-
Postów
11 561 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez linka
-
True Kasia, true
-
Hmm może chodzi o to, że kobieta pod wpływem hormonów....ale no bez przesady z tym, może żeby się ie denerwowała....ale ja bym się bardziej stresowała, że jednak ja będę tym 0,001% któremu jednak leki w ciąż czymś zaszkodzą.....hmm
-
Ależ poroszę bardzo, cytay z najwiarygodniejszego źródłą - czyli z ulotki, które jak wiadomo pisane są na wypadek skutków ubocznych, ażeby firma farmaceutyczna nie została pozwana o odszkodowanie: "Uzależnienie Stosowanie leków uspokajająco - nasennych może prowadzić do rozwoju uzależnienia psychicznego lub fizycznego. Niebezpieczeństwo wzrasta proporcjonalnie do stosowanej dawki oraz długości leczenia; jest również wyższe u osób z uzależnieniem od alkoholu lub od narkotyków" Jak widać i takie przypadki wystąpiły skoro nawet taka informacja jest umieszczona w ulotce, tak?
-
Dobra, to ja już rezygnuję z przekonywania cię, skoro na okres ciąży "odstawiasz" psychoterapię a dalej bierzesz leki.
-
Sweety, ponawiam pytanie - czy chodzisz na terapię?
-
lena78, nie ma za co, żadnym twoim adwokatem nie jestem, ale z twojej wypowiedzi raz można było wnioskować, że o ciąży myślisz a raz, że w niej jesteś. Tylko wyraziłam swoje przeczucia.
-
Grubcia, no takie "klasyczne" jak przy SSRI, na początku nadmierne pobudzenie, wesnętrzny niepokój, rozdrażnienie, kłopoty ze snem, oblewanie się potem, jadłowstręt, spadek wagi, mega suchość w ustach, drżenie rąk, brak koncentracji...po dwóch tygodniach zaczęły ustępować po 3-4 tygodniach nie było po nich śladu. Na początku wspomagałam się stilnoxem na sen, ale to chyba nie dla mnie, za silny lek a i tak budziłam się koszmarnie zmęczona...........
-
Sweety, Ty w ogóle chodzisz na terapię? midaa, wydaje mi się, że lena78 dopiero myśli o ciąży...bo jeśli w niej jest i wcina fluxanol +xanax to.........
-
Grubcia, no niestety na mnie pierwszy raz Fluo zadziałałą po 3 tygodniach, drugi raz dopiero po około 2 miesiącach, przy czym skutki uboczne były dla mnie koszmarem - ale do przejścia. Z perspektywy czasu uważam, ze warto było czekać, Fluoksetyna działa powoli ale skutecznie. Ja dawkę zwiększyłam z 20mg ( bo od tylu zaczynałam) na 4mg co drugi dzień ( i 20mg w pozostałę dni) po pół roku.
-
A skąd wiesz??? Bo to sztuczne substancje chemiczne które mają na celu zmienić naszą biochemię mózgu?
-
Sweety, zastanó się co Ty chcesz nam przeforsować???? Przeczytaj to, według twojej teoriii i teorii tych twoich doradców laktacyjnych lepiej karmić dziecko piersią i brać leki psychotropowe niż przestawić je na mleko modyfikowane..... No jak dla mnie brzmi to niedorzecznie...ale jak pisze po raz kolejny, każdy zrobi jak zechce...........
-
alex79, nikt tu nikogo nie wyzywa, opanuj się - podchodzisz do tego chyba zbyt emocjonalnie... Poza tym, zaufaj mi żadne ataki ze mnie na mamę ani na odwrót nie przeszły, mamy zupełnie inne objawy choroby.... Wyraziłam swoją opinię i chodziło mi głównie o to, że branie leków w ciąży i podczas karmienia piersią jest moim zdaniem groźne i jeśli w trakcie ciąży (tej niezaplanowanej) branie leków na początku przyniesie większe profity dziecku niż stres matki to mogę postarać się zrozumieć- tak karmienie piersią dziecka mlekiem z psychotropkiem jest GŁUPOTĄ i NIEODPOWIEDZIALNOŚCIĄ. Dziecko jest terapią.....super znaczy co rok urodzę jedno i będę zdrowa? Radzę przeczytać post użytkowniczki lauruniamadziunia..... czy-to-aby-na-pewno-depresja-t16300.html
-
Moimz daniem...jeśli twój mąż uważa, ze nic się nie dzieje, że to nei jego wina, że on nie ma problemu i nie chce iść na terapię - ROZSTAĆ SIĘ i to szybko, samo nic się nie naprawi, a jesteś jeszcze młodą, chętną do życia kobietą która z powodzeniem może ułożyć sobie zycie z otwartym kochającym mężczyzną...... Ps. Przed ślubem mąż też taki był?
-
Jak nauczyć się ufać ludziom?Jak wierzyć w życzliwość>?
linka odpowiedział(a) na Joanna24sziu temat w Depresja i CHAD
Donkey, a Ty przez ten czas odzywałaś się do przyjaciółek? -
mm, masz bardzo mądrą mamę w takim razie
-
Tylko cierpliwości, jedne leki "wkręcają" się szybciej inne wolniej, pamiętajcie, że antydepresanty mają za zadanie zmienić biochemię mózgu więc robią to bardzo powoli.......jeśli po dwóch miesiącach nie widać rezultatów - leki się zmienia -zwykle nie wcześniej.... Ja działanie fluoksetyny odczułam dopiero po półtora miesiąca....ale opłaciło się czekać....
-
Twoja żona lata jak kurczak z obciętą głową między mamusią i tausiem a tobą. Jak tylko coś jej nie odpowiada zbiera manatki i się wypropwadza....dziwne to takie...nie wiem po ile macie lat bo jak o niej czytam to mam wrażenie, ze ona ma max 20, ale faktycznie rok znajomości-> ślub-> wspólne mieszkanie szybciutko to wszystko poszło........no i okazało się, że nie całkiem dobrze. Z tego co piszesz to pomogłeś jak umiałeś, wyciągnąłeś rękę na zgodę, a we wszystkim tym za dużo "teściów" widzę, mam wrazenie że dość sporawo wam namieszali....być moze tylko z obawy o córkę...ale małżeństwu to raczej nie pomogło.... Rada ode mnie - jesteś młody, jeśli masz siłę i kochasz żonę, spróbuj jeszcze raz, jeśłi to nic nie da naprawdę zacznij układac sobie życie od nowa.......
-
Nie mam dzieci bo: a) biorę leki i w życiu nie zdecydowałabym się na dziecko w trakcie terapii b) uważam, ze jestem w zbyt złym stanie emocjonalnym żeby w tym momencie decydować się na dziecko Opiekuje się moją siostrzenicą, roczny bobas i nie tak ze raz na jakiś czas po godzinie, jak wyjeżdżam do mojej siostry to spędzam z dzieckiem całe dnie gdy reszta jest w pracy. To zazdroszę w takim razie takich ataków, gdyby moje tyle trwały - nie zdecydowałabym się na leki bo dałoby się przezyć........niestety, u mnie ataki potrafiły trwać i całą noc i cały dzień....a czasem po kilka dni z przerwami..... Ja mam nerwicę i do tego też moja mama ma nerwicę więc jak widzisz mam jakieś pojęcie o tym.....z dwóch stron. Poza tym, to jest forum i będę wyrażać swoje myśli - czy to się komuś podoba czy nie. Dopuki nikogo nie obrażam mam do tego prawo. O matko........ Ja bym raczej zamieniła na: 3-4 lata posiedzi pani w domu i już nie wyjdzie bo będzie się bała.........
-
Ridllic, bo będzie zakaz wypowiedzi w tym temacie dla ciebie FOTOGRAFIA-NAGA KOBIETA-AKT-ZGON-biała lilia-PRAWIE NAGA KOBIETA-rzeźba
-
lena78, no taka gówniara jest też nieodpowiedzialna ale to można zrzucić na karb młodego wieku.......jeśli nerwica trwa całe życie to jest źle leczona(tak mi się wydaje).....to nie chodzi o to, ze komuś "zabraniam" no ale jak tu opiekować się bobasem jak się ma ataki ? i co brać leki w ciąży i podczas karmienia piersią....? Dla mnie to za dużo...... Rozumiem, ze branie leków jets "zdrowsze" dla malca niż zestresowana mam - ale wtedy jak piszę - karmiłabym butlą. W trakcie ciąży - ja bym odstawiłą leki i wspomagała się terapią.....tylko.... Ale stwierdzanie, że dziecko wyleczy, że ciąża sprawi, ze probolem i przyczyna nerwicy znikną to tylko pobożne życzenia...... Jasne, że kobieta z nerwicą moze być fantastyczną mamą - nie przeczę .....
-
Ja tam chodzę na NFZ, nie płacę i nie mam takiej rozkminy
-
Suzuki, jasne tyle, że alkoholizm jest na tyle "groźny", że krzywdę robimy nie tylko sobie (najmniejszy problem) ale ludziom dookoła........ Ps. Psychicznie można się uzaleznić od WSZYSTKIEGO.
-
alex79, ja tu poprostu opisuje moje przekonania...jeszcze nie słyszałam, żeby ciąża leczyła jakieś choroby......raczej na odwrót, choroby wyleczalne powinny być wyeliminowane przed ciążą, co do depresji poporodowej to niestety ani kochająca rodzina ani wsparcie nic tu nie pomogą, to prosta biochemia mózgu..... Każdy zrobi jak uważa......
-
alex79, dla mnie kobieta która biorąc leki palnuje ciążę i planuje zażywanie leków w jej trakcie - jest nieodpowiedzialna. Naraża swoje nienarodzone jeszcze dziecko na szkody. Dziecko wymaga tyle opieku i zaangażowania, że niestety ale mama nie może sobie pozwolić, na lęki typu - dziś się tobą nie zajmę bo mam zły dzień - a wiem jak to jest przy nerwicy i depresji...jak nie ma siły czasem ogarnąć się samemu....wstać z łóżka... Nie mówię, że osoba chora nie ma prawa do "normalnej" rodziny, ale powinna iść po rozum do głowy i najpierw wyleczyć siebie a potem będąc stabilna emocjonalnie myśleć o ciąży......na boga, jeszcze nie słyszałam, żeby komuś ciąża pomogła wyjść z choroby - owszem hormony fajnie działają i jest okres uśpienia lęków ale na boga istnieje taki termin jak depresja poporodowa - która z łatwością dopada zdrowe kobiety, nie mówiąc nic o niedoleczonej nerwicy...... Tekst, że dziecko/ciąża wyleczy z nerwicy jest dla mnie tak samo głupi jak to, ze ciąża i dziecko zcementują rozsypujacy się związek małżeński. Pewnie, ze każdy ma indywidualne podejście do życia i nie można wykluczyć, ze całkiem zdrowa osoba zachoruje po porodzie na nerwicę czy depresję - ale wypadałoby mieć na tyle siły, zdrowia żeby być pewnym, że najpierw siebie doprowadzamy do stanu pionu emocjonalnego - żeby tym dodatkowo nie obciążać dziecka....... Jestem dzieckiem znericowanej matki.....to nie jest łatwe i żeby nie wiem jak się starała, to odbiło się na mojej psychice........