btw. Ketrel to jest bomba. Zauważyłam jak brakło mi czasem tabletek. Nie ma mowy o spaniu, czuję się jakby myśli przyspieszyły mi dziesięciokrotnie (bardzo kreatywny stan, nie powiem ), a po trzech dniach to zupełnie odległy kosmos, wszystko jest zupełnie inne (szok po odstawieniu). Mnie to kiedyś ostro przeraziło, bo doszło do mnie z czym mam do czynienia. Szczerze? z leków robiłam sobie jaja, bo IMHO i-tak-nie-działały. Macie tak, że jak opóźnicie wzięcie dawki to ciśnienie leci w górę i jest maksymalne pobudzenie?
-
Afobam uzależenia i to bardzo. Przynajmniej na mnie działa to tak, że dwa dni po jednej tabletce, trzeci dzień- jedna nie działa, musze dwie. Muszę być na prawde przekręcona i mieć na prawde coś ważnego do załatwienia, żeby zarzucić Afobam. [Dodane po edycji:] Afobam uzależenia i to bardzo. Przynajmniej na mnie działa to tak, że dwa dni po jednej tabletce, trzeci dzień- jedna nie działa, musze dwie. Muszę być na prawde przekręcona i mieć na prawde coś ważnego do załatwienia, żeby zarzucić Afobam.
-
FLUPENTIKSOL (Fluanxol, Fluanxol Depot)
Mizer odpowiedział(a) na joanka temat w Leki przeciwpsychotyczne
Brałam tyle leków i sie zastanawiam czy Fluanxol to neuroleptyk. Jak tak to to jest jedyny lek, który mnie rozłożył. Brałam dwa miesiące, więcej nie mogłam, bo spałam spałam i jeszcze raz spałam, nic mnie tak nie wykończyło. -
Nawet nie wiedziałam, że nabiłam tyle postów. Bo ja tak kiedyś weszłam i poszłam, myślałam, że zniknęłam bez śladu. U mnie dobrze. Jak na takie wyskokowe warunki, w których zyje to sie trzymam . Byłam dzisiaj na kursie rysowniczym. bo za darmo pierwsze spotkanie. Facet prowadzący- stary kawaler, artysta, taki trochę skurczybyk, mieszkanie odstawione artystycznie, ten w fotelu z papierosem.. Doszłam do wniosku, że mało artystyczna ze mnie dusza, bo nie umiem sie zachwycać byle czym, rysować dawno nie rysowałam, ale facet powiedział, że mam potencjał, dobre oko, dobrą kreskę... uf, coś z tego będzie, idę na te asp wreszcie, idę! (od kiedy ja to powtarzam). No i tyle. A! terapia grupowa idzie jak krew z oka, jednak nie prawda, że bratnie dusze w swoim własnym sosie czują się najlepiej. Ja się czuję skanowana w te i nazad od kiedy zaczęłam się uzewnętrzniać. Niby to nie jest konkurs na to, kto jest najfajniejszy, ale drażni mnie to, że nie można się trochę pozgrywać.
-
człowiek nerwica- nie wierze, bo padne XD musisz mieć na prawde zajebiście pojemny mózg. to samo shadow. miło mi bardzo to słyszeć. :*
-
Shadow- no to jestem zdziwiona. Zastanawiam się jeszcze gdzie jest Piotrek, pałętał się tutaj od czasu do czasu, był moderatorem. tak btw. to widziałam Cię w Rozmowach w Toku jakiś czas temu... gatulacje. Amy Lee- zawsze tu było dużo ludzi, ale widocznie wyszli na prostą. Tyla.
-
Witam witam,. reflektuję na spotkania we wrocławiu. tak samo udawałam, że mnie nie dotyczy, mam ciężki dzień i wszystko się rozwala, więc pomyślałam, że wrócę na forum. ostatnio już jestem coraz mniej zamaskowanym nerwicowcem (choć moja dolegliwość to nie nerwica), co mnie denerwuje, bo jestem w stanie pod wpływem emocji wyjechać z jakimś niezapomnianym życiowym wywodem i integrować sie ze społeczeństwem (panikuje, bo dzisiaj odje*ałam babola). No nic, zobaczymy jak to będzie, jest mi na razie wesoło, ale i tak mnie szlag trafia, bo moja sytuacja jest o kant dupy... nie do zreperowana. A na terapii grupowej aktualnie jestem.