
deader
Użytkownik-
Postów
4 886 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez deader
-
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Nie jestem kobietą więc nie wiem czy moje domysły są słuszne, ale moim zdaniem po pierwszym zdaniu usłyszałbyś że na "ty" nie mieliście okazji przejść po czym nastąpiłby "wtyłzwrot". Ale co ja tam wiem, może kobiety lubią jak podchodzi do nich nieznany facet, zaczyna się zwracać na "ty" i pierwsze co robi to daje bagaż do potrzymania -
Obadam mimo to, bo wszak gusta są różne (pamiętam ze Hannibal ci nie przypadł do gustu a mi nawet-nawet) Też obadam (jak już znajdę czas... do dziś nawet Homeland nie dokończyłem...), bo ciekawi mnie to określenie "nowoczesne podejście do tematyki zombiaków", kojarzy mi się z filmami typu "28 dni później" które mi raczej nie podeszły bo zrywają z kanonem powolnego żywego trupa, albo z "Resident Evil" który dorabiał cienkie backstory o tym że zombiaczyzm został wywołany przez jakiegoś wirusa... Największym odstępstwem od kanonu Romero jaki "łykam" to filmy O'Bannona, głównie ze względu na to że to raczej komedie niż horrory Myślę że jest w miarę proste wytłumaczenie tego zjawiska. Wampiry i wilkołaki - to ludzie którzy mają swoją "drugą naturę". Ze względu na hype jakim cieszy się wśród gimbusów seria "Zmierzch" nigdy nie zagłębiałem się w te nowsze podejścia do tematu, preferuję stare filmy o Draculi jeśli chodzi o wampiry, a z wilkołaków najnowsze co widziałem to chyba "Teen Wolf" z Michaelem J. Foxem... Mniejsza jednak o moje osobiste preferencje; chodzi o to że wampir czy wilkołak daje jakąś bazę do napisania interesującego widzów bohatera. Zombie - są żywymi trupami, nie mają osobowości. Dlatego też moim zdaniem sprawdzić się mogą tylko w serialu w stylu "The Walking Dead", który to skupia się na ludziach, a zombie są tylko tłem. I z tego też powodu dużo bardziej wolę "The Walking Dead" od wielu filmów o zombiakach (nawet tych od pana Romero) gdyż jako że jest to serial, to scenarzyści mają możliwość zaserwować nam to co lubimy najbardziej - dramat, zmiany w postawach bohaterów, itd. Dlatego też nie widzę sensu żeby powstał serial podobny do "Walking Dead:, bo... po prostu jeden taki wystarczy. Jeśli już, to mogliby ewentualnie zekranizować inny komiks - "Deadworld" - w którym zombiaki mówią, i generalnie są zorganizowane mocno (np. w gangi motocyklowe). Jest to co prawda zombiaczyzm absolutnie niekanoniczny, ale aż tak od tego kanonu odchodzący że nawet ciekawy.
-
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
djkocyk, -
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
deader odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Całodobowym? -
-- 20 lut 2014, 10:09 --
-
ĆŚŚŚŚŚŚ za fajnie brzmi
-
Śledzę relacje z wydarzeń na Ukrainie i zastanawiam się kiedy Rosja pierdolnie tam swoim wojskiem i czy właśnie obserwujemy początki III Wojny Światowej.
-
Rebelia poleca Revolution
-
Oj chyba nie Tytuł please
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
deader odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ale masz czas żeby tu wbić i o tym pojęczeć? LOL! -
Oj tak, oj tak... Szkoda że niedługo koniec sezonu, tym bardziej że zamysł na serial jest taki że w każdym sezonie będzie pokazana inna sprawa i inni detektywi :/
-
No bo to cukierki są. 50-100 mg plus 25-75 mg dipherganu plus 30-60 mg miansy plus okazjonalnie 25-50 difenhydraminy i po takim koktajlu mogę spać...
-
Stosuję, ale w końskich dawkach i w połączeniu z innymi lekami. Sama hydroksyzyna to "cukierki" jak to określiła moja psychiatra.
-
Sądzę że nie ma tu nic do rzeczy twoja skrytość, cichość itd. Raczej prosta kwestia: powiedziałeś o sprawie wychowawczyni i nauczycielowi. Teraz facet będzie "na wszelki wypadek" trzymał dystans bo w dzisiejszych czasach jedno źle zinterpretowane słowo czy gest i już cię linczują jako pedofila. Sądzę że nie chodzi o wzorzec do naśladowania typu sportowiec czy rockman z TV, lecz bardziej potrzebę relacji osobistej. OP nie podał szczegółów, ale stawiałbym na to że wychowywał się bez ojca bądź miał ojca bardzo nieinteresującego się swoim synem, stąd szuka swego rodzaju substytutu, którego jednak nie zapewni osoba którą widzi się tylko na plakatach.
-
To chyba mamy podobnie, tyle że ja z brody mogę już kręcić dready To jest zaprzeczeniem praktyczności, po co golić co tydzień skoro można raz na rok? Domyślam się więc że nie wiesz jak zajebiście broda chroni mordę zimą
-
Złego? A czy ja napisałem że jest coś złego? W tym też nie widzę nic złego, nie moje wary
-
http://wiadomosci.onet.pl/krakow/krakow-60-latka-zdewastowala-sukiennice/3frg1 "Na nagraniach z monitoringu strażnicy zauważyli kobietę, która kredkami rysuje po murze Sukiennic. (...) Straty ma wycenić konserwator zabytków." Czy ona te kredki miała z kryptonitu, czy co??
-
Dla mnie sprawa jest prosta. Skoro media zdołały przekonać cześć facetów do golenia się pod pachami, to nie mam żadnych wątpliwości że mogą popchnąć kobiety do zagłodzenia się na śmierć.
-
Bardzo by mi odpowiadało gdyby to było prawdą, skończyłoby się mówienie że całemu złu na świecie winne są gry video i heavy metal Niestety jednak jesteśmy podatni na tego typu bodźce, jedni mniej drudzy bardziej, jedne bodźce są silniejsze drugie słabsze - ale zjawisko niewątpliwie istnieje. Na anoreksji znam się mało, znam się za to na seryjnych mordercach i wiem że co najmniej trzech zainspirowanych zostało do działania thrillerem Fowles'a "Kolekcjoner" (Leonard Lake do tego stopnia że całej swojej działalności nadał kryptonim będący imieniem kobiety z książki). Wiem że to przykład ekstremalny, ale dlatego moim zdaniem dobry w odniesieniu do anoreksji. Bo pokazuje że odpowiednio podatne osoby są w stanie posunąć się do ekstremalnych czynów zainspirowanych pozornie niewinnymi bodźcami. Co do samego zaś wpływu mediów na ludzi to chyba nie ma wątpliwości, prosty przykład: wystarczy że któryś z celebrytów pojawi się na rozdaniu nagród w podartych gaciach - i po tygodniu podarte gacie stają się obowiązującą modą. Że nie wspomnę o największej medialnej instytucji wszechczasów, zmieniającej ludzkie myślenie, zachowania i dyktujące zasady etyki i moralności - religii. Skoro ludzie są w stanie uwierzyć w gadający płonący krzaczek, to nie mam najmniejszej wątpliwości że są w stanie uwierzyć że anoreksja to "lifestyle".
-
Pozbyłem się wreszcie śmieci z przeglądarki w pracy
-
Jeśli nie mój ulubiony, to na pewno z pierwszej trójki ulubionch pisarzy ever I myślę że odpowiednia pozycja z jego dorobku mogłaby ci sie spodobać - Dick też ma kilka dzieł "nie całkiem w swoim stylu" i to zresztą książkę która wcale nie jest S-F tylko obyczajówką ("Wyznania łgarza") uważam za jego najświetniejszą książkę
-
Ano właśnie, święte słowa, bo dla mnie Ręka Mistrza była co najwyżej... "meh, OK". Zgodzę się - ale po części. Bo bądźmy szczerzy - King nie mógł powiedzieć nic innego. Nie mógł wprost powiedzieć: "drodzy czytelnicy, chciałem oznajmić że razem z gromadą kumpli po piórze wykorzystaliśmy już wszystkie możliwe warianty duchów, wampirów, wilkołaków, kosmitów czy zdolności paranormalnych już dawno temu; pozostaje nam układać dobrze znane klocki w nieco inny sposób niż poprzednio i biznes się kręci" - bo to by było zawodowe samobójstwo. Znam tylko jeden przypadek (i to na naszym, polskim, podwórku) pisarza który odwiesił pióro oznajmiając że wyczerpały mu się pomysły a nie ma ochoty na bicie zdechłego konia. Mam za to do pana Feliksa Kresa mega szacunek, bo nie wysysa z fanów pieniędzy sprzedając coś tylko dlatego ze ma "Kres" na okładce. Repertuar strasznych rzeczy kurczy się w zastraszającym tempie, dotyka to zarówno horrorzastej literatury, jak i gier czy filmów. Co do tych ostatnich to chyba nie trzeba nikogo za bardzo przekonywać, że strach z ekranu wylewa się już nieczęsto i największą szansę na przeżycie "dreszczyku" mają właściwie ludzie którzy dopiero przygodę z tym gatunkiem zaczynają. Tutaj zgodzę się z Kingiem - wiele motywów jest już tak wytartych, że nie ma raczej szans na to żeby były w stanie kogoś jeszcze naprawdę przestraszyć. Kiedy ostatnio ktoś bał się na filmie o wampirach czy duchach? podnieść rękę. O, jak pusto. To dlatego, że te pomysły zostały do cna wyeksploatowane lata temu. Pewne horrorowe sztance wryły się w naszą kulturę - przykładowo każdy wie jak wygląda potwór Frankensteina (od dawna zresztą mylnie nazywany imieniem swego stwórcy), mimo że mógł nigdy w życiu nie obejrzeć ani jednego filmu o owym doktorze, co dopiero o przeczytaniu ksiażki Shelley mówić; ale monstrum Frankensteina stało się popkulturową maskotką którą kojarzą nawet małe dzieci. Przerażający Dracula oprócz znakomitych filmów Universala czy Hammera - jest jedną z postaci w... Ulicy Sezamkowej. Nie da się ukryć, że najbardziej przeraża coś, co widzi się po raz pierwszy. A przez lata King oraz koledzy po fachu wymaglowali co się dało i jak się dało. Dość powiedzieć że King napisał, a ktoś zekranizował (razem z sequelami!) dzieło pod tytułem... "Maglownica" - o morderczym maglu. Tu już nie całkiem wiadomo czy strzelić facepalma czy dać sie porwać tej totalnej abstrakcji i śmiać się w miarę czytania / oglądania - bo bać się tego nie sposób. King był od dawna krytykowany, mówiono o nim że jest tylko solidnym rzemieślnikiem, strzelającym co roku nowym wydawnictwem. Ja się nie mogę z tym zgodzić. King ma w swoim dorobku dzieła które jak dla mnie są dla książkowego horroru tym, czym "Egzorcysta" czy "Obcy" dla filmu, bądź Silent Hill dla gier video - wzorem, ideałem, perfekcją w czystej postaci. "Lśnienie" (ksiażka) wybija się poza ramy gatunku i według mnie jest w ogóle jedną z lepszych książek jakie napisano, nie tylko w podgatunku znanym jako horror. W "Christine" udowodnił że coś tak debilnego jak samochód potrafi straszyć. W "Misery" pokazuje jakimi potworami mogą okazać się ludzie. Jak dla mnie "ratunkiem" dla Kinga może być coś co sprawdziło się i u innych pisarzy, a nawet i u samego Kinga w przeszłości. Chodzi mi o wydanie dzieła nie całkiem "z jego poletka". Jedną z najlepszych ksiażek tego autora jaką czytałem była "Zielona Mila" - a przecież tematyka więzienna była już przez innych wałkowana w tę i we wtę. Moim zdaniem zadziałało to dlatego, że facet zabrał się za "nie całkiem jego" gatunek. Tak samo na przykład podobała mi się znienawidzona powszechnie "Komórka" - chyba najlepsza książka o zombiakach jaką czytałem. A dawno dawno temu King napisał pod pseudonimem ksiażkę Wielki Marsz która w żadnym wypadku nie jest horrorem, raczej swoistą dystopią - i jest znakomita. Fakt, coraz mniej rzeczy jest w stanie nas przerazić. Duża w tym zasługa czasów w jakich żyjemy. Wiadomości o morderstwach, wojnach, wypadkach atakują nas zewsząd i czasem nie da się już mówić o "książkowym azylu od rzeczywistości" bo świat realny jest okrutniejszy niż ten fikcyjny. Ale - nie tracę nadziei. Kiedy miewam "kryzys wiary" - często niedługo potem natrafiam na coś co mi tą wiarę przywraca. Lata temu był to chociażby "Ring", nieco później "Martyrs" a relatywnie niedawno - "Buried". Wymieniam filmy gdyż ostatnimi laty czytałem znacznie mniej książek niż za młodu, ale sądzę że ta zasada rozciaga się na wszelkie dziedziny szeroko pojmowanej sztuki - czy, jak ktoś woli: rozrywki. Dość powiedzieć, że dzieciakiem będąc, zbierając kolejne numery przygód Supermana - nigdy nie przypuszczałem że lata później dane mi będzie czytać komiksowe arcydzieła pokroju "Maus" czy "The Walking Dead".
-
Ja zacząłem czytać w sobotę, ale przerwałem bo drażniło mnie polskie tłumaczenie, zapolowałem na wersję oryginalną i teraz czytam równolegle... Tyle że za wcześnie żeby cokolwiek wyrokować. Niestety - spodziewam się że może nie być to arcydzieło, raz że to kontynuacja, dwa - King już od dobrych kilku lat niestety traci formę... Co smuci niezmiernie bo nawet w gorszej formie jest lepszy od dziesiątek naśladowców.
-
Wstrzymałem się z odniesieniem do tej recenzji bo właśnie byłem w trakcie ponownej lektury, wczoraj skończyłem więc mogę przyklasnąć - po raz kolejny podczas czytania bardziej "kibicowałem" porywaczowi niż tej pretensjonalnej hippisowskiej pipie którą więził.