Skocz do zawartości
Nerwica.com

Happyandsad

Użytkownik
  • Postów

    93
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Happyandsad

  1. @shadow_no Właściwie to bez zmian. Cały czas te same efekty uboczne od początku i zmiana dawki nie była zbyt widoczna. Wczoraj wieczorem trochę się pojawiło mdłości, ale to może też przez to, że Prega wzięta z samego rana przestała już działać. No nic, nie będę przejmował się brakiem męczarni po wskoczeniu z 20mg na 40mg. Uznajmy, że to dobrze Ogólnie to trochę martwię się, że ten lek nie okaże się pomocny. Dawniej biorąc jakiś antydepresant chciałem żeby pomógł, np. z ciągłym stresem powodującym duszności, roztrzęsieniem, itd. Zwykle się poprawiało z czasem. Dziś zależy mi głównie na pozbyciu się lęków i przerażenia wynikających z konieczności podjęcia pewnych decyzji. Nigdy wcześniej to się nie udawało, ale może teraz na 40mg branych x czasu + Pregabalina będzie lepiej ;/
  2. Brzmi jak opis właściwie każdego mojego dnia od wielu lat. Tylko dodałbym do tego jeszcze to, że czas zlewa mi się w jedno. Każdy dzień jest taki sam i często wydaje mi się, że tydzień minął przez jedną noc, bo nagle znów jest niedziela, a dopiero co była tamta poprzednia. Idę zrobić sobie kawę na ten "dobry" początek dnia.
  3. Mocna kawa to dla was jaka? Z ilu łyżeczek i czy płaskie czy nie? Ja sobie zrobiłem właśnie w większym kubku kawę z dwóch łyżeczek, takich z czubkiem średnim i wydaje mi się, że jest okej. Mniej i wyszłaby taka herbaciana kawa.
  4. Wczoraj wieczorem zwiększyłem dawkę z 20mg do 40mg. Dodałem do tego pół kapsułki Pregabaliny żeby było łatwiej to przeżyć i... właściwie nic się nie wydarzyło. Myślałem, że odczuję to podobnie jak samo rozpoczęcie kuracji Paro 1.5 tygodnia temu czyli parę różnych efektów ubocznych. Trochę zaskoczenie w sumie, ale to chyba dobrze. Chyba, że dzisiaj coś się zmieni.
  5. Sam nie wiem. To, że umrę odbieram jako fakt i tyle. Nie mam życia którego przykro byłoby mi zostawić. Nie mam planów które chciałbym zrealizować, bo wiem, że żaden z nich się nie nigdy nie uda. Sama śmierć (o ile nie w jakichś męczarniach) nie wydaje mi się być straszna. W przeciwieństwie do tego jak odbiorą ją moi bliscy. Gdybym umarł teraz to moja mama by się załamała psychicznie. Do tego też cała otoczka z pogrzebem i pieniędzmi potrzebnymi do jego organizacji. Umierając martwiłbym się o swoją mamę, jak sobie z tym poradzi, a nie o samego siebie.
  6. W trakcie picia kawy, więc nie jest źle. Mam chwilę niedosytu kontaktu z ludźmi, ale niestety nie mam z kim pogadać/popisać. Pewnie za chwilę i tak mi przejdzie, więc nie ma co płakać z tego powodu xd Miałem dziś nie brać Pregabaliny, ale bez niej cały dzień właściwie nic nie zrobię i będę chciał leżeć. A nie chcę się tak czuć. PS Czy pisząc na komputerze wiadomości i najeżdżając myszką na tekst tracicie ją z oczu? Tej mini białej kreseczki nie da się praktycznie dostrzec i irytuje to mocno
  7. Mi tam zaburzenia libido niestraszne. Może nawet lepiej jeśli te sprawy przestaną człowieka interesować skoro partnerki brak, a nie zapowiada się żeby jakakolwiek pojawiła się w bliższej i dalszej przyszłości. Najważniejsze to pozbyć się lub zminimalizować lęk odczuwalny w konkretnych sytuacjach. Może robię sobie zbyt dużą nadzieję z tym 40mg, ale obecnie to jedyne co mi zostało. U mnie chyba każdy antydepresant pomagał na depresyjne myśli. Mniej lub bardziej. Jednak na lęki żaden się nie sprawdził. Być może dawki były zbyt małe. Paro tylko max 4 tygodnie brałem w dawce 40mg, a to raczej zbyt krótko aby ocenić działanie. A odnośnie efektów ubocznych na 20mg to powiem, że senność o dziwo nie jest duża. Biorę tabsa na noc, a w dzień tylko czasem się chce spać. I to głównie już wtedy kiedy sam się położę i leżę chwilę. Ciekawe jak to będzie na dwa razy większej dawce. Oby podobnie
  8. Kawę. Właściwie to już kończę i jak zwykle mam za mało. Kubek jakoś ma 330ml, a zazwyczaj i tak czuję niedosyt. Paradoksalnie im mniejsze naczynie tym kawa smaczniejsza, ale nie będę robił jej pięć razy
  9. Skoro od tygodnia bierzesz antydepresant to wciąż możesz odczuwać efekty uboczne ładowania się leku. Zwiększone odczuwanie lęku jest przy tym dość często spotykane i normalne. Powinno raczej się poprawiać teraz z każdym dniem.
  10. 12 dni na dawce 20mg. Najgorsze były pierwsze 2 dni, ale obecnie efekty uboczne nie są aż tak mocno zauważalne. Zaciskanie szczęki chyba towarzyszy mi najdłużej. Chyba żadnych efektów pozytywnych leku nie zauważyłem do tej pory, ale to nic dziwnego. Kiedyś przyszły po 4,5 tygodnia. Jednak moją docelową dawką jaką chciałem osiągnąć zaczynając branie było 40mg i tutaj się to nie zmienia. Nie wiem, może już zacznę, bo nie ma na co czekać. Tylko nie chce mi się znów męczyć tych dwóch/trzech dni, grrrr Aczkolwiek tkwienie na 20mg, które zawsze pomagały jedynie na depresyjne myśli mnie nie zadowala. Chcę dowiedzieć się czy większa dawka zredukuje ten okropny i silny lęk przed podjęciem pracy. Nie chcę się tak panicznie bać tej decyzji. Zdecydowanie się na jakąś pracę, pojechanie tam, załatwienie tego wszystkiego jest dla mnie 10 razy gorsze niż sama praca. Zresztą ja nie pracy się obawiam, a ludzi. Czyli mam nadzieję, że 40mg paro jakkolwiek okaże się pomocne...
  11. @mio85 Może za małą dawkę brałeś tej pregi wraz z antydepresantem? Pamiętam jak ja kiedyś uznałem, że prega przestała działać gdy połączyłem ją z bodajże paroksetyną. Dzisiaj wydaje mi się, że po prostu zniknęły efekty uboczne w postaci tego fajnego upojenia alkoholowego. Nic więcej. Teraz właśnie wróciłem do brania paro i wspomagam się pregą. W pierwszych dniach okazała się pomocna przy tych problemach wejściowych na lek. Jednak ja nie miałem jakichś zwiększonych lęków, a raczej takie fizyczne objawy bardziej. Prega solo też mi bardzo pomagała. Chyba najbardziej ze wszystkich leków. Polecam wypróbować. A z samym odstawieniem to bywa różnie. Można próbować odstawiać powoli i długo skoro to takie ciężkie dla Ciebie było.
  12. Chciałbym znaleźć stabilną pracę w której mógłbym wytrzymać jak najdłużej. To by obecnie rozwiązało wiele problemów i zmniejszyło destrukcyjne już poczucie winy i wstydu. Czego najbardziej brakuje Ci z czasów dzieciństwa?
  13. Oderwałem się znów od szukania pracy. Nie bardzo wiem nawet gdzie mógłbym iść skoro tutaj mało miejsc gdzie się nadaję, a ofert w necie nie aktualizują zazwyczaj. W planach było znalezienie pracy do końca wakacji, a tutaj październik się kończy... Fajnie byłoby znaleźć spokojną robotę, nawet za duże mniejsze pieniądze. Jak wiele by to problemów rozwiązało, tych które z każdym dniem rosną w mojej głowie ;c
  14. Też mam traumę po tym jak kiedyś moja siostra nadepnęła małemu kotu na głowę. Przypadkiem, bo położył się pod drzwiami, a ona biegła do domu. Do dzisiaj mam to przed oczami, ale już nie będę opisywał jak to wyglądało. Miałem wtedy z 13 lat może. Myślę, że to między innymi przez to często ciężko jest mi, np. założyć słuchawki i odciąć się, bo wtedy ciągle wydaje mi się, że ktoś krzyczy, woła mnie i w głowie od razu mam myśl, że dzieje się coś złego. Różne odgłosy z zewnątrz też wywołują takie reakcje. Na szczęście po lekach nie jest to aż tak męczące, ale mimo wszystko nie udało się wyeliminować tego całkowicie i wciąż uznaję to za pewien problem. Dzisiaj czuję się... różnie. Wziąłem pregabalinę, więc trochę więcej chęci jakby. Nie czuję, że aż tak bardzo zmarnowałem ten dzień. Udało się lekko uporządkować rzeczy w szafkach. Dokopałem się do książki, którą kiedyś kupiłem - "Lęk i Fobia, Praktyczny podręcznik dla osób z zaburzeniami lękowymi". Nie udało mi się jej przeczytać w całości, więc może teraz zacznę po prostu od tych działów które dotyczą najbardziej mnie.
  15. Od kiedy tylko pamiętam towarzyszył mi lęk, niskie poczucie wartości, wstyd, stres, itd. w przypadku kontaktu z innymi ludźmi, a potem rozciągnęło się to na inne sprawy. Nie znam innego życia. Nie mogę powiedzieć sobie - kiedyś żyłem jak normalny człowiek! Chcę do tego wrócić! Często myślę sobie, że może nie jest mi dane aby było inaczej, lepiej. Boję się tego co byłoby gdyby było lepiej. I tak samo nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić. Znaczy, może i jakieś pojęcie mam, ale niestety nie potrafię zrobić tych kroków do przodu. Tak aby coś zaczęło się zmieniać. I tutaj również mogę się odnieść do tego co pisałaś o zmęczeniu psychicznym, fizycznym i braku działania. Może nie mam aż tak źle jak Ty, ale też potrafię tygodniami bądź miesiącami nie ruszać się z domu. Czasem tylko raz na ten czas byłem kilkanaście minut w sklepie, bo wypadło spotkanie z kolegami. Nic więcej. W domu niewiele robię. Zapętliłem się w codziennych czynnościach, a wszystko co odbiega od normy wywołuje jeszcze większe zmęczenie i jeszcze większą niechęć. Mózg przestał być poddawany nowym wyzwaniom, nauce przez co opanowała go mgła mózgowa czy jak to tam nazwać. Koncentracja w fatalnym stanie. Zaczynam czytać i po chwili albo jestem śpiący albo myśli uciekają gdzieś indziej. Oczywiście są lepsze chwile. Czasem zrobię coś więcej, dokończę książkę po miesiącach męczenia jej, obejrzę serial czy nawet parę dni porozciągam się, ale chęci i motywacja szybko uciekają. A ja znów wpadam w monotonię. I to nie tak, że nie chcę robić nowych rzeczy. Chcę, ale zbyt szybko przestaję widzieć w tym sens. Coś co naprawdę zmienia moje życie. Często mówię sobie - teraz będzie dobrze. Zmuszę się do działania! I niestety nigdy nie udaje mi się w tym wytrwać. A to myślę jedyna droga. Zmuszać się. Mieć na tyle silną wolę aby przetrwać te pierwsze chwile zwątpienia. Skoro wszystko inne zawiodło, to niewiele innych opcji pozostało. Aczkolwiek jestem słaby, nie bardzo wierzę w to, że mi się uda. Wydaje mi się, że najlepiej byłoby mieć kogoś obok, kogoś kto by nie tyle co nam dopingował, wspierał, ale na równi robił to samo co my. Tak żeby wspólnie nakręcać się do działania. Tylko jeśli wciąż siedzi się w klatce w postaci swojego pokoju czy też domu, to jak taką osobę znaleźć? Nie wiem. Według mnie Ty powinnaś na razie nie myśleć o wychodzeniu na zewnątrz, a zająć się tym co możesz zrobić w mieszkaniu. Minimalny ruch i ćwiczenia na start. Są też różne techniki polegające na wyobrażaniu sobie sytuacji które wywołują u nas atak paniki. Korzystać z chwil w których czujesz się lepiej. Trzymam kciuki za Ciebie, bo za siebie samego już nie potrafię.
  16. @Mufiśka Kurczę, szkoda, że nie masz nic dodatkowego aby spać w miarę normalnie. Ja biorę paro wieczorem, a do tego dokładam 75mg Pregi i noc mija raczej okej. Nie jest idealnie, ale u mnie właściwie nigdy nie było. No ale nie mam bezsenności, to na pewno. Niestety paro atakuje w dzień. Chyba najgorzej w okolicach południa tak jak teraz. Gdybym położył się na łóżku to od razu grawitacja zwiększona i potrzeba ogromnej siły, aby potem zwlec się z niego. Oczy wołają żeby je zamknąć i zasnąć. Jednak dopiero 4 razy brałem tabsa, więc to sam początek. Najgorzej było pierwszej nocy i pierwszego dnia. Teraz jakoś te efekty uboczne nie doskwierają za bardzo. Jedynie jeden lub dwa zęby bolą od zaciskania szczęki
  17. To i u mnie jest taki problem. W rzeczywistości nigdy nie potrafiłem w "znajomości", ale przez Internet szło mi chyba okej. Jednak od dawna już tak nie jest. Wycofałem się, nie wiem o czym rozmawiać z innymi, mam tylko jedną osobę z którą piszę. Na jakichś discordach ciężko mi nawet się przywitać, bo co dalej...? I tak samo, nie czuję się wart czasu który ktoś inny by na mnie poświęcał. Nie mam nic do zaoferowania. Nic się u mnie nie dzieje poza tym, że jest źle. Oddzielić to od znajomości nie bardzo się da, bo trzeba byłoby kłamać, udawać, że jest okej, a to bez sensu. No a obarczać znów kogoś swoimi problemami nie chcę. Fajnie byłoby znów nauczyć się rozmawiać, ale nie potrafię się przełamać, a wiadomo, że od tego trzeba zacząć.
  18. @Mufiśka Z tego co pamiętam, to podczas brania Paro spało mi się niezbyt dobrze, a pod nogi mógłbym bieżnię podkładać, tak się ruszały. Czasem mniej, czasem więcej. Ogólnie to bez antydepresantów śpi mi się znacznie lepiej, ale nie wiem jak to było u Ciebie przed braniem. btw to właśnie wróciłem do Paro 20mg i przyjmuję ją przed snem. Nie wiem czy będzie miało to jakieś znaczenie w kwestii snu jak i senności w ciągu dnia.
  19. Ciężko, bo zacząłem brać Paroksetynę. Efekty uboczne kręcą się przy mnie cały czas i mam ochotę rzucić to cholerstwo, bo zapewne i tak nic nie pomoże. A poza tym początek tygodnia, to dla mnie zawsze gorszy czas. Większość po weekendzie rusza do pracy, a ja siedzę w domu.
  20. @AnnoDomino34 Owszem, dawki trzeba raczej zwiększać, ale nie następuje to aż tak szybko jak mi się kiedyś wydawało. O ile jest się rozsądnym w tej sprawie, bo myślę, że wiele osób raz dwa by podwajała dawki, a potem płacz bo ciężko odstawić od razu lub inne problemy się pojawiają. Ciężko mi teraz sobie przypomnieć ile te przerwy trwały (czyżby z powodu pregi?? xd). Ostatnia trwała jakieś 3 tygodnie i nie miała wpływu na powrót do brania. Było jak wcześniej. Jeszcze inna przerwa trwała kilka tygodni. Może 6 albo 8. Być może coś tam tolerancja spadła, ale to mogło być placebo. Raz nie brałem przez parę miesięcy i tutaj już było lepiej. Nie tak jak na samym początku, ale mała dawka odczuwalna pozytywnie. Co do tej opcji doraźnej to sam dość długo tak żyłem. Na początku w gorsze dni lub gdy coś się działo niespodziewanego, jakaś okazja pomiędzy ludźmi, itd. Tylko, że... skoro w te dni było po niej fajnie, to dlaczego w inne miałbym czuć się gorzej? Dlatego zacząłem brać częściej. Robiłem przerwy, ale prega pojawiała się co chwilę. Później już niestety dzień bez Pregabaliny stawał się męczący, depresyjny, nieciekawy i zachęcający aby po prostu położyć się do łóżka. Teraz jeśli nie wezmę to jest mi ciężko. Oczywiście do wytrzymania bez większych problemów, ale jakoś nie chce mi się z tym walczyć. Przyjdzie chwila, że odstawię, ale to jeszcze nie tego wieczoru i nie jutro. Kiedyś ;d A, i parę lat temu odstawiłem 300mg albo 450mg nagle, po chyba 4 tygodniach brania w takiej ilości. Sprawiło to, że przez 2 tygodnie miałem totalną niechęć do wszystkiego, brak humoru, nic nie miało sensu. Większe lęki i stany depresyjne. Z tym, że był to raczej początek takich moich okresów w których bardziej przyglądałem się samemu sobie. Stąd być może zapamiętałem to aż tak negatywnie.
  21. Niektórzy za "przestała działać" uznają już zniknięcie efektów ubocznych w postaci tego upojenia alkoholowego. Czyli, np. po tygodniu. Ja biorę już grubo ponad rok. Nie wiem dokładnie ile. W dawkach od 75mg do 300mg w ostatnim czasie. Przez wiele miesięcy w domowych warunkach 75mg było wystarczające. Z czasem jednak efekt zanikał i nie było tak fajnie jak dawniej. Dlatego ilość mg się zmieniała. Dzisiaj żeby zadziałała na mnie tak jak, np. rok temu muszę wziąć już trochę więcej. Niewiele więcej, ale dostrzegalnie Gdybym zaczął pracować gdziekolwiek to musiałbym wskoczyć na dawkę 2x150mg lub coś podobnego. Czyli też nie byłaby to ogromna różnica i cały czas akceptowalna ilość. Pamiętam jak się bałem, że zacznę brać pregę, wkręcę się, nagle trzeba będzie zwiększać dawki i uzależnię się od tego leku. Teraz wiem, że nie jest to prawda, a raczej nie jest to prawda w 100%. Po sobie wiem, że dawki trzeba zmieniać. Niestety, nie da się w nieskończoność utrzymać, np. na 150mg dziennie. W końcu uznaje się, że coś tutaj nie gra i trzeba dodać więcej. Być może przerwy w braniu miałyby na to jakiś wpływ. U mnie była jedna na kilka tygodni i nie pozwoliła zbić tej tolerancji aby było jak na początku. Pregabalina oczywiście działa bardzo dobrze. Jeśli dobrze pamiętam to są gdzieś tutaj takie ankiety przy każdym temacie z lekami i prega miała bardzo wysoki % (może i najwyższy) głosów ludzi, że pomogła im w zmniejszeniu odczuwaniu lęków. Jakoś tak. Żadnych lęków jednak nie wycisza w całości. Raczej otacza je trochę innymi emocjami przez co stają się mniej dokuczliwe. W depresji pomaga na swój sposób czyli chce Ci się coś porobić, ale to ograniczone w czasie. Nie zauważyłem chyba nigdy aby przez cały dzień chciało mi się działać. O sprawach z pamięcią i ogłupianiem było pisane odrobinę wyżej. Lek ma na to wpływ, ale bywa z tym różnie. Niektórzy może nie odczują tego. Sam zauważyłeś, że zależne jest to też od dawki. Czy odstawienie jest ciężkie? Znów to samo - dla jednego tak, dla drugiego nie. Ostatnim razem gdy ją odstawiałem, to na kilka dni zszedłem na jedną dawkę, a potem już nic. Przez 2 dni było ciężko, przez następne znośnie, ale depresyjnie. Po 1.5 tygodnia raczej normalnie i nie ciągnęło do tego aby przyjąć dawkę leku. Ogólnie mówiąc dla mnie to najlepszy lek jaki poznałem. Ma swoje wady i zalety. Trochę mi zajęło aby zrozumieć jak Pregabalina na mnie działa i zaakceptować to. Na początku miałem zbyt wysokie oczekiwania co mnie zraziło trochę. Później poznałem ją lepiej i jest okej. Dzisiaj ciężko wyobrazić mi sobie życie bez niej. Dobrze to świadczy o samym leku, ale o moim życiu już nie
  22. Czy przez te wszystkie lata/miesiące zauważyliście z czym u was najlepiej współgrała Paroksetyna? Z jakimi innymi lekami Paro łączyła się tak dobrze, że to odczuwaliście? A może okej było wyłącznie na "czysto", bez dodatków?
×