
Rebelia
Użytkownik-
Postów
3 632 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Rebelia
-
O, masakra. Co planujesz z tym zrobić? Zastanawiam się, jakie są szanse na to, żeby sąsiad faktycznie odpowiedział, za to co zrobił (zakładając, że to rzeczywiście on, ale skoro mówisz, że wszystko się zgadza, to chyba nie ma możliwości pomyłki). Okropnie mi przykro, że tak się stało. W sumie to jestem wściekła. Napisałaś do toz'u? Oby coś doradzili, bo ja oprócz rozmowy z sąsiadem nie mam pomysłów. W sumie to i tak by się wyparł, a w razie kontaktu z policją, mogłoby to zaszkodzić dalszemu obrotowi spraw. W sumie sama nie wiem.
-
Robię test lawendy, jako odstraszacza insektów. Płatki kosmetyczne nasączyłam olejkiem i ułożyłam koło okien. Koło okna mam lampkę przy której normalnie mam zlot brzydactwa. Póki co pusto. Nie licząc jakiejś muchy, która dostała cholery i odbija się od sufitu.
-
Łooo, placki z cukinii mi się od razu przypomniały. *mlask*
-
OceanSoul, mnie właśnie psycholog wówczas nauczył radzić sobie z takimi reakcjami rodzicielki. Tzn, mam swój rozum, ale wiadomo, że samemu czasem opracowywanie wyjścia z sytuacji jest cieżkie, a tu osoba z zewnątrz mogła na trzeźwo spojrzeć na moje relacje i coś mi doradzić, nie zmuszając przy tym do niczego. Różne są relacje matka-córka. Ciesz się póki co czasem wolnym i nie zadręczaj się niczym. Alkoholikiem nikt nie staje się z dnia na dzień, więc nie masz się czym martwić Szybko czas zleci, polecisz pogadać z terapeutą, może coś Ci się rozjaśni i ułatwi podejmowanie decyzji. A póki co korzystaj z wakacji. Będzie dobrze
-
Tego, jak między nimi jest faktycznie nigdy się nie dowiesz, z racji tego, że Twoja mama dość jednostronnie przedstawia "konflikt" w związku. Moja też początkowo to robiła, ale doszła do wniosku, że oczernianie ojca do niczego dobrego prowadzić nie może i kiedy byłam starsza, a ojciec się ogarnął, dała mi wolną rękę, czy chcę z nim kontakt utrzymywać czy nie. Wiem jak było ze strony rodziny taty i ze strony rodziny mamy, co poniekąd ułatwiło mi ocenę rzeczywistości. Moja rodzicielka starała się mnie chronić przed powielaniem jej błędów z przeszłości. Sęk w tym, że chronić da się, ale do pewnego stopnia. Poza tym, jaki jej błąd miałabyś powtórzyć? Wiadomo, że świadomie nie wpakujesz się w nic takiego. Uważam, że niektóre rzeczy wychodzą dopiero po pewnym stażu w związku i nie sposób jest ich przewidzieć. Co więcej, sztuką jest radzenie sobie w takiej sytuacji, kiedy już z kimś jesteś i coś złego się dzieje. A na moje oko Twoja mama tylko tak mówi, że nie będzie Ci pomagać. Zależy też w jakim kontekście to powiedziała, ale moja generalnie mówiła to samo i koniec końców i tak pomaga mi, gdy mam jakiś problem, nieważne jakiej natury. W końcu jestem jej córką. Mama na pewno bardzo Cię kocha, nie do końca zdaje sobie sprawę ze szkodliwości słów, jakie Ci wpaja. Moja często powtarzała w odniesieniu do związków, że ten i ten facet "są jak Twój ojciec", co oczywiście nie było prawdą, ale jednak mimo wszystko potrafiła takie rzeczy mówić. Kilka szczerych rozmów o popełnianiu błędów jakoś naprostowało sytuację. -- 06 sie 2013, 20:34 -- Poza tym, terapia też z tego typu rzeczami pomogła mi się uporać.
-
Brzmi smacznie. Pisałaś później, że niczym nie posłodziłaś. Dla mnie to taka wyższa szkoła jazdy. Kiedyś eksperymentowałam ze słodzikami. Paskudna sprawa. Skończyło się na tym, że ciasto było słodkie, ale nie jak po klasycznym cukrze. Nie wiem, czy wiesz, co mam na myśli. Słodziki to chemiczna kupa, więc jak chemiczna kupa to ciasto smakowało. Od tamtej pory słodzę "pełnometrażowo" wszystkie ciasta normalnym cukrem. Ale podziel się przepisem, może wróci mi wiara w bezcukrowe twory Ja to z kolei mam fobię, że coś popsuję, albo eksploduje. Przed pierwszym użyciem pralki do instrukcji zajrzałam, tak pi razy drzwi, żeby nie było. Mam trzy pokrętła, więc jest git. W dodatku z obrazkami, więc jeszcze bardziej git. Plus cztery guziki, które kij wie po co są. Tzn. mniej więcej się domyśliłam, jak pralka po prostu stanęła i wszystkie lampki robiły koko dżambo, to coś poklikałam i ruszyło. No nie wiem, dla mnie to bestia, którą z czułością trzeba obsługiwać. Jeśli nie, to rzygnie wodą spod siebie albo nie wypłuka piany. Z racji tego, że stoi koło toalety, wszyscy po imprezach podchodzą do niej z miłością. Jest dobrym wsparciem. Pewnie dlatego jeszcze się nie zepsuła. A jak tańczy na najwyższym wirowaniu, kobieto!
-
To, że w rodzinie pojawiał się alkohol, nie jest żadnym wyznacznikiem tego, że dzieci takich osób będą w przyszłosci powielać te same błędy, co ich rodzice. Mój ojciec był alkoholikiem, ojciec mojego partnera też, a jednak do alkoholizmu nam daleko. Psycholog nie wspominała mi nigdy o żadnych zależnościach między rodzicem alkoholikiem, a dzieckiem, chociaż wiele artykułów o tym wręcz trąbi Znam przypadki, które kiedyś sporo piły, ale w sumie nie było to nigdy interpretowane przez pryzmat rodzica alkoholika. Z czasem przestali tyle pić i piją tak, jak napisałaś "normalnie", w granicach zdrowego rozsądku można powiedzieć. Żadnych objawów alkoholizmu nie zarejestrowałam. Najlepszy przykład może być mój. Gdzieś od 15 roku życia wpadłam w towarzystwo miłośników taniego wina. Czy jestem alkoholiczką? W żadnym wypadku. Każdemu czasem zdarza się przesadzić, każdy czasem miewa kaca mordercę, również wszyscy znani mi dda. Uważam, że w tym wypadku Twoja decyzja jest bardzo mądra i dorosła. Jeśli przerastają Cię jakieś aspekty Twojego dzieciństwa warto o tym porozmawiać. Ja podjęłam terapię w wieku bodaj 18 lat. Skutecznie z psychologiem rozprawiałam się ze wszystkim, co mnie męczy. Trochę za późno trafiłam do poradnii, ale jednak na moje oko udało mi się z tego stanu całkiem sprawnie wyjść. Z dda nie mam już odczuwalnych problemów. Jasne, pisałam wyżej, że mój tatko był alkoholikiem. Dawno temu mając naście lat piłam więcej w ramach eksperymentów bardziej niż faktycznego powolnego wpadania w alkoholizm. Nikt ze znanych mi wówczas ludzi w ten nałóg również nie wpadł. Po prostu później każdy poszedł w swoją stronę. I dodam, że znaczna większość miała jakieś przeboje w rodzinie. Nie mówię, że w każdym wypadku się człowiek wykaraska z nałogu, bo to w dużej mierze zależy od psychiki. Jeśli Twój facet otwarcie się przyznaje, że kiedystam mu się przesadziło, to myślę, że już jest spoko. Pisałaś, że pije w "granicach normy" - no i dobrze. Gorzej, jakby się kitrał po kątach, żeby tylko sobie alko w gardziel wlać, nie uważasz? Ale bzdury. To jest po prostu złe, że przez pryzmat rodziny, dziecko też skazuje się z góry na niepowodzenie.
-
Witam, miło poznać Jakie ciasto dzisiaj w menu? Napiłabym się kawy. Zawsze wieczorem wychodzę z trybu zombie i mam jakieś pokłady nadludzkiej energii. Później znów pójdę spać jakoś w ciemnej nocy, a o 6 pobudka jak zwykle. -- 06 sie 2013, 19:47 -- To za wódżitsu miałbyś chyba dożywotniego bana
-
Zlot 15-18 sierpnia 2013 r. Arturówek (Łódź)
Rebelia odpowiedział(a) na Lord Cappuccino temat w Kosz
Orientuje się ktoś, czy można tam na ten ośrodek do was po prostu wbić bez żadnych nieprzyjemności, że ktoś kto nie zapłacił za nocleg szlaja się po terenie? Chodzi mi głównie o opcję tej zacnej imprezy -
Jeeessssttt.
-
Podobnież w takie upały warto pić jednak ciepłą herbatę. Kiedy wrzucamy w siebie lodowate napoje organizm szybko próbuje ocieplić, to co wpadło do żołądka, marnując przy tym energię, przez co czujemy, że jest nam jeszcze cieplej Swoją drogą polecam na takie pogody zieloną herbatę. Parzę ją w dużym dzbanku i zostawiam do schłodzenia. Swoją drogą, istnieją też przesłanki, że zielona herba chłodzi od środka. Problem z nią jest jeden, za długo parzona jest gorzka, ale i do tego smaku można się przyzwyczaić. Plus cała gama dodatków - cytrynowa, imbirowa, ananasowa. No pyszota. Sklep załatwiony, teraz zbieram się do klecenia obiadu. W taką pogodę wszystko idzie jak krew z nosa.
-
weganie i wegetarianie z forum - łączmy się!
Rebelia odpowiedział(a) na libertynka temat w Off-topic
Słyszałam, że te hamurgery smakują "prawie jak mięso" . -
[videoyoutube=TgwrxcO48N8][/videoyoutube]
-
Gratuluje! Szczerze to mi ta wiadomość trochę samopoczucie poprawiła też
-
Pisz i daj znać, jak się potoczyła ta sprawa.
-
Zbieram sie do sklepu (już z dobrą godzinę), zamulam strasznie i mam jakis zjazd. Toteż piję słodką herbatę.
-
Może napisz maila? Zostaw numer kontaktowy, być może szybciej niż Ci się wydaje skontaktują się z Tobą i jakieś możliwe opcje podadzą?
-
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/2029020,35771,13559399.html Ale generalnie wal gdzie się da. TOZ na pewno Cię zrozumie i pomoże w tej sytuacji, powie jakie masz szanse, co możesz zrobić. No i rozważ taktycznie sytuację, nie ma żadnych domów w okolicy, gdzie ktoś potencjalnie mógłby zobaczyć/usłyszeć co się stało?
-
Powaznie pytasz? Z tego, co wiem w W11 byli prawdziwi detektywi czy tam byli policjanci, natomiast wsio było wyreżyserowane, tak jak w Trudnych Sprawach
-
Znam osoby, na ogół w podeszłym wieku, które do niedawna wierzyły w prawdziwość tego programu :) Cieszę się, że nie mam telewizora, czasem wpadam dodomu rodzinnego i ostatnio widziałam, że ruszył jakiś serial w kanonie trudne sprawy+ostry dyżur, nie wiem jak się zwie, ale coś o lekarzach.
-
Piję kawę, przeglądam forum, sprawdzam pocztę, myślę co na dzisiaj w planach.
-
Chyba wiem, o której sprawie mówisz. Pi razy drzwi pamiętam, że chodziło tam o to, że mąż nie był zbyt miły, aż w końcu ją uderzył. A no właśnie, teraz dotarłam do tego postu. A tak w ogóle to witam
-
Duchota to jedno, ale wczoraj do szału doprowadzała mnie bestia, która robiła bzz nad moją głową. Zataczała koła, już myślę sobie "siadaj, jedz, jak się nażresz to idź i zdychaj", ale jak na złość komar nie chciał wylądować. Rzecz jasna, bestia znikała po każdorazowym zapaleniu światła.
-
Może być tak jak myślisz. Mnie po górach ból kolan złapał, babka w aptece poleciła maść na stłuczenia, przeszło po paru dniach. Nigdzie się nie uderzyłam, ani nic z tych rzeczy. Ot, za duże obciążenie. Ale nie bagatelizuj, jeśli po maściach nie przejdzie to koniecznie do lekarza! Bo gdybać sobie można, ale gorzej jak wyjdzie z tego jakaś smutna historia U mnie jako tako, próbuję poderwać tyłek do góry, ale fotel jest za wygodny
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Rebelia odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
U mnie ta nerwica była dość dawno. Tzn. cały czas mam jakieś mniejsze lub większe napady paniki czy tam strachu, lęku, jak zwał tak zwał. W każdym razie zarówno wtedy, kiedy byłam młodsza, jak i teraz pomagało mi położenie się bokiem na łóżku i delikatne kiwanie, tak jak dzieci matka kołysze do snu. Brzmi głupio, ale to mnie zawsze na 100% uspokoi po pierwszej fali ataku i jeśli się uda, to robię się wtedy w momencie zmęczona i zasypiam. U mnie to poczucie zasypiającego mózgu pojawiało się zawsze, kiedy wychodził ze mnie cały stres. Np. po jakimś czasie cieżkiego stresu i mielenia w mózgu różnych informacji, w końcu sytuacja robiła się "bezpieczna", lęki i napięcie odchodziło i momentalnie jak patelnią w łeb nadchodziło uczucie otępienia.