Skocz do zawartości
Nerwica.com

chloe

Użytkownik
  • Postów

    217
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chloe

  1. muszę dziś pojęczeć, dawno tego nie robiłam, jak na mnie. płaczliwo-senno-drażliwy dzień. mam dość, znów jest gorzej niż było, znów czuję się jak... w ogóle się nie czuję. wczoraj miałam atak paniki, pierwszy raz w życiu, nie mogłam po nim spać, nie wiem co się dzieje, krzyczę na wszystkich, zaraz potem beczę, i nie mogę znieść takiej jednej małej 11letniej złośliwej gnidy, która jest moim bratem... spać, spać, zdechnąć.
  2. tak w ramach oftopu - post wyżej wycenzurowało mi słowo a b s t r a h u j ą c - czyli że system znajdowania "brzydkich słów" jest niedoskonały
  3. u mnie to chyba jakoś dziedzicznie to wyszło wszystko, matka ma nerwicę, a matka ojca jest też psychicznie w nienajlepszej formie, podejrzewano u niej schizofrenię, jest podejrzliwa, złośliwa, nieżyczliwa aż do przesady, słowem - ma także pewne zaburzenia psychiczne, przez co nie potrafiła otoczyć mojego ojca miłością, przelewając całość na swoje drugie dziecko. o dziwo, mój ojciec wyszedł na tym najlepiej. ale abstrahując - geny mają w tym wszystkim spory udział...
  4. Mart73, tu są i małe problemy, i duże... wiesz jak to jest - jeśli problem jest NASZ, to jest duży - a więc jest ważny. pozdrawiam ps. to znaczy tyle, co "pisz!"
  5. chloe

    Muzyka...

    A, pomęczę Was jeszcze Chylińską. Tylko nie umiem dodawać tych filmików, pewnie w jakimś faku to jest, no ale już trudno;) Chylińska - Niczyja http://www.youtube.com/watch?v=jIpb_W4N1_I Nie lubię czekać, tęsknić też To z miłości, przecież wiesz Nie lubię o nic prosić się Jestem dumna, przecież wiesz Nie lubię tez niczyją być To takie smutne, przecież wiesz Jeszcze nie Twoja, nie Jego już Zawieszona czekam tu Wstaję rano, chłodny świt Ta bezsenność męczy mnie Ciągle nie wiem dokąd iść Przerażona dręczę się I mój płacz, mój płacz Powiedz czy to ładnie tak Kiedy w kącie płacze ktoś Kogo niby kochać mam? Robię coś, cokolwiek, by Jakoś w sobie zabić myśl, Że ciągle nie ma Nas Jestem ja i jesteś TY Ref: są noce kiedy nie chce się żyć Są.... i nie mogę nic, nie zrobię nic Są czarne chwile, nie każda mija Są... gdy jestem niczyja... Wieczorem pora upić się Tak najłatwiej przełknąć łzy A potem gadka z byle kim Do znudzenia aż mnie mdli Wracam sama chociaż ktoś Za rękę trzyma mnie Może nawet kochać chce Ja udaję że już śpię Ref: są noce kiedy nie chce się żyć Są.... i nie mogę nic, nie zrobię nic Są czarne chwile, nie każda mija Są... gdy jestem niczyja!
  6. Ni stąd, ni zowąd - myślałam, że jest dobrze, że nadeszły lepsze dni. Nadszedł wieczór, i niewiele myśląc, poharatałam sobie ramię cyrklem. Czuję się żałośnie, nie robiłam tego półtora roku...
  7. chloe

    Depresja skumulowana

    Najlepiej to nie nastawiać się na jakieś super pozytywne skutki i związek z motylami w brzuchu, bo łatwiej się wtedy pogodzić z przegraną. A najlepiej to nie dopuścić do siebie myśli o tym, że się w kimś zakochało. Zakochać się? - "to nie ja"... moja taktyka od dłuższego czasu. jestem sama, ale mnie to nie unieszczęśliwia tak, jak powinno, bo zabijam w sobie wszelkie kiełkujące uczucia wiedząc, że i tak prędzej czy później wszystko się sypnie. Tylko że podobno to chore podejście. Tak powiedział mój ostatni facet (ile to było czasu temu? rok, półtora...?). Chyba byłam tą dziewczyną z wiersza Świetlickiego "Świerszcze". Zna ktoś? Propesteus, jestem chyba trochę jak Twoje wybranki, co jest spowodowane tym, że zbyt wiele razy byłam w sytuacji jak Ty. W sumie to jak zwykle nie wiem co chciałam przekazać, ale mam nadzieję, że uda Ci się z tego wyciągnąć coś dla siebie... Eh, znów bredzę, sorry
  8. chloe

    Życie jest żałosne...

    W gimnazjum u mnie też nie było lekko, mimo że wśród dziewczyn miałam koleżanki, to zawsze byłam tą brzydką kujonicą... Nie wynikało to z moich super zdolności - których nie mam - tylko z tego, że mieszkam w małej wsi, i każdy przejaw ambicji był negowany - nie tylko u mnie rzecz jasna, było więcej takich osób. No ale poszłam do liceum i naprawdę wiele rzeczy się zmieniło! Tzn. jeśli chodzi o ludzi, bo mój stan psychiczny... cóż, gdyby było super to by mnie tu nie było, ale myślę że to kiełkowało już od urodzenia - presja rodziców, sztuczne podbijanie moich ambicji, parcie do przodu i nieprzejmowanie się opiniami innych - miałam wyrosnąć na twardą kobietę, która sobie poradzi w życiu. Zbyt wiele Ci nie pomogę, powiem tylko tyle - poczekaj na liceum, bo warto. PS. Na nadmierną potliwość polecam Etiaxil - drogi i cholernie szczypie, ale działa
  9. chloe

    toksyczna przyjaźń

    miałam w pewnym stopniu podobnie, mnie i moją "psiapsiółę" połączyły podobne doświadczenia z toksycznymi facetami i takie tam. no ale cóż - było tak samo - przejmowałam od niej zachowania, a ja jestem osobą dosyć spokojną i zdystansowaną w obejściu, introwertyczną, a ona jest skrajnie ekstrawertyczna, wulgarna, prowokacyjna (prowokująca?) etc. sytuacja się rozwiązała, przestałam jej przytakiwać, zapragnęłam mieć własne zdanie i własne życie i sama nagle przestała mnie poznawać Nie można uzależniać swojego życia od jednej osoby, obojętnie czy to partner czy bliska koleżanka, jeśli jest się osobą towarzyską i chce się mieć do czego wracać. ja mam o tyle dobrze, że sama radze sobie równie dobrze, a może i nawet lepiej ale to nie każdy. dlatego pamiętaj o złotym środku między Twoją kumpelą a resztą Twoich znajomych. pozdrawiam
  10. silly angel, aga8420, ja nie wyrażam głośno myśli, tzn. wyrażam, ale w zasadzie to rozprawiam się w ten sposób z osobą, która zalazła mi za skórę, do której mam jakiś żal. ludzie przeważnie są oporni na próby porozmawiania z nimi o dręczących nas rzeczach, więc mówię to do nich - do siebie, i jak już się nagadam, to nie chce mi się nawet powtarzać im drugi raz tego samego, więc jest mi lepiej, bo w zasadzie im to powiedziałam - nie mówiąc :] taki dialog wewnętrzny na uspokojenie nerwów. Propesteus, w sumie to tylko słowa, słowa, słowa... skrót myślowy na wyrażenie negatywnych emocji, czasem dobrze sobie zakląć.
  11. chloe

    maska

    Polina, o to, to, kiedy chcę komuś (zwykle... w sumie zawsze, bliskiemu) wbić nóż w plecy albo przynajmniej szpilę, zdejmuję maskę i jestem zła, zła, zła. Taka bezduszna i wredna i podła. A potem nakładam maskę uśmiechniętej chloe i wszystko wraca do normy, huragan ustał. Tylko potem mi głupio, z dwóch powodów: 1. że byłam taka zła, podła i okropna, 2. że się obnażyłam, na ten moment, tą krótką chwilę, i to był taki szok dla tego kogoś, że nie chciał poznać mnie w tej prawdziwej mnie. Więc w sumie to i Hans ma rację, i Polina, i Korba, i wszyscy po kolei, bo nie ma na to złotego środka, przepisu ani w ogóle nic.
  12. chloe

    A ja mam odwrotnie

    ja np. sobie często myślę, że gdybym zachorowała na coś naprawdę poważnego, to by było sprawiedliwie, ludzie by mieli ze mną spokój, ja mogłabym przedwcześnie umrzeć - ale nie z rąk własnych, tylko z niezależnych przyczyń - i wszystkim byłoby prościej. chociaż wiem, że to w gruncie rzeczy chore myślenie, bo jest tyle osób, które chciałyby być zdrowe, a nie są, a my z kolei odwrotnie, i wiem też, że to obrzydliwe, i egoistyczne. inny, co jak co - nie jesteś sam w tym dziwnym myśleniu
  13. chloe

    maska

    nieboszczyk, eh. mimo że mam w miarę w porządku sytuację w domu, chciałabym zamieszkać sama. i tak jestem anty, miałabym święty spokój, i pewnie nie tylko ja o tym marzę. :)
  14. chloe

    Samotność

    No cóż, ja jako osoba z (wstępnie rozpoznanymi) zaburzeniami depresyjnymi i podejrzeniem borderline mam problemy w relacjach z ludźmi. Czuję się tak jak Ty, i tak samo jak Ty potrafię poczuć się dobrze przy osobie, która ma podejście do życia, o którym ja mogę tylko marzyć. I czasem też pojawia się iskierka, która sprawia, że sama chciałabym spróbować się zmienić dla kogoś. Ale zwykle wychodzi na to, że ta osoba miałaby gdzieś moje starania i wszystko znów wraca do normy, tzn. ogólnej doliny/wqrwa. Otóż to, uczucie jest dobrym lekarstwem - chociaż tylko doraźnym i nieco niebezpiecznym - niestety leczy tylko skutki, a nie przyczyny, i objawy odstawienia są koszmarne.
  15. chloe

    maska

    U mnie jest tak, że gdy maska robi się niewygodna, a nie chce za sobą pozostawić niepotrzebnego smrodku, odsuwam się od danej grupy ludzi - lepiej, żeby nie poznali mnie prawdziwej, bo po co im to, zresztą, i tak za chwilę nie będę mieć z nimi nic wspólnego. Ja obecnie jestem w kiepskiej sytuacji, bo znajduję się w grupie osób, na którą jestem przez najbliższy czas skazana. Owszem, lubię ich, są fajni do wyjścia do pubu, etc., ale jest wśród nich osoba, przed którą przez długi czas tej maski nie nosiłam. I ona podkłada mi świnię, demaskując mnie w obecności tych wszystkich osób. To jest dopiero koszmarne uczucie, jak siedzę sobie z nimi, "zadowolona", "uśmiechnięta", wygadana, z ciętym językiem, czasem się trochę powdzięczę i pośmieję z głupich rzeczy - czyli jestem taka, jaka w zasadzie czasem chciałabym być naprawdę, po czym ta osoba (ten ON) wbija mi przysłowiowy nóż w plecy. I robi to perfidnie i bezczelnie, odkrywając najwrażliwsze części mnie, pozwalając innym tam zajrzeć. I mimo, że próbuję to zakryć (czasem w desperacki sposób) to strach przed ich reakcją pozostaje. Dlatego od nich też się odsuwam, bo nie mam tam czego szukać. Tylko niestety, nie mam póki co alternatywy oO
  16. chloe

    maska

    mjp, o właśnie, o to chodzi. Że udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. I niby to jest naturalne (ah, ile ostatnio się o tym narozpisywałam z moim wypracowaniu nt. ferdydurke...), ale niektórym jest dobrze w tej masce, innym nie. Bo tu chodzi o maskowanie głównie swoich wad, jeśli jest się osobą z natury radosną, pełną życia, optymistyczną - spełniającą społeczny ideał. Ale ludzie z nerwicą, depresją, jakimkolwiek zaburzeniem, gdy pokazują swoje prawdziwe 'ja' - nadwrażliwe, nieco schorowane, stłamszone, trzęsące się przed ostrymi spojrzeniami i słowami ludzi - tego społecznego ideału nie spełniają, i automatycznie traktowani są jako ludzie "out". I to determinuje stworzenie maski na wzór tych "normalnych". Kiedy zżywamy się z tą maską, towarzyszy nam ona na co dzień w relacjach międzyludzkich, czujemy się lepiej przez to, że jesteśmy akceptowani, a jednocześnie gorzej wiedząc, że akceptowana jest nasza autokreacja, a nie nasze prawdziwe "ja". I gdy wieczorem, gdy jesteśmy sami w domu, maska się zsuwa, możemy ją zdjąć, by na chwilę odpocząć, czujemy żałosność sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Znów cały dzień udawaliśmy kogoś, kim nie jesteśmy. Ludzie nawet nie podejrzewają, że coś może być nie tak - jeśli jesteśmy dobrymi aktorami. I wygodniej jest ta maskę pozostawić nawet w domu, bo dzięki temu trzymamy się kupy. Tylko potem, gdy wszystko zajdzie za daleko - już sami nie wiemy, kim jesteśmy, nasza osobowość zanika, lub przestaje się rozwijać, ponieważ dostosowujemy się do społecznych norm, oczekiwań ludzi, często zmieniając twarz w zależności od otoczenia, w żadnym nie czując się w 100% komfortowo. Ja to tak postrzegam.
  17. inny, ludzie nie znoszą krytyki (ja pewnie też nie, ale przynajmniej staram się tego nie okazywać). Wszyscy moi bliscy 'znajomi' są nimi, dopóki udaję, że się z nimi zgadzam, że są najmądrzejsi, robią same mądre i rozsądne rzeczy i że 'tak, oczywiście, masz rację'. Może to obrzydliwe i obłudne, ale tak mi jest po prostu wygodniej - bo jakby co, mam z kim pogadać (ale broń boże nie na żaden poważny temat!). Ale jak zaczynam mieć tego dość i próbuję im - najdelikatniej, jak umiem - wytłumaczyć, że posunęli się nieco za daleko w swojej miłości własnej i przekonaniu o nieomylności i 'fajności' - dostają histerii, i pstryk! już mnie nie znają. Taki obrazowy obraz (jak to inaczej powiedzieć?) ludzi, z którymi mam do czynienia. Brrr. A w ogóle to mam za wysokie mniemanie o sobie, jeśli akurat nie uważam siebie za największe gówno. Paskudne, niszczycielskie skrajności. A fu, aż mi siebie żal. Zwłaszcza, że to oni - a nie ja - sobie radzą w życiu, i korzystają z niego, jak trzeba. A ja mam w sobie do nich taki gorzki żal, że mnie się nie udaje. I to, paradoksalnie, buduje moje poczucie niższej wyższości - strasznie to skomplikowane, i trudne do opisania. Coś w stylu: "oni są szczęśliwi i beztroscy, ale ja mam przynajmniej realistyczny pogląd na to gówno, w którym się taplamy".
  18. chloe

    Szczęśliwy

    ej, w ogóle ten temat jakiś infantylny i bez sensu jest... bez urazy dla nikogo... ale zwyczajnie nic nie wnosi...
  19. LICZBA ZGROMADZONYCH PUNKTÓW: 115 Mozg zaprogramowany na meski sposób myslenia. Im wynik blizszy zera, tym czlowiek jest bardziej meski i ma wyzszy poziom testosteronu. Te osoby miewaja rozwiniete zdolnosci logiczne, analityczne i werbalne, bywaja zdyscyplinowane i dobrze zorganizowane. Im wynik blizszy zera, tym czlowiek jest lepszy w przewidywaniu kosztów i skutków na podstawie danych statystycznych. Emocje maja tu niewielki wplyw. Punkty ponizej zera to rezultaty bardzo meskie. Taki wynik dowodzi, ze duze ilosci testosteronu pojawily sie na wczesnym etapie rozwoju plodu. Im nizszy wynik kobiety, tym wieksze prawdopodobienstwo wystepowania sklonnosci lesbijskich. Strefa wspólna zaczyna się od 150 punktów ---> skłonności lesbijskie... a może i trochę prawda. i nie lubię zakupów, zwykle. i wkurzają mnie babskie ploty
  20. chloe

    Muzyka...

    Było albo i nie było, ale dzisiaj mnie zaje.biście rozładowuje: Chylińska - Wieczny problem (jakby o mnie, o mnie!) I jeszcze jedno - uwielbiam, ubóstwiam! Chylińska - Winna ten głos! http://www.youtube.com/watch?v=h63k97gB1CE
  21. chloe

    maska

    nieboszczyk, pokażesz komuś, że wcale nie jesteś uśmiechnięty od ucha do ucha, hiper-radosny, pełen życia i w ogóle wow, to przykleją ci łatkę czubka i zaczną mieć w du.pie. Ja chyba zaczynam tak mieć. oO
  22. UWAGA! BĘDZIE ŻAŁOŚNIE I NASTOLATKOWO! No to już. Siedzę w domu, bo chcę. Najchętniej całe życie bym w domu przesiedziała. "Znajomi", Ci bliżsi, mnie opuszczają, a Ci dalsi nie wystarczają, chociaż może i wystarczają, tylko że ja już sama nie wiem, którą wersję próbuję sobie wmówić. W zasadzie na co dzień twierdzę, że wystarczają, i tak jest lepiej. Ale czasem sobie gdzieś siedzę, z kimś rozmawiam, widzę te przyklejone do siebie pary, tą ociekającą ślinę, maślane oczka, i rzygać mi się chce - ale chyba tylko z zazdrości. Nie jestem brzydka - ludzie mi to mówią - i to nie to, że jestem pusta, bo nie znoszę w sobie wielu rzeczy - ale korzystam z ich opinii na potrzeby tego posta. I wszyscy dookoła mają kogoś, kto JEST. A ja od tam długiego czasu nie potrafię. Coś ze mną nie tak, poza tym, że nie potrafię znaleźć radości w codziennych rzeczach, w tych małych, i w tych dużych? Że nie lubię życia, ludzi, banalnych rozmów, że denerwuje mnie głupota, pustość, niemyślenie i mnóstwo innych ludzkich cech, które ja zapewne też mam? Czy coś poza tym jest ze mną nie tak, czy tyle wystarcza, żeby odstraszyć każdego...? KONIEC ŻAŁOŚNIE NASTOLATKOWEGO POSTA. Już mi lepiej. W ogóle, ostatnie parę dni jest lepiej... Po każdych dwóch żałosnych tygodniach mam parę dni spokoju, coś wspaniałego. Takie przyjemne zawieszenie w czymś-niczym, i tylko śpię, i odsypiam gorsze dni.
  23. namiestnik, w pierwszym akapicie jakoś po ludzku wyraziłeś to co chciałam powiedzieć tenisekk, bo ja się jakoś zamotałam. Otóż to!
  24. tenisekk, nie jestem w takiej sytuacji jak Ty, ale silna więź z moim byłym też mnie zabija, choć już nie tak jak dawniej. Rozstaliśmy się, a mimo to było między nami COŚ, co sprawiało, że pozwalałam się upokarzać, traktować jak jego niepodzielna własność, moralnie spadłam na dno. Teraz jest trochę lepiej, umiem powiedzieć "nie", ale tak naprawdę z minionymi związkami jest tak, że dwa razy nie da się wejść do tej samej rzeki, bo za drugim razem zawsze toniemy, dusimy się w błocie i mule. Trzeba zacisnąć zęby, przełknąć łzy i o tym jak najmniej myśleć. To nie ma sensu, by dalej to ciągnąć... Niektóre uczucia są tak silne, że później ta osoba na zawsze pozostaje tą, którą jednocześnie kocha się i nienawidzi, mimo że drogi już dawno się rozeszły. Powinnaś z tym skończyć, związki, które niszczą wewnętrznie, nie mają racji bytu. PS. kręci mi się dziś cały dzień w głowie, czuję się przejedzona i nie chce mi się żyć. Boję się iść jutro do szkoły, znów mi się wkręciła jakaś jazda prześladowcza, że wszyscy mnie obserwują, obgadują, że jestem tam persona non grata... koszmar.
  25. efektaxe777, a dlaczego akurat dziewczyny do rozmowy szukasz?
×