-
Postów
348 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez julie
-
Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny
julie odpowiedział(a) na peace-b temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Kwiaty to wspaniały i jakże uniwersalny pomysł Nie jakiś bukiet, ale ładna, zgrabna różyczka skruszy nie jedne lody -
u nas niestety nadal panuje mit, że jeśli ktoś chodzi do psychiatry/psychologa to zaraz ma coś nie tak z głową...na zachodzie praktycznie każdy ma swojego psychoterapeutę...szkoda, tylko, że najbliżsi bywają tacy ciężcy; a to, że twój brat może mieć ADHD to nie znaczy, że mógłby mieć coś nie tak z głową; ech...............................
-
->ale, ale może Twój brat ma ADHD i to jego powinni zacząć leczyć>?<
-
-> tu już szkoda energii na rozpaczanie; rodziny się nie wybiera co do zasłużenia sobie na chorobę to powiem Ci, że nie, niczym nie zasłużyłaś sobie na to paskudztwo, tak jak wszyscy chorzy... życie jest trudne, ale z dorym podejściem można przejść przez nie z uśmiechem na twarzy i nawet odnaleźć swoje szczęście-trzeba się tylko nauczyć żyć, bo życie to sztuka, tak jak malowanie, granie na pianinie...ale o tym nie uczą w szkole ani na studiach->dlatego skoro los=życie postawiło na twojej drodze chorobę wyciągnij z niej siłę, wnioski i będąc bogatsza i dojrzalsza o tę wiedzę będziesz żyła "pełniej" - śmiało realizuj swoje cele, a zobaczysz, że z dobrym i szczerym nastawieniem (oczywiście nie mówimy o naiwności) spotka Cię wiele dobrego:) (prawo karmy:) greets [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:42 pm ] Idź za głosem duszy to wyleczy i twoje ciało:) Co do tego, że zwykła grypa może tak wykończyć to wcale się nie dziwię->ludzi dosłownie potrafi zabić samotność, smutek, żal, zawiść; a grypa z tego all shit chyba jest wisienką an torcie I guess greets
-
i dobrze, że sobie nie pozwolisz (masz swój charakter:) a jeśli Twój brat jest mlody to super-łatwiej będzie go "przeprogramować" na właściwą drogę->ale to już robota 4 parents co do psychiatryka to wstzymaj się z emocjami:) jeszcze roczek i po maturce bedziesz z normalnymi ludźmi w realu na studiach
-
Wiesz, nie dziwię się Twoim biednym nerwom nic a nic... Sama mam brata, ale starszego o 3 wiosenki i choć gdy byliśmy nastolatkami i darliśmy koty na porządku dziennym to nie było między nami takich bluźnierstw; ale z relacji brata wiem, że jego koledzy równieź przezywali swoje siostry (młodsze) dziwkami, a co niektórzy pluli im do pokoju...dziewczyny oczywiście nie były dłużne... ale gdzie w tym sens? nie dość, że człowiek ma ze sobą problemy to jeszcze najbliższa rodzina daje się we znaki! nic, tylko trzeba twojemu bratu ukrucić "cugle" greets
-
Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny
julie odpowiedział(a) na peace-b temat w Problemy w związkach i w rodzinie
fiufiu niezłe podejście:) to prawda że do miłości nikogo się nie zmusi, za poważna sprawa żeby wejść w jakikowliek zwiazek, trzeba najpierw żyć w zgodzie ze samym sobą, bo inaczej będziemy podświadomie oczekiwć od tej drugiej strony nie wiadomo jakiego wsparcia czy podsuwania nam pod nos rozwiązań naszych problemów, etc. -> taki układ jest z góry skazany na wcześniejsze czy późniejsze unicestwienie i bitterness; -
hey jaaa jakie myśli taki człowiek -> takie banalne powiedzenie, ale jakże prawdziwe; masz 23 lata i jesteś młoda a zmienić możesz wszystko, jedyna rzecz jaką trzeba zrobić to uwierzyć, że zmiany i to zmiany na lepsze są możliwe; oczywicha nie agituję za naiwnością , ale wierzę, że zmienić możemy praktycznie wszystko, trzeba tylko mieć szczerą w to wiarę i dobre cele do zrealizowania (w sensie nie podszyte złością, nienawiścią, etc); mogę Cię pocieszyć, że ja jestem tylko o rok młodsza i też wydeptałam sobie nieźle błotnistą ścieżkę, ale większość złych chwil zawdzięczam sama sobie; szkoda mi już energii i siły na rozpacz i płacz, po prostu szkoda jak można je wykorzystać na coś pożytecznego; i tak krok po kroku zmieniam się na lepsze jak widzę no ale nie stwierdzę czegoś nowego jeśli powiem, że ze wszystkich prac na świecie ta nad sobą jest najbardziej "syzyfowa"; ale myślę, że jak wszystkie jest do wykonania greets
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
julie odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
Hey Yankess & Mandragorka I ja wtrącę swoje 3 grosze Co do poczucia beznadzieji i braku własnej wartości to też mój największy problem, z którym walczę parę lat! I jest cholernie ciężko; Zastanawiałam się skąd się to wzięło i myślę, że z faktu iż za mało rzeczy w życiu spróbowałam na własną rękę-a co do pracy do u nas w Polsce nie jest ona praktykowana w nastoletnim wieku i to jest wielki błąd-gdybyśmy mieli kontakt z pracą (jakąkolwiej między ludźmi) już w nastoletnim wieku to otrzaskali byśmy się między ludźmi i tyle...a tak często zdarza się, że ktoś całe życie się uczył, skończył studia i jeśli przyjdzie mu zacząć od niższej (lub wyższej) pozycji w pracy to ma fobie i lęki bo boi się czy sobie poradzi...nasze fobie to kwestia braku otrzaskania i doświadczenia w pewnym sprawach... Mandagorka-ja pracuję w sklepie i przyznam Ci się, że na początku było mi ciężko, bo myślałam że wszyscy klienci patrzą na mnie jakby czekali aż się pomylę, potknę lub zrobię coś niezdarnie... i gdy tak myślałam to tak też się zdarzało i bardzo się tym denerwowałam!!! Ale w końcu zaczęłam nad sobą pracować i jest już okay-klienci wcale nie doszujuką się w sprzedawcach jakichś wad, oczywiście trzeba być miłym itp, ale ogólnie ludzie nie są jacyć anty jak to się nam wydaje... greets & hug -
Heh, ja też niestety się zamykam , choć nikt mnie nie skrzywdził w sensie chłopak/przyjaciółka, to jednak jest to raczej strach przed negatywnymi konsekwencjami takich znajomości; dziwne tym bardziej, że wychowałam się w "zdrowej" rodzinie, kochający rodzice, brat więc z takim kapitełem powinnam wystartować pewna siebie i beż żadnego strachu w życie; na początku tak było rzeczywiście, ale po tym jak dostałam po głowie od życia i od samej siebie (na deser) podobnie jak Ty nie wierzę, że uda mi się zbudować jakiś trwały związek z kimkolwiek;najchętniej (gdybym dysponowała odpowiednim kapitałem) wyprowadziłabym się gdzieś z dala od cywilizacji na jakiś dłuższy czas i wyruszyłabym też w jakąś podróż (piechotką:) co do przyjaciół to byłabym hipokrytką, gdybym powiedziała, że ich nie mam, ale co zabawne są to moi rodzice przyjaźn to skarb, ale podobnie jak do miłości trzeba być po prostu dojrzałym i odpowiedzialnym za "to co się oswoi" co do tych 4 ścian to niebezpieczna twierdza: daje takie złudne poczucie bezpieczeństwa, bo jak trzeba gdzieś wyjść to człowiek czuje się dziko między ludźmi; nie warto się izolować, choć "kurewsko" wygodnie... sama póki co choć funkcjonuję między ludźmi to nie mam siły na jakieś większe eskapady typu dyskoteka (gdzie te czasy?!!!) greets
-
Hey, pisz tutaj na forum, chętnie podyskutuję z Tobą a i w miarę możliwości wesprę radą To super, że zdecydwałaś się na wizytę u lekarza-to zawsze jakiś punkt zaczepienia i pierwszy krok do zwycięztwa; piszesz, że chorowałaś wcześniej na anoreksję, teraz popadłaś w drugą skrajność - bulimię -> kiedyś wydawało mi się że anoreksja i bulimia to 2 różnie choroby a coraz częściej słyszy się, że jedna uzupełnia się z drugą; pewnie zabrzmi to banalnie, ale prawdy zazwyczaj tak brzmią: if there's a will there's a way :) czyli wszystko tak na dobrą sprawę zależy od nas...lekarze mogą nam pomagać, naprowadzać, ale sami musimy walczyć o siebie, bo kto inny zrobi to za nas? co do tego, że ludzie nie rozumeją, to nigdy się nie dziw; jeśli ktoś nie przeżył czegoś na własnej skórze to jak ma tak na prawdę rozumieć? Jak słusznie zauważyłaś, nie można mieć o to do ludzi pretensji (szkoda na to czasu i energii, którą można lepiej wykorzystać-choćby zacząć się leczyć, niż rozpaczać i wszystko nienawidzieć), każdy ma inne doświadczenia i przez to inaczej myśli, co nie znaczy, że tylko my mamy problemy lub tylko my czujemy się beznadziejnie, nieudacznie; no ale to już rozumiesz, kto wie czy nie lepiej ode mnie trzymam kciuki za twoją silną wolę i oczywiście postuj kiedy czujesz need greets
-
Hey matt312 Ja też miałam drop-out ze szkoły:) (wyższej) miałam mnóstwo kursów poza uczelnią i w pewnym momencie stanęłam jak oświecona i stwierdziłam, że wcale nie chcę tam być z tymi sztucznymi ludźmi i niektórymi hipokrytami...w ogóle jakoś straciło to dla mnie sens->nigdy bym się tego po sobie nie spodziewała, bo naukę traktowałam jako moralny obowiązek, a dziś to mi (sorry 4 expression) zwisa i powiewa :) Mam ochotę wyruszyć w podróż, gdzieś far away from pple :) 3majcie się all
-
To fakt, mniej czy bardziej złym dobrze się powodzi, z kolei ludzie wrażliwi i dobrzy cierpią za dwoje...Jak by spojrzeć na to darwinowskim i obiektywnym okiem to zwycięża silniejszy; ale mam przeczucie że tym wszystkim ciemiężycielom kiedyś się oberwie i to tak, że się nie będą się mogli pozbierać -> w końcu we wszechświecie wszystko dąży do równowagi a więc i na nich przyjdzie "bicz" boży, losu, fatum czy jakkoliwek będą to sobie tłumaczyć... człowiek nerwica na Ciebie też czeka szczęście i dobro, musisz tylko głeboko i szczerze w to uwierzyć i nie być niecierpliwym -> tak samo w przypadku miłości: "ona przychodzi kiedy chce" i nie ma się co załamywać że teraz nie ma tej drugiej połówki u boku, podczas gdy na ulicach (zwłaszcza wiosną) pełno zakochanych...; żeby jednak kogoś szczerze i dojrzale kochać, trzeba kochać i szanować samego siebie (a to fakt, jest trudne, ale wykonalne); znajdzie się i ona (<3) i to pewnie kiedy będziesz się najmniej spodziewał, bo mi się już tak kiedyś zdarzyło greets & hug
-
Hey Magda Doskonale Cię rozumiem, bo choć sama nie chorowałam stricte na bulimię, to w nerwach zdarzało mi się objadać, ale thanx god udało mi się poradzić sobie z tym samej; Nie będę prawiła Ci komunałów i pseudorad ale co mogę pomóc Ci uświadomić (choć głęboko wiesz o tym dobrze sama) to fakt, iż ze zdrowiem nie ma żartów. Jeśli nie wyleczyłaś się w Polsce i choroba powróćiła a ty nie dajesz rady, to MUSISZ kontynuować leczenie za granicą. Czy nie masz tam żadnych przyjaciół na których mogłabyś liczyć, lub przynajmniej pożyczyć pieniądze na leczenie? Pamiętaj, że jak będziesz w zgodzie z samą sobą i zdrowa to zarobisz "nie jedne" euro; Ale najpierw->wylecz się i pozbądź tej cholernej autodestrukcji Wierzę, że Ci się uda, bo sam fakt, że szukasz pomocy choćby tutaj świadczy o twoim craving to recover from this shit; Pamiętaj, co jak co ale zdrowia nie można zaniedbywać Greets & Hug & Kiss
-
Hey Smutna48 Ja bym się chęnie wybrała gdzieś far away, z tymże nie na jakąś imprezę, tyle że w plener-> najlepiej far away od cywilizacji, gdzieś w góry na cały m-c :) Czuję w sobie trochę ciągotki w stronę natury jakie miał Chris McCandless, który porzucił wszystko i ruszył odnaleźć siebie into the wild; swoją drogą jeśli nie znacie tej postci i książki Into the Wild (Wszystko za życie) to warto ją przeczytać i obejrzeć film, który do nas wchodzi jakoś w kwietniu; greets & hug
-
To prawda-nawet ludzie zdrowi nie wiedzą co w nich siedzi, bo zwyczajnie nie znaleźli się w pewnych, nazwijmy to skrajnych sytuacjach ->dlatego nieprawdą jest jak ktoś mówi "ja na jego/jej miejscu nigdy bym tak nie postąpił/a", bo przecież ta osoba nigdy nie była na tym czyimś miejscu...więc po co czcze stwierdzenie? Sama nie wiem, czy np nie potrafiłabym kogoś zamordować, np w obronie życia...hopefully nigdy się nie znajdę w takiej sytuacji, ale nie jestem tak naiwna by stwierdzić, że "nigdy bym nie zabiła drugiego człowieka"... brrr, zimno mi się zrobiło
-
Co do ucieczki i fantazjowania to też jest to ostatnio moje panaceum na szarą rzeczywistość -> internet, książki, zacisze własnego domu-miejsce gdzie mogłabym spędzić resztę życia nigdzie nie wychodząc; Hetna skoro masz sesję, powinnaś się trochę zrelaksować -> najlepiej outdoors, na świeżym powietrzu (o ile jeszcze tego nie robisz); wiem, że taka rada to komunał, ale czasem trzeba komuś pomarudzić:) nie ma to jak świeże powietrze -> rozwiewa czarne myśli i łatwiej jest potem hit the books tak więc zmuś się na krótki spacerek co do studiów, podobnie jak Angelika nie znalazłam w nich sensu i skończyło się drop-out'em; jeśli twoje studia sprawiają Ci przyjemność jesteś na dobrej drodze do wyleczenia się z innych choróbsk natury psychicznej->grunt to lubieć to co się robi greets & hug
-
xCarmen ach ci ludzie-brak mi już słów: jeśli ci nowi są do Ciebie negatywnie nastawiony to znaczy, że z ich humanizmem też kiepsko...rok zleci jak z bicza trzasnął, pod warunkiem że wrócisz do szkoły zdrowa czego z całego serducha <3 Ci życzę; greets
-
xCarmen Leki same nie eliminują problemu, to pewne; Nie wiem jakie masz dokładnie relacje z rodzicami i nie chcę być bezczelna, ale myślę, że w miarę możliwości powinni poświęcić się i sfinansować Ci porządną psychoterapię i leczenie ogólnie jeśli tego wymaga twoje zdrowie -> jesteś młodziutka-skąd masz mieć pieniądze? Nie promuję tu postawy roszczeniowej wobec świata i rodziców, a jedynie podkreślam, że ważne jest, żebyś wyleczyła się i w pełni sił wróciła do nauki (zdrowie to nie samochód, który można kupić) a na kogo można liczyć jeśli nie na najlbiższych?; moi rodziciele nie są zamożni, ale całe życie mnie wspierali i mimo moich problemów robią to dalej i niestracili wiary we mnie choć ja sama już nie raz Raz wykolejone i nie wstawione na tory zdrowie kuleje całe życie ->sama się o tym przekonałam i warto się porządnie wyleczyć i nigdy nie mieć więcej do czynienia z tym bagnem; greets
-
xCarmen Ludzie z twojej szkoły, o ile się z Ciebie śmieją to robią to nie do końca świadomie, bo nie zdają sobie sprawy, czym jest choroba -> są zwyczajnie zbyt młodzi i niedoświadczeni by cokolwiek rozumieć; szkoda nerwów i energii na przejmowanie się "co ludzie powiedzą bądź mówią"; wiem, że to trudne bo sama się ciągle tego uczę, ale jeśli nie nauczymy się tego raz na zawsze, to nigdy nie będziemy otwarci na kontakty z innymi ludźmi i nie nauczymy się rozwiązywać naszych problemów, bo ciągle będą w nas lęki typu "ach, co oni pomyślą/powiedzą" huk z nimi -> warto być samoświadomym a nie myśleć świadomością zbiorowości greets
-
Jeśli chcesz usłyszeć opinię FACHOWCA do lepiej zgłoś się do psychiatry -> może Ci np wypisać skierowanie do psychologa a ten ma już podejście i wiedzę żebyście wspólnie rozwiązali problem beznadzieji i wiele innych wynikających z tego powyższego; lepiej walczyć z kimś u swego boku niż alone; co do tego czy strasznie z Tobą źle to myślę, że nie aż tak Ja mam podobne odczucia i co robię to staram się zrozumieć siebie i zaakceptować te swoje negatywne uczucia ( i samą siebie choć wiem jakie to trudne, mimo iż podobnie jak Ty jestem dorosła), tak by było mi łatwiej z nimi walczyć; i coraz częściej mam przeczucie że wyjdę z tego emocjonalnego bagna i stanę się szczęśliwym human being żyjącym w zgodzie z samym sobą -> przecież o to nam wszystkim chodzi żałuję tylko, że nie zajęłam się swoim zdrowiem dużo wcześniej, a dopiero jak zrobiło się ze mną naprawdę niedobrze choć, z drugiej strony jeśłi ktoś nigdy nie był na dnie to i nigdy nie będzie na prawdziwej górze... greets
-
A uczęszczasz na psychoterapię? Jedno powinno iść w parze z drugim I guess... Co do leków, może właśnie potrzebna jest Ci bardziej terapia i rozprawienie się z lękami (strach przed nauczycielami, szkołą, etc)? W moim przypadku przynajmniej tak jest-psychiatra przepisała mi jakieś środki wzmacniające (co prawda żadne psychotropy), ale nic a nic mnie nie wzmocniły-muszę rozprawić się z własnymi lękami i emocjami... Ale nie mi osądzać co Ci pomoże, ale myślę, że warto byłoby konsultować się z psychologiem/psychoterapeutą jeśli jeszcze tego nie robisz; greets
-
Czy udajecie przed innymi ze wszystko jest OK???
julie odpowiedział(a) na Poetka temat w Nerwica lękowa
Ja też przestałam udawać przed sobą i innymi, co nie znaczy, że odkrywam całą ass przed ludźmi; jeśli jest mi źle, to zwyczajnie jakość wyładowuję tę swoją złość i od razu jest mi lepiej; co prawda ciągle mam fobię co do spotykania niektórych osób, ale staram się nad tym pracować; ale takie całkowiete udawanie i nie bycie sobą to nic tylko powolne samobójstwo -
teoria matrixu to moja ulubiona teoria rzeczywistości:) Tak naprawdę to nikt nie wie jaka jest "rzeczywistość", istnieje tylko wiara w to co robi większość-a że większość jest zdrowa i wpisuje się w taki czy inny schemat to takim należy być, żeby jakoś godnie to nasze życie przebyć (czyt. z dala od psychiatryka) co do starości to mam hope, że jej niedoczekam, choć ostatnio o czym już przynudzałam jakiś czas temu czuję się niczym doświadczona życiem babulina A co do krytycyzmu nad tym naszym padołem i marności nad marnościami to z tego się nigdy nie wyleczę (mogę tylko zminimalizować swoją krytyczną dyspozycję) -> i nawet się cieszę, bo nic gorszego niż bycie słodką i zadowoloną ze wszystkiego idiotką