Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sharon456

Użytkownik
  • Postów

    324
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Sharon456

  1. Nope, odpuszczenie utwierdzi mnie tylko w przekonaniu, że jestem frajerem i nieudacznkiem. Nie mogę sobie na to pozwolić kiedy walczę o swoją przyszłość. Ale dobija mnie wszystko, że przez głupią sytuację i w sumie jedną osobę ja się posypałam psychicznie. I że to nie daje mi spokoju do tego stopnia, że przestałam wierzyć w swoje umiejętności a na samą myśl o pisaniu czegokolwiek aż coś mi się robi Zresztą wykończona nerwowo już jestem, więc... A w czym miałaby się ta żałosność (tak to się odmienia?) objawiać? Może po prostu to jest Twoje subiektywne odczucie? Nie da się jakoś tej sytuacji rozwiązać, np. poprzez rozmowę? Strzelam, bo nie wiem jak to wszystko wygląda.
  2. Na pewno, ogólnie mam jasną skórę i z grudniowych nie pozostało już nic (a były serio mocne) a i niektóre z ostatnich też są ledwo widoczne. Wiesz co, nienawidzę współczucia kierowanego w moją osobę. Troska? Od podstawówki w sumie jestem sama z moimi problemami, więc się nauczyłam nie oczekiwać od nikogo wsparcia. Więc troski też nie potrzebuję ani pocieszania. Co mi pocieszanie da w obecnej sytuacji? Nic. a i na pewno nie poczuję się lepiej. Nie, coraz bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że to jest kwestia karania się za to co się wydarzyło w moim życiu prywatnym. Świadomość, że jakbym się inaczej zachowywała, jakbym wszystko inaczej rozegrała, to teraz bym nie próbowała się zbierać z ziemi.
  3. Nieeee, dla mnie to można powiedzieć jest "termin ostateczny". Bardzo ostateczny. Więc drugiego terminu już nie będzie. Więc jestem w takim błędnym kole. Mało czasu = stres = niemożność pisania = stres = coraz mniej czasu. A w między czasie pogorszenia samopoczucia i czuję, że już nie daję rady. Stany depresyjne się zaostrzają, co powoduje występywanie stanów lękowych. I tak w kółko.
  4. @JERZY62, ja aż takich zamiarów nie mam, moje samookaleczanie jest bardzo powierzchowne jak to okreslił lekarz. No bo i w sumie prawda, wystarczy że przejadę sobie delikatnie ostrzem po ciele. Czy boli? Jakbyś sobie przeciął skórę ostrą kartką papieru. Logicznie rzecz biorąc przy większych ranach boli bardziej, ale nie mam zamiaru tego chwilowo sprawdzać. @wyjdz_do_ludzi_pobiegaj, ja domyślam się za co się karzę i to wcale nie poprawia sytuacji :( Wyobrażanie sobie blizn na zawsze też nie działa ponieważ, jak już wspomniałam, to są dosyć powierzchowne rany. Po 7 miesiącach te pierwsze są już prawie niezauważalne. A to tak jest, jak już raz człowiek spróbuje, to ciężko jest przestać.
  5. Czuję się żle... a rano było nawet znośnie. Siadłam do pisania rozdziału i płaczę, bo mam pustkę w głowie. Nie potrafię po prostu zacząć pisać i to się powtarza od kilku dni i dzsiaj już wybuchłam. Mam pod nosem wszystko - plan, teorie, notatki. Czas się kończy a ja jestem z niczym. Coraz częściej czuję, że ja nie dokończę tego doktoratu. Nie kiedy zjazdy są coraz dłuższe, skutecznie zabierają mi nawet do tygodnia z życia i zostawiają z całkowitą bezsilnością i poczuciem bezsensu. Czuję się jak frajer, który próbował sobie coś udowodnić a po prostu jest tam, gdzie go od początku nie powinno być Coraz bardziej denerwują mnie teksty typu: "będzie dobrze", "dasz radę", chociaż wiem, że one są wypowiadane z przyjaznym nastawieniem drugiej osoby. No to sobie pojęczałam...
  6. Sharon456

    [Lublin]

    Cześć wszystkim Melduje się 27 latka z zaburzeniami depresyjno-lękowymi z okolic Lublina, od października do lipca przebywająca raczej często w mieście. Jakby ktoś chciał pogadać, zapraszam na priv. Po 20 sierpnia opcja spotkania również aktywna.
  7. Oglądałam Obecność, Anabelle i różne wersje Amityville i bardzo mi się podobały. Ale pewnie datego też, że horrory/gotyk itp. interesują mnie ze względów akademickich :)
  8. Pani X, co tam słychać? (to na wejście zawsze) Czy próbowała Pani w jakiś inny sposób odreagowywać napięcie? (jak opowiadałam o okaleczaniach) Na pierwszej wizycie te same co u @wyjdz_do_ludzi_pobiegaj, tylko wiadomo, inaczej zadane, oprócz pytania dot. sytuacji rodzinnej. Plus: Z czym Pani do mnie przychodzi?
  9. Ehhhh, wytrzymałam trochę ponad miesiąc od ostatniej "przygody" i znowu poszłam w samookaleczanie. Próbowałam różnych rzeczy, od ćwiczeń językowych do aktywności fizycznej. Jedyne co mi to dało, to wrażenie, że o ile wcześniej było to moją metodą na pozbycie się napięcia, teraz już nie potrzebuję czynnika wyzwalającego. Jakbym się za coś karała?
  10. Mi ostatnio coraz częściej zdarzają się dziwne stany, a zaznaczę że wcześniej tego nie miałam. Poszłam do Kościoła, nagle jak już siedziałam w ławce i zobaczyłam ludzi dookoła zaczęłam mieć uderzenia gorąca, czuć niepokój, od razu moje dłonie były całe mokre i tak przez całą mszę. Miałam podobnie kilka tygodni temu, ale zrzuciłam to na uboczne zwiększonej dawki leku. Kiedy pojechałam do sklepu na zakupy - to samo, plus miałam ochotę się popłakać Mam wrażenie, że jedne sytuacje lękowe się łata, to ukatywniają się kolejne. i nawet nie wiem dlaczego.
  11. Czy żałuję? Tak... żałuję czasów licealnych gdzie musiała mi się już rozwijać fobia społeczna (a ja tego nie wiedziałam) i za nic nie mogłam się zintegrować z grupą. czasów studiów, gdzie nie żyłam jak moi równieśnicy. Studia powinny być najpiękniejszym czasem w życiu człowieka a mi te 5 lat przeleciało przez palce i w sumie nie mam co wspominać. Żaluję teraz tych wszystkich momentów kiedy mam zjazd i nie ma mowy o robieniu czegokolwiek. Wiem, że tracę cenny czas na pracę, bo mogę tego później nie nadrobić. Ale też nie jestem w stanie zmusić siebie do roboty. No i tak mija kolejny dzień przeżyty głównie na leżeniu na łóżku i drzemaniu. Wiem, że za jakiś czas pewnie będzie poprawa (jak zawsze, na jakiś czas), ale tego, co stracę, nic mi nie wróci.
  12. Dokładnie tak się czuję jak mam te najgorsze momenty wieczorami... Ale ja na brak kontaktu nie mogę sobie pozwolić, nie jest to wykonalne w mojej sytuacji/ Co do terapii, przerabiamy ten temat od kiedy to się stało. Wiem dlaczego tak się czuję, ma to swoje wytłumaczenie psychologiczne. I czuję jakbym stała przed ścianą, przez którą nie mogę się przebić, że to mnie po prostu zatrzymało w miejscu. I nie że tylko zatrzymało, ale ciągnie w dół. Był progres a teraz robi się regres. Wiesz co, na mnie działają różne takie medytacyjne cuda - pozwalają mi zasnąć. Wypróbowując test na podatność na hipnozę chyba mi się udało. Raz na sesji w taki tras relaksacyjny też dało radę, więc chyba trochę podatna jestem. Tonący brzytwy się chwyta - na chwilę obecną jestem gotowa spróbować, jeśli taką możliwość bym miała.
  13. Właśnie mój lekarz mi to też powtórzył, że w opakowaniach i ilościowo tyle ile jest w pudełku. Plus dostałam zaświadczenie że biorę takie i takie leki tyle i tyle razy dziennie + jakie rozpoznanie. Lepiej mieć, bo na Modlinie lubią przetrzepywać dokładnie.
  14. @Abbey, nie znam Twojej historii, ale czytając to zdanie potrafię się z Tobą utożsamić w pewnym stopniu. Od kilku lat słyszę, że czas najwyższy założyć rodzinę, że bez faceta sobie nie poradzę w życiu itp. A ja wiem, że ze względu na różne problemy nie jestem w stanie zakładać teraz żadnej rodziny a i nie chcę powielać pewnych schematów. Jak np. moja relacja z matką, która też raz jest przyjaciółką i wszystko jest fajnie a raz robi awantury o w sumie byle co :( W mojej rodzinie nikt nie wie o moich problemach, ba, dla nich psycholog czy psychiatra to słowa tabu. @Lilith, próbowałam wszystkiego. Próbowałam zachowywać dystans i być mega oficjalna - zawsze kończyłam wieczorem rycząc w poduszkę i potem na autoagresji. Próbowałam zachowywać się jak gdyby nigdy nic - nie potrafię. Próbowałam być miła - taki sam skutek. Gdy w zamian widzę mega formalną reakcję to nie daję już rady. Plus kiedy dochodzi do spotkania face to face - mnie rozwala i nie jestem w stanie rozmawiać normalnie, głos mi drży i inne. Boli wspomnienie jak bylo kiedyś a jak jest teraz, bolą wszystkie te sytacje, po których ja nie mogłam się przez tydzień minimum pozbierać. Może inne osoby by miały je gdzieś, ale mnie one psychicznie ściągały w dół. Zgadzam się z Tobą i to kolejny problem. Cała odpowiedzialność została na mnie w momencie kiedy ta osoba odcięła się od wszystkiego. A dla mnie to jest za dużo... Już nawet w desperacji myślę o hipnozie, żeby się emocjonalne zobojętnić w stosunku do tej osoby. Ale nawet nie wiem czy takie coś jest możliwe.
  15. @Lusesita Dolores, naprawdę nie wiem co Ci doradzić :( A nie wchodzi w grę wizyta u jakiegoś innego lekarza, skoro Twój jest na urlopie, nawet prywatnie? Mój mi zawsze powtarza, że skutki uboczne mogą być i trzeba je przecierpieć, bo później będzie lepiej. Chyba, że nie daje się faktycznie funkcjonować, to wtedy najczęściej zmiana leku.
  16. To może by był jakiś pomysł, bo jak ja to robiłam, to wtedy był taki challenge 365 dni = 365 karteczek czy coś w ten deseń. A jak się wrzuca jedną na jakiś czas, z naprawdę szczęśliwym wspomnieniem, to ma to szansę trwać Może w sumie warto by było wrócić...
  17. Niby tak, ale ta cała sytuacja boli jak nie wiem. Zawsze jak rozmawiamy czy kontaktujemy się mailowo (a tego nie da się uniknąć z powodów profesjonalnych), to ja potem płaczę, bo za bardzo odzuwam zmianę w jej zachowaniu. A potem chyba karzę sama siebie za to wszystko dziergając na skórze :( Bo póki byłam dobra, to i ta relacja istniała i była wspierająca i budująca, jak zrobiłam się zła, to to wszystko się rozwaliło. A wspomnienia są zbyt bolesne i mimo upływu czasu nic się nie zmienia.
  18. Tak, podobno to wszystko było dla niej zbyt trudne emocjonalnie. W sensie reagowanie na moje stany emocjonalne. I nawet nie powiedziała mi tego w twarz, ale napisała maila i od tego czasu taktuje mnie jak traktuje. Pośrednio doprowadziła mnie do moich stanów lękowych i depresyjnych a potem po prostu umyła ręce od wszystkiego, bo "jest do dla niej za ciężkie".
  19. @Lusesita Dolores, na moje krótkie doświadczenie z lekami, nie podejmowałabym takiej decyzji sama, bez konsultacji z lekarzem. On ustala takie a nie inne dawki i wie dlaczego :) Bo jednak co innego jest brać dawkę rano i na wieczór, a co innego trzasnąć podwójną na noc. U mnie np. wieczorna była na ataki lękowe w nocy i budzenie się z nimi rano. Poranna na ataki lęku w dzień i natrętne myśli. Bez porannej dawki przez pierwszy miesiąc w dzień było niezbyt. Po wprowadzeniu jej o wiele lepiej. Napisałaś, że po jednej byłaś senna, to chyba za mało aby stwierdzić, czy to będzie się utrzymywało. Może warto się przemęczyć kilka dni, tym bardziej że teraz weekend, i zobaczyć co sie będzie działo?
  20. To troche trzeba pobrac, by się jej pełne działanie uaktywniło. A o której bierzesz rano? Ja ranną dawkę biorę o 9 i mnie zamuła łapie dopiero 13-15 mniej więcej. Ale tez nie zawsze, są dni, że cały dzień funkcjonuję bez wymuszonej drzemki.
  21. Niedługo wybieram się za granicę na wakacje i się tak zastanawiam jak wygląda kwestia przewozu leków psychotropowych poza granice Polski. Na zwykłe przeciwbólowe, witaminy, czy suplementy diety nigdy nikt nie zwracał uwagi podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku. Orientuje się ktoś, czy tak samo jest z antydepresantami i przeciwlękowymi? Czy lepiej mieć jakieś zaświadczenie od lekarza?
  22. Kurde, niby jest lepiej, niby się lepiej czuję, ale wystarczy, że pomyślę o pewnych wydarzeniach i mój nastrój od razu się zmienia o 180 stopni. Dobija mnie jedna osoba, która w przeszłości traktowała mnie inaczej a teraz traktuje inaczej (od razu mówię, nie chodzi o faceta). Jeśli istniałaby jakaś hipnoza, która pomogłaby mi wyzerować jakiekolwiek emocje w stosunku do tej osoby, to bym się chyba jej poddała bez wahania
  23. Ja też miałam spotkanie ze słoiczkiem szczęścia swego czasu :) Rok dzielnie wkładałam do niego karteczki - miałam dzięki temu motywację, by każdego dnia znaleźć jakąś pozytywną rzecz. W Sylwestra miałam podwójną radość czytając te wszystkie karteczki (słoiczek do tej pory stoi na szafie). Drugiego roku nie wytrwałam - poddałam się jakoś w kwietniu i już nie wróciłam, bo miałam wrażenie, że doszukuję się szczęśliwych momentów na siłę, aby tylko coś wpisać.
  24. Wydaje mi się, że to chodzi o specyfikę osób - tutaj na forum są osoby z różnymi problemami i to nas łączy w pewien sposób. Dyskutujemy o tym, co nas osobiście dotyka, widzimy, że inne osoby też przechodzą przez podobne rzeczy. Dyskusje na Fb np. pod wiadomościami, że coś się stało? Głównie dwa argumenty: "wina PiS vs wina PO" i to stanowi oś dyskusji. Nie wymiana personalnych argumentów, ale polityczne sprzeczki. Ludziom się wydaje, że jak nie ma rozmowy face to face albo że jak założą fikcyjne konta, to nikt nie dojdzie kto co publikował. Albo że skoro rozmowa toczy się online, to mogą się chamsko zachowywać do woli. Takie jest moje spostrzeżenie jak czytam komentarze pod postami.
  25. Jak brałam tylko 75mg na noc, to miałam takie zjazdy koło 21-22 (a to moja normalna pora na pracę była), plus ciągle atakuje mnie w dzień tak 13-14. Niepokój utrzymywał mi się zazwyczaj przez pierwszy miesiąc + pierwszy miesiąc po zwiększeniu dawki. Pierwsze tygodnie po zwiększeniu dawki miałam trochę nasilone stany lękowe. Ale do przeżycia - jak u Ciebie, dramatu nie było Tylko, że zauważyłam, że mam trochę zwiększoną drażliwość, tj. łatwo mnie nawet głupotami zirytować, najczęściej w środowisku domowym. Ale czy to od Pregabaliny, to nie dam sobie ręki uciąć.
×