sebastian86

strasznie chcialbym miec jakiegos mocnego sojusznika w walce o powrot do normalnego funkcjonowania...

ostatnio wydaje mi sie ze psychoterapia w moim przypadku dziala krotkotrwale , tzn czuje sie lepiej tylko w dniu wizyty

ja sie czuje wlasnie naznaczony , mam wrazenie ze wdepnalem w cos co bedzie sie ciagnelo za mną cale zycie. swiadomosc ze od tak dawna choruję na nerwice i ze od kilku lat leczę sie u psychiatrów odbiera mi pewnosc siebie i poczucie "normalności"...

dzien bez historii , raczej szary, nawet ksiazka nie dala mi odskoczni od niskiego nastroju. i juz mysle o tym ze jutro bedzie to samo i pojutrze tez. cholernie potrzebuje porozmawiac z kims z rodziny, wyczyscic duszę i pozbyc sie poczucia krzywdy i winy...

nie potrafie sie wyluzowac i wylaczyc mysli, zly jestem znow na wszystkich i siebie

a ja mdlałem jakos...

czy jesli dany objaw wegetatywny trwa od 10 lat to jest szansa ze zniknie kiedykolwiek?

nawet spacer nie moze byc normalny bo oblewaja mnie zimne poty, jestem rozdrazniony i zrozpaczony lekko...

albo nad Wisłą heh

ja kiedys wszystko widzialem w kategoriach cudu jesli chodzi o kobiety, dzis wiem ze to nie jest cos niemozliwego no ale trzeba pokonac swoje slabosci

dzien muła...

slabe samopoczucie i natretne mysli - tak mozna podsumowac ten dzien , na oslode byl tylko mecz ale nie moglem sie tak cieszyc jak bym chcial...

dzisiejszy kiepski dzien, pod wzgledem objawow, bardzo mnie zmartwil. czuje sie jakbym siedzial w wiezieniu z ktorego nie mozna sie wydostac. co robic? jak zbudowac nowe fundamenty zdrowia psychicznego?

czy waszym zdaniem facet z nerwica jest w stanie stworzyc solidny zwiazek w ktorym bylby oparciem dla kobiety?

moje zycie nie ma smaku...dlaczego k***a Ja?

muka...

a jak najskuteczniej zmierzyc poziom powodzenia u plci przeciwnej?

odrobinke grube jest piekne :) i koniec tematu

znow ta pustka, brak czucia zycia...

nie mam ochoty na zadne wizyty gosci a niestety bede musial jakos wytrzymac. wkurwiajacy dzien w ktorym nic mnie nie moze uspokoic

Thazek, garstka znajomych , przy ktorych roznie sie czuje. nie sa to osoby ktorym mozna powierzyc jakis sekret lub wyzalic sie. czuje sie opuszczony przez wszystkich.

Thazek, robie co moge ale to ciagle nie wystarcza, psychoterapia , farmakoterapia , bioenergoterapia, ale to wszystko nie zastapi wsparcia i zrozumienia , wiem ze gadam jak jakis smarkacz...

Thazek, ja nie chce ich uszczesliwiac tylko pokazac ze mam problem ze soba i to powazny. jestem sfrustrowany tym ze ciagle ignoruje sie moje wolanie o pomoc.

Thazek, ale chyba sa jakies opcje uswiadomienia problemu?

jak mnie wkurwia brak zrozumienia w domu...tyle razy wyjasniasz co i jak a potem i tak slyszysz te same beznadziejne teksty. jak dac do zrozumienia ze jestem w potrzebie?