
bedzielepiej
Użytkownik-
Postów
1 601 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez bedzielepiej
-
Permanentne, okropne, uciążliwe zmęczenie od lat
bedzielepiej odpowiedział(a) na hazeleyes temat w Depresja i CHAD
-
Permanentne, okropne, uciążliwe zmęczenie od lat
bedzielepiej odpowiedział(a) na hazeleyes temat w Depresja i CHAD
Mam to gdzieś co robi większość ludzi, dla mnie mogą jeść gumofilce i gwoździe jak lubią. Piszę co dla mnie oznacza zdrowe odżywianie. A genetycznie zmodyfikowana pszenica i mleko które może stać 2 lata w kartoniku i się nie zepsuć, do zdrowych pokarmów dla mnie nie należy. To jest kwestia osobista i nie będę nikomu nic zalecać. A głodówki nie są wskazane dla osób z problemami psychicznymi. Jest mnóstwo informacji na ten temat w internecie, jak ktoś się zainteresuje, to sobie poszuka. A kto miałby sfinansować takie badania kosztujące grube miliony? Bo stać na to tylko koncerny farmaceutyczne, ale jakoś się nie garną. Szczepionki nie muszą przechodzić tak restrykcyjnych badań jak leki. Chyba każdy wie, że zawierają rtęć i aluminium, bo to nie jest jakaś tajemnica. Nie mam ochoty wywoływać burzy czy szczepionki szkodzą czy nie. Wspomniałam tylko o tym, bo może być wiele przyczyn tego zmęczenia autorki wątku. -
Permanentne, okropne, uciążliwe zmęczenie od lat
bedzielepiej odpowiedział(a) na hazeleyes temat w Depresja i CHAD
Trochę mało napisałaś, żeby było można coś stwierdzić. Piszesz, że zdrowo się odżywiasz, ale nie wiem co to oznacza. Dla mnie ktoś, kto zdrowo się odżywia to osoba która nie je produktów mlecznych, glutenu i cukru rafinowanego. Przestrzega również pewnych zwyczajów jak np. nie picie przy jedzeniu, bo picie podczas posiłku powoduje rozcieńczenie soku żołądkowego i zwiększenie jego pH, a pokarm który powinien być trawiony w pH=1,2 już tak zdrowo się nie strawi i niestrawione białko dostanie się do jelita gdzie będzie gniło. Rozumiem, że suplementujesz się regularnie kwasem askorbinowym i witaminą D3+K2(koniecznie MK7), których nie da się wytworzyć w organizmie przy dzisiejszym trybie życia i jałowym jedzeniu? I Ci to nie pomaga? Kiedy ostatnio oczyszczałaś organizm z toksyn? Środowisko i żywność jest zatrute metalami ciężkimi i innymi chemikaliami. Im wcześniej sobie to uświadomisz, tym lepiej. Brałaś jakieś szczepionki? Jesli tak to warto się zainteresować co się stało niektórym dziewczynom po przyjęciu szczepionki Gardasil. Jest wiele dokumentów na ten temat np. Albo odrobaczasz się regularnie każdego roku? Poczytaj tez o zmęczeniu nadnerczy. To taka choroba której u nas się nie diagnozuje, bo medycyna w Polsce jest 40 lat do tyłu. Jak nie wierzysz to zainteresuj się i zastanów, czemu Cię jeszcze Ci wszyscy mądrzy lekarze nie wyleczyli. Smutne, ale prawdziwe, w tym kraju trzeba brać swoje zdrowie we własne ręce. -
Moja pierwsza wspaniała wizyta u psychiatry aka dr Musztarda
bedzielepiej odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Depresja i CHAD
Nie, moje życie płynęło jednostajnym torem. Te leki dały mi kopa. Zaczęłam gadać z ludźmi na studiach, to ich zaszokowało, że umiem mówić. Moja autosugestia mówi mi, że leki to kupa. Byłam cały czas na Parogenie, ale mówię, pół tabletki, czyli 10 mg. Na większych dawkach miałam za duze uboki. Bez leków mam problemy z osią przysadka- podwzgórze-nadnercza, albowiem tak się stresuję wszystkim ze nie schodze z kibla, nie śpię w nocy, boję sie ludzi. Czuję że tracę życie przez te choróbsko, inni karierę robią, a ja na studiach. A powinnam je właśnie skończyć. A dopiero zaczęłam. -
Moja pierwsza wspaniała wizyta u psychiatry aka dr Musztarda
bedzielepiej odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Depresja i CHAD
Z przypadku, na NFZ kochany... No właśnie póki mnie było stać to chodziłam prywatnie, ale przez nawrót depresji już mnie na to nie stać... Czekam niecierpliwie na wizytę u psychologa jeszcze tylko jakieś 2-3 miesiące... A nawiasem mówiąc, myślałam naiwnie że jak leczę się 10 lat to może mam jakieś przywileje, pacjent wyższy stażem, może trza zobaczyć co tak długo choruje ten teges wiecie o co chodzi... A guwno! A lekarka jeszcze wskazała na moje wypisy ze szpitala i że o co chodzi, z czym ja przychodzę i czego od niej chce. A pani, nudzi mi się w życiu to tak se przyszłam -
Moja pierwsza wspaniała wizyta u psychiatry aka dr Musztarda
bedzielepiej odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Depresja i CHAD
Otóż to, lekarze nie mają żadnej wiedzy poza książkową i nie chcą wychodzić poza procedury. To smutne, bo w takim zawodzie powinni być szczególnie elastyczni. Każdy człowiek jest inny i jego organizm może reagować inaczej na daną substancję chemiczną. Równie dobrze psychiatrów mogłyby zastąpić roboty, zaprogramowane na odpowiednie formułki. Mnie bawi to jak psychiatrzy powtarzają te same slogany "to trzeba przepracować na terapii" ja mówię że miałam terapię przez 10 lat i mi się już nie chce, a oni dalej swoje "ale nie szkodzi, to trzeba przepracować!" Albo tacy odkrywczy psychiatrzy, którzy już na wstępie podważają diagnozę depresji, twierdząc że jeżeli pacjent z depresją nie reaguje pozytywnie na leki i jeszcze dzięki nim nie wyzdrowiał, to znak że coś się dzieje. To znak, że nie ma depresji tylko zaburzenie osobowości! Już dwa razy się z takim czymś spotkałam.na pierwszej wizycie. Rentgen w oczach mają czy co? Są też tacy, którzy mają Cię totalnie w dupie i jak na starcie powiesz, że masz depresję, to oni ok, nie wnikają dalej, nie obchodzi ich czemu na to chorujesz już 10 lat i jak można tobie pomóc, tylko walą leki takie jakie zapisał poprzedni psychiatra. Kontrast najlepiej czułam się na paroksetynie przez drugi miesiąc brania tego leku. Byłam duszą towarzystwa, wesołą, pełną energii. Normalnie czułam sie jak nie ja, nawet inni ludzie to zauważali ze się zmieniłam Niestety trwało to tylko przez jeden miesiąc i oklapłam. Łącznie z tym, że przepaliły mi sie zwoje umysłowe. Czuję, że moje władze poznawcze szwankują. Boję się również o długotrwałe skutki brania takich leków, które zostały zaprojektowane żeby brać je całe życie. Co jak się od nich uzależnie, a będę musiała je odstawić? Oni zakładają, że pacjent może sobie iść wygadać się do psychologa (czyli gościa po zwykłych studiach humanistycznych), zaś tacy wielcy psychiatrzy są od wypisywania magicznych tabsów i nara. Poza tym zero umiejętności społecznych, traktowanie pacjenta z wyższością, drażnienie chorych ludzi, ja życzę takim lekarzom by dostali jakichś pacjentów paranoików lub psychopatów... Najgorsze jest to, że nie wiem co dalej robić z moim życiem, myślałam, że po tej wizycie mi się rozjaśni, a ja dalej nie wiem czy powinnam się leczyć, bo wydaje mi się że to na nic. Tak się czuję, po wizycie u specjalisty. Myślałam, że babka zada mi jakieś pytania naprowadzające, bo ja przy takich wizytach zapominam co miałam powiedzieć, a pomysł z kartką i zapisaniem sobie wszystkich objawów raz stosowałam i bardzo nie wypalił bo brzmiało to bardzo niewiarygodnie. Tymczasem nie powiedziałam jej np. że często płaczę. Ale w sumie co by to dało. -
Moja pierwsza wspaniała wizyta u psychiatry aka dr Musztarda
bedzielepiej opublikował(a) temat w Depresja i CHAD
Łamiące wiadomości dla chorych na depresję. Dla ciekawych jak wygląda pierwsza wizyta u dochtora od duszy. Otóż udałam się rano do ośrodka dla psychicznie i nerwowo wyczerpanych, ażeby po odczekaniu 1,5 miesiąca w kolejce na NFZ zasięgnąć lekarskiej porady jakoże pacjenci z depresją nawracającą powinni być pod stałą lekarską kontrolą, co jest zgodne z tym co gorliwie zalecają wirtualni psychospece z portalu abc.Zdrowie.pl. O mało się nie spóźniłam szukając swoich żółtych papierów tudzież dokumentacji medycznej która pozwoliłaby sceptycznemu psychiatrze potwierdzić moją tożsamość jako długoletniego pacjenta psychiatrycznego (w październiku obchodziłam dziesięciolecie mojego pierwszego pobytu na oddziale zamkniętym). Przyszłam nawet przed czasem ale nie zrobiłam za to make up'u. Siedze se tak w poczekalni nieśmiało i zastanawiam się czekać? zwiewać? zapytać? gdy jakaś gruba baba wepchła się do rejestracji i zażądała rozmowy z psychiatrą. Usłyszałam jak rejestratorka mówi jej: to wejdzie pani jak pierwszy pacjent wyjdzie)- czyli ja. Babsko wygramoliło się z poczekalni i usiadło obok mnie, lustrując moje skromne oblicze. Minęło jakieś parę minut, gdy rejestratorka strzegąca bram do lekarza, postanowiła nagle udać się na stronę, lekko tylko przymykając drzwi. Przebiegłe babsko zerwało się z fotelika, staranowała drzwi i chytrze udzieliła sobie pozwolenia wejścia do doktorki, czym zabrała mi aż cenne 10 minut uwagi i opieki lekarskiej. Zasmucona tym faktem i wyzywająca się w myślach od niedojdów(bo nawet w tym psychiatrycznym świecie należy walczyć o swoje!) zostałam w końcu zaproszona do gabinetu. Psychiatra, dr Musztarda (nie, to nie jest jej prawdziwe nazwisko jak się bystrzejsi domyślają, inaczej post nie przeszedłby przez cenzurę na forumie), okazała się być na oko około 30paroletnią blondynką. Chociaż pewnie jest starsza, bo chyba musiała długo studiować żeby tam siedzieć (poprawcie mnie jeśli się mylę). Postronny obserwator mógłby zauważyć wyraźną różnice społeczną miedzy nami: ona- lekarka, kobieta sukcesu, bogata i przebojowa i ja, młoda, wieczna studentka z przyczyn chorób, w ubogim stroju i bez mejkapu. Ziewając, zadała mi kilka krępujących pytań (tak, jestem jeszcze na utrzymaniu rodziców) zaznaczając coś w jakimś szybkim teściku i zapadła chwila przerwy, kiedy zaczęła wypełniać jakieś papierzyska. Ja w tym czasie rozglądałam się po jej gabinecie, zagraconym gadżetami z firm farmaceutycznych: wszędzie piętrzyły się jakieś kalendarze, naklejki, notesiki, pudełeczka z nazwami leków psychotropowych i antydepresyjnych. W końcu skończyła pisać i spytała się, czy to mój pierwszy raz u psychiatry? Na to ja że leczę się już od dziesięciu lat, i na potwierdzenie sięgnęłam po papiery. Dr Musztarda, bez entuzjazmu i nawet śladowych oznak zaciekawienia moją osobą sięgnęła po te papiery. A więc leczy się pani dlugo, ziewnięcie. A to ile razy była pani w szpitalu, aha, trzy, ziewnięcie. A to ostatni raz kiedy? Znowu długie ziewnięcie. I przepraszam że tak ziewam, ale coś nie mogę się dzisiaj obudzić. Znowu sięgnęła po papier i zaczęła zadawać pytania, tendencyjne i zahaczające o stereotypy. - To jak tam pani układa się z rodzicami. Między nami jest idealnie, zważywszy że w domu jestem kilka razy w roku. Na odległość to człowiek nawet za nimi tęskni. -Bardzo dobrze, mama bardzo mnie wspiera. Po jej minie widziałam że nie to spodziewała się usłyszeć. -A ojciec? Żyje z wami? O bosze jakie dramaty, jasne że żyje i mieszka z mamą. Co to za przesłuchanie. -A jak między rodzicami, bo tu coś o kłótniach? Jakieś awantury? Alkohol? -W żadnym wypadku- obruszyłam się. -Przemoc? -Nigdy! Nie uwierzyła mi, widać było to po niej, choć mówiłam prawdę. Naskrobała coś w papierach. Kolejne pytanie mnie rozwaliło. - To proszę mi powiedzieć, co ja mogę dla pani zrobić. Oj nie mogłam się powstrzymać. Musiałam to zrobić... - No to chyba pani powinna odpowiedzieć na to pytanie,a nie ja. Wybałuszyła gały. -No jak? Przychodzi pani do mnie z tymi wszystkimi wypisami, no to znaczy ze czegoś pani ode mnie chce. Wyraźnie było czuć napięcie i wkurzenie między nami. Ale spasowałam na chwilę. Przyszłam przecież po pomoc... -Mam problemy z koncentracją, jestem na leku Parogen, biorę pół tabletki... O kurde. Pierwszy błąd. -A jaką dawkę zalecił pani lekarz? -40 mg (dwie tabletki) -To czemu pani bierze pół tabletki?!- zatriumfowała, dając mi do zrozumienia jak niegodziwym i krnąbrnym pacjentem jestem. Tak tak. Znamy to. Pacjenci leki dostajo, sami odstawiajo, potem sie dziwio, czemu choroba wraca! Wytłumaczyłam jej, że: Po pierwsze primo, do szlachetnej audiencji u niej miałam czekać 1,5 miesiąca i że tabsów by mi nie stało. Po drugie primo, na dawce 40 mg miałam zbyt silne side effects, mianowicie zero koncentracji, zaniki pamięci, nie szło się uczyć po prostu... -No to nie wiem, może fluoksetyna?- spytała mnie o zdanie. -Nie, brałam, srogie piguły, miałam po tym myśli samobójcze. Prychnęła z pogardą. -A co, to z ulotki pani przeczytała? Tak, tak, pacjente ulotek się naczytajo i potem wymyślajo różne objawy, a te leki wcale nieszkodliwe som! -Nie, miałam naprawdę, z doświadczenia mówię- odparłam podkurwiona już lekko. Rozłożyła bezradnie ręce.- No to nie wiem co pani mam zaproponować, skoro wszystkie leki już pani przerobiła. Może zostańmy przy tym co pani bierze... Ja na to że z jednej strony to Parogen pomaga mi na fobię ale koncentracją i pamięcią słabo. Dziury, pustka w głowie... Chyba o tym z 5 razy powiedziałam, bo to byl główny problem z którym się do niej zwróciłam, ale chyba tego nie przyswoiła. -A to myśli pani że to od tych tabletek? a może to ten nastrój obniżony (broń boszhe nie używajmy tego zakazanego słowa DEPRESJA). Oj znowu się nie mogłam powstrzymać. Coś ten Parogen sprawia, że zadziorna i zaczepna się robię. Dotąd swoje wszystkie draczne myśli zachowywałam dla siebie, ale ostatnio dzielę się nimi chętnie co może wyglądać na atak. -Pani doktor, ja te leki SSRI biorę od 10 lat. Czy te leki mi nie zaszkodzą tak na dłuższą metę? W jej mózgu zapaliła się czerwona lampka ale zaraz przypomniała sobie wyuoczoną formułkę . -To są specjalnie przygotowane, opracowane leki, które zostały tak zaprojektowane żeby można było je brać przez wiele, wiele lat. I mnóstwo ludzi bierze je od wielu lat i nie mają żadnych tolerancji na lek czy uszkodzeń narządów! Bardzo mnie uspokoiła. Oj bardzo. Czy to nie wspaniałe leki, że leczą tak że trzeba je brać wiele wiele lat? Co za postępy medycyny!!! Czyli depresja to choroba nieuleczalna? Przewlekła? Dobrze zrozumiałam? Musiałam rąbnąć jeszcze jedno pytanie. -A gdyby ktoś z pani rodziny zachorował, to nie miałaby pani oporów żeby mu takie leki przepisać? Zawierciła się na krześle. Z oburzeniem odparła: A czemu nie? Jeśli by istniały przesłanki, że jest taka konieczność, to przepisałabym! Wow. Nie ośmieliłam się jej zapytać, czy sama je kiedykolwiek zażywała... Na sam koniec doszłyśmy do jakotakiego porozumienia, że leki będę brać wieczorem a nie rano (bo wg niej byłam senna, a ja wcale się na to nie skarżyłam, ale niech jej będzie mogę brać wieczorem) i że zwiększy mi dawkę do jednego tabsa W ten sposób wyleczy mnie z zaników pamięci i słabej koncentracji. Dostałam też zaproszenie do psychologa, na terapię indywidualną, chyba wydałam się jej niebezpieczna. Także mają dzwonić do mnie po Nowym Roku, jestem taka so happy że dostałam tak profesjonalną pomoc że od razu czuję się zdrowa!!! Na koniec wizyty wybuchnęłam efektownym płaczem, tak mi się zachciało płakać jak pomyślałam jaka ta pani doktor biedna ze nie umie mi pomóc, ale myśli że robi dobrze i mnie ratuje. Na to ona z niecierpliwością podsunęła mi receptę i wstała, dając mi do zrozumienia bym se już poszła. Wytarłam smarki w rękaw (nie chciałam jej robić kłopotów i prosić o chusteczkę) i wyszłam wyglądając jak siódme nieszczęście. Na zewnątrz czekała już koleżaneczka po fachu dr Musztardy, która przyszła na ploteczki i kawusię, dlatego pani dr Musztarda była tak niecierpliwa i jak najszybciej chciała się mnie pozbyć. Czekam na komentarze i lajki pod tekstem, jak się podobała wam moja wizyta i czy wasze wizyty wyglądają podobnie. :'> -
gdzie
-
Są też niezwykle płodne.
-
Nerwica, a jelita - SIBO, candida, etc.
bedzielepiej odpowiedział(a) na znerwicowanyy temat w Nerwica lękowa
Oddawałem próbki kału kilkakrotnie do laboratorium i nic nie wykazały, dodatkowo z krwi i kału test Ellisa w kierunku lamblii. A analityk mógł nie dostrzec jaj w kale bo pasożyt akurat ich nie zniósł. Albo pasożyt akurat znalazł się we wrednym stanie rozwojowym uniemożliwiającym jego wykrycie. Polecam test metodą Volla, nie ma chyba skuteczniejszej diagnostyki. W dodatku wyjdą Ci od razu inne obciążenia organizmu jak metale ciężkie, wirusy, alergie pokarmowe jeśli takie masz. -
Samotność, problemy z własną osobowością
bedzielepiej odpowiedział(a) na qwert123 temat w Depresja i CHAD
Jeśli coś dezorganizuje życie i uniemożliwia normalne funkcjonowanie to jak najbardziej może wywoływać myśli samobójcze. Polecam spojrzeć na czyjeś problemy z szerszej perspektywy, albo w ogóle się nie wypowiadać. Nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi. Nie śmieję się z kolegi tylko zauważam fakt, który pomijają lekarze- że od stanu jelit zależy też stan ludzkiej psychiki. Polecam czytać z wyczuciem. -
Wybaczam choć nie ma nic głupiego w stwierdzeniu, że owsiki biorą się z dupy.
-
Samotność, problemy z własną osobowością
bedzielepiej odpowiedział(a) na qwert123 temat w Depresja i CHAD
A mięta jest wiatropędna i powoduje zgagę i nadmierne wydzielanie soku żołądkowego, więc się nie dziwię że masz takie efekty. Wiem co to jest IBS ale nie wierzę, że ta choroba nie ma żadnej przyczyny fizycznej. Leki Ci jakieś chociaż na to dali? Bo ja właśnie ten Parogen biorę i złości mnie to bo wiem że jak odstawie to będzie spowrotem. To jest kłamstwo i lenistwo lekarzy, łatwiej zwalić na nerwicę i że to bujna wyobraźnia pacjenta niż zlecić szereg badań. To jest jakieś wymyślone zaburzenie, które można przypisać każdemu pacjentowi. A z ciekawości jakie miałeś badania? Kolonoskopię, biopsję jelita? Jeśli zaś faktycznie to przez uczelnię to zrezygnuj ze studiów. W sumie ja też bym narobiła w gacie jakbym miała poprawkowy i zaczęła się uczyć kilka dni przed zaledwie... -
Nerwica, a jelita - SIBO, candida, etc.
bedzielepiej odpowiedział(a) na znerwicowanyy temat w Nerwica lękowa
Skąd wiesz? Jakie badania Ci to stwierdziły? A wiesz że skuteczność badań laboratoryjnych wynosi mniej niż 20%? -
Nie wierzę, ten wątek ma już 3 lata XD
-
Ok, ale czemu masz nick "owsik"?!?!?!?!?!
-
Ten film kojarzy mi sie z wakacjami
-
Sex, drugs & plants cz. 3- rośliny p/depresyjne i p/lękowe
bedzielepiej odpowiedział(a) na Lord Cappuccino temat w Leki
A tak, Ashwagandha. Kupiłam se proszek i robię z niego herbatkę. Od dzisiaj znaczy się. Tak dokładnie to nie wiem na co wpływa, ale na stronie reklamującej stoi że zwiększa wytrzymałość pływaczą myszy, a u szczurów zwiększa masę dźwigacza odbytu. To dobrze chyba? -
Nerwica, a jelita - SIBO, candida, etc.
bedzielepiej odpowiedział(a) na znerwicowanyy temat w Nerwica lękowa
A może masz pasożyty? -
Samotność, problemy z własną osobowością
bedzielepiej odpowiedział(a) na qwert123 temat w Depresja i CHAD
A w twym wnętrzu panuje zima i ciemny grobowiec i człowiek od kilku lat myślący o śmierci... Po za tym to smutne że masz 22 lata i jesteś miły i grzeczny. Nie pomyślałeś o tym? Co do kontaktów społecznych to takie mamy czasy niestety. Mimo wszystko nie załamuj się i szukaj dalej kontaktów, np przez neta. Nawet jedna wierna dusza może sprawić że Twoje życie stanie się lepsze. Dziewczynę byś se znalazł. Co do rozdrażnionego jelita to nie bierze się to znikąd. Zrób badania na alergie pokarmowe, pasożyty itd. Temat szeroki jak rzeka. Przeanalizuj co jesz na co dzień i czy to zdrowe. A jak nie chcesz robić badań to odstaw gluten i słodycze na dwa miesiące i zobacz czy jest poprawa. Śmieszne jest to że myśli samobójcze można mieć właśnie od chorych jelit. Możesz też udać się do psychiatry i poprosić go o Parogen. Lek ten wywoła u Ciebie zaparcie stolca oraz potężną pewność siebie, że nawet jakbyś się za przeproszeniem ze.rau na środku sali to nie odczujesz ani odrobiny wstydu a nawet zaczniesz się szaleńczo śmiać i rzucać kupą w asystentów i studentów. Wylecz jelita a Twój mózg wyzdrowieje i nie będziesz miał głupich myśli! -
Ciekawe czy taki z przyprawy działa. Mała paczuszka to koszt ok.3 zł.
-
No i co że młoda? Ja zachorowałam na depresję jako dziecko, mając 13 lat chodziłam do psychologa a w wieku 14 lat zaliczyłam pierwszy oddział zamknięty. Wiesz że na tym oddziale były również dzieci mające 7 lat? Szczena opadła?
-
Natrafiłam na wzmiankę że szafran może pomagać w depresji. Wie ktoś jak to stosować, żreć przyprawę czy jakieś suple?
-
Psycholog woła pacjenta po nazwisku przy innch pacjentach
bedzielepiej odpowiedział(a) na *_* temat w Psychologia
https://www.youtube.com/watch?v=eqleG94tvyk