Skocz do zawartości
Nerwica.com

anonimowa_2001

Użytkownik
  • Postów

    142
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anonimowa_2001

  1. Hmm może warto próbować z nowymi terapeutami. Na pewno w końcu uda ci się trafić na osobę, która zaszczepi w tobie sens terapii i się bardziej zaangażujesz ^^
  2. anonimowa_2001

    Cześć!

    Witaj! Bardzo dużo przeszłaś. Straszne jest to, że tak bardzo się męczysz. Ahh, kontynuuj terapię, może jeśli nie ma postępów to warto spróbować z innym terapeutą.
  3. Witaj. Korzystałeś z pomocy specjalistów?
  4. anonimowa_2001

    Cześć!

    Witaj. Mega przykre, że tak się czujesz. Życzę ci dużo siły i wytrwałości. Przez taką chorobę można tak łatwo odciąć się od życia. To straszne.. Jakbyś chciał poznać moje historie to zapraszam do moich tematów ^^ Będzie mi bardzo miło.
  5. anonimowa_2001

    cześć

    Witam serdecznie. Współczuję, że musisz się z tym zmagać. Trzymam kciuki byś z tego wychodziła. Bądź silna. Jak coś zawsze możesz do mnie napisać. Chętnie postaram się pomóc.
  6. anonimowa_2001

    Po prostu cześć

    Wielkie dzięki ^^
  7. Dziękuję bardzo!
  8. Tak. Niepotrzebnie tyle to odwlekałam. Ale to wszystko się na siebie nałożyło: brak finansów, nie chciałam by rodzina się o tym dowiedziała, by ich nie martwić, myśl, że wcale nie jest tak źle, że nie zasługuje na pomoc itd. Teraz wiem, że jak trafię na odpowiedniego człowieka to może mi to bardzo pomóc. Od dawna to wiem, jednak zawsze miałam jakieś ALE.
  9. Bardzo dziękuję za cenne rady. Szukałam już co nieco. Teraz jeszcze tylko myślę nad kwestią finansową. Czy podołam. Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła się zdecydować na ten krok.
  10. O faktycznie, przeoczyłam to. Cieszę się i byle dalej do przodu ^^ I dziękuję.
  11. anonimowa_2001

    Cześć

    Witaj. Po przeczytaniu jakoś ciężko mi mieć jasny obraz na tą sytuację. Mógłbyś przybliżyć jak wyglądają te relacje?
  12. Witaj! Super, że tu jesteś. To wszystko jest bardzo męczące i straszne. Rozumiem cię i super, że chcesz z tym walczyć. Czasem niestety leki okazują się być niezbędne, by móc normalnie funkcjonować. Trzymam za ciebie mocno kciuki, za wasz związek oraz życzę ci dużo siły. Ahh hipochondria, jak ja się cieszę, że nigdy nie miałam z tym do czynienia.
  13. Na niesprawdzonym terapeucie, od którego wyszłam z płaczem i w gorszym stanie niż do niego weszłam. Leki brałam, jednak one mi nic nie dały. Ani na plus, ani skutków ubocznych. Jakbym ich w ogóle nie brała. Szła na to kasa, więc bez sensu i odstawiłam po kilku miesiącach, Nie chciałam być problemem ani pod względem finansowym, ani by się martwili. Więc wolałam się męczyć i wrócić do udawania, że wszystko jest okej. Ogólnie przez to się zraziłam i nie mogłam zebrać by dalej szukać. Miałam to zrobić, gdy skończę 18, by nikt nie widział, ale ciągle to odkładałam, bo w sumie mój stan się poprawił pod wieloma względami. Ale te noce mi teraz nie dają spokoju.
  14. anonimowa_2001

    Po prostu cześć

    Hej. Oj jakbym czytała własne słowa.. Też trzymam wszystko w sobie, nie lubię innych martwić, wtedy czuję się jeszcze gorzej. Cieszę się, że tutaj jesteś. Warto to wszystko z siebie wywalać. Tutaj się nie krępuj. Jakby co zawsze możesz do mnie napisać i się wygadać. Z tego co tu napisalaś mamy wiele wspólnego.. Trzymam kciuki za ciebie.
  15. Ojej, mam bardzo podobnie. Noce są koszmarne ostatnio, nie potrafię dogadać się z ludźmi, zamykam się na nich, a jak już próbuję się otworzyć to mnie to męczy strasznie. Z drugiej strony samotność zaczyna mnie dobijać. I bądź tu mądrym. Również nie mam myśli samobójczych, ale czasem jest chęć zrobienia sobie krzywdy.Trzymam kciuki za ciebie.
  16. Fakt. Dziękuję za rady. Będę szukać czegoś.
  17. Właśnie na tym się już przejechałam, m.in przez co odwlekałam kolejne próby wizyt. Teraz żałuję, bo w tym momencie to nie będzie takie łatwe do zrealizowania. Ale postaram się, poszukam. Dziękuję za odpowiedź.
  18. Miałam przygodę z psychoterapeutą, później z psychiatrą. Brałam leki jakiś czas. Jednak mi nie pomogły, a przerwałam leczenie po pół roku z pewnych względów. Dość skomplikowana historia.. Ogólnie zraziłam się, czułam się gorzej. Jednak wtedy moim głównym problemem było coś innego niż to co dziś opisałam. Więc na tym żeby ktoś się skupił głównie to nie, nie byłam. Teraz wiem, że muszę.. Swoją drogą te problemy nocne pojawiają się u mnie tylko w wakacje i takie wolne od szkoły. Gdy jest szkoła jakoś udaje mi się zasypiać, ten lęk jest wtedy znośny. Ale podczas szkoły męczy mnie coś innego. Widać wiecznie musi być coś.. Nie mam pojęcia z czego to wynika.
  19. Fakt, myślałam o tym. Jednak nie jestem pewna czy to by było skuteczne. To jednak coś innego niż taka bezpośrednia rozmowa. Ale może warto spróbować. I nie szkodzi ^^
  20. Tak, mam 19 lat. Co też pisałam wyżej ^^
  21. Bardzo dziękuję za komentarz. Czyli mamy bardzo podobnie. Też próbowałam z melatoniną, ale to nie robiło różnicy. Nie wiem.. dla mnie to jest strasznie męczące i przerażające. Chyba jestem dość słaba na takie coś.. A teraz wychodzę na taką co się codziennie użala nad sobą. Jednak ja jestem osobą, która tego nie lubi i nie robi często. Tylko wtedy jak już naprawdę nie daję sobie rady i coś mnie przerasta. O lekarzu oczywiście myślałam, miałam doświadczenie już takie, jednak nie było to konkretnie w temacie lęków nocnych. Wspominałam o tym, jednak psychiatra stwierdził, że to wina telefonu, który mnie rozprasza... Co dla mnie jest bzdurą, bo w takich momentach próbowanie obejrzenia czegoś lub pisania z kimś często mnie ratuje. Inaczej już bym dawno oszalała. Teraz bym chętnie poszła do specjalisty, ale ciężko będzie zw względu na wirusa.
  22. Witam. Po dzisiejszej ciężkiej nocy zdecydowałam się tutaj napisać. Chcę podzielić się z wami tym, przez co przechodzę oraz poznać wasze opinie i odczucia w tym temacie. Mam 19 lat. Od dawna miewam problemy ze snem w nocy. Odczuwam lęk, przez który nie chcę zasnąć, mimo zmęczenia i senności. Zaczęło się od występowania u mnie paraliży sennych i koszmarów. Na początku nie miałam pojęcia z czym mam do czynienia, że to paraliż. Strasznie mnie to przerażało i nie chciałam spać, nie chciałam by znów to mnie spotkało. Myślałam, że to się może dziać tylko w nocy, jednak jak się szybko okazało w dzień, gdy odsypiałam, również mnie to męczyło. Przyzwyczaiłam się i teraz już nie robi to na mnie większego wrażenia. Jednak w ostatnim czasie co noc nie mogę zasnąć przed 3. Wynika to z tego, że gdy zasypiałam wcześniej to dręczyły mnie koszmary i budziłam się o 3 w nocy. Mimo ogromnego zmęczenia po prostu nie jestem w stanie zamknąć oczu. Towarzyszy mi również lęk, że stanie się za chwilę coś bardzo złego, typu ktoś wejdzie do mieszkania, coś wybuchnie, coś walnie w Ziemię (XD), komuś z moich bliskich się coś stanie. Wtedy leżę, nasłuchuję co się dzieje dookoła i czekam jakbym była pewna, że za chwilę coś się wydarzy okropnego. Gdy ten stan mija, to wtedy wydaje się to być bardzo absurdalne. Co ciekawe nie mam problemów ze spaniem w dzień, jedynie zdarzają się paraliże. A jak już zasnę nad ranem to potrafię spać bardzo długo. Stąd naszła mnie myśl, że może boję się ciemności. Boję się też zawsze, że zobaczę lub usłyszę jakieś duchy czy coś w tym stylu. Gdy tylko na zewnątrz robi się jasno lęk opada. Dzisiejsza noc była chyba najgorsza ze wszystkich. Całą noc czułam niepokój, później się nasilił tak bardzo, że nie mogłam wytrzymać. Bałam się nawet ruszyć. Byłam przekonana, że za chwilę stanie się coś strasznego, że mnie coś lub ktoś zaatakuje. Długo mnie trzymało, nawet jak już zaczęło robić się jasno. Ciągle tylko świeciłam telefonem po pokoju i się rozglądałam dookoła, wypatrując czegoś niepokojącego. W pewnej chwili zaczęłam mieć wrażenie, że wariuję, że obraz zaczyna mi się rozmazywać, że naprawdę moja wyobraźnia coś zobaczy. Nie mam pojęcia już co robić i jak sobie z tym poradzić. Pomaga mi wytrwać oglądanie serialów podczas tych lęków lub pisanie z kimś. Ale to coraz częściej już nie wystarcza. Proszę o waszą opinię w tym temacie i rady.
  23. anonimowa_2001

    Cześć, cześć!

    Cieszę się, że rozumiesz. Ja nawet na lampkę sobie nie pozwalam, bo za bardzo się wstydzę. Tak. Zdecydowanie mam mnóstwo kompleksów i bardzo niską samoocenę. Wiem, że rodzina chce dobrze, ale nie potrafię z nimi porozmawiać. Wiem, że to nie jest dobry pomysł. Poszłam po tą pomoc, odważyłam się powiedzieć, co było bardzo trudne. Nie wyszło.. Rodzice dowiedzieli się o moich problemach, o lęku przed ludźmi, ale to zbagatelizowali i uznali, że przesadzam. Nie dają i nie dadzą mi tego wsparcia, ani zrozumienia. Staram się robić jak najwięcej. Bywają lepsze i gorsze dni, jak u każdego. Głównie mój czas przeznaczam na pomaganie ludziom z internetu. Lubię to robić, psychologia mnie interesuje. Dziękuję Ci za te wszystkie słowa ♥
  24. anonimowa_2001

    Cześć, cześć!

    Bardzo mnie cieszy, że jesteś otwarta na terapię. Czy się zraziłam do ogółu psychologów? Nie. Mam zamiar pójść, ale gdy będę pełnoletnia i zapłacę ze swoich pieniędzy. Nie chce więcej mieszać w to rodziny. To pogarsza bardzo mój stan. Jak pisałam czuję się obciążeniem i powodem zamartwiania się, tylko że nie tym co trzeba. Dla mojej mamy główny problem to złe oceny i to że opuszczałam szkołę. Płakała przez to. Ciągle jakieś docinki i teksty że córka jakiejś tam koleżanki to i to i jest taka super, bo ma dobre oceny.. To męczy i dobija. Bardzo się zmuszałam chodzić do szkoły, by mieć ten święty spokój. Nie widzieć tych spojrzeń, nie słuchać wyrzutów. Ciągle stawałam między tym, że nie dawałam rady iść do szkoły, a między tym, że gdybym została to w domu byłaby okropna atmosfera. Tak źle i tak. Zazwyczaj wygrywałam i szłam do szkoły, męcząc się, no ale jednak szłam. Zdarzało się, że sobie zupełnie nie radziłam i zwyczajnie zostawałam w łóżku. Ja również się cieszę, że tutaj trafiłam na Ciebie. Mam kilka przyjaciół w Internecie, ale nie mam odwagi mówić o wszystkim, nie lubię się nad sobą użalać, a wiadomo, ze oni też mają swoje problemy, wolę się na tym skupić. Jest jedna osoba, z którą rozmawiam głównie o takich problemach i mi bardzo pomaga. Ale też wielu rzeczy nie wie. Tutaj czuję się bardziej anonimowa, więc sobie pozwoliłam. Bardzo dawno nie pisałam o tym wszystkim tak szczerze. To bardzo oczyszczające. Rozumiem Twoją sytuację. Oczywiście na tyle ile mogę, mając 17 lat xD Jesteś matką, żoną. Cieszy mnie, że jest lepiej jednak i że Wam się układa aktualnie. U mnie teraz w wakacje też jest lepiej, bo nie ma szkoły. Mam to czego chciałam. Mogę siedzieć w domu, spać ile chce, po prostu leniuchować... Pomagam w domu na tyle ile mogę, ale nie radzę sobie. Wszyscy mi to też wypominają. Każdy problem rodzi kolejny.. Tak.. kłótnie, łzy, nerwowość, też to znam. Ja mam jeszcze strach przed ciemnością chyba. Tego mi jest wstyd bardzo. Przez to siedzę po nocach i nie mogę spać. Czasem jest całkowicie okej, zupełnie się nie boję, a czasem mam taki strach w sobie, że wariuje. To jest mega dziwne, bo jak ktoś jest w pobliżu to mi przechodzi. Praktycznie każdego dnia jest tak, że się boję i nie mogę zasnąć albo budzę się co chwile. Dopiero kiedy ktoś z rodziny wstaje do pracy, chodzi po domu, czuję taką obecność to mogę spokojnie zasnąć w końcu. Pewnie wynika to z tego, że bardzo długo spałam z mamą. Mamy mały dom, dużo członków rodziny i nie było innego wyboru. Przez to zawsze zasypiałam dopiero kiedy mama też się kładła, albo była w pobliżu. Jak pracowała do późna to szłam spać do kogoś innego. Rodzeństwo zawsze się z tego śmiało, że taka duża jestem, a sama spać nie potrafię. Sama zaczęłam spać jak miałam 14 lat.. Dopiero. I bałam się, że rzeczywiście nie dam rady, ale ku mojemu zdziwieniu spałam spokojnie. Do czasu, jak widać. Bardzo by mi ułatwiło wszystko, gdybym mogła spać z kimś, ale za bardzo się wstydzę, nikt nie wie, że nie śpię przez to i nie mam na tyle dobrych relacji żeby to powiedzieć. Wyśmiali by mnie.
  25. anonimowa_2001

    Cześć, cześć!

    Ah, u mnie z tym leczeniem i terapią to słabo wyszło i nie ma sensu. Przynajmniej dopóki nie skończę 18 roku życia.. Byłam najpierw u psychoterapeuty, ale wyszłam z gabinetu w gorszym stanie niż do niego weszłam. Niestety, ten człowiek zupełnie do mnie nie trafił. Może komuś pomaga, nie wiem, ale ja musiałam przerwać wizytę , bo się rozpłakałam. Za dużo ode mnie wymagał i próbował wyciągać na siłę. Później przyszedł czas na psychiatrę. I ten człowiek zrobił na mnie lepsze wrażenie. Nie bałam się mu mówić o problemie, po prostu mnie wysłuchał i zrozumiał. Przepisał leki. Jedne, potem drugie, ale nie widziałam żadnej różnicy. Było tak jakbym zupełnie tych leków nie brała. A trwało to z pół roku. No i czułam się winna temu.. , że sobie coś wymyśliłam po prostu, że widać nie zasługuje na to, aby było lepiej. Do tego dużo pieniędzy na to szło i czułam się z tym okropnie. Rodzina nie wiedziała co się dzieje, niby się martwili, ale kompletnie nie rozumieli i nie wspierali. Czułam się tylko problemem. Odstawiłam leki. Skoro nic nie dają. A o terapii już nawet nie miałam czelności wspominać. Psychiatra miał popytać o terapię dla mnie, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. W ogóle strasznie żałuję, że rodzinie cokolwiek powiedziałam o tym wszystkim. Znacznie lepiej się czuję udając, że wszystko jest okej, niż widząc jak mama płacze po kątach itd. Tutaj można by dużo pisać. Ale tyle odpowiadając na pytanie o terapię. Wiem, ze się rozpisałam. Wybacz. Co do Twoich natrętnych myśli to musi być straszne i bardzo męczące. Cieszę się, że nie mam czegoś takiego. Dobrze, że starasz się z tym walczyć. Co do pytania jak objawia się moja fobia społeczna no to ja po prostu boję się ludzi. Stresuję bardzo, wstydzę siebie, jak się na mnie patrzą to mnie paraliżuje, wszystkie myśli mi się mieszają i nie potrafię nic zrobić ani powiedzieć dobrze. Jestem przekonana, że myślą o mnie same złe rzeczy. Unikam ludzi jak mogę, a z drugiej strony bardzo potrzebuję kontaktu z drugim człowiekiem. Tutaj ratuje mnie internet. Od dziecka dużo piszę z ludźmi. Tak mi łatwiej, mogę być sobą i myśleć normalnie, bez stresu. Ludzie mają mnie za dziwną, głupią, bo robię z siebie idiotkę i się kompromituje ze stresu (tak tak se tłumacz dziewczynko że to ze stresu xdd) To tak dobija.. Szkoła to dla mnie męczarnia. Występowanie przed klasą, czy wykonywanie jakichkolwiek czynności. Nie idzie się skupić na lekcjach. Zero koncentracji. Eh. Boję się tam chodzić, dużo opuszczałam w ostatnim roku. Rodzina ma mnie za lenia, czy jakąś zbuntowaną dziewczynę, nie rozumieją tego jak się męczę każdego dnia. Uważają że wymyślam i przesadzam. Gubię się w tym wszystkim strasznie.
×