-
Postów
643 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Catriona
-
Nie jest proste. Ja nigdzie tak nie napisałam. Ale ile razy kolega wspominał o szpitalu, ze ma skierowania i się zgłosił i musi czekać bo nie ma miejsc? Powiem tak: sprawdzałam wtedy liczbę dostępnych miejsc w placówkach w rejonie w którym był. Miejsca były od ręki praktycznie lub max tydzień czekania w systemie kolejkowym. To są dane jawne, można sprawdzić na stronie NFZ, w dni robocze aktualizowane codziennie i każda placówka medyczna ma obowiązek to raportować. Zarówno w przypadku pilnych przyjęć jak i przypadków stabilnych. Kto chce znajdzie sposób, kto nie chce, znajdzie powód. I tak, jak gdzieś nie ma miejsc i kolejki są na kilka miesięcy czekania to potrafi pokazywać terminy na 2 lata do przodu. System nie kłamie, bo szpitale to muszą codziennie zgłaszać, chociażby po to, żeby karetki wiedziały do których szpitali mogą zawozić pacjentów, a do których nie. Proszę, masz przykłady z Warszawy: Terminy na wczoraj.
-
@Melodiaa, @Maat, @Mic43 Wy na prawdę się łudzicie, że pisaniem i głaskaniem zmotywujecie kogoś do terapii uzlaeżnień? Odpowiedź brzmi nie. Taka osoba póki sama nie sięgnie dna i nie zacznie jej być wstyd za to co robi pod wpływem alkoholu nie wyjdzie z tego i żadne terapie, nawet przysmusowe nic nie dadzą. A kolega wręcz się chwali jak bardzo się upadla widocznie jeszcze nie trafił na swoje dno.
-
Na szczęście medycyna nie bazuje na tym co się komu wydaje. A ibuprom nie zawiera w ogóle paracetamolu
-
No nie. Apap to paracetamol, nawet na opakowaniu jest napisane pod nazwą handlową Paracetamolum.
-
Tylko że apap jest czystym paracetamolem także mówisz o 2 dokładnie tych samych lekach dobrze. W środowiskach medycznych coraz częściej słychać, że paracetamol powinien być na receptę - zawsze. Coraz więcej toksycznych uszkodzeń wątroby, bo ludzie bezmyślnie kupują 5 różnych leków np. w przypadku infekcji i nie patrzą że wszystkie te leki mimo różnych nazw handlowych mają paracetamol i kończy się oczekiwaniem na liście na przeszczep wątroby. I każda osoba pracująca na toksykologii powie, że to, że paracetamol jest bez recepty, jest największym nieporozumieniem dzisiejszych czasów. Ibuprom też nie jest idealny, bo np. mało kto wie, że u osób z nadciśnieniem i nie tylko ibuprofen może podwyższać ciśnienie. Nie mówię już o wrzodach żołądka i ryzyku krwawień z przewodu pokarmowego przy nadużywaniu. Także tak jak przy paracetamolu obrywa wątroba, tak przy ibuprofenie obrywa żołądek. A ludzie łykają jak cukierki bo przecież bez recepty, to bezpieczne. No nie.
-
Powtórzy, objawy z odstawienia. Ale ja absolutnie nie połknęłam tego w celu zrobienia sobie czegoś. Jakbym chciała sobie coś zrobić to użyłabym innych leków, w innej postaci i 100% skutecznych.
-
Da się brać takie dawki benzodiazepin dłuższy czas i nie skończyć z uzależnieniem, bo sama jestem tego przykładem. Kwestia podejścia do tego co chcemy osiągnąć tymi lekami. Ja jak ciągnęłam przez prawie 3 miesiące dzień w dzień na benzodiazepinach w dawkach nawet wyższych niż koleżanka to ja nie brałam ich w celu czucia się "fajnie i przyjemnie", bo dla mnie benzodiazepiny nic fajnego nie powodują senność, zmulenie i nic poza tym, ale te 4 lata temu czułam się na tyle beznadziejnie, że chodziło mi o nie czucie i pójście spać i dlatego mój lekarz powiedzmy "tolerował" (wiadomo, zachwycony nie był) takie używanie benzodiazepin, bo wolał to, niż jakbym miała sobie coś zrobić. Czy odstawiłam z dnia na dzień dawki do 6mg alprazolamu dziennie? Tak. Czy odczułam to jakoś negatywnie? Nie. Z tym, że no wiedział, że ja nawet jak przekroczę jakąś granicę, to się przyznam sama, że "halo, chyba mam problem". Fakt, że żeby "bawić się" w takie łykanie benzo na krawędzi trzeba mieć dużą samoświadomość i być szczerym ze sobą: biorę bo rzeczywiście potrzebuję czy biorę bo jest coś lekko nie tak i chcę się po prostu poczuć fajnie wyluzowanym. Ta druga motywacja jest raczej złą motywacją. I tak, kilka lat temu połknęłam na raz 15mg benzo. Oczywiście nie wstałam następnego dnia do pracy po takiej dawce. Obudziłam się o godzinie takiej, ze od 5h już powinnam być w pracy, telefonów nie słyszałam. Wzięłam urlop bezpłatny, bo nawet nie śmiałam prosić lekarza o zwolnienie skoro to ja sama sobie to zrobiłam. Poinformowałam lekarza o sytuacji. Reakcja? Zostałam wyśmiana i sam zaproponował zwolnienie za ten dzień. Nigdy więcej tego nie powtórzyłam, bo też wiedział, że ja uczę się na swoich błędach i przekonał się nie raz, że ja przyjdę i powiem że tak, ja zawaliłam, a nie będę zwalać na nieistniejące okoliczności. Czy ma po tym problem z przepisaniem mi benzo? Absolutnie żadnego. Jakbym chciała to bym dostała, ale nie chcę, bo nie potrzebuję. Zresztą wala się po chacie jakieś opakowanie jeszcze, które zaraz się przeterminuje
-
Ja bym nawet nie tyle czepiała się dawki w przypadku @Verinia co zdania że daje jej relaks i przyjemność - no uzależnienie chociażby psychiczne jak byk. Nikt nie bierze leków dla przyjemności, nie ważne jakie by one nie były, uzależniające czy nie. Fizyczne uzależnienie swoją drogą. Odstawienie tak czy tak będzie bolało.
-
A gdzie jest powiedziane że raz w miesiącu? Może więcej. Pytanie czy widzi wskazania do tego.
-
To co napisałaś już świadczy o tym że już jesteś uzależniona.
-
Okropne psychiczne i fizyczne zmęczenie - jak się zmusić do aktywności?
Catriona odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
To moim zdaniem nie zawsze się sprawdzi....bo owszem, możecie się nawzajem motywować.....ale tak samo możecie się wzajemnie ściągać w dół.... Każdy medal ma dwie strony. -
Taaa, ulubione "zalecenia" ginekologów też x lat temu takie usłyszałam od jednego lekarza xD Ostatni niestety musiał się bardziej wykazać, bo na chwilę obecną prawdopodobnie nawet jakbym zaszła w ciążę, to bym jej nie utrzymała xD
-
Poza tym, że benzo niczego nie leczą co najwyżej tłumią lęk, a po odstawieniu wszystko wraca. Ja brałam można powiedzieć długotrwale, bo miałam wpisane na stałe w leki i brałam codziennie przez pół roku. Odstawiłam bez problemu. Później jeszcze miałam epizod, że brałam przez ok. 3 miesiące codziennie. Teraz jak zdarzy mi się 1x w roku wziąć benzo to i tak dużo.
-
Dobrze wstałam rano, poszłam biegać mimo, że bardzo mi się nie chciało , teraz już chill z książką
-
Ja biorę taką dawkę miesięcznie xD poziom mam w normie bo badałam niedawno.
-
Samo istnienie okresu nie świadczy jeszcze o prawidłowym działaniu hormonów ja mam regularnie od lat a mimo to hormonów nie mam ok
-
Znajomych: dużo xD Osoby, z którymi mam regularny kontakt i regularnie się widuje: 6-7
-
Tylko mowa tu o badaniu klinicznym, które jest specyficzną formą leczenia i każdy kto decyduje się na udział w takim badaniu jest wyraźnie informowany, że udział może mu pomóc/może nic nie zmienić/może pogorszyć jego stan. I subiektywne odczucia pacjenta nie wpłyną na wynik badania, bo to jest oceniane przy pomocy konkretnych skal, które oceniają konkretne rzeczy, a nie opinia danego człowieka, która jest subiektywna.
-
U Ciebie przy diagnozie CHAD terapia zawsze będzie tylko wspierającą formą leczenia, nie główną, nie wyleczy CHAD. Może pomóc pomóc gdzieś tam w osiągnięciu większego wglądu w chorobę itd., ale w CHAD, schizofrenii psychoterapia odgrywa mniejszą rolę w leczeniu. Bardziej opiera się to na psychoedukacji wtedy niż na terapii. Dwa, jeśli stan jest nieustabilizowany, terapia i tak nie da efektu, bo Twoje reakcje będą uzależnione od fazy choroby i grzebanie w trudnych rzeczach może ten stan pogorszyć - stąd być może aktualnie u Ciebie jest niewskazana.
-
Nie. Na wystąpienie zab. psychicznych nie wpływa tylko i wyłącznie konstrukcja wewnętrzna. Jest to zbiór kilku czynników. Konstrukcja wewnętrzna, czy cechy osobowościowe są tylko jednym z czynników, ale nie jedynym gwarantującym wystąpienie zaburzeń/chorób. To jest zbiór kilku czynników zarówno osobowościowych, genetycznych, środowiskowych. Nigdy nie jest tak, że tylko jeden czynnik gwarantuje wystąpienie danej choroby, gdyby tak było to dzieci wszystkich schizofreników miałyby schizofrenie, a tak nie jest. Owszem, schizofrenia u rodzica/rodzeństwa zwiększa to prawdopodobieństwo, ale nie gwarantuje jej wystąpienia.
-
Tylko często może być tak, że otoczenie widzi zmianę, ale w ich odczuciu negatywną, bo np. ktoś uległy dawał się wykorzystywać a teraz stawia granice i się nie daje. No w odbiorze otoczenia to może być raczej zmiana na gorsze mimo, że dla samego pacjenta będzie na lepsze. Można to podsumować krótko "jeśli pacjent chce żyć, to współczesna medycyna jest bezradna"
-
Dobrze, mimo niewyspania!
-
Nie jest pierwsza na świecie. Ja swego czasu brałam paroksetynę sertralinę i trazodon. Jaki problem? Zero uboków na tym zestawie, nawet zmulenia paroksetynowego nie było. Chwaliłam sobie to trio Co prawda trazodon nie jest typowym SSRI ale na serotoninę też działa. A jeśli chodzi Ci o ryzyko ZS to owszem, u pojedynczych jednostek pewnie by on wystąpił, ale jak ktoś dobrze toleruje SSRI to nie widzę p/wskazań. Większość lekarzy by tego nie dała, bo się boi, ale błędem jako takim to nie jest.
-
Jest to trudne, wymaga dobrze skonstruowanego badania, ale mimo wszystko do zrobienia, tak myślę. Główny badacz wcale nie musi mieć kontaktu z pacjentami, lub mocno ograniczony np. tylko do okresowej oceny efektów, a osobami prowadzącymi sesje psychoterapeutyczne jeszcze inni współbadacze. Badanie z psylocybiną, które może kiedyś w końcu ruszy w Polsce jest tak zaprojektowane, że jeden ośrodek jest ośrodkiem podającym, a zupełnie inny ośrodkiem dokonującym okresowej kontroli stanu pacjenta i skuteczności terapii. Zupełnie różni lekarze, w innych ośrodkach. I tak, po podaniu psylocybiny są sesje psychoterapeutyczne w tym badaniu.