
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
Mam identycznie! Nie wiedziałam, że inni też tak mają. Już w wieku 7 lat nie mogłam patrzeć, jak na filmie "Mała syrenka" owa syrenka przy obiedzie z księciem czesze się widelcem, bo nie wie do czego służy. Często też płaczę na filmach i czuję, że to zdrowe, "przepłukuje" mnie to emocjnalnie, schodzi ze mnie napięcie, czuję się "odświeżona". Poza tym są tematy, nad którymi trzeba płakać, nawet jeśli to tylko film A dlaczego chcesz to usunąć?? To świadczy według mnie o dużej wrażliwości emocjonalnej, masz duże możliwości empatii, co można dobrze wykorzystać. Według jednej z teorii są różne typy nadpobudliwości, m.in nadpobudliwość emocjonalna, są one potencjałem, ale mogą zmienić się w nerwicę, jeśli się ich właściwie nie spożytkuje. Czyli nie można tego usunąć, bo to trwała cecha układu nerwowego, ale można wykorzystać twórczo.
-
"predyspozycje do zaburzeń nerwicowych" To tak jakby stwierdzić, że osoba chora na cukrzycę ma predyspozycje do chorowania na cukrzycę
-
-
Problem w malżeństwie
refren odpowiedział(a) na czekolada123 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Hehe... to samo, ino inaczej. Przyznaję, że bittersweet to ujęła o niebo lepiej -
"Kłamstwa dotyczące rzekomej współpracy Kościoła z Hitlerem są bardzo popularne, choć bezpodstawne. Przyjrzyjmy się faktom w oparciu o historyczne źródła, a nie antyklerykalne bajki" http://deusexlibris.pl/kosciol-i-hitler/
-
Katolicy i głosowanie na na nazistów 1932 http://the-hermeneutic-of-continuity.blogspot.com/2007/07/catholics-and-nazi-vote-1932.html http://www.fronda.pl/a/jak-protestanci-wybrali-hitlera,35679.html
-
Tak. U Boga tak. Posłuszeństwo Kościołowi to już jednak pewne wyrzeczenie po to by być w zgodzie z bardzo ważną dla siebie wspólnotą. Nie rozumiem czemu odróżniasz te dwie rzeczy. Kiedy jesteśmy posłuszni Kościołowi to jest tak, jakbyśmy byli posłuszni Bogu (chyba że Kościół zacznie zaprzeczać Ewangelii, prawdom wiary, moralności).
-
NN4V, za nazywanie Kościoła kat. zbrodniczą organizacją można Cię podać do sądu, więc może się tak nie obnoś ze swoją nienawiścią. Nie sądzę też, żeby Twoje posty dotyczyły tematu "jak pogłębiacie swoją wiarę, relację z Bogiem?", proponuję założyć oddzielny temat "jak pogłębiasz swoją relację z szatanem".
-
Dla mnie myślenie jest czynnością powierzchowną, abstrakcyjną i w dużej mierze oderwaną od życia. Bliższe mojego jestestwa i bardziej intymne są uczucia. Ważne jest, żeby się czuć dobrze. Coś za coś. Tutaj też. EDIT: Chyba sobie to wydrukuję albo wrzucę w stopkę, bo mnie to dokumentnie rozwala. "Niewola" u Boga jest czymś, co wyzwala od światowych zniewoleń. Człowiek może być poddany Bogu, bo Bóg go przewyższa godnością, jest nieskończony, bez skazy. W takim poddaństwie nic nie stracimy z siebie, tylko zyskujemy. Bóg afirmuje nasze istnienie, chce żeby było jak najpełniejsze, żebyśmy wykraczali poza siebie i się rozwijali. Ktoś, kto wywyższa rzeczy niższe od siebie, jak pieniądze, seks, popularność, przyjemność, degraduje siebie do poziomu tych rzeczy. Z tym że nie jesteśmy niewolnikami Boga, tylko jego dziećmi.
-
Dla tych co lubią konkretne brzmienie, a nie lubią cukrowania.
-
O, widzę że pojawiła się muzyka, cieszę się, bo to jedna z rzeczy, która daje mi doświadczyć radości z wiary. W zeszłym roku byłam na koncercie Jednego Serca Jednego Ducha w Rzeszowie (odbywają się co roku takie w Boże Ciało) i zauroczył mnie się ten kawałek, poczułam jakby dotknięcie miłości i pojednanie.
-
Ktoś kto zajmuje się kodem DNA i nie jest odrealniony musi dojść do wniosku, że nie powstałby bez udziału inteligencji. Tak samo mając wyobrażenie o działaniu mutacji, czyli błędów w kopiowaniu DNA, dochodzi do wniosku, że twierdzenie, iż mutacje odpowiadają za różnorodność gatunków jest absurdalne. http://chfpn.pl/files/?id_plik=396 - "od genotypu do fenotypu" prof. Keller
-
[videoyoutube=DF1tP26mbmA][/videoyoutube]
-
Czyli ogrom naukowców i laureatów nagrody Nobla źle używa mózgu. Jeśli negują istnienie Absolutu i sensowność ludzkiego życia, to owszem. I płacą za to cenę, pozbawiając siebie ostatecznego sensu życia czyli zbawienia, wieczności. Negacja istnienia Boga jest sprzeczna z rozumem. Nauka ateistyczna staje się tylko zbiorem informacji i sumą technologii, nie odpowiada na pytania ostateczne. Nie czyni też człowieka dobrym.
-
Dokładnie. Można oczywiście myśleć samodzielnie - z tego, co się orientuję, Kościół nawet poniekąd do tego zachęca (choć mogę się mylić tutaj). Ale jest jeden warunek - musisz przy tym dochodzić do właściwych wniosków, tzn. zgodnych z nauką Kościoła. Wówczas po takim dojściu do właściwych wniosków, możesz mówić, że doszedłeś do nich samodzielnie - i właśnie takie sytuacje pokazują, że ludzie myśląc samodzielnie również dochodzą do wniosków, których Kościół naucza. Myślę, że trzeba być rzetelnym wobec swojego umysłu, rozum dobrze używany prowadzi do prawdy czyli do Boga, widzi sens i spójność świata, których Bóg jest wyjaśnieniem. Człowiek jest z natury wolny, nie można mówić "myśl samodzielnie pod warunkiem, że dojdziesz do takich a takich wniosków". Nauka Kościoła jest czymś wtórnym do Boga. Z tym że człowiek wierzący w Boga potraktuje ją z uwagą i podejdzie do niej z zaufaniem, nie odrzuci zbyt łatwo ze względu na swoje upodobania, emocje czy wygodę.
-
Choćby w pierwszym linku, który mi sama podesłałaś: Ja też nie. Fantazjować można w różnym celu. Ale w przytoczonym przez autora przykładzie dziewczyna robi to w celu wywołania przyjemności seksualnej, czyli pobudzenia narządów płciowych. W podanym przykładzie chodzi o coś w rodzaju masturbacji sterowanej umysłem. Myślę, że nikt się nie zastanawia nad celem, w jakim fantazjuje, raczej mówiłabym o przyczynie i potrzebie, a nie celu. Owszem, jest moment, kiedy fantazje zaczynają rządzić człowiekiem, sprawiają, że rozmiękcza mu się wola i zaczyna aprobować myśli o grzechu, kiedy zajmują mu za dużo czasu i nie może się skupić na innych rzeczach. To jest złe. Ale takie twierdzenie, że każda dobrowolnie wywołana przyjemność seksualna jest zła, jest dla mnie bez sensu i szkodliwe. Jak mawia pewien ksiądz, to że ktoś bierze nóż do ręki nie znaczy, że chce kogoś zabić. Podobnie z przyjemnością i grzechem. Doświadczanie (psychiczne) przyjemności seksualnej jest potrzebne do prawidłowego funkcjonowania emocjonalnego (gdyby ją zablokować, popadlibyśmy w dystymię). Poza tym, żeby doświadczać wreszcie tej dozwolonej przyjemności w małżeństwie, trzeba mieć w ogóle taką funkcję, a jeśli będziemy unikać doświadczania przyjemności, to ona się nie rozwinie - będziemy przyblokowani, także w okazywaniu czułości. Nie wiem więc, dlaczego coś, co jest potrzebne, może się zdarzać tylko przez przypadek. Chyba że czegoś nie rozumiem, chętnie jeszcze się wymienię opinią. Może coś źle interpretuję. Ale sądzę, że poza tym dopuszczanie fantazji jako wyłącznie czegoś mimowolnego a nie świadomego sprawia, że nie jesteśmy na tym polu twórczy. Mi ksiądz, do którego mam zaufanie mówił, że chodzi o to, żeby być w tych marzeniach być otwartym na relację, a nie tylko traktować je instrumentalnie (a tym samym uczyć się traktować innego człowieka instrumentalnie jako przedmiot służący do zaspokojenia).
-
A Ty co o tym myślisz? Jesteś w stanie myśleć samodzielnie? Jeśli nauka KK się zmieni, to popłyniesz pod prąd czy dalej się będziesz tego trzymał? Reynevan, błędnie utożsamiasz samodzielne myślenie z negacją nauki Kościoła. Uznanie jej za wartościową, chęć bycia w Kościele jest świadomym wyborem. Poznanie prawdy nie jest rzeczą banalną i rozum potrzebuje odpowiednich metod, wsparcia, aby do niej dotrzeć. Nie należy utożsamiać prawdy z każdym swoim wyobrażeniem i poglądem. I myślę osobiście, że kierowanie się nauką Kościoła wymaga więcej samodzielności niż płynięcie z prądem ateistycznej kultury, dopieszczającej człowieka w porzuceniu jakiejkolwiek pracy nad sobą. Kierowanie się nauką Kościoła nie jest czymś automatycznym, człowiek wierzący szuka w niej tego, co nada sens jego życiu, musi ją ukonkretniać, stara się zintegrować różne sfery, tak samo jak inni buduje (czasem w bólu i błędach) swoją autentyczność.
-
A gdzie tak Kościół naucza? I nie nazywałabym pogrążania się w fantazjach świadomą próbą "pobudzenia narządów", tylko potrzebą wynikającą z naturalnego rozwoju seksualności. Jak dla mnie świadome pobudzanie narządów jest wtedy, jeśli ktoś zmierza do masturbacji. I jakoś dla mnie ta opisana sytuacja jest nierzeczywista, bo w młodym wieku nie potrzeba się raczej specjalnie pobudzać, i tak hormony buzują. A jak ktoś się pobudza, to nie po to, żeby poczuć jakiś "dreszczyk".
-
anoimowygej, wyłamię się, ale nie uważam, żebyś w pełni wyrastał ponad swój wiek, patrząc chociażby na Twoje wahania nastroju - "dołowanie się" z powodu chwilowego poczucia nieatrakcyjności (typowe dla Twojego wieku), skrajne emocje, problemy z samoakceptacją i z wyglądem. Jedną z rzeczy, których się uczymy w trakcie życia jest umiejętność obchodzenia się ze swoim ciałem, wyglądem, tak aby wyglądać korzystnie, czuć się dobrze - w wieku 15 lat można na tym polu przeżywać frustrację (pamiętam to sama ze swojego doświadczenia i koleżanek). Ogólnie jednak mam wrażenie, że nadmiernie koncentrujesz się na powierzchowności. Bo od wyglądu i samochodu ważniejsze jest kim chcesz być, jaki chcesz być, co sprawi, że Twoje życie będzie miało sens. Czy nie sądzisz, że nienawiść do ojca mogła zaburzyć Twoje postrzeganie siebie? Wydaje mi się, że na etapie szukania własnej atrakcyjności, wizerunku, osoby tej samej płci możemy traktować jak narcystyczne odbicie tego, kim chcemy być i w istocie podziwiamy w nich nas samych. Może szukasz ucieczki i marzysz o idealnym świecie, w którym będziesz akceptowany i doceniany. Ale w rzeczywistości świat gejów to nie jest świat szczęśliwej miłości, tylko świat przelotnych, rozsypujących się związków, zdrad i depresji, ciągłego gonienia za czymś, czego nie można znaleźć, udziwnień seksualnych (np. sado-masochistycznych).
-
Toksyczne związki !!!! (związki które was wykańczają)
refren odpowiedział(a) na nadin-1 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Mila31, dobru dziecka na pewna nie służy taka sytuacja, w której rodzice są niestabilni emocjonalnie, a ojczym nie szanuje matki. Jaki wzorzec on może przekazać dziecku? Chyba tylko zdrady, nadużywanie alkoholu, chorobliwe obwinianie, nieodpowiedzialne zachowania, konfliktowość. Nie możesz myśleć, że nie znajdziesz nikogo lepszego. Nie ma co się bać samotności, bo w tym związku i tak jesteś samotna - nie masz wsparcia, prawdziwie wspólnego życia, zrozumienia, za to masz rozterki, niepokój, skrajne emocje, ból. Bez tego może być tylko lepiej. -
Kiedyś to było nowe i nie było świadomości w tej kwestii. Katolicy rzeczywiście nieraz się parali bioenergoterapią czy z niej korzystali. Ale teraz już wiemy, że to przynosi złe efety i nie opiera się na przesłankach naukowych, tylko na wierze w jakaś "energię", która tak ludzi energetyzuje, że kończą u egzorcysty. Sama byłam kilka razy u bioenergoterapeutki (dawno temu, bo nie miałam świadomości), w niczym mi to nie pomogło.
-
Toksyczne związki !!!! (związki które was wykańczają)
refren odpowiedział(a) na nadin-1 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Reynevan, chyba nie o to chodzi, aby kogoś wgnieść w ziemię, rodzinę zostaw w spokoju (chodzi mi o fragment o kalekach). Jak przekonać Milę31 że normalny mężczyzna szanuje kobietę, jak tu nie będziemy jej szanować? Choć rozuumiem, że budzą się skrajne emocje, ciężko to czytać w spokoju. -
Nie znam księdza, który by to akceptował i nie słyszałam o takim. Natomiast bioenergoterpia jest jedną z podstawowych rzeczy, przed którą ostrzega każdy egzorcysta, ponieważ jest to środowisko, które styka się ze skutkami tej praktyki i każdy ksiądz, który się na ten temat wypowiada. Przed bioenergoterapią ostrzega każdy katolicki portal i gazeta. Stanowisko Kościoła jasno potępia magię i bałwochwalstwo, zresztą to stanowisko samego Boga. Brak oficjalnego (chyba) dokumentu wynika może z tego, że zjawisko jest nie do końca zbadane naukowo i nie wiadomo na czym polega, ale też jest to powód, żeby go nie stosować. Moze zostawiają sobie furtkę, jakby było jakieś pozytywne wytłumaczenie naukowe, że to leczy, ale się na nic takiego nie zanosi. Jeżeli jakiś rodzaj leczenia nie jest naukowo uznany, a z bioenergoterapią nic takiego nie miało miejsca, to prawdopodobnie jest to szarlataństwo. Jest wiele rzeczy, których Kościół nie wymienia w sposób szczegółowy w katechizmie czy encyklikach, np. tzw. seks przez telefon czy chodzenie do klubu go go, a jednak w świetle podstawowego nauczania wiadomo, że to grzech. Na mszy z modlitwą o uzdrowienie trzeba się wyrzec m.in bioenergoterapii. Myślę, że tu jest to sensownie wyjaśnione: http://www.lo34.natan.pl/zeszytt.html
-
Toksyczne związki !!!! (związki które was wykańczają)
refren odpowiedział(a) na nadin-1 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A wcześniej znienawidzi swoją matkę, bo jakoś tak jest, że jeśli matka jest ofiarą gnębioną psychicznie, współuzależnioną, twki w toksycznym związku, to później złość córki kieruje się głównie przeciwko niej, że na to pozwalała, a nie przeciwko agresorowi. -
Toksyczne związki !!!! (związki które was wykańczają)
refren odpowiedział(a) na nadin-1 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A co za różnica. Ten gość jest zbyt pokręcony, żeby kochać w zdrowy sposób kogokolwiek. Nie uzależniaj swojego zachowania od tego, co on zrobi, powie. Ten związek od początku był patologiczny. Poczynając od tego, że zamiszekałaś z dzieckiem u kogoś dopiero co poznanego i nakręciłaś się na cudowne przeżycia, a on Ci je obiecywał. Oboje do przeleczenia, z tym, że on może do tego nigdy nie dorośnie, a Ty na szczęście już tak. Polecam, ta książka otwiera oczy: http://kobieceserca.pl/wp-content/uploads/2015/05/Uzaleznienie_od_milosci.pdf