Pytanie na ile te komentarze faktycznie były "uzasadnione" [cudzysłów, bo zastanawiam się w jakim stopniu posiadanie z natury silnie uwrażliwionego systemu nerwowego jest czymś, za co należy przepraszać], a na ile ktoś próbował nimi jedynie usprawiedliwić swoje własne przekraczanie Twoich granic. Być może wcale nie jesteś - albo przynajmniej wtedy nie byłaś - nadwrażliwa. Co o tym myślisz?
Element subiektywizmu zapewne pozostanie zawsze, wydaje mi się jednak, że w dużej mierze to po prostu kwestia zdrowego rozsądku - jeśli ktoś wyjeżdża do nas z rasistowskimi / seksistowskimi tekstami czy podnosi głos mamy prawo czuć się urażeni / zdenerwowani niezależnie od poziomu swojej wrażliwości... podobnie jak posiadać własne standardy mówiące o tym, że np. nie życzymy sobie, aby ktoś w rozmowie z nami mimo wszystko nie stosował najpopularniejszego polskiego słowa jako przecinka. Z pewnością przydaje się umiejętność wyjścia z własnej głowy i spojrzenia na siebie z boku oraz / lub posiadania wyobrażenia "normalnej" osoby [jej zachowania] i używania go jako wzorca w budzących wątpliwości sytuacjach. W miarę możliwości starajmy się również nie dopuszczać do siebie / eliminować ze swego otoczenia osoby, które nie rozumieją naszego odmiennego postrzegania świata [tak, wiem - niestety nie zawsze się da].