Pierwsze to było tak, że poszedłem do psychiatry w naprawdę kiepskim stanie, więc ona powiedziała że najlepiej by było się położyć do szpitala. Ustaliliśmy że raczej motywacji zbyt wielkiej nie mam żeby wziąć skierowanie i samemu się zgłosić, więc zadzwoniła po pogotowie. Wszystko czysto, bez spiny i kulturalnie.
Drugi raz (u innego psychiatry) po prostu zapytała czy mam myśli samobójcze (powiedziałem że tak) to też zadzwoniła, ale na szczęście udało się wypisać na własne żądanie na drugi dzień, więc też spoko.
Chociaż za tydzień i tak poszedłem siedzieć.