Skocz do zawartości
Nerwica.com

take

Użytkownik
  • Postów

    4 084
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez take

  1. Moja mentalność nie ma tolerancji dla światopoglądu umiarkowanych i radykalnych muzułmanów (łagodniej ocenia światopogląd tych liberalnych), uważa go za wielkie zło i za coś bardzo szatańskiego. Coś, co wydaje bardzo złe owoce: terroryzm, gwałty, tortury, zabijanie ludzi, nędza, wojny... Dla niej taki system jest "faryzejski", obłudny. Już ateizm jawi się jej jako coś lepszego, choć i on nie jest prawdziwy i ma w sobie ewidentne zło.
  2. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Mentalność "nie znosi życia religijnego" i chce od niego uciec (nie chodzi tu o np. ZUPEŁNY brak modlitwy). "Buntuje się" przeciwko Tradycji katolickiej, objawieniom świętych Kościoła, możliwości strasznych kar pośmiertnych.
  3. Dla mentalności wśród doktryn większości monoteistów na świecie jest tyle zła, że głowa mała. "Zbuntowała się" przeciwko ich doktrynom. "Trudno wyrazić to, co się u mnie dzieje". Mentalność bardzo krytykuje także pewne treści obecne w Kościele Katolickim.
  4. Mentalność "myśli", że kult Molocha miał jakieś dodatkowe znaczenie dla złych duchów - że chodziło im także o bezczeszczenie Imienia Najwyższego, tworzenie "podwalin" pod "teologię niepojętej grozy"... W internecie znalazłem taki cytat Tertuliana (urodzony w pogańskiej rodzinie w Kartaginie, gdzie był retorem, nie jest on zaliczony zaliczonego do świętych Kościoła, podobne jak Orygenes), po angielsku i jego szybkie tłumaczenie z tłumacza Google:
  5. Dla mentalności "popularna" teologia (obecna nie tylko u chrześcijan, ale i muzułmanów, głosząca łatwość okrutnego potępienia wiekuistego) to... "wino Kartaginy"! Dla mentalności Najwyższy przedstawiony został w niej jako... Moloch czy Baal! "Moloch" pochodzi od słowa oznaczającego "król", a "Baal" dosłownie znaczy "pan". Obrzydliwy bożek ludów kananejskich, dla którego palono dzieci żywcem. Kartagina była w latach 333 p.n.e - 149 p.ne.e stolicą Fenicji, wcześniej był nią Tyr (od ok. 1000 r. p.n.e.) (https://en.wikipedia.org/wiki/Phoenicia). Z https://en.wikipedia.org/wiki/Carthage: The name meant "New City" (compare Aramaic קרת חדתה, Qeret Ḥadatha, and Hebrew קרת חדשה, Qeret Ḥadašah), implying it was a "new Tyre". Nowe Miasto - Nowy Tyr. Tyr bardzo źle się kojarzy w Biblii (rozdziały od 26 do 28 Księgi Ezechiela, zwłaszcza początkowa i środkowa część rozdziału 28 (http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=732), gdzie jest fragment o władcy (królu) Tyru i o upadku tego władcy). Opis ten zdaje się nawiązywać do... samego Szatana! Imię znanego wodza Kartaginy, Hannibala, znaczy "łaska Baala". A dla Baala w Kartaginie palono dzieci żywcem. Fragmenty z artykułu o Molochu w Wikipedii: Wydaje się więc, że dla wielu komentatorów bóg Kronos, lub Saturn, był Molochem. (...)
  6. Mniej więcej taka teologia jest "naturalną teologią mojej mentalności", głosi ona zwł. zbawienie wieczne i ostateczne każdego pojedynczego grzesznika bez względu na to, co czynił w życiu doczesnym, jaką wyznawał religię. Dla Kościoła Katolickiego (a zwłaszcza przez bardziej tradycyjnych katolików) jest ona oczywiście heretycka ze względu na podważanie dogmatów i tradycji. Teologia mentalności nie oznacza oczywiście, że można robić, co się podoba (np. uprawiać nierząd, torturować innych). Ale strasznie krytykuje tradycyjną eschatologię. Dla mojej mentalności tradycyjna religia wygląda na coś, co wydaje ogólnie złe owoce (np. podziały, nerwice, ateizm, bluźnierstwa), a nie dobre (np. łagodność, pokój, czystość, dostatek). Mentalność ma też inne ujęcie możliwości wiecznego potępienia - sprzeczne z tradycyjnymi opiniami czy objawieniami - odrzucające istnienie mąk piekielnych i łatwość nieotrzymania łaski wiecznego zbawienia. Możliwość wiecznego potępienia w niej zostaje, ale jest tylko teoretyczna. Mentalność chce wierzyć w to, że żaden człowiek nie wybrał i nie wybierze wiecznego potępienia. Dla niej "to doktryny są ZŁE, a nie grzesznicy, nie ludzie". Mentalność "oburzają" np. doktryny o dzieciach nienarodzonych cierpiących cieleśnie w ogniu piekielnym (taka doktryna kojarzy jej się z bardzo potępionym w Biblii kultem Molocha, dla którego ponoć palono dzieci żywcem, a w Kartaginie (mieście założonym przez Fenicjan) kult tego rodzaju idola był powszechny). Oburzające moją mentalność poglądy na wieczne zbawienie (np. teorie pominięcia w łasce głoszące, że Stwórca nie ma woli, by zbawić wszystkich ludzi) mentalność nazywa "duchem Kartaginy"). Z Kartaginy pochodził Tertulian, a św. Augustyn, którego niektóre teksty dla mentalności wyglądają, pomimo całej wielkości tego świętego, na skażone owym haniebnym duchem Kartaginy, w Kartaginie uczył się retoryki.
  7. Nie chodzi mi o to, aby moja mentalność się w czymś kisiła. Trudne prawdy wywołują w niej "opór". "Buntuje się" przeciwko tym teologiom, które zaprzeczają powszechnemu zbawieniu. Ona dostaje psychozy "antydogmatyczej", "urojeń wielkościowych i posłanniczych". "Wściekle" atakuje pewne dogmaty katolickie (i nie tylko doktryny obecne w katolicyzmie - o muzułmanach migrujących do Europy ma bardzo złe zdanie, niech "siedzą" w krajach muzułmańskich, a nie do nas przybywają!), przez które mam tyle problemów potęgujących moją niezaradność. Mam skierowanie do szpitala na obserwację i chciałbym nawet i jutro tam się udać, żeby powiedzieć o tym, co się ze mną dzieje. Zamiast na np. pracę i naukę psychika poświęca energię, czas na to, co związane jest z dogmatami i obrzędami. Mentalność "oskarża" m.in. tradycyjny katolicyzm i wiarę muzułmańską o straszne rzeczy (m.in sianie "kwasu faryzeuszów", kaleczenie ludzi (zwłaszcza psychiczne), marnotrawienie szans na naprawę świata (i zajmowanie się legalizmem zamiast edukacją ludzkości i poprawą jej warunków życia))
  8. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Te urojenia wielkościowe, posłannicze to pokusy. Ale moja mentalność też jest nędzna. Psychika uważa, że to RELIGIE dezorganizują mi życie, że to strach przed straszną karą i otoczenie dezorganizują mi życie - bardziej niż te wszystkie świry w mojej mentalności.
  9. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Mentalność "buntuje się" przeciwko obowiązkowi sakramentów i "wolałaby, aby ich w ogóle nie było". Mentalność "bardzo pysznie" atakuje Kościół i święte księgi. Oburzają one ją. Jutro chciałbym się udać do szpitala i pokazać swoje skierowanie... CO tu się w mojej mentalności wyprawia... "Powstanie" przeciw wszystkim tradycyjnym religiom... Mentalność może uważać religie za wielkich wrogów, jest "oburzona" na niemal wszystkie religie monoteistyczne za ich ekskluzywizm, rygoryzm, legalizm... Mentalność może mieć "urojenia" wielkościowe, posłannicze i odniesienia, może mieć idee, że jej misją jest zniszczyć tradycyjne religie.
  10. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Moją mentalność takie sytuację też przerażają. I między innymi dlatego tak "buntuje się" przeciw religiom. Mentalność ma odmienny pogląd na opisane powyżej sytuacje. Niezgodny z dogmatami mówiącymi, że poza Kościołem [Katolickim] nie ma zbawienia (przynajmniej w dosłownej interpretacji tego dogmatu) i że chrzest jest konieczny do odpuszczenia grzechu pierworodnego i do zbawienia. Mentalność "uważa", że im więcej cierpienia czy odpowiedzialności, tym większa nagroda i pozycja w Niebie. Dla niej wszyscy powinni być w łasce uświęcającej i nie potrzebować sakramentów do tego, aby móc zdobywać zasługi czy otrzymać odpuszczenie grzechów. Mentalność rażąco sprzeciwia się dogmatyce katolickiej. Mentalność "uważa", że sakramenty są niekonieczne do zbawienia. Mentalność "myśli" ewidentnie heretycko. Mentalność "nie wierzy w popełnienie grzechu, który nie mógłby być odpuszczony". Według niej zbawienie powinno być DLA KAŻDEGO, bez żadnych "ale" czy "jeśli".
  11. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Wszechwiedza Stwórcy i wolna wola stworzeń są całkowicie od siebie niezależne, inaczej wszechwiedza nie byłaby taka wspaniała i w mniejszym czy większym stopniu przypominałaby znajomość scenariusza przedstawienia kukiełkowego. Owocem zakazanym nie było jabłko, pogląd o jabłku jako owocu z drzewa poznania dobra i zła wziął się z podobieństwa łacińskich słów "malus" i "malum" (http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php?page=10&id=10-01&sz=&pyt=15):
  12. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Dla mnie jest logiczna. Nie ma kolejnych wcieleń, nie ma kolejnych rodziców. Ma się tylko jednego biologicznego ojca i tylko jedną biologiczną matkę. Nie jest się kolejnym wcieleniem tej samej jednostki. Moją mentalność odstrasza sama możliwość wiecznego potępienia. Zwłaszcza bolesnego czy takiego, które łatwo może dosięgnąć biedną istotę. Uważam, że przyjemność "seksualna" jest jako taka zła (nie jest to przyjemność prokreacyjna (czyli taka, która jest spowodowana prokreacją - gdyby nie było grzechu, to każde współżycie prowadziłoby do prokreacji, odbycie współżycia byłoby czymś wspaniałym, byłby to "współudział" w dziele stworzenia, prokreacji towarzyszyłby jakiś rodzaj ekstazy, co jest logiczne ze względu na jej piękno, doniosłość, niepowtarzalność), lecz taka, która związana z uprzedmiotowieniem czy nawet upokorzeniem drugiego człowieka, zaspokojeniem żądzy, która pojawiła się przez grzech pierworodny). Gdyby nie było grzechu, to prokreacja i tak by była, ale nie byłoby pożądliwości i tych przypominających narkotykowy "haj" rozkoszy seksualnych. Przyjemności z jedzenia i picia (jak miły smak) jawią mi się jako coś wartościowego, nadającego życiu dodatkowych barw, a nie jako coś złego samego w sobie.
  13. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Dla mojej natury w katolicyzmie wiele prawd wygląda logicznie (np. jedyny Bóg będący Trójcą, Wcielenie, Niepokalana Dziewica, aniołowie, nieśmiertelność duszy - nie reinkarnacja czy unicestwienie), ale pewne treści "odrzucają" moją mentalność (np. wieczne potępienie, możliwość utraty łaski uświęcającej i życia bez niej, konieczność sakramentów, męki w Piekle czy Czyśćcu). Razi ją idea pominięcia w łasce niektórych ludzi (z której wynika, że nienarodzone dzieci nie mogą być zbawione nigdy, bo nie miały szansy na chrzest). Mentalność "gardzi" heroizmem, a ceni wygodę i piękno nieuwarunkowane grzechem (jakaś wygodna praca (która powinna dawać zasługę i powinna być de facto przyjemnością) byłaby i bez grzechu, byłaby też prokreacja z udziałem męża i żony (ale grzechów nieczystych by nie było w ogóle, nawet pokus nieczystych by nie było), a więc byłaby wielka rodzina - rodzaj ludzki). Mentalność chce iść po najmniejszej linii oporu, bez jakichkolwiek większych cierpień czy trudów. Nie zależy jej na godnościach kapłańskich, zakonnych, męczeńskich, pustelniczych.
  14. Mentalność może pomyśleć, że "trzeba być samemu zaburzonym, aby nie widzieć we mnie schizola patrząc na to, co wypisuję". Moja mentalność rozróżnia między schizolem a tylko schizofrenikiem. Schizol to "biedne, upośledzone dziecko", a schizofrenik może łatwo zdrowieć po lekach. Schizol żyje w świecie "na spój sposób" i ma "beztroską naturę", wulgarnie mówiąc ma normalność i dostosowywanie się do innych w "d****", jego kondycja ma charakter przewlekły, zaś schizofrenik może mieć rodzinę, pracę, "standardową" mentalność, normalne dzieciństwo.
  15. Dla mentalności wizja kar piekielnych jest tak przerażająca, że świruje na potęgę. Dla niej NIKT nie zasługuje na tortury i NIKT nie może zasłużyć sobie na taką karę. Tak samo NIKT nie może sobie dla niej zasłużyć na karę unicestwienia, tak samo NIESPRAWIEDLIWE jawi się jej unicestwianie zwierząt (nie mają one wolnej woli, zdolności do miłości, nie są istotami osobowymi (w przeciwieństwie do ludzi), ale mentalność uważa, że jeżeli zwierzęta mają świadomość, to powinny w nieskończoność być w czymś w rodzaju Raju).
  16. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    W religiach monoteistycznych oburza moją mentalność ekskluzywizm. Dla mojej mentalności pewni poganie i ateiści zasługują na wyższy poziom chwały w Niebie niż niektórzy monoteiści. Mentalność nie liczy się ze świętymi księgami (jak Biblia czy Koran), z tradycją i dogmatyką. Dla niej liczy się dobro biednych grzeszników. Nie chce sprawiedliwej kary dla nikogo.
  17. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Nie chcę, żeby mnie zamknęli w szpitalu. A moja mentalność "wytworzyła własną religię"... Może ona tworzyć idee typu: "moje koincydencje to objawienia związane z jedyną prawdą", może ona tworzyć idee, według których moje koincydencje to dowód na to, że wszystkie religie są fałszywe. Mentalność "oburza się" na poglądy obecne u monoteistów, myśli sobie "najciemniej jest pod latarnią" - czyli że najgorsze doktryny i poglądy padają od niektórych monoteistów (np. coś takiego jak supralapsarianizm), a nie od pogan czy ateistów. Według supralapsarian pierwszym i ostatecznym celem Boga jest wywyższenie siebie bardziej przez zbawienie jednych i potępienie innych, a dopiero później przez samo stworzenie świata - jakże bluźnierczo to brzmi, czyni ze Stwórcę autora Zła.
  18. Bardzo dużo myślę na ten temat. A moja mentalność ma "hereryckie refleksje". Przeciwstawia się idei wiecznego potępienia, zwłaszcza bolesnego i łatwego. Nie zgadza się też z reinkarnacją i unicestwieniem (w które zdaje się wierzyć większość ateistów). Mentalność jakby miała nadzieję na zbawienie KAŻDEGO POJEDYNCZEGO człowieka. Chciałaby całkowitego darowania win i kar dla KAŻDEGO CZŁOWIEKA. Moja mentalność "żyje w swoim świecie". Beztrosko i wygodnie. Tym bardziej może bać się tortur pośmiertnych, bo wielu grzeszników nie miało tak wygodnego i beztroskiego życia jak ja. Mentalność nienawidzi bólu szczególnie.
  19. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Poziom funkcjonowania u mnie w ostatnim czasie jest żałosny. Dno w kwestii zawodowej i społecznej, w sferze religijnej jeszcze gorzej. Myślę, że obserwacja psychiatryczna i diagnoza F20 jako takie są mi potrzebne. Ale "szprycowania lekami" nie chcę. Dla mojej psychiki religia zdaje się być barierą "hamującą" postęp w życiu. Naturze obrzędowość i niektóre dogmaty jawią się jako coś bardzo złego i szkodliwego. "Oburza się" na tradycjonalizm, rygoryzm, ekskluzywizm, legalizm.
  20. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Dla mamy i babci mój zamiar pobytu w szpitalu psychiatrycznym pewnie byłby szokiem A na temat swojego przypadku mam bardzo dużo do powiedzenia... Moje myśli "odleciały". Mogę mieć "przemyślenia", że to, co się u mnie dzieje, to "jedna wielka jazda". Stosunek rodziny do moich problemów "uniemożliwiał" zajęcie się nimi w pewien sposób. Pewnych rzeczy w szpitalu psychiatrycznym się boję i nie chciałbym na nie trafić.
  21. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Jestem taki schizol, że dla mnie religia to wyzwanie. Obowiązki takie jak rachunek sumienia czy spowiedź "załamują mnie". Moja mentalność myśli, że ktoś taki jak ja nie musi się spowiadać, bo jest chory i potrzebuje innej pomocy. "Przeraża mnie" możliwość popełnienia grzechu ciężkiego przez kogoś takiego jak ja. W kwestiach społecznych i zawodowych jestem dno. W sferze religijnej jest jeszcze gorzej. Dziś psychiatra na karcie o mnie napisał coś o schizofrenii paranoidalnej (F20.0), ale nie wiem, czy to była diagnoza, czy też może tylko wstępne rozpoznanie czy podejrzenie. Dostałem też skierowanie do szpitala psychiatrycznego na obserwację i myślę, że naprawdę dobrze by było, gdybym się tam stawił. Skierowanie jest ważne 14 dni. Boję się powiedzieć o tym rodzicom. A sprawa jest poważna. "Stanąłem" z funkcjonowaniem. Jeżeli bym trafił do szpitala psychiatrycznego na jakiś czas i bym w nim leżał, to dla rodziny mógłby być szok (np. dla mamy, babci). Tym bardziej, że myślę, że naprawdę jestem schizofrenikiem. Znalazłem taki cytat (fragment z "Całościowe zaburzenia rozwojowe a schizofrenia o wczesnym początku – opis przypadku" ("Pervasive developmental disorders and early-onset schizophrenia – a case report"), Piotr Sibilski, Natalia Lepczyńska, Marta Tyszkiewicz-Nwafor, Andrzej Rajewski): Inny cytat (z http://paulcooijmans.com/asperger/straight_talk_about_asperger.html):
  22. Dziś dostałem skierowanie na obserwację do szpitala psychiatrycznego z podejrzeniem schizofrenii, na jakiejś karcie psychiatra coś napisał o F20.0 (schizofrenia paranoidalna) - ale może to było tylko rozpoznanie wstępne czy podejrzenie. Leżeć w szpitalu bym nie chciał, ale ze mną jest naprawdę źle. Stanąłem w miejscu, jeśli chodzi o kwestię edukacji. Boję się powiedzieć rodzinie o skierowaniu do szpitala psychiatrycznego. Ale może po tej obserwacji coś zmieni się na lepsze. W domu "niezbyt konstruktywne" rzeczy robię. Mógłbym spędzić z tydzień w szpitalu.
  23. Dla kogoś tak nieporadnego życiowo i nieprzystosowanego do świata idea wiecznego potępienia czy tortur pośmiertnych może być szczególnie przerażająca. Dla mojej "natury" obrzędy i dogmaty są czymś "zbytecznym" (moja schizoautystyczna natura jest "niekompatybilna z religiami" - jakie wielkie problemy były u mnie przez obowiązek rachunku sumienia i spowiedzi (coś, co "mojej upośledzonej mentalności dezorganizowało życie!")), dla niej jako ważniejsze jawią się takie rzeczy, jak uznanie, że istnieje tylko jeden Bóg i postawienie go na pierwszym miejscu, praca i rodzina, "dobrorzeczenie" (przeciwieństwo złorzeczenia) wobec każdego. Razi ją idea, według której ktoś miałby być potępiony na wieki np. za to, że nie wyznawał prawdziwej religii, tylko np. był protestatem, żydem czy nawet poganinem lub ateistą, a nie katolikiem. Moja mentalność podważa dogmat, że poza Kościołem [Katolickim] nie ma zbawienia (albo przynajmniej dosłowne jego rozumienie). Uważa, że np. dzieci nienarodzone powinny otrzymać chrzest (mimo tego, że nie mogły otrzymać chrztu w zwyczajny sposób) i wejść bezpośrednio do nieba, a nie w ogień piekielny czy nawet do limbus puerorum.
  24. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Moja natura nienawidzi wyzwań. To dla mnie coś, co zwiększa ryzyko niepowodzenia czy grzechu. Mogę się zastanawiać, jak te dzieci w Afryce wytrzymują w takiej nędzy. Jak nie dostają świra.
  25. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Skoro tak piszesz, to dla mnie dowód na to, że nie jesteś tak "nieporadny" jak ja. Moja mentalność uważa trudne warunki życia za zło. Dla mnie nawet za zimna czy za ciepła woda podczas brania prysznica to "koszmar". Nie wyobrażam sobie np. siebie żyjącego w lepiance. Albo bycia żołnierzem, który w każdej chwili ryzykuje swoje życie. Mogę być najmniejszym pod względem stopnia godności człowiekiem, ale abym żył w wygodnych warunkach - tak myśli moja mentalność. Ból jest przez nią szczególnie znienawidzony.
×