
123she
Użytkownik-
Postów
193 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez 123she
-
A czemu tak myślisz, że się poddaje?
-
Lubię:) ale rzadko, które perfumy mi się podobają ostatnio najczęściej używam Lancome - la vie est belle a w sumie kupiłam tak dla jaj, bo stwierdziłam, że to będzie w moim przypadku szczyt czarnego humoru
-
Związek z osobą z PTSD
123she odpowiedział(a) na maluszekkk7 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
A myślisz, że to, że Cię zaatakował jest związane z jego PTSD? Tyle co mogę po sobie powiedzieć, że ja nie mam żadnych skłonności do przemocy wręcz się jej brzydzę także się zastanawiam czy u Twojego partnera to była wina akurat PTSD czy czegoś zupełnie innego- 4 odpowiedzi
-
- ptsd
- (i 2 więcej)
-
Ja to tak z przymrużeniem oka napisałam, bo trochę mnie to rozbawiło;) ale wiadomo, że ciężko jest porównywać sytuacje, bo na pewno mój problem jest zupełnie inny niż Twój. No ale na początku jak się zdecydowałam na psychoterapię to wcale nie było tak, że miałam możliwości, bo nie miałam w sumie ani czasu na to ani kasy a na NFZ nie chciałam iść. To długa historia ale wcale łatwo mi nie było. O matko ale czemu myślisz, że nie masz żadnej drogi??? Wiesz tak po ludzku to np. moja sytuacja jest mega beznadziejna niestety a dalej próbuje z niewiadomych przyczyn.
-
Powiedziała, że ona nie ma jak się inaczej dostać do miasta tylko samochodem co jakby no średnie dla mnie jest wytłumaczenie no i przyznała mi racje, że takie sytuacje mogą źle na mnie wpływać. No ale rozmawiałam jeszcze na ten temat z przyjaciółką, która trochę inne światło mi rzuciła na sytuacje, bo stwierdziła, że może po prostu musze zaakceptować, że kobieta jest nieogarnięta co nie świadczy o tym, że ma złe intencje i nie będzie w stanie mi pomóc. Dopuszczam taką możliwość, bo np. ta moja przyjaciółka pod pewnymi względami też jest nieogarnięta co nie zmienia faktu, że jest dobrą przyjaciółką.
-
Move z tym próbowaniem mimo porażek to mi chodziło bardziej w szerszym kontekście, żeby mimo wszystko próbować sobie jakoś pomóc, zmienić swoją sytuację itd. W moim przypadku to trochę nie mam innej drogi ani lepszej szansy, żeby było mi lepiej niż psychoterapia. Ale w Twoim przypadku może być zupełnie inaczej może do szczęścia potrzeba Ci np. tak jak wspominałeś poprawy sytuacji materialnej albo coś zupełnie innego ale tak czy siak moim zdaniem warto próbować coś zmienić jeśli człowiek nie jest szczęśliwy. w tym coś jest czasami nie jest dobrze jak się myśli za dużo
-
Nie bardzo mi się chciało iść ale w końcu poszłam i powiedziałam, że to z czym przychodzę jest trochę za ciężkie żeby tak samemu sobie być ciągle zostawianym i że źle to na mnie wpływa. No ja podobnie podchodzę, że to jest jakaś pomoc w mojej sytuacji ale jej nie rozwiąże. Sama sobie dobrałam lek i dosyć dobrze, bo nie mam w sumie żadnych skutków ubocznych także to jest jakiś plus
-
No wiesz ja już tyle razy próbuje i statystycznie pewnie mam małe szanse, że mi się uda ale zawsze jakieś są. A jakbym nic nie robiła to miałbym 100% pewności, że mi się nie uda i nie ma nadziei, że będzie lepiej.
-
Rozumiem, że nie chcesz wszystkiego opisywać Ludzie są tylko ludźmi, instytucje niestety też bywają zawodne:( ja widzę na swoim przykładzie jak trudno jest czasamo uzyskać adekwatną pomoc nawet jak człowiek stara się o nią A może szkoda po prostu odpuszczać
-
A myślisz, że nie ma jakiegoś sposobu, żeby te problemy materialne rozwiązać? Bo to aż szkoda, że jest takie proste rozwiązanie u Ciebie, które mogło by Ci poprawić samopoczucie. Ja nie raz myślałam nawet o tym, że jakbym miliard na loterii wygrała to nic to u mnie nie zmieni i o tym, że każde pieniądze bym zapłaciła za to, żeby mi ktoś umiał pomóc i żeby było mi lepiej.
-
Hmmm... może i tak być, ja pewnie się nigdy nie zastanawiam nad takim aspektem mojego zachowania bardziej pragmatycznie podchodzę czy jakieś działanie jest sensowne, przybliży mnie do celu, da jakieś dobre owoce itd.
-
Tylko pytania czy taka walka miałaby jakiś sens i czy nie lepiej zainwestować energię w to, żeby iść i spróbować gdzieś indziej.
-
Pewnie potrzebują takiego papierka z Twoim podpisem do dokumentacji ale to przykre jeśli nie pokrywa się to z rzeczywistością.
-
Osobiście bym się nie czuła rozgrzeszona jeśli raz bym tylko spróbowała i stwierdziła no trudno nie wyszło. Ja w sumie nawet na te prywatne psychoterapię to za każdym razem trochę czekałam zanim udało mi się umówić. No ale to może zależy od kalibru problemu mi jeśli nic nie pomoże to pewnie niestety odejdę ale chce mieć poczucie, że wszystkiego spróbowałam.
-
Na jutro jestem umówiona i tak szczerze powiedziawszy to mam ochotę się pożegnać:/
-
No taka przerwa półroczna to rzeczywiście bez sensu, też mi zależy na czasie i jakąś te ciągłe przerwy w obecnej terapii nie wpływają na mnie za dobrze
-
To Ty dobry jesteś mi piszesz spróbuj iść na czwartą terapie a sam na żadnej nie byłeś Jeśli myślisz, że terapia by w Twoim problemie pomogła to spróbuj iść co Ci szkodzi. Ja to się tak łatwo nie poddawałam, na pierwszej mojej terapii to była masakra i stamtąd uciekłam z drugiej mnie babka wyrzuciła i spróbowałam jeszcze raz i poszłam do trzeciej terapeutki.
-
Mi też chodzenie na terapie za dużo póki co nie pomogło a długo już chodzę. No ale nie mam lepszego pomysłu i chyba za bardzo nie ma innej drogi ale już się mocno zniechęciłam:(
-
Pewnie tak jest ale mi się już nie chce nawet szukać, zresztą u mnie te leki to tylko jakieś niewielkie wspomaganie.
-
To sorki źle zrozumiałam no ale szkoda, że Ci już leki tak permanentnie nie pomogły:( Ja biorę leki, które odrobine blokują odczuwanie negatywnych emocji i na spanie. No ale na dysocjacje nie ma leku tylko psychoterapia, która jest bardzo trudna i dla pacjenta i dla terapeuty. No i na cierpienie nie do zniesienia to niestety też nie ma leków:/ Dzięki sprawdzę sobie, u mnie to poczucie bezpieczeństwa niestety leży, bo jest jak jest, długo by opowiadać.
-
Przykro mi, że masz takie trudne doświadczenia za sobą:( Ale myślę, że pewnie doskonale mnie rozumiesz czemu takie sytuacje jak mam na terapii totalnie zaburzają to, żebym mogła się bezpiecznie i komfortowo na niej czuć. Ta moja poprzednia terapeutka była bardziej terminowa ale właśnie nie miała tej wiedzy odnośnie dysocjacji i myślę, że dlatego z tego nic nie wyszło, po prostu nie dała rady tego ogarnąć. Także i tak źle i tak nie dobrze:/
-
Mi się wydaje, że mi brakuje właśnie takiego poczucia "zaopiekowania" się, tego, że ktoś czuwa nad tym moim leczeniem i generalnie je ogarnia. Z lekami to się już dawno poddałam próbowałam znaleźć jakiegoś lekarza specjalistę, który by mi podpowiedział co jeszcze mogłabym zrobić ale to była porażka za każdym razem:( raz tylko było spoko jak nie mówiłam o co chodzi no ale to też na dłuższą metę było bez sensu. Także to sobie sama ogarniam no ale terapii sobie sama nie zrobię i też nie sprawie magicznie, żeby komuś zależało bardziej.
-
move cieszę się, że Ci leki pomogły:) Ja na lekach się trochę znam w tym na psychotropowych i nie demonizuje ich w sumie nawet sama często pacjentom włączam. Wszystko zależy od problemu czasami leki mają większą skuteczność niż psychoterapia, czasami na odwrót a jeszcze w innych przypadkach najlepsze jest połączenie jednego i drugiego. Niestety nie ma takich leków, które rozwiązałyby mój problem. W telegraficznym skrócie to muszę się przede wszystkim w końcu poczuć bezpiecznie żeby mi było lepiej.
-
A nie myślałeś jeszcze raz spróbować u kogoś innego?
-
Nie no acherontia styx to Twoja terapeutka Cię nie porzuciła jeśli uważała, że chwilowo wymagasz bardziej intensywnej formy pomocy a później miałaś do niej wrócić. I jeszcze to co piszesz, że współpracuje z lekarzem to jest wow, jestem pod wrażeniem. Moja poprzednia terapeutka to dosłownie mnie porzuciła i jeszcze z takim przykrym przesłaniem weź sp..., to jest za ciężkie, w sumie nie do końca ci wierze, nie rozumiem co ci jest i sama nie wiem co ja przez te 4 lata robiłam:/ A obecna terapeutka mnie olewa i to też trochę słabo.