Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. To jest najgorsze zakręcenie i znam to. Też się bałam, że dopóki nie zrobię tego, czego chce moje natręctwo, to myśli nie znikną, ale tak nie było, zniknęły jak zrozumiałam do głębi, że są absurdalne, dotarłam do "jądra ciemności" (rozłożyłam je na czynniki pierwsze)- ale najpierw dystans dały mi leki. I życie potoczyło się dalej. Kiedy się jest w lęku, różne rzeczy można interpretować tak, żeby ten lęk w sobie potwierdzać. Mogłabym dać wiele przykładów, jak to było u mnie. Z tym co piszesz, skojarzyło mi się to: trafiłam w Ewangelii na taki fragment: No i wyciągnęłam sobie z tego zdanie "Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie" i zinterpretowałam sobie, że teraz "te myśli" budzą we mnie lęk, bo nie jestem gotowa, ale z czasem okaże się, że są słuszne i nie będę już mogła temu zaprzeczyć/różne doświadczenia tak mnie zmienią, że się z nimi zgodzę. Taki bulshit.
  2. Kontry nie było, ale myśl mi się rozwinęła, bejbi. Nie mogłam jej zatrzymywać.
  3. Nie możesz nic zrobić, nie masz wpływu na zachowanie i zdrowie tego faceta, jakbyś coś mogła zrobić, to byś już zrobiła. Nie uporządkujesz za niego jego życia. To myśl, że musisz coś zrobić, Cię wykańcza. Jeśli są szanse, żebyście byli razem, jeśli ta relacja ma sens, to Twój men powinien sam do tego dojść. Zdaj się na samoistny bieg wydarzeń. Nie możesz ratować relacji, którą niszczy druga osoba, wbrew jej woli. I nie sprawisz, że nagle ten men się cudownie odmieni i będzie taki "jak kiedyś". To że ma takie problemy jakie ma, ma swoje przyczyny, i to pewnie mocne, zbudowane na jego osobowości, doświadczeniach, dzieciństwie, strategiach radzenia sobie z problemami, może zaburzeniach psychicznych - to jest poza Twoim zasięgiem, żeby to wyprostować, to praca, którą on może wykonać tylko sam z pomocą terapeuty. Ty byś się tylko wyniszczyła w ciągłych huśtawkach Waszego związku.
  4. Po pierwsze nie da się tego czytać. Przeładowane całą masą nieistotnych szczegółów, drobiazgowa do bólu relacja, brak skrótów, syntezy. Moim zdaniem powinnaś się zdecydować: albo piszesz bloga i rozpisujesz się, jakiej muzyki słucha, jakich perfum używa Twój facet, kto pierwszy przyszedł, kto ostatni wyszedł, z kim melanżowałaś w hotelu, o tym, że Twój facet poszedł do dentysty itd, albo chcesz, żeby ktoś się odniósł do sytuacji - w tym drugim wypadku, trzeba napisać, to, co istotne i się streścić. Przyznaję, że nie przeczytałam w całości. Co do Twojego (byłego) faceta: nie ma schizofrenii, tylko, jak sądzę, problem z alkoholem, skąd wynika rozchwianie jego osobowości, obwinianie innych, żeby zakryć przed sobą swój problem i odsunąć od siebie odpowiedzialność za swoje życie, stąd wynika jego czepianie się, myślenie lekko paranoiczne. Nie ma sensu analizować co mówi i myśli alkoholik, on powinien się leczyć. Piszesz, że wyszłaś z nałogu, czemu nie wymagałaś tego samego od partnera? Idea "przetrwamy razem" może być zgubna i prowadzić Cię do współuzależnienia, czyli brania na siebie problemu Twojego faceta, chronienie go przed skutkami jego picia, zamartwiania się, podczas gdy on nie widzi potrzeby leczenia się i sprowadza problem do tego, że Ty "robisz z niego świra". To jego problem!!! Nie masz na to wpływu! On Cię zresztą rzucił, martw się o siebie. Ma rodzinę, ma siostrę, która studiuje medycynę, niech kto inny się z nim użera. Tobie na pewno nie brakuje obciążeń, bez niego może być tylko lżej.
  5. Boję się wspólnot. Mam wrażenie, że nakręcałyby moje konflikty i natręctwa, że w nich kumulują się różne (moim zdaniem) przesądy i że pogłębiły by moją nerwicę. I co mi po wsparciu i porywających świadectwach innych, jak Bóg uzdrowił ich życie, skoro z moim będzie wręcz przeciwnie? Może ten obraz, który mam, jest zupełnie błędny, ale nie będę póki co sprawdzać. Poza tym zawsze wydawało mi się, że wspólnota religijna to takie spotkania pod kloszem, jesteś w miejscu, gdzie możesz zrealizować potrzebę mówienia o Bogu, nikogo to nie dziwi, jest bezpiecznie, potem idziesz na spotkanie z "normalnymi" znajomymi i jesteś kimś innym. Moim zdaniem wspólnota to nasi przyjaciele.
  6. Miło, że posłuchałaś, ja bym wycięła trochę "wycia" od połowy, wolę początek tego utworu, w połowie ściszam Korzystając z zakładki "videoyoutube" po znaczku "=" wklejasz to, co w adresie piosenki na yt jest po "="
  7. Cudo: [videoyoutube=pPk1GirVfzE][/videoyoutube]
  8. A gdzie ją można znaleźć? Bo na blogu z Twojego podpisu nic prawie nie ma (dwa wpisy)
  9. refren

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=A4Pxc-iW5wM][/videoyoutube]
  10. refren

    Ketrel na NN ;)

    Jak się nie bierze regularnie, to nawet mała dawka ścina, po 25 mg niektórzy mogą być ledwo przytomni przez cały dzień. Musisz dostosować dawkę do siebie i brać jakieś dwie-1,5 godziny przed snem. Tylko się zastanawiam po co Ci to, masz problemy ze snem? Bo na samo przytycie, to nie ma sensu brać psychotropa.
  11. refren

    Ketrel na NN ;)

    50 mg na noc, to tylko jakby mocne ziółka na spanie albo hydroskyzyna. Do rana niewiele zostanie.
  12. AlexCCC2, nie wiem co masz na myśli mówiąc "bezpieczniejszy". Perazyna jest jednym z niewielu leków, które można podawać kobiecie w ciąży, to chyba dlatego, że jest lekiem starym i już przebadanym., więc chyba bezpiecznym? Na każdego leki działają trochę inaczej. Perazyna jest raczej mocno wyciszająca i zamulająca, co ma złe i dobre strony. Działa antypsychotycznie (przeciwko urojeniom), u mnie też na niepokój ruchowy (ale wolę ketrel, bo mniej zamula). W maksymalnej dawce miałam problem z mięśniami nóg (drętwienia, które na chwilę nie pozwalały mi chodzić), ale mało kto ładuje w siebie 600mg.
  13. Artykuł o związku CHAD z twórczością: "Chodzi tu głównie o zaburzenia nastroju i motywacji o charakterze hipomaniakalnym, jak również zaburzenia przetwarzania informacji o charakterze myślenia psychotycznego. Układem neuroprzekaźnikowym najbardziej powiązanym ze wzmożeniem nastroju i myśleniem „psychotycznym", uznawanymi za czynniki połączone z kreatywnością, jest układ dopaminergiczny. Aktywność dopaminergicznego układu mezolimbicznego powoduje wzrost motywacji do działania oraz zwiększenie eksploracji otoczenia, jak również odczuwanie pozytywnych doznań emocjonalnych (hedonia). Dopamina powoduje osłabienie procesów habituacji i poczucie zwiększonej percepcji i znaczenia (ang. salience) bodźców napływających z otoczenia, co może leżeć u podstaw myślenia psychotycznego. Dopamina powoduje również osłabienie mechanizmu utajonego hamowania. Wzrost aktywności dopaminergicznej może więc z jednej strony warunkować myślenie psychotyczne, a z drugiej stanowić podstawę dla zwiększonej kreatywności." "Ostatnio badacze fińscy podsumowali wyniki 13 badań poświęconych kreatywności i zaburzeniom psychicznym, z których każde obejmowało co najmniej 100 badanych. Zdaniem naukowców, badania wykorzystujące uznane metody oceny kreatywności wskazują na istnienie istotnej zależności między kreatywnością a chorobami afektywnymi, głównie stanami hipomaniakalnymi i cyklotymią. Podobnego zdania jest Nancy Andreasen, autorka wydanej ostatnio książki „The Creating Brain. The Neuroscienceof Genius". Uważa ona, że istnieją przekonujące dowody na związek między kreatywnością, zwłaszcza literacką i artystyczną, a chorobami afektywnymi. Zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt z tym związany, jakim jest nadmierna wrażliwość osób z chorobami afektywnymi na bodźce płynące z otoczenia i trudności w ich modulacji, co u niektórych osób jest tłumione poprzez np. nadużywanie alkoholu. Być może stan depresji stanowi niekiedy mechanizm radzenia sobie z nadmiarem bodźców. Charakterystyczny przebieg choroby afektywnej z okresami remisji i epizodami hipomanii pozwala na wykorzystanie w tych okresach przeżyć z czasu nasilonej niestabilności afektywnej i ich przetworzenie w dzieła artystycznej." http://www.afektywni.pl/kreatywnoscachorobamaniakalno-depresyjna,29,l1.html Depakiniarz, co do rysunków, we mnie wywołują ból. Co jest niewątpliwie oddziaływaniem i świadczy o przekazywaniu przez nie emocji. Mi brakuje w nich nadziei, ale to uwaga subiektywna, bo nie wszystko musi być optymistyczne.
  14. Nie mam wiecznego poczucia winy. Każdy grzeszy i każdy potrzebuje miłości Boga. Człowiek nie jest z natury zły, ma skłonność do grzechu, ale może też zbliżyć się do natury Jezusa, uczestniczyć w niej. To, że człowiek ulega pokusom, zawsze jest zagrożony swoim egoizmem, gniewem, małostkowością, nieumiarkowaniem itd. jest prawdą o nas, zdrowym oglądem siebie, bez tego żyje się w fikcyjnym, nieautentycznym świecie, w lęku, rozdarciu (między prawdziwym "ja" a idealnym obrazem siebie), a nieświadomość popełnianego zła uniemożliwia poprawę. Nie odróżniając dobra od zła (także w sobie) nie można wziąć prawdziwej odpowiedzialności za cokolwiek.
  15. refren

    Dobra nowina

    To się dokształć. To nie są debilizmy, tylko pokazywanie obłudy PO, która piętnuje coś, co sama robiła i dziennikarzy, którzy nagle odzyskali na wiele rzeczy wzrok, na przykład po 9 latach odkryli, że telewizja publiczna jest prorządowa. A mi akurat chodzi o to, że każda władza komuś tnie, a komuś daje i że zawsze można znaleźć przykłady do tendencyjnego zestawienia. Najlepiej jeszcze spenetrować. Nie dziwi mnie to. Wiele rzeczy musi Cię nie interesować, biorąc pod uwagę Twoje jednostronne i nieobiektywne postrzeganie różnych kwestii.
  16. Myślę, że to wynika z tego, że mało o niej wiemy, nie ma prawie nic o Marii w Ewangelii i ciężko ją sobie wyobrazić jako osobę, a tym samym ciężko się do niej zwracać. Więcej można się dowiedzieć czytając mistyków, a także zwracając się z modlitwą w trudnych sprawach- bo można się przekonać, że to rzeczywiście "panna można" - jak jest w litanii (jeśli czyta to pokolenie nowej matury: możny kiedyś oznaczało mogący, mający moc sprawczą)
  17. Chyba mam jakoś wadę,rozwoju.Bo nie umiem,znaleźć kobiety na zwykłe bzykanko.Jestem wydmuszką nie facetem. Wcale nie jest łatwo znaleźć kobietę na seks bez zobowiązań, większość chce czegoś więcej, choćby jakichś romantycznych złudzeń. Żeby nie było, słyszałam to od mężczyzn. Chociaż pow. 45 lat są ponoć łatwiejsze. Tylko nie wiem Monk, czy Ty nie jesteś dla nich za stary :)
  18. Tak pomyślałam, że może grzechy lekkie są bardziej kontekstowe, to znaczy to czy są grzechem, czy nie, zależy od intencji, sytuacji, a w książeczce nie jest to uwzględnione, tylko piszą jak leci. Ale też dawno do żadnej z rachunkiem sumienia nie zaglądałam, więc może nie powinnam się wypowiadać.
  19. Dla kogoś książeczkowy rachunek może być dobry, to znaczy dla osoby zdrowej, dla skrupulanta - bo może mu podsunąć realne grzechy zamiast wymyślonych (ale może też go zainspirować do wyszukania sobie na siłę nowych), dla kogoś o szerokim sumieniu. Ja nie uważam się za skrupulanta, tylko za osobę o zagmatwanym sumieniu, z konfliktami emocjonalnymi, ale jakoś przed spowiedzią mi się klaruje z czego się mam spowiadać, bo wtedy sobie uświadamiam, czego żałuję i co jest realnym złem, konflikty mam nieraz dotyczące sytuacji hipotetycznych albo problemów wydumanych lub bardziej psychologicznych niż moralnych, a tu wracam na ziemię. Zostawiam zawikłania, bo jeśli nie rozeznaję jakiegoś zła, jasno go nie widzę, to nie ma sensu się spowiadać, bo nie mam woli poprawy i nie widzę ścieżki poprawy. Moja wrażliwość jest ustawiona w wielu kwestiach na grzechy ciężkie, nie lekkie, a z lekkich się nie trzeba spowiadać. To znaczy nie jest tak, że sobie sprawdzam co jest ciężkie, a co lekkie, nigdy mi to nie było potrzebne, bo czy ciężki grzech czy lekki, to trzeba go wyłączyć z normy duchowej, więc co za różnica, choć oczywiśce rozróżniam rzeczy ważne od nieważnych (zwykle). Ale taką mam obserwację, że moja wrażliwość się zatrzymuje na grzechach ciężkich, choć pewnie są wyjątki. Może dlatego, że w drobniejsze kwestie się boję zagłębiać, jeśli sumienie "nie wie czego chce", a na plecach czuję oddech nerwicy.
  20. Ja unikam jak ognia tych książeczkowych rachunków, mam wrażenie, że tam wszystko jest grzechem, a nie mam czasem odpowiedniego dystansu, żeby stwierdzić czy rzeczywiście pod coś podpadam (i czy autor jest poczytalny.) Spowiadam się z grzechów oczywistych, co do których nie ma wątpliwości, bo są jasno określone i z tych, które mi pokazuje moje sumienie. Jeśli nie jestem przekonana, że coś jest złe, coś mi nie gra, ale nie wiem co, to zostawiam, nie spowiadam się "na zapas", tylko z rzeczy, w których naprawdę chciałabym być lepsza (choć może mi się nigdy nie udać).
  21. refren

    Dobra nowina

    Cóż, za PO obcięli fundusze na hospicjum w Warszawie zajmujące się bezdomnymi śmiertelnie chorymi (była zrzutka w kościele), a znalazły się pieniądze na badanie literatury gejowskiej. I co? Też potrafię napisać taką dobrą nowinę.
  22. Lord Kapucyn, a ty żyjesz tylko o tych dwóch specyfikach z podpisu?
  23. Właśnie z moich doświadczeń mi wychodzi, że musi być dobra proporcja między antydepem a kwetą, bo jak jest za dużo kwety, to tak jakby tłumi działanie antydepresanta i wpadam w depresję. Lekarz mi mówi, że tak nie jest, bo kwetiapina działa antydepresyjnie, co najwyżej zamula.
×