
Mufiśka
Użytkownik-
Postów
335 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Mufiśka
-
No właśnie każdy mówi, ze to nie możliwe i dziwne żeby dopiero skutki uboczne po takim czasie się odzywały, ale ja uważam, ze może tak być bo jak organizm się nasyci lekiem to wtedy przecież mogą właśnie się pojawić. Tak czy siak ja tak miałam przy każdym zwiększaniu dawki, na początku nic i później dopiero uboki, tylko jak wchodziłam na lek to miałam od razu jazdy, przy zmniejszaniu dawek tez mam identycznie po czasie dopiero.
-
Mili, ze na coś może się przyda Super, będzie dobrze dajcie sobie czas!!! Ja już się poddałam całkowicie i zaczęło być coś lepiej, wierze w Nas, służę pomocą gdyby ktoś chciał pogadać, a choruje już 18 lat więc coś tam wiem Wiem jak to jest, ale naprawdę daj sobie czas i bądź dla siebie wyrozumiały to minie, nie będę pisać żebyś oddychał i medytował bo mi to średnio pomagało, ratowałam się benzo dwa max 3 razy w tyg żeby poczuć ulgę i małe dawki i piłam litry melisy i czekałam na cud. Wierz mi byłam wykończona schudłam 10 kg, ale ruszy się !!!
-
Dawno nie zaglądałam choroba mnie położyła totalnie, ale może się coś przyda mój post. Brałam zoloft od sierpnia aż do dawki 150 mg jeszcze z 2 tyg temu, i mogę powiedzieć, że miałam rzeczywiście cały czas skutki uboczne i to naprawdę dziwne, ale tak długo mnie trzymało, ostatecznie zeszłam do 125 mg tak kazał lekarz, i po konsultacji dalszej kazał zejść do 100 niby dla mnie te dawki to za dużo mała jestem i szczupła bardzo, ale cel był taki żeby dać mi tymi większymi dawkami kopa i zejść do mniejszych tak lekarz mi powiedział, jak zeszłam do 100 jest ok nie mam już takich uboków, choć zła byłam na mojego lekarza bardzo bo jest dosyć specyficzny to rzeczywiście wie chyba co robi, na ten moment jest stabilnie bo aż boje się napisać, że dobrze, oby tak zostało już. Męczyłam się bardzo bo trwało to 3 miesiące za nim nadeszła jakaś poprawa, szczerze nawet nikt mi nie wierzył żebym tak długo miała skutki uboczne, a miałam i może tak być, napisałam to bo może komuś to da nadzieje lub pomoże żeby wytrwać, nie wiem jak będzie dalej, ale oby tak zostało, oczywiście kontynuuje terapie wierzę, że to tez mi pomoże wyjść na prostą, czekać trzeba i nie rozumiem jak ludzie rezygnują po 2 tyg brania leku, wiadomo inaczej jak lek się bierze pierwszy raz i inaczej jak kolejny raz, trzeba wtedy dużo samozaparcia i czasu bo to trwa czasem, a jeśli ktoś mi jeszcze kiedyś powie, że to nie możliwe żeby tak długo trwały skutki uboczne to ja jestem przykładem tego, że jest to możliwe, nie znam się na tym, ale to pewnie zależy od wrażliwości układu nerwowego i wielu innych czynników
-
Ogólnie czytając forum i różne wpisy to widzę są ludzie, którzy mają duże skutki uboczne jak ja, ale są tez tacy co nie mają , w każdym razie tak naprawdę to co człowiek to inna historia, jedno wiem na pewno każdy nawrot jest gorszy i ciężej z niego wyjść, jeszcze mnie naszła taka myśl, że lekarze tak naprawdę tez nie wiedzą jak się zadzieje u kogoś po raz kolejny lub czy dana osoba da radę znieść uboki i prze ile, to jak loteria i tyle, czytając wpisy innych widziałam sporo takich gdzie ludzie po paru dniach schodzili z leku bo nie dawali rady, a lekarz dawał nowy i tak z 3 razy, nie wiem tez czy to dobrze bo przecież tu trzeba czasu, myśle, że każdy nerwicowiec panikuje jak kest w kiepskim stanie i zadaje milion pytań jak ma komu całe to leczenie to jedna wielka niewiadoma, jedyne co działa od razu to benzo i to jest pewne jak w banku, ale to scierwo uzależnia. Nie wiem sądziłam, ze po tylu latach tak mnie walnie, a jednak stało się, a ja przy tym bezradna jak dziecko dorosła kobiwta i matka jeszcze rok temu bym radziła innym i mówiła, ze da się wyjść z tego i trzeba być silnym, ale dziś kiedy jest źle znow wiem, że to tylko łatwo się mówi jak nie masz tego świństwa w każdej minucie swojego dnia, życzę wszystkim zdrowia i wytrwałości i jeszcze raz dziękuje wam za wsparcie
-
Pewnie tak choć 3 lata temu miałam sporo stresu, który trwał długo bardzo i myśle, że to teraz wyłazi
-
Tak jak mnie złapało teraz po tylu latach to coś strasznego, mam to świństwo już około 18 lat, ale tak nie miałam nigdy, jak pisałam tu do was było lżej troszkę bo wiadomo, że wy macie to i wiecie jak to jest, ale wierz mi tym razem od kwietnia tak się bujam i jestem wykończona, stąd tyle pytań bo naprawdę nie mam ochoty wchodzić na 4 lek
-
Posłuchaj po pierwsze nie marudzę tylko pytam, po drugie nie chce ktoś odpisywać nie musi, po trzecie każdy jest inny i inaczej znosi skutki uboczne i jeśli wypytuje to znaczy, ze jest słabo i się martwię, jestem dorosłą kobietą i skoro szukam tu wsparcia to znaczy, że go potrzebuje, nie pisz proszę, że wydzwaniam do lekarza co chwile bo tak nie jest, i oczywiście jestem na tym leku od sierpnia więc wytrzymuje, a dawkowanie ustala lekarz nie ja, tak jak mnie poskładali teraz z powodu nerwicy to nie masz pojęcia i dlatego bardzo cię proszę nie rób ze mnie hipochondryczki bo nią nie jestem, a do lekarza dzwoniłam raz na jego polecenie
-
Jeśli was za mocno wypytywałam to przepraszam, myślałam, ze jak pare osób napisze coś to będzie mi łatwiej bo zobaczę jak inni mieli czy mają.
-
Ja znosiłam jego zachowanie tylko on nic mi nie mówi i wtedy ja szukam pomocy w internecie, na forum bo dopytując was coś tam więcej wiem i łatwiej mi wtedy, a na wizycie u niego to lek i jak by coś było źle dzwonić A jak zadzwonisz to zły bo zajęty i cała rozmowa w stresie i może minutę trwa bo on nie ma czasu
-
Tak zrobię zmienię lekarza, ufam mu, ale chyba już nic z tego nie będzie
-
No właśnie tak miałam z nim stresowałam się o coś zapytać na wizycie bo opryskliwy był, leki dobrze dobiera ludziom z tego znany jest, ale zmienił się strasznie, ale wiadomo za wizytę 250 kasuje, a ja właściwie to 5 min może 10 w porywach, tylko jak zapytam o coś to on zawsze, a mają gorzej, a niemożliwe, żeby uboki trwały długo itd ale ufam mu mimo wszystko, ale uważam, że się wypalił chyba zawodowo
-
Tak dla sprostowania mój lekarz twierdzi, ze jeśli po 2 tyg nie ma poprawy to trzeba zwiększać i jeśli lek nie zadziała w tym czasie to zmieniać, a ja siebie znam i wiem jak wchodziłam na lek i jak mnie trzepalo kiedyś po 25 mg, a niby jego zdaniem nie możliwe to jest. No jest możliwe i tez nie zadziałał lek po 2 tyg tylko po miesiącu, ale ja już od kwietnia tak się męczę i wszędzie szukam opinii i pomocy bo każdy z was tu ma lekarza i mogę przynajmniej poczytać jak to u was wyglada
-
Dzwoniłam do lekarza tylko raz żeby zapytać czy mam zwiększyć dawkę jeśli po 2 tyg ponad jest tak sobie i sam kazał mi zadzwonić, i dziś żeby zapytać czy jak jestem chora to czy powinnam w tym stanie zmniejszać dawkę. Wcześniej pisałam tu do was i nie do lekarza, nigdy do niego nie dzwoniłam z powodu skutków ubocznych jeśli powiedział, ze mam dzwonić jeśli nie będzie ok to tak zrobiłam, myślałam, ze po to właśnie jest to forum, ze można napisać, a jeśli ktoś nie chce to nie musi mi odpisywać
-
Arogancki jest od początku tego leczenia i dla moich znajomych, którym go poleciałam tez, a przecież płace za wizytę prywatną jak każdy i wcale noe tłumaczy mi niczego tylko przepisuje leki właściwie mówiąc, że nerwica to nie koniec świata
-
Myślałam, ale się boje bo on taki nie był, ja ostatnio potrzebowałam jego pomocy 7 lat temu, a teraz jest nie miły i właśnie myśle jak tu się dostać do innego dobrego specjalisty , a to nie jest proste teraz bo jest oblężenie na psychiatrów
-
Dzwoniłam do lekarza oczywiście był mało sympatyczny i tylko warknoł, że mam zmniejszyć dawkę do 100 mg oczywiście mówiłam o chorobie nie wiem teraz co robić dlaczego każe zmniejszyć
-
Mi to już tu tylko ty odpisujesz co ty ja bym dalej pisała i pytała, ale no naprawdę to silniejsze jest, na duchu podnosi jak ktoś odpisze, ja czuje jak lęk chce przyjść, ale jak jest to słabszy i z tego tez co czytałam to nastrój na końcu się poprawia? Bo ja kiepsko z nastrojem i z myślami
-
U mnie poprawa to jest tylko taka, ze jeszcze nie jest jak być powinno, ale może rzeczywiście to uboki i miną z czasem lub się unormuje, dziś dzwonię do doktorka, ze nie zmniejszam dawki bo może to choroba tez u mnie
-
Szczebiotka ty to mnie wszędzie znajdziesz Ja wiem, że panikuje i wyszukuje, ale to silniejsze ode mnie Jednak tez cię położyło, ja coś tam pamietam, ze jak chorowałam to gorzej wtedy było tez, ale wiadomo trzeba wypytać na forum bo jak nie to nie spokojna jestem. Kuruj się kochana dbaj o siebie i pij dużo w chorobie. Mogłaś mieć tak jak ja, ze coś cię brało i dlatego się gorzej poczułaś.
-
No tak to akurat da się znieść i przez tyle lat jeden lek i działa? Fajnie, ze się odezwałeś dziękuje bardzo, czyli jest nadzieja jeszcze, że zadziała ? Ja biorę lek od 20 lipca, ale zwiększane dawki były no więc sama nie wiem jak to liczyć i kiedy stwierdzić, ze nie działa apetyt odzyskałam, śpię już w nocy dobrze, tylko w ciągu dnia senna jestem i zamulona, i średni mam nastrój i myśli czasem złe, niby liczy się od zwiększenia dawki, ale nie wiem mój lekarz jest dziwny i chyba muszę go zmienić bo specjalistą jest dobrym, ale chyba wypalił się bo nic nie mówi mi, a jak pytam to zły i z łachą
-
Dziękuje za tak wyczerpujące odpowiedzi, nie wiedziałam, że skutki mogą trwać miesiącami ale przechodzą ?
-
Tak to ja wiem to było zalecenie lekarza, ja sama nie zwiększyłam tylko gorzej się czułam 2 tyg po zwiększeniu i nie wiem czy to uboki opóźnione czy może coś innego
-
Boje sie teraz zmniejszać więc poczekam, a czy ty masz jakieś doświadczenia ze skutkami ubocznymi? Czy może czytałeś u innych forumowiczów coś na temat opóźnionych skutków ubocznych i długo wkręcającego sie leku, ja miałam lata spokój i już zapomniałam jak to jest do tej pory zoloft był najsilniejszym lekiem jaki brałam w życiu, wcześniej tylko sympramol i jakiś przed nim na p może propranolol i pomagały mi
-
No więc zwiększyłam do 150 mg i tak samo dwa tyg prawie ok i gorzej i doszła ta infekcja, ale doktorek to jest dziwny bo jemu się wydaje, ze nie możliwe aby ktoś miał mocne uboki