Skocz do zawartości
Nerwica.com

chloe

Użytkownik
  • Postów

    217
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chloe

  1. karaa86, zrozumieć? ale co ma zazdrość do wizyty u lekarza? do dentysty też nie pozwala ci chodzić, bo nie chce żeby ktoś poza nim zaglądał ci do jamy ustnej? albo chodź bez jego wiedzy, albo każ mu dorosnąć. wybacz, że tak ostro, ale dla mnie to absurdalne!
  2. no bez sensu. a jak masz się np. dostać od lekarza tabletki anty, żeby twój facet nie miał na głowie dzidziusia, skoro nie pozwala ci iść do badania? skąd twój facet i ty będziecie wiedzieli, że jesteś zdrowa, skoro nie wolno ci iść do lekarza? przy współżyciu także trzeba się regularnie badać... no helloł, przecież to taka chorobliwa zazdrość, którą trudno mi sobie wyobrazić. co będzie dalej? zamknie cię w domu na klucz, żeby nikt przypadkiem nie spojrzał ci w dekolt? zastanów się nad sensem tej relacji... nie możesz dawać się tak traktować.
  3. LucidMan, i ja mam pytanie, jako że jeden sen dawno temu już zinterpretowałeś i wydało mi się to wyjątkowo trafne. ale na początku tylko pytanie - skąd czerpiesz wiedzę teoretyczną nt. snów? bo w internecie niewiele jest, wszędzie te gówniane - jak słusznie zauważyłeś - senniki. a dawno temu zainteresowałam się LD i OOBE, a interpretacja snów zawsze była dla mnie ważna, choć ich przesłanie zwykle niejasne. Znak senny, a właściwie dwa, nie zawsze występujące razem: 1. mężczyzna w ciemnym zaułku chce mnie zgwałcić. nigdy tego nie robi, chęć gwałtu jest w domyśle, zagrożenie płynące z jego strony. i albo uciekam, albo się budzę, albo - najczęściej, biorę jakiś ciężki przedmiot i go zabijam. 2. zabijam ludzi - w rozmaity sposób. zwykle jakąś ręczną bronią typu kij, nóż, cegła etc. i zawsze ukrywam te zwłoki - czasem suszę je i chowam do skrzyni, raz wrzuciłam je do wanny, ale to była zła kryjówka, więc wepchnęłam zwłoki zabitej przeze mnie małej dziewczynki (była "księżniczką") do pralki, ale się nie zmieściła i wystawały jej bose stopy. czasem proszę kogoś o pomoc w ukryciu zwłok. najczęściej jednak sama je chowam, czasem preparuję, wrzucam do stawu obciążone kamieniem - sposoby są niesamowite, nigdy bym świadomie na to nie wpadła. z góry dziękuję za odpowiedź
  4. karaa86, wytłumacz - w jakim sensie 'złe podejście do tego żebyś szła do ginekologa'? bo to chyba kluczowa kwestia, a można to różnie zrozumieć.
  5. a przepraszam, bo mam takie nieśmiałe pytanie. nie śmiać się i nie linczować, nawet jeśli zabrzmi naiwnie. czy 7 lat różnicy w relacji 18 - 25 jest nie do przeskoczenia? bo obawiam się, że mimo genialnej nici porozumienia, i wcale nie niecnych planów wobec mojej osoby, ta liczba mnie przerasta.
  6. mam do was pytanie. biorę coaxil już 3 tygodnie, i odczuwam radykalne pogorszenie, zamiast poprawy. powrót natręctw (których nie miałam już od wielu miesięcy, a może i lat!), silny lęk (którego wcześniej nie odczuwałam) i do tego nawrót myśli samobójczych, rozbicie, płaczliwość (beczę praktycznie non-stop), zawroty głowy. czy jak odstawię ten lek np. dzisiaj (wizytę u psycha mam dopiero za 2 tygodnie) to może się wszystko unormować? bo nie wyrabiam. czy coś może się niedobrego stać? proszę was o w miarę szybką odpowiedź...
  7. a ja was wszystkich z góry przepraszam. ale już nie wiem co mam robić. przecież teoretycznie niczego mi nie brakuje. opętała mnie ostatnio myśl o skończeniu ze sobą, naprawdę, czuję że powinnam to zrobić, bo nie może być lepiej. bo to nie jest zależne od zewnętrznych czynników. jestem w środku popsuta. chciałabym umrzeć. naprawdę. nie ma nocy, której bym nie przebeczała. wyć mi się chce. nie mogę już tego wytrzymać. naprawdę nie potrafię. ale jestem zbyt wielkim tchórzem. leczenie nie przynosi skutku, jest coraz gorzej. niech mnie ktoś wyłączy...
  8. nigdy nie pisałam na forum o nn, bo moje natręctwa nie były ostatnimi czasy silne. w ciągu ostatniego czasu znów przybrały na sile i powoli sobie z nimi nie radze... a wiosna się zbliża, więc może coś w tym jest...
  9. namiestnik, wiem, że to może nie zabrzmi specjalnie dyplomatycznie w odniesieniu do wypowiedzi Autodestrukcji, ale dzisiaj w czasie rozmowy o relacjach męsko damskich, "koleżanka" z szyderczym śmiechem wtrąciła "hahaha, ale Ty nie masz nikogo, więc się nie wypowiadaj" w kontekście tego, że inne mają, a ja nie. jakby to było miarą wartości człowieka. nie, żeby mnie to jakoś szczególnie obchodziło, ale czasem sobie myślę, że ludzie są albo koszmarnie nietaktowni, albo perfidnie okrutni. bo ktoś inny mógłby to wziąć dużo bardziej do siebie.
  10. mam dość tej śmierdzącej szkoły. niby ludzie na poziomie, a nie da się porozmawiać, żeby nie pluli jadem na ciebie albo wszystkich dookoła. paranoja. moje PWW jest dzisiaj na poziomie ujemnym. chcę żeby już był weekend. naprawdę, tylko w domu czuję się bezpiecznie. chodzenie do szkoły kosztuje mnie coraz więcej. boli mnie głowa, serce, wątroba, wszystko po kolei i tak naprawdę nie mam pojęcia od czego. mam dość. jedyny pozytywny aspekt to taki, że yerba dzisiaj przyszła. może zadziała pozytywnie na mój zgąbczały, głupi mózg. [*EDIT*] mam jeszcze tylko takie nieśmiałe pytanie. czy antydepresanty mogą mieć skutek odwrotny do zamierzonego? bo już nie daję rady.
  11. chloe

    Dla Wszystkich Pań :)

    dzięki, Rid ^^
  12. ej ej, coś w tym jest... faktycznie na ulotce mojego leku jest coś o poceniu się, i też to u siebie zauważyłam, zwłaszcza jeśli o dłonie chodzi. to przechodzi, tak? to dobrze :)
  13. niestety nie powiem ci od czego to, ale za to powiem ci, czego możesz użyć na nadmierne pocenie się. etiaxil jest sprawdzony i działa to antyperspirant, nie tabsy:)
  14. samotna_zagubiona, bo to jest zwykle tak, że jak nie ma, to nie ma, a jak jest, to się zwala kilku naraz zwykle znajdujemy się w tej pierwszej sytuacji. cóż, ja się wczoraj spotkałam z osobą, która jest naprawdę charakterologicznie do mnie niesamowicie podobna, czytamy te same książki, lubimy te same filmy, i w ogóle sporo rzeczy nas łączy. ale chemii nie ma. może chemiczne szczęście wywołane przez tabletki zabija w nas możliwość takiego zwykłego, ludzkiego odczuwania? tylko że ja już od dawna nie czuję tego 'czegoś', do kogokolwiek, taka reakcja obronna, bo jakby nie wyszło, to lepiej się nie dołować. sama nie wiem.
  15. eh, temat był o problemach ze znalezieniem partnera, a przerodził się w pyskówki na temat kto jest fajny a kto jest be, i główny wątek utonął wśród obrażania się i przykrych docinków... proponuję powrót do wątku głównego, bo to niefajnie się czyta.
  16. odessa, ja chodzę do katharsis na kórnickiej. co prawda, czeka się ponad miesiąc na wizytę, zwłaszcza idąc pierwszy raz, ale jest tam milo i niestresująco.
  17. Hans, eee, chyba trochę przesadzasz. W jakim sensie taka sama? Co do nosa to prędzej właśnie nosy mogłyby być takie same - wiele dziewcząt ma kompleks nie na punkcie swojej wagi ani nic, tylko nosa właśnie, i to z tego powodu kładą się chirurgowi pod nóż. A muszę Ci powiedzieć, że ci chirurdzy zbyt wiele fantazji nie mają^^ widziałam parę "zreperowanych" nosów i one NAPRAWDĘ są takie same. To tak a propos chirurgii plastycznej. Wiadomo, ludzie wyglądają podobnie jeśli chodzi o ubiór, ale trudno wyglądać jak z filmu z lat 60. (ah, pięknie się wtedy dziewczęta z wyższych sfer ubierały, widzieliście 'do widzenia, do jutra' z cybulskim?) kiedy na wieszakach wszystkie ubrania to wiek XXI. Taki głupawy przykład, ale przypomniały mi się stroje Francuzki z tamtego filmu, coś cudownego. Cholera, jednak ze mnie trochę pusta baba [*EDIT*] no tak, znów nie wiem co chciałam przekazać powyższym postem^^ wiem, że dosyć dosłownie potraktowałam Twoje słowa o nosie, ale nasunęła mi się właśnie refleksja o tym, jak zatraca się oryginalność przez wypychanie sobie pośladków silikonem (sic!) i zmniejszanie nosa, i inne takie tam.
  18. Korba, ale zobacz, może basiorowi naszemu kochanemu też by się tak poszczęściło? nigdy nie mów nigdy a co do kreacji - to jasne, my tutaj też jesteśmy wykreowani w jakiś sposób, ale przecież ludzie w tym prawdziwym świecie także się kreują - mają tylko trudniej z konfabulowaniem nt. swojego wyglądu, reszta pozostaje bez zmian :)
  19. Korba, ale zawsze można próbować pomóc szczęściu nie to, żebym była zwolenniczką internetowych randek, ale sposób chyba nie jest najważniejszy.
  20. swoją droga kumpel mnie dzisiaj zainspirował takim zdaniem, że "mężczyźni lecą na laski które mają nieposprzątane na strychu" (cytat, w miarę dokładny ). sama nie wiem czy coś w tym jest, zastanowiło mnie to
  21. basior, a ja teraz dam Ci taką na serio radę skoro tak Ci kobity brak, a nie masz za bardzo okazji/możliwości poznać żadnej "odpowiedniej" to może weź Ty poszukaj sobie na jakimś portalu randkowym, albo co? wiesz, tam ludzie szukają wszystkiego, od przyjaźni przez seks po miłość bo tutaj szukać to lepiej nie :)
  22. chloe

    Depresja a rozwój

    LucidMan, ale na takie podejście trzeba zapracować :) Niemniej jednak mam do Ciebie niesamowity respekt za ta wiarę w psychoterapię, poznawanie siebie, etc. niewątpliwie coś w tym jest, i fajnie, że się dzielisz.
  23. namiestnik, no ja ten coaxil cały biorę (to tianeptyna, SSRE - tyle wyczytałam, na lekach się zupełnie nie znam). ale czasem to fizycznie czuję, jak głupieję, i wtedy naprawdę wpadam w histerię. coś jak fobia, że stracę pamięć. A kawę wlewam w siebie, wlewam, przy ciśnieniu 85/60 to ja mogę jej litry w siebie wlewać A ekspresji to ja u siebie raczej nie czuję ostatnio, bo mam wiedzowstręt. ale próbuję to zwalczyć :)
  24. chloe

    Depresja a rozwój

    DEPRES, mnie jakoś nie ciągnie stanie się świętą, wolałabym się dalej w to, w czym jestem nie zagłębiać i wyjść z tego jak najszybciej. aczkolwiek jestem w stanie zrozumieć twoje podejście jako chęć odzyskania tych straconych lat, których nam wszystkim żal. myśleć że "to miało jakiś sens" da się dopiero "po wszystkim". ale wydaje mi się, że nie spotkasz się z szerokim odzewem. Pozdrawiam!
  25. Alienated, no okej, okej, trochę hiperbolizuję, tylko zrozum, że to dla mnie szok, przyjmując, że kiedyś nauka to była przysłowiowa bułka z masłem. a teraz, jak mam gorsze dni, to naprawdę nie mogę się skupić na takich prostych rzeczach jak artykuł czy czyjaś wypowiedź. na szczęście to w cyklach 2tyg źle, tydzień dobrze, i wtedy co nieco mi się w głowie przejaśnia i jestem w stanie to nadrobić. ależ się dziś rozbrykałam, sieję histerię po całym forum.
×