Skocz do zawartości
Nerwica.com

fifikse

Użytkownik
  • Postów

    225
  • Dołączył

Treść opublikowana przez fifikse

  1. klub.szalonych.30latek.pl ZAPRASZAMY!
  2. puszko, ja też się tutaj zarejestrowałam kilka lat temu i pomijając pierwsze 2-3 (?) posty, tak trochę częściej zaglądam tu i piszę od kilku miesięcy dopiero. pod fobią społeczną i samotnością też się podpisać mogę, choć u mnie potrzeba kontaktu z innymi ludźmi mniejsza (niż u Ciebie) chyba. co do tego wieku - dołączam do grona rówieśników i rówieśników-prawie (ja tak już bardzo bardzo prawie - rok różnicy:) witaj.
  3. fifikse

    Diagnoza.

    wiejskifilozof, nie wiesz czy prawdę piszą czy nieprawdę w swych mądrych księgach o Tobie bo Ci przecież nigdy historii choroby nie dają...
  4. fifikse

    Kapselek!

    ten Kapselek to w ogóle jakiś taki mało rozgarnięty chyba... ...mi kazał myć zęby i iść spać
  5. fifikse

    Diagnoza.

    ja kiedyś dostałam coś - w sumie to nie wiem co to było, bo historią choroby to bym tego raczej nie nazwała - od jednego (jednej właściwie) psychiatry (psychoterapeutki) przechodząc do drugiego, któremu miałam to coś przekazać, co też prawdopodobnie zrobiłam <- w sumie nie wiem, nie pamiętam, nieważne zresztą, ważne natomiast co w tym czymś było, co i o czym to to było - co, o czym i w jaki sposób pisane; to, co we mnie ktoś dostrzegł, zauważył, opisał, przypisał do konkretnych zaburzeń lub "objawów", w jaki sposób (moje słowa/zachowanie) zinterpretował itd. ZAFASCYNOWANA jej twórczością, wyobraźnią i talentem byłam, do tego stopnia, że kopię tejże tFurczości :) zachowałam do dziś (toż to jakieś science-fiction było <- z podkreśleniem fiction i skreśleniem science )
  6. Rabinizm, dzięki. już chciałam napisać, że w sumie wolałabym być tą postronną nierozumiejącą osobą, no ale nie, jednak NIE. pomijając wszystko co złe, bo przecież jasne, że zła też widzę sporo, mimo wszystko i pomimo, z jakiegoś powodu to dla mnie WAŻNE jest (to chyba trochę dziwne, trochę głupie, co? sama nie wiem...)
  7. coś w tym jest i ja się pod tym podpisać mogę jak to się mawia wszystkimi kończynami, z pełną świadomością (samoświadomością) własnego lęku przed (...) boję się WSZELKICH bliskich relacji do tego stopnia, że w ogóle ich unikam, staram się nie tworzyć, nawet tych koleżeńskich/przyjacielskich, nie wspominając już o związkach, nie wiem jak to nazwać, uciekło mi słowo, niech więc będzie, że "erotycznych" choć to chyba nie to bo w sumie na myśli mam jakąś GŁĘBSZĄ emocjonalną więź, a samo zbliżenie fizyczne z bliskością emocjonalną nic wspólnego mieć przecież nie musi (pomijając więc) boję się intymności relacji i oczekiwań, wymagań z "intymnością" związanych, nawet nie cudzych (kogoś tam potencjalnie bliskiego) a swoich <- tych, które pojawić się mogą niezależnie od mojej woli, choć i to (wszystko) kontrolować potrafię, tzn. nauczyłam się/wyuczyłam kontrolować, lub może raczej BLOKOWAĆ emocje i uczucia niedopuszczając ich do ... sama nie wiem, chciałam napisać, że do świadomości, ale błąd (po raz kolejny pomijając) zresztą... no i nie, jednak nie dokończę, bo ALBO b.l.o.k. albo jestem tak głupia, że nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, wysłowić się w ogóle nie potrafię (co w sumie jest faktem tyle o sobie wiem).
  8. jasnowidzem bywa(ła)m dzięki niemu - jasnowidzem więc jest. jasnosłyszę myśli moje i nie moje i najczęściej jest to coś w rodzaju komentarza (opisu) tego co we mnie lub (czasami - chyba rzadziej) w kimś. tyle tylko, że to nie do końca to - nie dokładnie - bo nie myśli to opis, a czegoś co ja bym raczej "przedmyślą" nazwała; bo niby wiem, że to moje, tzn. wiem, że moje być to mogło (że moje być miało) i że moje by było, gdyby tylko nie zostało ukradzione - wychwycone, wypowiedziane (nazwane) PRZED. poza wszystkim co głębokie, bez przykładów nie mniej wulgarnych od tych przez innych przytoczonych, poza wszystkim w czym dostrzegam czasem ukryte znaczenie, jakąś WARTOŚĆ dla mnie ŚWIĘTĄ ponad wszelkimi wartościami, i PRAWDĘ najprawdziwszą (ponad wszelkimi prawdami ) jest też płytkie powtarzanie (słowa, zwroty, krótkie zdania), zaprzeczanie (ja: nie; on: tak; tego chciałaś, pomyślałaś, zapeszyłaś, przywołałaś, oj, to nieczyste, grzeszne, wstrętne, złe; zrób to, tamto, siamto, nie rób, nie myśl, nie przywołuj, nie zaklinaj, nie kłam, udowodnij, nie uda się uda, no, nie, uda!). ze zdań/słów mniej sensownych, tych bezznaczeniowych (?) a przez długi czas powtarzanych (czasem latami lub po latach wracających): "szmaragdowa droga" która to od czasu do czasu zmieniała się w wodę (szmaragdową oczywiście) i "aby być weteranem konsekwencji" <- lub "bądź/będziesz/być musisz" ... to chyba wszystko o czym napisać mogę (reszta niepowtarzalna - w sensie, że "nieopisywalna", poza tym zbyt to dla mnie ważne, zbyt wstydliwe, zbyt intymne, zbyt moje).
  9. mam bardzo podobnie - miałam, miewam, mam. w sumie to męczy mnie coś od dłuższego już czasu i nawet nie wiem po co robię to co robię, po co, dlaczego się oczyszczam i z czego. chyba boje się zarazków, tzn. trucizny <- wszelkich "trucizn" się boję - tego co wchłonęłam (przypadkiem, nieprzypadkiem, celowo) i co wchłonąć mogę, łącznie z jedzeniem, którego się strasznie boję i z tego/z niego bym się najchętniej oczyściła ale nie w formie bulimicznej (na przykład), bardziej w formie potrzeby - o, dokładnie tak - oczyściłabym się z samej potrzeby (jedzenia) wolałabym jej nie odczuwać, a czuję, no i bojąc się staram się kontrolować, nawet samą myśl o (...) no i ta obrzydliwa "potrzeba" przed którą uciekam, przed nią i w nią męczy mnie przeogromnie dlatego też dla świętego spokoju "zatrułam" się tym przed czym uciekam; ja mam jakieś zaburzenia odżywiania chyba... wiem, że o natręctwach na tle czystości być miało, a ja o żarciu jakimś; wbrew pozorom to BARDZO na temat bo FIZYCZNIE (myjąc ręce na przykład, choć to nie zawsze tylko ręce, często przenoszę to chociażby na twarz) oczyszczam się z NIEFIZYCZNEGO właśnie (lęki, obawy, potrzeby < myśli niechciane/zakazane i złe).
  10. chyba trzeba mieć jakieś objawy, właściwie to nie wiem, chyba trzeba (?) mówi się głównie o problemach emocjonalnych (nie chorobach/zaburzeniach psychicznych) prawdopodobnie dotyczących/skupionych wokół tego, czego doświadczyło się w dzieciństwie <- możliwe, że chodzi też o pewnego rodzaju nieprawidłowe wzorce (zachowań, czy funkcjonowania w ogóle), o jakieś specyficzne mechanizmy obronne, które dziecko przyjmuje/w które ucieka i które w dorosłym życiu nadal stosuje niezależnie od potrzeby/niepotrzeby - sytuacji (jakieś schematy/fiksacje, niezmienne, utrwalone sposoby reagowania [postawy, postrzeganie, myślenie, działanie itp]). w sumie to chyba wszystko (lub wszystko prawie) można podciągnąć pod objaw DDD, jeśli się jest DDD, a z definicji, lub z rozumienia dosłownego raczej "się jest" jeśli pochodzi się z tzw. "dysfunkcyjnej" rodziny.
  11. ja miałam "spieprzone dzieciństwo" i uważam, że w dużym stopniu temu właśnie zawdzięczam schizoobjawy, które zresztą w dzieciństwie u mnie wystąpiły. tzn. pierwszy i właściwie ostatni rzut psychozy miałam w okresie wczesnomłodzieńczym, w czym widzę raczej jakąś formę obrony <- ucieczka przed wrogim światem zewnętrznym w świat wewnętrzny, nie mniej wrogi (?) niż coś co można by było naukowo zbadać, opisać, przypisać "do" (...) poza tym już we wczesnym dzieciństwie - w wieku lat kilku, nie nastu, w okresie "przedchorobowym" (no, no... wbrew sobie to trochę napisałam bo w sumie nadal pewna nie jestem CZYM jest choroba o której mowa, i czy w ogóle JEST; choć nie uogólniając - nie znam waszych historii - w historii mojej choroba to była - nie była - niebyła <- nawet w oczach psychodiagnostyków: schizofrenia/schizotypia) miałam jakieś tam niby-objawy, tzn. było we mnie coś, co zapewne zostałoby nazwane, wrzucone do jakiegoś psychiatrycznego schizo-worka (prawdopodobnie) gdybym została zaprowadzona "do nich" PRZED (choć i tak zbyt wcześnie mnie tam wysłano jak sądzę i zbyt wcześnie/zbyt szybko podiagnozowano, ale pomijając, nie wiem, nie mam pewności co by było gdyby nie). nie neguję wpływu genetycznego, choć go raczej nie podkreślam, nie przeceniam, bo przeceniane toto w dzisiejszych czasach wytłumaczeniem wszystkiego się staje. głęboko wierzę i wierzyć chcę, że umysł jest czymś WIĘCEJ, czymś PONAD materią, czymkolwiek by nie był, niematerią jest(em) JA. co do tej dojrzałości/niedojrzałości (emocjonalnej) to ja np. na pewno dojrzała w tamtym czasie nie byłam, ani też po "tamtym czasie" właściwie <- w sensie, że nigdy nie byłam... i w sumie nie jestem do dziś.
  12. Lusesita Dolores, no miejmy nadzieję, że nie wpłynie. czekaj spokojnie, śpij spokojnie i nie denerwuj się :) ...a kiedy będziesz miała badania (krew <- poziom prolaktyny)? trzymam kciuki za dobre wyniki i żeby się wszystko dobrze skończyło. (no i daj znać - jak tam i co tam z tymi wynikami).
  13. Lusesita Dolores, szczerze mówiąc nie wiem jak z chlorprotiksenem, nigdy go nie brałam. trzeba by było poszperać w necie, albo zapytać lekarza... nie mam pojęcia. no ale nie martw się niepotrzebnie, bo może akurat u Ciebie sprawdzi się kwetiapina (?) tzn. być może nie wpłynie na poziom prolaktyny, tym bardziej, że faktycznie uważa się ją za lek mający mniejszy wpływ na poziom tego hormonu (w porównaniu z innymi neuroleptykami), ja np. nigdy po kwetiapinie problemu z prolaktyną nie miałam.
  14. też słyszałam (czytałam), że niby w mniejszym stopniu wpływa niż inne neuroleptyki, ale... ...mam takie info z ulotki Kwetaplexu: niektóre działania niepożądane można rozpoznać wyłącznie za pomocą badania krwi. dotyczy to: (…) oraz zwiększenia stężenia we krwi hormonu zwanego prolaktyną. zwiększenie stężenia prolaktyny może rzadko powodować: - u mężczyzn i kobiet - powiększenie piersi i wyciek mleka z brodawek piersiowych - u kobiet zatrzymanie miesiączki lub nieregularne cykle miesiączkowe (czyli jednak wpływać może)
  15. fifikse

    Test AQ i Aspie Quiz

    wprawdzie testy te już kiedyś tam i gdzieś wykonywałam, nie raz zresztą, ale wyników nie pamiętam, poza tym nudzę się, więc... Twój wynik Aspi: 132 na 200 Twój wynik neurotypowy (nieautystyczny): 66 na 200 Wykazujesz większość cech Aspi --------------------------------------- ...a w teście AQ wyszło mi 39 co w sumie mnie zaskoczyło trochę i jakoś tak mi się wydaje, że to jednak niewiele <- jak dla mnie, lub raczej jak na mnie niewiele; wyższego wyniku się spodziewałam bo i wyższe wyniki pamiętam, więc: albo mi się poprawiło i z nieistniejącej choroby tak nagle ozdrowiałam (nieistniejącej w sensie, że u mnie niebyłej), albo też wcześniejsze odpowiedzi (te kiedyś tam i gdzieś) były nie do końca szczere <- co nie znaczy, że "nieszczere" ale zakładam możliwość niekoniecznie nawet celowego, świadomego, ale jednak, "podciągania" (...) tzn. "dopasowywania" odpowiedzi do oczekiwanego wyniku w celu potwierdzenia autodiagnozy.
  16. fifikse

    Samotność

    ...więc w sumie (i w praktyce) chyba bardziej skutecznym "chwytem na rozbicie oponenta" powinno być coś w rodzaju: no to się wpierda*aj... oto moje DNO. moje prywatne PIEKŁO, do którego uparcie i wytrwale dążyłam, do którego dobiegłam szybciej niż sądziłam, gratuluję więc sobie, tobie dziękuję. (w sensie "nie widzę problemu - w sobie/w tobie/w was").
  17. fifikse

    Samotność

    chociaż z drugiej strony to chyba naturalne ... tzn. jasne, że się nie powinno - piętnować, naśmiewać - w ogóle, za przeproszeniem wpierda*ać się w nie swoje życie, nie swoje sprawy, ale im bardziej zachowanie jednostki odbiega od ogólnie przyjętego, od normy tak zwanej, tym bardziej "ogół" do "normy" daną "jednostkę" stara się, czasem brutalnie, na siłę, często atakiem werbalnym właśnie, przybliżyć - musisz być jednym z nas! a jeśli nie jesteś/być nie chcesz lub (być) nie potrafisz to my ci pokażemy jak beznadziejnie żałosny, jakże śmieszny jest twój żywot i droga, którą obrałeś w nienormalności swej. (czuję na sobie wzrok sąsiadów na przykład i znam ich myśli, słyszę ich śmiech)
  18. fifikse

    Samotność

    nie no, piętnować, naśmiewać się nie trzeba, a nawet się nie powinno. każdy ma swoje życie, swoje potrzeby, niepotrzeby i możliwości/umiejętności potrzeb/niepotrzeb tych zaspokajania/unikania. a wszystkim innym się śmiejącym, szydzącym, gówno o nas wiedzącym WARA od naszego świata w ogóle - wara od tego, co w nas.
  19. ja mam tylko autodiagnozę, w dodatku taką, w którą nie do końca wierzę, no ale teś siem mogem podzielić jakby cioś...
  20. fifikse

    Samotność

    no dokładnie. samych potrzeb jako takich nie można przecież sztucznie wywołać, sobie/komuś narzucić, nakazać dążyć do celu nie naszego, zaspokajać nie swoje pragnienia. brak potrzeby = brak problemu (cierpienia) <- problem zawsze boli. zresztą czym innym jest rzeczywisty BRAK potrzeb, czym innym NIEUMIEJĘTNOŚĆ potrzeb zaspokajania, nie wspominając już o wyparciu, racjonalizacji, tłumieniu, zaprzeczaniu (itd). jak rozumiem Tella, masz małą/znikomą potrzebę kontaktu z innymi ludźmi? właściwie to ja chyba też, tzn. niezaprzeczalnym faktem jest, że czuję się lepiej sama (ze sobą) niż przebywając "pośród i wśród" a każdy kontakt z nimi wszystkimi "innymi" męczy mnie przeogromnie wręcz czysto fizycznie męczy i po każdej próbie zbliżenia, otwarcia się "na" - bo czasami próbuję, zdarza mi się próbować pozwalając, dopuszczając, czuję się (...) sama nie wiem, to trochę tak, jakby każdy człowiek był wampirem czyhającym na to by wyssać ze mnie krew.
  21. ja wprawdzie nie mam BPD, ale jakoś tak mi się "skojarzyło" tzn. tak mi się przypomniało, że podobne akcje miałam z lekami-nie.lekami, alkoholem, wspomagaczami, i że dziwię się że żyję i że się nie cieszę choć powinnam, że czuję się chroniona i za to wszystko dziękuję. mam coś z bordera, tzn. mogę mieć, no ale czego i z czego ja nie mam (?), niediagnoza to jednak więc zaakceptować to mogę <- nazwać opisując objawy <- zachowania (nieważne, bo się w tej chwili nie wysłowię). to coś w rodzaju odreagowania chyba, bo nie próby samobójczej, w moim przypadku, choć w Twoim chyba też (?) poza tym mam dość nieustannej kontroli <- samokontroli, więc w ramach chwilowego (...) co to w ogóle jest? zaliczyć to można do czegoś, no, do tego - "acting out"... lub (nienazwane to). co do poczucia własnej wartości, lub raczej niepoczucia (wartości), poczucia niewartości u mnie toto ok. zera, z tendencją do zjazdów na -100. no ale, żeby nie było tak dramatycznie, bo w sumie we własnej głupocie (nie to, że Twojej, piszę o swojej) to bardziej śmieszność niż dramat - komediodramat raczej - widzę, fajnie, że masz dziewczynę (trochę mało fajnie, że widzi w tobie nieudacznika, ale pomijając, fajnie, że jest) i fajnie, że (jednak) żyjesz, bo w sumie fajnie jest żyć. trzymam kciuki i ja za wszystkich Was i nas.
  22. fifikse

    Facebookowa depresja

    się nie facebookować (i problem z głowy). ja się nie facebookuję - w sensie, że nie ma mnie tam w ogóle; głównie z powodu małej ilośc znajomych właśnie; nie wiem kogo chciałabym/mogłabym na facebooku znaleźć (?) przynajmniej w formie odkopania/odnowienia starych znajomości, niegdyś rzeczywistych relacji, tzn. musiałabym tego chcieć, a skoro nie chcę, ukrywać się muszę, realnie i wirtualnie ukrywam się więc :)
  23. ...a niby dlaczego mieliby się nie dzielić? mówić/pisać (myśleć) nie potrafią (?) czy się nie dzielą bo się nie dzielą, tak dla zasady? (egoiści, a fe!) nieee, no nie. jest takie forum nawet, gdzie oni w większości, a przynajmniej w (...) właściwie to nie wiem, bo chyba jednak w mniejszości (fakt), ale SĄ tam i "oni" - ci zdiagnozowani, od lat piszący, więc i spostrzeżeniami swoimi się dzielący, pezproblemowo, jak sądzę, jak widzę (z tego, co zaobserwowałam, tam). poza tym, w czymże ta niby profesjonalna diagnoza przewyższa te niby nieprofesjonalne autodiagnozy, skoro w jednym i drugim przypadku to nic ponad widzę coś w tobie/sobie jasnowidzę, a jeśli, za przeproszeniem, gówno widzę, jak większość chyba psychodiagnostyków, to wrzucam objawy do byle jakiego psychiatrycznego worka z napisem "zaburzenia osobowości" (na przykład - tak jak to zrobiono w przypadku Nathaliee), najlepiej mieszane, bo to takie pojemne, że ho ho, no i prawdziwe przecież, no przecież, a jakże, no...
  24. fifikse

    Samotność

    (sarkazm? a kiedyś mi zarzucałeś - coś kiedyś i gdzieś ) no przecież to nie jest celowe, świadome (czy tam jeszcze jekieś nie takie), poza tym ja naprawdę nie wiem jaka jestem, co jest we mnie PRAWDZIWE a co wyuczone, wypracowane, udawane (...) co zdrowe, niezdrowe, zaburzone, upośledzone <- co jest objawem problemu (obrona) a co częścią mnie (itd), mało o sobie wiem. (myśl JEST trucizną, tak czy siak)
×