-
Postów
426 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Doktor Indor
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
Doktor Indor odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
No wreszcie Skoro cytowałem komentarz to wydawało mi się oczywiste, że odnoszę się do komentarza. Odnoszę się do tego, co cytuję. -
Nasze matki, nasi ojcowie... a schematy w rodzinie
Doktor Indor odpowiedział(a) na Dalila_ temat w Psychologia
Bo to jest ciekawy temat. -
Być może – a być może wprost przeciwnie, bo osoba, która nie zarabia, również nie będzie miała pieniędzy na to, żeby być najlepszą wersją siebie (również profesjonalnie). Ale to można sobie tak gdybać. Po prostu moim zdaniem każdy powinien decydować za siebie, ile i czy cokolwiek chce dać od siebie szeroko rozumianemu społeczeństwu, albo nawet poszczególnym ludziom. A co ty dajesz społeczeństwu lub ludziom?
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
Doktor Indor odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
Ja jestem królem memów Ale pytałem o twój komentarz, a nie o mema, po prostu. -
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
Doktor Indor odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
No ja się odnosiłem do tekstu a nie do osoby ze zdjęcia, której nawet nie kojarzyłem, zanim nie napisałaś, że to Paris (i nadal jej nie kojarzę jakoś mocno, wiem jedynie że istnieje). -
No technicznie rzecz biorąc nie jest nakazem. Nakazem jest słowo „musi”. „Powinien” jest oczekiwaniem. Tak czy inaczej, oczekujesz, że ktoś (obcy) podejmie (własnym kosztem) takie decyzje, które są zgodne z twoją moralnością – czy tak?
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
Doktor Indor odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
„Bo to sama prawda ” nie brzmi jak dżołk Niestety spotykałem w życiu trochę materialistek, więc takie kobiety istnieją naprawdę. -
Oczywiście że nakazujesz, konkretnie tymi słowami: „Możliwe że duża część aktywności powinni robić charytatywnie nawet” A teraz będziesz na siłę udowadniać, że w sumie to nie to miałaś na myśli Każdy pracuje dla kasy. Po to chodzimy do pracy. Jeśli możemy przy okazji zrobić coś dobrego lub sprawiającego przyjemność, to super. BTW, ja popieram – jeśli ktoś jest świetnym specjalistą, kształci się w swoim zawodzie po to, żeby pomagać ludziom, to te pieniądze należą mu się jak psu buda. No był, tylko co z tego? Judym podjął swoją decyzję i zmierzył się z jej konsekwencjami (m.in. utrata miłości). Tego typu decyzje każdy powinien podejmować sam.
-
To się tylko spalisz, poświęcisz, i nic z tego nie będzie. Musisz zarabiać. Po to chodzisz do pracy. Klientów są dziesiątki, a ty jesteś jedna. Zdecydowanie jestem przeciwko temu, żeby mówić innym, co ktoś powinien robić charytatywnie. Jak masz w sobie taką chęć pomagania, to zostań psychoterapeutą i pomagaj za darmo – cel szczytny. Ale nie możesz tego nakazywać innym. Tak, i jest to jego dobra wola. Nikt nie może tego od niego wymagać. Strażak i lekarz ratuje życie. Każdy ma obowiązek (prawny) pomóc człowiekowi, gdy jego życie jest zagrożone – specjalista zrobi to lepiej, ale jeśli ty nie pomożesz, to też możesz potencjalnie dostać zarzuty (przy czym samo wezwanie fachowej pomocy to też jest pomoc). Każdy specjalista sam wyznacza granice swojego poświęcenia – i pewnie niejeden psycholog np. zostanie dłużej z klientem, gdy ten ma kryzys na terapii. Nie wypuści go w stanie zagrażającym życiu. Ale pieniądze muszą być. Inaczej jest to wolontariat a nie praca – i są osoby, które wolontariat wykonują, ale z własnej woli i tylko gdy ich na to stać (bo wtedy nie zarabiają).
-
Poczytaj posty Purpurowego. Nie z uwagi na treść, tylko na formę. Uważasz, że on nie będzie w stanie napisać CV? Zupełnie inna sprawa, że nie w każdej pracy CV jest potrzebne. A jeśli pojawi się tu konkretne pytanie, jak napisać CV, co zawrzeć, ewentualnie prośba o to, żeby ktoś zerknął i powiedział, co poprawić, to będę pierwszym, który w tym pomoże. Moim zdaniem tu trzeba po prostu zacisnąć zęby, spiąć dupę i iść do roboty, a nie chodzić po doradcach, psychologach i rozwodzić się nad tym, jak to jest źle. Doradca może być potrzebny komuś nieogarniętemu. On wbrew pozorom jest ogarnięty.
-
Purpurowy dostał tu już masę emocjonalnego wsparcia. Ludzie się spalali, żeby podejść empatycznie. Nic to nie dało – i moim zdaniem w tym przypadku nic to nie da. To jest ten drugi przypadek, który musi zobaczyć, że faktycznie życie nie daje mu taryfy ulgowej i są tylko dwie drogi, z czego jedna w końcu doprowadzi do cmentarza (i tak, już widzę, jak odpowiada „super, byle szybciej”, po to, żeby znów dostać atencję i głaskanie po główce). Przy czym jeśli „empaci” (w cudzysłowie, bo z prawdziwą empatią to nie ma wg mnie nic wspólnego) chcą dalej głaskać po główce, to niech głaszczą. Nic mi do tego. Mam w sobie na tyle kultury, żeby nie pisać im, żeby „zawarli dzioby”.
-
No to powiedz – jak chciałbyś pomóc Purpurowemu? Kupisz mu jedzenie, dasz palnik do ogrzewania i butlę z gazem (i będziesz przynosił nową, jak się skończy)? Może pomożesz mu napisać CV i znaleźć pracę? Ale czy to jest konieczne? On nie jest głupi. Intelektualnie spokojnie ogarnie znalezienie pracy. Nic nie zabrakło. Po prostu to on, a nie samozwańczy (i na dłuższą metę szkodliwi) obrońcy, był adresatem tego, co mówiłem. Nie widzę też powodu, dla którego miałbym cokolwiek tłumaczyć ludziom, którzy wcięli się w temat po to, żeby poczuć się lepiej, że bronią biednego, niesprawiedliwie ocenianego, uciśnionego. Każdy jest inny i reaguje inaczej, to akurat jest oczywiste. Natomiast też każdy jest kowalem swojego losu. Tak samo uważam. Tam, gdzie stwierdziłem, że warto dać konkretne rady (odnośnie znalezienia normalniejszych znajomych), tam je dałem. To kolejny ważny temat i również coś, czego nikt mnie nie nauczył – sam musiałem sobie do tych wniosków dojść, gdy musiałem pożyczać od kolegi 50 zł, żeby mieć na jedzenie. Gorzej, że on nie chce. A nie chce, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjmie, pogłaszcze po główce, zlituje się, i coś da.
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
Doktor Indor odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
No ale czy to ma znaczenie, czy był? Czy ważniejszy jest stan konta partnera, czy to, żeby ktoś cię kochał, był ci wierny, szanował cię? Ja wiem jedynie, że ktoś taki istnieje. Z twarzy nawet nie poznałem. Nie interesuję się celebrytami, już mi moja ex „celebrytka” wystarczy, żeby wiedzieć, jakie to jest szambo. Więc może dlatego coś mi umyka. -
W tym konkretnym przypadku podejrzewam, że nadmierna empatia spowoduje jedynie dalsze pogłębianie się problemów. Przecież to widać, że Purpurowy karmi się współczuciem. Dostaje atencję, której potrzebuje, więc czemu miałby cokolwiek w swoim życiu zmieniać? Jednocześnie widać, że chce coś zmienić. Ale głaskanie po główce tu nie pomoże. Tzn. chcecie to sobie głaszczcie. Ja nie będę. Nie współczuję jakoś szczególnie, ale mimo tego pomagam – te posty nie są pisane po to, żeby go dobić. Na szczęście nie ty jesteś ich adresatem, więc nie musisz tego rozumieć. No i znów – nie ty będziesz mi mówił, kiedy i co mogę pisać Tak, ale nie ty jesteś osobą docelową tego, co piszę. Nie musisz rozumieć. No i czyja to jest odpowiedzialność? Catriona ma go na siłę z tej przyczepy wyciągnąć, bo on się kieruje emocjami i nawykami? Niech się kieruje czym chce, jedynie sobie może los poprawić lub pogorszyć. Jest zupełnie odwrotnie. Krzywdzące jest głaskanie osoby uzależnionej po głowie. Porozmawiaj sobie z kimś, kto się odbił od dna – jak to wyglądało. Czy pomagało, gdy rodzina głaskała po główce, usprawiedliwiała w pracy, spłacała jego długi? Czy może pomogło, gdy już znalazł się na dnie, sam, i wiedział, że ma tylko dwa wyjścia – albo znajdzie w sobie siłę i SAM wyjdzie z uzależnienia (a inni, terapia, itd. jedynie mogą mu w tym pomóc), albo po prostu stoczy się już zupełnie, w dalszej perspektywie do grobu. Głaskanie po głowie alkoholika robi mu krzywdę. Ja rozumiem, że niektórzy może nie rozumieją, że to, że w ogóle cokolwiek tutaj piszę, jest oznaką, że jednak chciałbym, żeby jego los się poprawił – ale tak jak mówię, nie musicie tego zrozumieć, nikt tego od was nie oczekuje.
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
Doktor Indor odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
To mi wytłumacz -
I na indory, nie mniej dzikie.
-
Codziennie. A ty?
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
Doktor Indor odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
Poważnie? Nie liczy się serce, zaangażowanie, miłość, uczucie, tylko to, ile facet zarabia? -
Nasze matki, nasi ojcowie... a schematy w rodzinie
Doktor Indor odpowiedział(a) na Dalila_ temat w Psychologia
-
Zawsze jest powód – i nic to nie zmienia. Zakładasz, że nigdy nie czułem bezradności. Odważne założenie. A nawet Pan Boguś. Co nadal nic nie wnosi. Przy czym mi jest obojętne, w jakiej temperaturze Purpurowy siedzi. To jego sprawa i jego wybór. Odnosiłem się tylko do tego, że każdy może znaleźć się w takiej sytuacji. Jasne – każdy, bo różne są sytuacje w życiu. Ale to jest kwestia mentalności, czy chcemy spróbować się z tego dźwignąć, czy tylko narzekamy. Opowiem wam historię, tylko z pozoru niezwiązaną. Mam takiego znajomego, który popadł kiedyś w długi i miał komornika na głowie. Powód: bank dał mu kartę kredytową, no to korzystał, a potem się okazało, że zrobiło się 20 tysięcy na minusie i jednak trzeba będzie ten kredyt spłacić. Wszyscy byli winni. Bank, że mu nie powiedział. Matka, że go nie nauczyła gospodarować pieniędzmi. Windykator, że wydzwania. Komornik, że go nachodzi. Tylko nie on. Mnie też nikt nie nauczył gospodarować pieniędzmi. Nie rozmawiało się o tym u mnie w domu, a w szkole uczyłem się najwyżej budowy pantofelka. Sam musiałem sobie ogarnąć tę prostą matematykę (że jak będę wydawał więcej, niż zarabiam, to będzie źle), ale nie wydaje mi się, żeby do tego były potrzebne jakieś niesamowite zdolności umysłowe, czy finansowa edukacja. I dlatego nie potrafię się wczuć w jego rolę – rolę bezwolnej ofiary. Bo zamiast powiedzieć „nawaliłem, naprawię swój błąd, czegoś się nauczyłem” robi z siebie ofiarę – systemu bankowego, rodziców, edukacji. Wszyscy inni są winni, on jest ofiarą, no bo mu przecież dali kredytówkę, on tylko korzystał. No to jest sobie w tej roli ofiary, jak mu tak wygodniej, a kredytówkę i tak musi spłacić, i tak. I widzę tu pewne uderzające analogie.
-
Bogiem. (Jakie pytanie, taka odpowiedź.)
-
Albo wróciła na innym nicku i się z nas teraz śmieje Albo jeszcze wróci… ludzie wracają. No nic, zobaczymy. Szkoda, bo sympatyczna była.
-
A czego innego byś się spodziewał? Terapeuta to jest zawód, ci ludzie szkolą się (a przynajmniej powinni), żeby móc zarobić w ten sposób na chleb. To jest usługa jak każda inna. To, że klient (nie pacjent) jest ważny, nie znaczy, że terapeuta ma go ogarniać za darmo. Jak przyjdzie rachunek za prąd to tłumaczenie „nie mam, bo musiałem ogarnąć klienta za darmo, więc w tym czasie nie mogłem ogarniać tych, którzy mogliby mi zapłacić” nie przejdzie.
-
Nie znam. Oceniam po tym, co pisze na forum. Jest upośledzony umysłowo? Zdecydowanie nie. Ma psychikę w takim stanie, żeby nie móc pracować? Nie wiem tego, ale nic na to nie wskazuje, a jego historie z przeszłości wskazują na to, że jednak nie.
-
Nie wszyscy. Ale dopóki psychika nie jest na tyle posypana, żeby móc się ogarnąć (albo np. są jakieś deficyty intelektualne), to jest to kwestia własnego wyboru. Po prostu. Purpurowy już pracował, jest w stanie pracować, jest też na tyle inteligentny, żeby móc się ogarnąć, gdyby chciał.