
cheiloskopia
Użytkownik-
Postów
1 099 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez cheiloskopia
-
z zamiłowania do turpizmu (od zawsze fascynowało mnie to co brzydkie, stare, zniszczone, brudne...) jakie jest Twoje najprzyjemniejsze wspomnienie z dzieciństwa?
-
Nie sposób się z Tobą nie zgodzić; jestem agnostyczką, więc poniekąd podzielam Twój pogląd o nicości i nieistnieniu. W takich sytuacjach przypomina mi się fraza z pewnej piosenki: "chyba więcej szczęścia mają nie ci co się rodzą, a ci co umierają". Nie jestem terapeutą i nie mnie stawiać diagnozę, ale jako pacjent oddziału leczenia nerwic zetknęłam się z podobnym przypadkiem - strach przed śmiercią objawem nerwicy natręctw.
-
jeśli ciężarna kobieta będzie przechodzić pod sznurkami (np. takimi do wieszania prania), dziecko urodzi się owinięte w pępowinę (kiedyś stoczyłam bój z zabobonną koleżanką, która wierzy we wszystkie tego typu pierdolety; próbowałam jej udowodnić, że nie ma szans, by normalna kobieta ani raz przez całych 9 miesięcy nie przeszła pod jakimś sznurkiem, chociażby z tego względu, że pranie się samo nie zrobi i ktoś je rozwiesić musi - skończyło się płaczem i obrazą)
-
Witaj :) Dlaczego nie możesz podjąć terapii na przekór swojej rodzinie ? Mój ojciec takze uważa, że taka choroba jak nerwica nie istnieje jego zdaniem lekarze nie wiedząc co dolega pacjentowi tłumaczą się przypadłosciami na tle nerwowym
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Skoro wszedł na Twoje konto i trafił na ten wątek, to z pewnością czytał go dalej - to nie jest problem znaleźć to forum i temat przez internet, jak się już raz na nim było. No i prawdopodobnie przeczytał, że czujesz się osaczona jego miłością, że się dusisz i że nie lubisz czułości, w domyśle jego czułości, że myślisz o byłym i bardzo go to zraniło. Moim zdaniem jest jeszcze trochę drogi przed Tobą do otrząśnięcia się z poprzedniego związku, widzę niespójność, piszesz że tamten men Cię bił, a potem że traktował Cię jak księżniczkę, piszesz, że maniakalnie Cię kontrolował i był zazdrosny, ale jednak widzisz w nim jakieś świetlane zalety, które mają sprawiać że inni w porównaniu z nim wypadają gorzej. Dobrze jakbyś zrozumiała, że jego dwa wcielenia, "potwór" i "kochający narzeczony" to dwie strony toksycznej osobowości, które są nierozłączne i się nawzajem nakręcają. Nigdy nie będzie tak, że zniknie potwór i zostanie ideał. Schemat poprzedniego związku wyglądał chyba tak, że Twój chłopak był dla Ciebie nie w pełni dostępny uczuciowo, a Ty starałaś się zasłużyć na jego miłość i go zmienić, byłaś osobą, która "goni". Być może ten schemat nadal masz w głowie i ciężko Ci być z kimś, kto jest dostępny, boisz się bliskości. Wydaje mi się też, że obecny (albo już nie) chłopak był z kolei uzależniony od Ciebie. Ta akcja z bratem dziwna. W tym drugim związku miałaś poczucie bezpieczeństwa i sama mogłaś uciekać od bliskości, przyjmując rolę z pozoru wygodniejszą. Coś z tym trzeba wszystkim zrobić, nie obwiniaj się, to wymaga zrozumienia siebie i pracy. Polecam ten portal, w czytelni są dobre artykuły i ebooki. http://www.kobieceserca.pl/ Tak, masz rację - cały czas czekałam, aż K. będzie dla mnie dobry; robiłam wszystko, by na tę dobroć zasłużyć. Z perspektywy czasu widzę, że nikt normalny nie pozwoliły sobie na takie traktowanie (przepraszałam go za swoją przeszłość, za to, że nie był pierwszy, za to, że zachorowałam, za to, że mnie poniżył i nazwał szmatą też ja go przepraszałam - bo w końcu na to zasłużyłam... przepraszałam go za wszystko i wciąż w nadziei, że mi wybaczy (!), będzie kochał i szanował). Bardzo się starałam o niego, dla niego, dla nas... Bardzo boli mnie fakt, że on tego nigdy nie docenił. Jeśli zaś chodzi o obwinianie się, nawet moja Kinga (kuzynka, przyjaciółka, oparcie w trudnych chwilach), która zupełnie nie orientuje się w mechanizmach ludzkiej psychiki zauważyła, że bardzo dużo moich opowieści kończy się frazą "przeze mnie", "moja wina", "ja zawiniłam". Zwróciła na to uwagę wczoraj i nie mogłam nie przyznać jej racji. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Myślę, że gościu się zdestabilizował emocjonalnie. Widzę dwa warianty możliwych jego zachowań. Albo się ogarnie i będzie wszystko odkręcał, albo zracjonalizuje swoje głupio-impulsywne ruchy, a Ciebie zdewaluuje. Na Twoim miejscu nic bym nie robił. M. wybrał wariant nr 1. - nie usprawiedliwiał się, przyznał, że to był impuls i nie wie, co nim powodowało, kiedy robił opisane wcześniej głupoty. Dodał, że jest mu za siebie wstyd. Nie zmienia to faktu, że jego impulsywność nieco mnie przestarszyła. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Jeśli to przeczytał, zachowanie jakie opisałaś nie jest w żaden sposób dziwne. Po czymś takim można poczuć się jedynie jak element zastępczy. Chciał z Tobą być - takie porywy impulsywności wiążą się tylko i wyłącznie z miłością, nie pasują do romansów czy wakacyjnych miłostek. Jeśli jednak mam być szczery, to gdybym dowiedział się, że ktoś dla mnie najważniejszy myśli w taki a nie inny sposób - odszedłbym bez słowa. Zastanów się czy z nim czy nie, bo jeśli było Ci z nim dobrze choć przez krótki czas, to może właśnie to jest ścieżka, którą powinnaś (i powinniście) pójść. Jeśli on w ogóle jeszcze tego chce. Mam nadzieję, że rozwiążecie tę sytuację. On chce. Tylko ja nie wiem, czy chcę. Jak w powyższym poście - ja chyba jestem osobą, która potrafi jedynie krzywdzić. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
tu nie chodzi o tęsknotę za byłym ale o wybór jakiego dokonałaś, czyli wpakowałaś się w relację, która Ciebie poniżała a Ty nadal za tym wzdychasz ja tam uważam, że lepiej byłoby dla niego jeśli autorka najpierw zaczęłaby terapię cheiloskopia, bez urazy, ale myślę, że to byłoby rozsądniejsze niż tworzenie kolejnego toksycznego związku (tylko, że akurat w tym przypadku to raczej Ty byłabyś osobą, która krzywdzi...) Właśnie - wzdycham za kimś, kogo powinnam znienawidzić. Sama tego nie rozumiem. Chciałabym to zmienić. A na razie po prostu chciałabym być sama - dopóty, dopóki nie 'znormalnieję'. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nie sądzę co prawda, by tęsknota za K. spowodowana była niemożnością wyjścia z roli ofiary (po prostu bardzo go kochałam; momentami myślę nawet, że kocham nadal), ale fakt, że moje podejście do innych ludzi, w szczególności do potencjalnych partnerów, jest nieco wypaczone. Zdaję sobie sprawę, że jest to wynik dorastania w dysfunkcyjnej rodzinie. No, i ponad 6 letni związek z alkoholikiem, a potem ten z K., pochodzącym z porządnego domu ideałem (wykształcony, przystojny, dowcipny, kreatywny...) też zrobiły swoje; do wszystkich podchodzę nieufnie, z dystansem. Czasem myślę, że nie znajdę już nikogo, z kim byłoby mi tak dobrze jak z K. - zupełnie tak jakbym zapomniała o kłamstwach, poniżeniach, wymuszeniach, jakich się dopuszczał względem mojej osoby... Dlatego chcę podjąć kolejną terapię. Chcę ułożyc sobie normalnie życie z normalnym człowiekiem. Chcę zacząć rozumieć samą siebie. -
Witamy w naszych skromnych progach :)
-
Mnie melisa nie pomagała :)
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Chcę podjąć od września terapię, która pomoże mi to wyprostować. -
Dokładnie; nie jesteśmy terapeutami, ale znamy problem od drugiej strony. Nie mów, że "masz coś z głową"; ja Cię doskonale rozumiem - jesteś za granicą, czujesz się samotna, tęsknisz za bliskimi, całe dnie spędzasz z dziećmi, które z natury - choć kochane całym sercem - bywają irytujące (szczególnie, jeśli człowiek i bez ich krzyku ma powody do frustracji). Dodatkowo Twoją wartość umniejsza niekoniecznie wyrozumiały mąż... Można poczuć się w takich warunkach źle, ale to nie znaczy, że się "ma coś z głową". Żeby "podbudować" Twoje poczucie wartości powiem Ci, jak sobie radziliśmy na dziennym oddziale psychiatrycznym z poczuciem wyalienowania ze społeczeństwa, które jednak się nie leczy (choć niektóre jednostki powinny)- żartowaliśmy sami z siebie nazywając to "zdrowym podejściem do własnego szaleństwa" i pocieszaliśmy, że byłoby źle, gdybyśmy tkwili "piętro niżej" (tam leczono naprawdę ciężkie przypadki - Napoleonów, Supermenów itp.). Na oddziale zamkniętym zaś pieszczotliwie mówiliśmy o miejscu naszego pobytu "świrków". Osoby wrażliwe, skłonne do refleksji częściej popadają w takie depresyjne stany; nie oznacza to "problemów z głową" - nam po prostu ciężko odnaleźć się w tak okrutnych realiach.
-
Cóż, chyba zawsze tak jest - raz lepiej, raz gorzej. Mnie najbardziej dokuczały ataki paniki w miejscach publicznych (najczęściej w sklepach) oraz silny lęk, gdy byłam sama w domu. Teraz mieszkam sama i śpię przy zgaszonym świetle (sukces), ale zdarza mi się czuć dezorientację, gdy stoję w kolejce (a od dezorientacji już tylko krok mnie dzieli od ataku paniki). "Męczyły" mnie też napady agresji. Teraz już wiem, że partner wywoływał je u mnie celowo... Partnera nie ma - nie ma napadów (jest za to tęsknota za toksycznym związkiem, ale to inna historia).
-
"...jesteście sobie pisani", "tak miało być", "tak było mi pisane", "tak chciało przeznaczenie". Nie słyszałam większych bzdur niż te dot. przeznaczenia.
-
W takim razie może przydałaby się konsultacja z innym psychologiem? Nie postawimy diagnozy, ale to brzmi jak poważny problem w okazywaniu i w ogóle odczuwaniu
-
Może na początek kilka pytań: ile macie lat? jak długo trwała ta relacja? czy wcześniej dawał jakieś sygnały, że traci zainteresowanie rozwojem Waszej znajomości?
-
Rzeczywiście, sytuacja patowa... W razie czego - wal do nas; my na pewno nie powiemy Ci, że masz coś z głową, ani nie skrytykujemy za problemy emocjonalne Trzymaj się jakoś :)
-
Matka próbuje mnie zamknąć w szpitalu !
cheiloskopia odpowiedział(a) na Błądząc Wśród Znaków temat w Schizofrenia
Mateusz, Ty chyba jeszcze tylko do papieża w tej sprawie nie pisałeś. Jeśli i on stwierdzi, że jednak jesteś chory - też starci stołek? -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Pewnie macie mnie już w tym temacie dość, ale postanowiłam "odświeżyć" wątek. M. odwalił akcję, której nie do końca rozumiem. Sprawa jest dziwna... Otóż przestał się do mnie odzywać. Trudno -pomyślałam - widocznie tak jak ja potrzebuje czasu i odpoczynku od nas. Później zauważyłam, że spektakularnie usunął mnie z listy znajomych na facebook'u (dziecinne, wiem - sama nie spodziewałam się tego po nim). Zapytałam go o to w smsie - oczywiście nie odpisał. W tym samym czasie mój brat dostał list (M. pojechał specjalnie 30 km, żeby wrzucić dzieciakowi list do skrzynki). W liście pisał dwunastolatkowi (!), że od niego odeszłam, że bardzo mnie kocha, że chciałby, bym wróciła. Do karteczki dołączone były moje zdjęcia. Brat nieco się wystraszył, a ja byłam w szoku, bo dotąd nic mi nie było wiadomo o tym, że się rozstaliśmy (!), a tym bardziej o tym, że ja odeszłam. Od razu chciałam sprawę wyjaśnić, ale nie mogłam tego zrobić osobiście, bo byłam u kuzynki (ot, wypad na weekend). Postanowiłam zadzwonić. Jakież było moje zdziwienie, gdy zorientowałam się, że M. ustawił automatyczne odrzucanie połączeń z mojego numeru... Spróbowałam przez smsa. Oczywiście - nie odpisał. W nocy, powodowana niesamowitym zdenerwowaniem, napisałam coś w stylu: Wkur*iasz mnie, zachowujesz się jak dziecko, jak się nie odezwiesz jeszcze dzisiaj - możesz nie odzywać się już wcale, bo mam tego dość. Odpisał. Że zgwałcił mnie emocjonalnie (!), cokolwiek to miało znaczyć, że się go na pewno brzydzę (!), że na pewno do wszystkiego się zmuszałam (!), a na koniec, że mu na mnie zależy - nie wiem, skąd on wziął takie wnioski, ale odechciało mi się wszystkiego... Co o tym wszystkim myślicie? -
Witaj :) Powiedz - bierzesz leki? Sama przeszłam psychoterapię (generalnie nerwica lękowa). Terapeuci nie pozwalali nam barć w trakcie jej trwania żadnych leków. Po jej zakończeniu "oddałam się w ręce" psychiatry, zdaniem którego nerwicy nie da się wyleczyć samymi rozmowami, psychodramami; stwierdził, że wsparcie farmakologiczne jest w leczeniu naszych przypadłości bardzo wskazane (i rzeczywiście, odkąd biorę Paroxinor czuję się o wiele lepiej, przynajmniej jeśli o lęki chodzi).
-
po japońsku JAKO TAKO masz jakieś zwierzątko ?