Skocz do zawartości
Nerwica.com

Shadowsun

Użytkownik
  • Postów

    308
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Shadowsun

  1. @z o.o., na telefon albo na tablet [ewentualnie monitor z ekranem dotykowym by się pewnie sprawdził] Ja koloruję właśnie na tym drugim, dodatkowo mam urządzenie z piórkiem.
  2. @z o.o., wpisz sobie w wyszukiwarkę sklepu Google Play "Recolor", "Adult Coloring" i "Pigment". Te trzy apki są moim zdaniem najlepsze [przynajmniej dla nieco bardziej ambitnych osób], chociaż z Pigmentem dawno nie miałam do czynienia. Obecnie odnawiam znajomość z Adult Coloring [właściwie chyba ColorFly] i muszę powiedzieć, że wieeelkim plusem jest opcja Watch video to unlock dostępna dla każdego wzoru - dzięki niej naprawdę można korzystać z aplikacji w zasadzie całkowicie darmowo, bo ogólnie subskrypcje porządnych cyfrowych kolorowanek są niestety drogie. No i oczywiście możliwość próbkowania barw.
  3. @z o.o., no fakt, mądre to nie jest. Ale gdyby nałogi stanowiły tylko kwestię posiadania zdrowego rozsądku mało kto byłby uzależniony U mnie obkupywanie się przedmiotami, o których mniej lub bardziej intensywnie zawsze marzyłam było w pewnym okresie sposobem na poużywanie życia kiedy szczególnie wydawało mi się, że i tak nic już z niego nie będzie / klinem za pomocą którego próbowałam wybić inny klin. Poza tym aby uwikłać się w uzależnienia trzeba chyba jednak mieć w sobie tę autodestrukcyjną żyłkę.
  4. My też nie możemy sobie na wszystko pozwolić - niestety tak jak napisał @DelRey25, zakupoholizm nie idzie raczej w parze z płynnością finansową. Pożyczki, wyprzedawanie mienia itp. to norma przy bardziej zaawansowanym nałogu, a ewentualne ogarnięcie się następuje wtedy gdy już naprawdę znikąd nie można zdobyć środków [o konsekwencjach posiadania / braku regulowania długów nie wspominając]. Poza tym... prawdziwemu zakupoholikowi [zwłaszcza wyposzczonemu - w niejednym tego słowa znaczeniu] pożądanych emocji jest w stanie dostarczyć nawet głupi batonik orzechowy z suszonymi owocami oblewany miodem
  5. Shadowsun

    zadajesz pytanie

    Jaśmin / bez / konwalia / róża, farba drukarska i świeżo upieczony chleb ♥ Zamierzasz oglądać jutrzejszej nocy Perseidy?
  6. Shadowsun

    zadajesz pytanie

    Nie Jaka decyzja w największym stopniu zakręciła Twoim życiem?
  7. Jako że długotrwała pogoń za sylwetkowym ideałem bez uwzględniania choćby symbolicznych przerw na regenerację doprowadziła w końcu m. in. do całkiem nieźle rozwiniętej anemii, przez ładnych kilka miesięcy w ciągu minionego roku suplementowałam intensywnie żelazo pod postacią preparatów Chela-Ferr Forte oraz Gold-Vit Complex + Żelazo [ten drugi (zasadniczo multiwitamina) w bardzo przyjemnej formie tabletek musujących do sporządzania napoju o pomarańczowym smaku]. Łącznie przyjmowałam 42 mg chelatowanego* żelaza, czyli 300% dziennego zapotrzebowania na ten mikroelement, a w połączeniu ze zwiększeniem po dość wymownej serii napadów na żarcie kaloryczności diety i pewnym ograniczeniem wysiłku fizycznego pozwoliło mi to w końcu przynajmniej tymczasowo ogarnąć niedokrwistość**. Niestety ze względu na mały krach życiowo-finansowy zostałam niedawno zmuszona zaprzestać dalszej suplementacji i na ten moment opieram się w zasadzie wyłącznie na sposobie odżywiania. Poza tym łykałam multiwitaminę Gold-Vit w wersji dla kobiet oraz próbowałam rozpocząć suplementację jakimś sensownym preparatem na wypadanie włosów [drugi najpoważniejszy skutek uboczny dietetycznych maratonów]. Ponieważ jednak "sensowne preparaty" do tanich raczej nie należą, więc niestety właśnie on poszedł w odstawkę jako pierwszy [wybrałam Hairvity]. Niestety również pod wpływem ostatniego silnego stresu problem z utratą piór przybrał na sile. Ogólnie w kwestii suplementów charakteryzują mnie spore wymagania [myślę zresztą, że słusznie] i kupuję tylko te, które rzeczywiście mają w mojej ocenie jakieś realne szanse na zadziałanie. Firma Olimp jest IMO jednym z najbardziej godnych polecenia producentów, zwłaszcza w segmencie tych [względnie] przystępnych cenowo. * a więc najlepiej przyswajalnego ** dwie ostatnie morfologie wyszły właściwie idealnie i z drobnymi jedynie odchyleniami od normy wskazującymi bardziej na stan zapalny toczący się gdzieś w organizmie [znam prawdopodobną przyczynę] niż anemię
  8. Mnie ujął sposób, o którym przeczytałam swego czasu na blogu jednej z ciałopozytywnych działaczek - a mianowicie malowanie w trudnych chwilach na ciele ładnych rzeczy [zwierzątek, kwiatków itp.], których realnych odpowiedników nie chcielibyśmy nigdy w żaden sposób skrzywdzić / zniszczyć. Dobre myślę dla osób przejawiających wyjątkową empatię dla zwierząt czy ogólnie przyrody [większą być może niż dla ludzi]... no i chyba też trochę dziecinnych [jak ja ].
  9. Shadowsun

    NOWE X czy Y

    Żabka, nie umiem powiedzieć czy i gdzie w moim mieście w ogóle jest jakiś Lewiatan [na pewno nie w mojej najbliższej okolicy] xD Rozgwieżdżone niebo czy miasto świateł?
  10. Shadowsun

    Filmy i seriale

    Dwa pierwsze sezony "Westworld" i "Czarnobyl" to produkcje, które chyba najbardziej zapadły mi w pamięć na przestrzeni ostatnich kilku lat. Zwłaszcza ten pierwszy pozamiatał całkowicie, chociaż zdaje się, że mój jego odbiór jest nieco inny niż większości widzów [nastawiony bardziej na filozofię czy metafizykę nawet niż kwestie związane bezpośrednio z rozwojem technologii i sztucznej inteligencji / świadomości]. A co jeśli również nasz świat jest takim parkiem rozrywki / poletkiem eksperymentów nieznanych bogów? Poza tym uznaję za ważne "13 Powodów" oraz - skoro już przy młodzieżówkach jesteśmy - mniej znane i starsze "My Mad Fat Diary". Kilka anime, trochę bajek dla dzieci [z "Muminkami" na czele] i staroci w rodzaju "'Allo 'Allo"... nie mogę też chyba mimo wszystko pominąć "Gry o tron", choć ten serial największe wrażenie wywarł na mnie za pierwszym oglądem.
  11. Shadowsun

    Czy masz?

    Nie Masz dobry refleks?
  12. Hah, a mnie z kolei właśnie cyfrowe kolorowanie sprawia[ło] o wiele więcej radości i satysfakcji Możliwość w zasadzie nieskończonego wypróbowywania poszczególnych kombinacji barw / odcieni, poprawiania swoich błędów [i "błędów"] oraz całkowitej nawet zmiany koncepcji w ciągu chwili wygrywają dla mnie tę postać; niestety nie mam na tyle rozwiniętej wyobraźni artystycznej, by móc od razu stworzyć satysfakcjonujące dziełko, a kolorowanki są dla mnie nie tylko formą arteterapii, ale także ogólnie rodzajem sztuki. Posiadam tablet z rysikiem, praca na takim urządzeniu to zupełnie inna jakość doznań niż dziabanie palcem ekraniku telefonu... niestety subskrypcja mojej ulubionej aplikacji jest koszmarnie droga, z biegiem czasu pojawiły się w niej również funkcjonalności bardziej zniechęcające do korzystania z niej niż stanowiące dodatkową atrakcję. Wczoraj znalazłam jednak apkę, która ma szansę okazać się jej stosunkowo niezłym substytutem, zobaczymy co z tego będzie. A poniżej kilka moich prac
  13. Dosłoneczniłam się, dogrzałam i wchłonęłam dostateczną ilość błękitu.
  14. Shadowsun

    zadajesz pytanie

    Nie[stety], chociaż chciałabym Uranię i Astronomię. Gdybyś miał[a] napisać książkę, do jakiego gatunku by się ona zaliczała i co konkretnie stanowiłoby jej fabułę / treść?
  15. Melancholiczka z odrobiną flegmatyczności za sprawą depresji i choleryzmu dzięki nerwicy [chociaż w tym drugim przypadku to chyba mimo wszystko kwestia czegoś więcej niż zaburzenia i prawidłowy opis powinien brzmieć: "Typ główny - melancholik, typ uzupełniający - choleryk"]. Zdecydowanie w najmniejszym stopniu utożsamiam się z sangwinikiem. Większość się zgadza
  16. Shadowsun

    Lepsze dni?

    Czy te pożyczki były brane przez Internet? Na jakim etapie jesteś z wierzycielami [spłacanie długu, chociaż z wielkim trudem i kosztem dalszego zapożyczania się / brak spłacania i windykacja / wydany sądowy nakaz zapłaty]? Ogólnie jeśli nie zawarłaś z podmiotem oferującym "chwilówkę" umowy na piśmie [i sprawa nie jest jeszcze bardzo zaawansowana, tzn. nie został wydany sądowy nakaz zapłaty oraz nie uprawomocnił się on poprzez brak prawidłowego złożenia przez dłużnika w ciągu dwóch tygodni tzw. sprzeciwu / zarzutów] możesz zaryzykować niespłacanie tego typu pożyczek w ogóle - skontaktuj się jednak w tej sprawie koniecznie z prawnikiem. Ja swoje długi próbuję ogarnąć w ten właśnie sposób [na razie z całkiem niezłym skutkiem].
  17. Można, wystarczy mieć w sobie wystarczająco dużą dawkę introwersji + niezbyt fajne doświadczenia z ludźmi na koncie + brak większych umiejętności obsługi ich w realnym świecie [szczególnie jeśli mowa o głębszych relacjach] Napisałam zresztą "w pewnym oddaleniu", na pustelniczkę mimo wszystko się [niestety] nie nadaję. Też prawda.
  18. Shadowsun

    Na co masz ochotę?

    ... w rożku albo na patyku, z chrupiącą polewą czekoladową i kawałkami migdałów ♥
  19. Shadowsun

    Co jest gorsze X czy Y?

    Chyba nogi, bo na ich punkcie i tak całe życie miałam kompleksy, a w kwestii górnych kończyn jakoś nie ^.^ Postawa bierna czy agresywna?
  20. W moim przypadku najlepsze byłoby chyba coś pomiędzy, czyli domek na przedmieściach / pod miastem [koniecznie w bliskim sąsiedztwie natury, mile widziany szczególnie jakiś lasek]. Całe życie mieszkam w metropolii i stąd mimo wszystko trudno by mi było zrezygnować z [większości] oferowanych przez nią wygód, jednak morze betonu, hałas ulicznego ruchu, zalew bodźców wizualnych, duże zagęszczenie ludzi czy ogólnie dynamiczne tempo życia centrum i pobliskich dzielnic są dla mnie wysoce toksyczne - dzieciństwo spędziłam w spokojniejszej okolicy wciąż noszącej ślady wiejskiej przeszłości i dopiero stosunkowo niedawno włączonej w granice miejskiego molocha. Na samej wsi jednak, wiadomo - problem z dostępem do wielu [specjalistycznych] usług, a i wybór towarów w sklepach nie tak imponujący [o promkach nie wspominając]. Dla spokoju i możliwości życia we własnym rytmie w pewnym oddaleniu od ludzi, możliwości całkowitego zanurzenia się w przyrodzie, no i naprawdę ciemnego nocnego nieba jedynie w minimalnym stopniu zanieczyszczonego światłem chciałabym jednak przynajmniej spróbować kiedyś mieszkania na prowincji [chociaż w sumie nie wiem, czy tego całego pakietu wymogów nie spełniałaby bardziej jakaś bieszczadzka dzicz xD].
  21. A ja z kolei mogę się pod tym nałogiem podpisać, choć z przyczyn łatwych do wydedukowania staram się przynajmniej jako-tako trzymać go w ryzach. Będąc zarazem osobą dosyć praktyczną unikam również kupowania artykułów kompletnie od czapy i próbuję mimo wszystko nabywać te rzeczywiście potrzebne / dla których będę mogła bez większego problemu znaleźć zastosowanie, choć w gruncie rzeczy najczęściej po prostu gromadzę żywność i po brzegi wypełniam lodówkę / spiżarkę / zamrażarkę [nierzadko dość wymyślnymi produktami, przynajmniej biorąc pod uwagę moją kondycję finansową] - w szczególnie pierwotny sposób kojarzy mi się to z poczuciem bezpieczeństwa, przy ograniczonych możliwościach folgowania swemu uzależnieniu to zresztą chyba najbardziej oczywiste i "dostępne" ku temu pole [aczkolwiek w lepszych czasach lubiłam zaszaleć także m. in. z książkami i miałam naprawdę imponującą biblioteczkę... również pod względem dostępności niektórych tytułów]. Generalnie uciążliwa / destrukcyjna sprawa [jak wszystkie uzależnienia zresztą], jednak wciąż nie na tyle, bym mogła powiedzieć "nienawidzę tego nałogu bardziej niż kocham kick, jaki mi daje". To zresztą ogólnie główny problem wszystkich moich -holizmów - są jednocześnie po prostu moją miłością.
×