
Rebelia
Użytkownik-
Postów
3 632 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Rebelia
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Rebelia odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Na co choruje Twoja babcia? -
Yerba mate daje kopa, jeśli zaczynasz z nią przygodę. Wykręca gębę na lewo, ale po jakimś czasie się człowiek przyzwyczaja. Parę lat wstecz kupiłam osprzęt i pierwszą torebkę, oczy jak 5 zeta i motor w tyłku. Rebelia approved
-
Hahah, normalnie trochę jak wolny dzień i kosiarki za oknem. Ostatnio panowie wjechali ze sprzętem o 7:03
-
[videoyoutube=kiALoVqzAVo][/videoyoutube]
-
-
Czeeeeeeeeeśśśććććć
-
Ja wiem, ja wiem! Tzn tak mi się wydaje, że wiem. Znam Judas jako tako ,ale nie mam pojęcia jak się kolo nazywa. W każdym razie szczelam, że to będzie gość w skórze, figlarnej czapeczce i łańcuchach przy tyłku Chociaż fakt, kocie ruchy gościa w czerwonych gaciach są dość mylące.
-
[videoyoutube=BGBM5vWiBLo][/videoyoutube]
-
Złota rączka to ze mnie nie jest. Próbuje naprawić usterkę, ale prędzej mnie coś trafi, niż faktycznie awarię w domu ogarnę.
-
No, ja MUSZĘ mieć książki. Czytanie e-booków to dla mnie jakaś ciężka masakra. Szczęśliwie, empik jest daleko (tzn. na tyle daleko, że nie chce mi się do niego dymać). Jak już jestem w jakiejś księgarni to generalnie koniec, wpuszczać mnie można tylko z pustym portfelem i ktoś musi mi zabrać kartę płatniczą. Szczęśliwie, mamy w mieście tony antykwariatów, w których lubię się "wyposażać". W jednym książki często nie przekraczają 10 złotych. Później czytam te książki, banan na gębie, kiedy wyłapuję smaczki w stylu: "Timex to zegarek typu grzmotnie pała, a on działa" Historia Lisey
-
Ja też mówiłam źle W sumie do tej pory wiele słów pewnie mam obcykanych nie tak jak trzeba. A wkleiłam wyjaśnienie, żeby każdy mógł sobie zobaczyć, dlaczego tak, a nie inaczej. Odmiana niektórych słówek mnie męczy, np. filtr
-
Ja w Biedrze dzisiaj widziałam przecenę Kinga Joyland. Normalnie stoi po jakieś 35 zeta, tam w promocji za 24
-
Tak jak wyżej, zmuszanie się do robienia czegokolwiek. Ciężko się zmusić, ale jak już wpadam w jakiś "wir" działania to leci z górki. Na natłoki myśli pomaga bardzo prosty sposób i dla niektórych dość głupi, mianowicie mam zeszyt, gdzie przelewam jakieś frustracje czy wątpliwości, głównie to co siedzi mi w głowie i nie daje np. zasnąć. Dobrze systematyzuje myśli i czasem te demony, z którymi się "zmagam" w tamtym momencie nie są takie straszne, jak mi się wydawało. Rozmowa też pomaga, ale niezbyt często mam ochotę na gadanie, kiedy trzyma mnie dołek. Sen natomiast działa u mnie jako zabijacz czasu, kiedy wiem, że mam wolny dzień, a coś mi nastrój kuleje. Kiedy sen nie chce przyjść, zostają książki. W takich stanach raczej nie chce mi się czytać, w sumie to nic mi się nie chce, ale przymuszam się do czynności, po czym wciągam się w fabułę.
-
Nie, tam wyżej z deka obśmiałam pisanie listów motywacyjnych na różne dziwne posadki. No i akurat trafiłam na ofertę, gdzie bez LM można nawet nie startować. Ironia losu.
-
Dobra, wykrakałam. Co teraz robię? PISZĘ LIST MOTYWACYJNY.
-
Zaraz mnie coś trafi. Goście uparcie wiercą coś w bloku obok, niesie echo i mam wrażenie, jakbym siedziała na fotelu dentystycznym No, na niektóre stanowiska zupełnie bez sensu jest kleić list motywacyjny. Czasem aż mnie kusi, żeby napisać tam "lubię placki" czy coś w ten deseń. [videoyoutube=rBuKH1jm1Q0][/videoyoutube]
-
U mnie o dziwo humor nienajgorszy. Tzn w porównaniu do tego, jak było wczoraj, to dzisiaj jest pełen wypas. Macie jakieś plany na jutro?
-
"sorry stary, nie spełniasz europejskich norm" No te. Hitem są takie, spod których prześwitują majty. *patrzy w lustro i na spodnie* Eno, krew mi dopływa do nóg jeszcze
-
Dzień mi szybko zleciał. Kolejny za mną
-
Jaki serial? A dzisiaj pod wieczór wyjątkowo wkurzyła mnie niepewność. Co za buractwo w ogóle, żeby w niepewności ludzi trzymać. Nie to, że celowo (może faktycznie tymczasowy tumiwizism), ale to coś na zasadzie, że trzyma taki człowiek dla mnie coś ważnego (ważne słowa i deklaracje) i nie powie od razu, tylko wali tekstami "nie wiem jak to będzie" i prowokuje, żeby starać się dalej. Starać na tyle, żeby z tego "nie wiem" wyszło coś dla mnie opcjonalnie miłego i na plus.
-
Tu nie chodzi o tapetę, którą masz na ścianach, ale o stare słówko "tapet" - stół, przy którym intensywnie nad czymś debatowano.
-
Dzięki wszystkim za przywitanie
-
[videoyoutube=_i_qxQztHRI][/videoyoutube]
-
Twój Weekend czy jakoś tak, zakopany gdzieś w szafie ojca