Skocz do zawartości
Nerwica.com

Twilight

Użytkownik
  • Postów

    935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Twilight

  1. Twilight

    Jak żyć?

    Brzmi jak depresja. Próbowałaś zasięgnąć pomocy specjalisty? Pozdrawiam
  2. Tak sobie patrzę na ten topic i zastanawiam się - dalej istnieje jakis poważny problem, czy tylko Ci sie Didado nudziło przed kompem? Wiadomo, byli moderatorzy mogą być znudzeni, ale oprócz tego, kilka osób chce tu naprawdę pomagać. Więc krótko, chodzi o coś konkretnego, czy to takie pogaduszki-pierdółki, bo nie wiem, czy tracić czas na wyjaśnianie starego, wręcz z brodą żartu ''nie wolno to szybko''. Pozdrawiam
  3. Własnie on wie, czemu chce być - niczym alkoholik nie jest w stanie przyznać się, że problem tkwi w nim, więc aby się dowartościować, chciałby skrzywdzić (psychicznie, wykorzystać) jakąś dziewczynę, traktując ja zgodnie ze swoim (wynikającym ze skrajnego niedowartościowania) szowinistycznym podejściem. A że nie wychodzi nawet to... Mamy efekt w dwóch (i kilkunastu innych) topicach. To ma swoją nazwę, której nie przytoczę, bo niecenzuralna. A że poza tym skrajnie żałosne i politowania godne. (bo robi to świadomie, z pełna odpowiedzialnością, na chorobę sie tu nie da zwalić) Bardzo wielu ludzi, przechodząc chorobę, zasługuje na szacunek nie dlatego, że dotknęło ich cierpienie - to żadna zasługa - ale ze względu na to, co robi później, a wrażliwości i otwartości a problemy innych nikt im nie odbierze. Ale są też tacy, których to nie uczy NIC. Był taki jeden Cretino77 na forum, (taki nick) jest i taki top. No i co? No i nic, ich sprawa jak żyją, byle trzymali się z daleka od innych. Pozdrawiam
  4. To ja coś napiszę. Zastanawia mnie, czy ktoś z Was miał styczność z tworzoną w latach 1988-1996 dziełem Neila Gaimana i wielu znamienitych rysowników powieścią graficzną - "Sandman". Piszę powieść graficzna, bo w Polsce komiks kojarzy się dość jednoznacznie i mało poważnie, a mamy tu do czynienia z autentycznie graficzną powieścią, IMO arcydziełem, zaryzykuję wręcz, że jednym z najważniejszych w XX wieku. "Powieść graficzna". No to po kolei, wpierw zajmijmy się słowem ''powieść''. Sandman jest po prostu czymś... Lektura całości dzieła wywołuje wrażenia nie do opisania. Może ktoś porównałby to do Datury czy innych narkotycznych środków, może to trochę jak odbiór najwspanialszej muzyki, sam nie wiem jak to ująć. Dzieło porażające, zostająca z cała pewnością do końca życia, żywe, jak mało co w literaturze. Problemy bardzo poważne poruszane w sposób niesztampowych, wielopoziomowość taka, że wiele lat po przeczytaniu, na zasadzie skojarzeń odkrywa sie coś nowego, refleksje nad (pompatycznie to zabrzmi) nami samymi i światem z jednej strony czasem zaskakujące, z drugiej niezwykle mądre i trafne, z trzeciej ujęte arcymistrzowsko w przenikający sie świat zwany potocznie ''realnym'' i snów... Sam pomysł, realizacja, po prostu WSZYSTKO absolutnie nie do porównania z czymkolwiek innym. Nie da się powiedzieć w jakim to stylu dziełu, to raczej inne mogą być w jego stylu. klasa sama dla siebie. Także pod względem graficznym i tu przechodzimy do słowa ''graficzna''. Kreska, poczucie kolorów, cała strona wizualna jest najwyższych lotów, również nie da się porównać do czegoś innego - to późniejsze dzieła są i będą porównywane do Sandmana. Każdą stronę można oglądać jak dzieło sztuki, ba, nie tylko można, ale robimy to mniej lub bardziej świadomie zwyczajnie czytając, zatrzymując się tylko po to, by popatrzeć! Nie raz zdarza się, że całe rozdziały są jedną wielka instalacją, gdzie fabuła przedstawiona graficznie ''rozlewa się'' z kanonicznych kadrów na obszary całej strony, a nawet stron, by płynnie i niemal niezauważalnie powrócić do ''porządku'', gdy uzna za stosowne. Cała graficzna strona przechodzi od arcy-szczegółowości w scenach ze współczesności, do ''wysnuwających się'' (wybaczcie ten neologizm, ale najbardziej mi tu pasuje) wręcz z kart obrazów jak ze snu, gdzie perspektywa, koleje jej poziomy zmieniają się i przechodzą w coś innego, podobnie jak same sceny. Poprzez zalewające wręcz przepychem ornamentów sceny dziejące się podczas rewolucji francuskiej, klasycyzm, gdy obserwujemy sceny ze starożytności, niemalże ikony w pewnej średniowiecznej tawernie... Długo by wymieniać. Wszystko to potrafi zmieniać sie i przenikać niemalże ze ceny na scenę, a jednak pasuje do siebie wręcz idealnie. Całość poraża, przykuwa, pamiętam, że czytając po raz pierwszy siedziałem jakieś 48 godzin bez przerwy posiłkując sie jedynie wodą - i czułem się doskonale, pochłaniając kolejne karty powieści graficznej jak w transie. Pewne części porażają od razu, (jak "The Dolls House") a inne, z pozoru wydające się tymi ''mniej znaczącymi'', (chociaż w Sandmanie nic nie znaczy mniej, drobny szczegół z pierwszej strony może stać się kanwą całej części na stronie tysięcznej) wracają po czasie, podczas prawdziwych wydarzeń w naszym życiu... (Jak "Dream of the Thousand Cats") Nawet teraz, pisząc o tym i przywołując wspomnienia, przechodzą mnie dreszcze. To jest dzieło, które naprawdę coś znaczy i jest w stanie "wywrócić do góry nogami" życie. W sumie, Tori Amos jest w muzyce, w Neil Gaiman w literaturze. A gdzieś tam, (przy całym szacunku, a nawet pasjonowaniu się twórczością wielu innych artystów, ba wręcz ubóstwianiem jej) są sobie inni Pozdrawiam
  5. Twilight

    Muzyka...

    Pardon, dzięki za poprawkę Ps. Zastanawia mnie, czy tu ktoś słucha tych utworów umieszczanych przez innych (jeżeli ich nie zna) czy to wszystko tak sobie a muzom. A zastanawiam się dlatego, że praktycznie nie widać tu ŻADNYCH komentarzy dot, utworów zamieszczanych przez kogoś innego, poza sporadycznymi wypadkami. A szkoda, bo w sumie mogłyby się rozwinąć ciekawe rozmowy.
  6. W takim razie, to nie jest nerwica natręctw. Mam nadzieję, że nie poczułes sie urażony, po prostu tak mi sie skojarzyło. Pozdrawiam Ps. Przenoszę.
  7. Tylko pytanie, kto tu powinien bardziej zmienić swoja mentalność, oni czy ona. Jakby tylko oni zmienili, to wiele by to nie pomogło, a gdyby zmieniła ona, nie mieliby wyboru i musieliby te skarpety prać... Pozdrawiam
  8. Związki sie rozpadają, bo osoby do siebie nie pasują/nie radza sobie/ nie mi oceniać, czemu. Zaś ty podbijasz sobie zjechane do ujemnych wartości ego robieniem bzdurnych teorii na poziomie podstawówki Bo ciężko to nawet nazwać akademickimi. Zupełnie, jakby sie czytało wypowiedzi gości z partii rządzącej. Pozdrawiam
  9. Chciałbyś, ale rozczaruje Cię - to Ty jesteś frustratem, który maszcząc sie za niepowodzenia życia chciałby poderwać, wykorzystać i porzucić dziewczynę, a nie wychodzi mu n a w e t tak żałosna i sztampowa akcja... Cóż... Musisz wymyślić sobie inny sposób na podbicie ego, po sieci rozsyłają dużo propozycji przedłużenia tego i owego, może tym razem to? Pozdrawiam Ps. Osobiste wycieczki proszę kierować na PW (i piszę to też do siebie ) bo nożyce pójdą w ruch.
  10. Twilight

    Przytulanki w offtopie.

    Mam tylko nadzieję, że chore opory przed przytulaniem znikają też w realu Pozdrawiam
  11. Ależ poetycko to powiedziałaś Cóż, jak 1/12 populacji Ziemi Pozdrawiam
  12. Nie wolno, bo szybko Pozdrawiam
  13. Mówię Wam, przestańcie się skupiać na podmiotach. Czy to w kościele, czy w bazie NASA, nie ma żadnego znaczenia... Nie o to w tej chorobie chodzi. Oczywiście, jeśli chcecie sobie pomóc. Pozdrawiam
  14. Ty sie nie baw w prorokowanie, bo wróżką z Ciebie kiepska, a na cygankę musisz popracować nad cerą - zaś zasłanianie sie innymi to kiepski argument. I niedojrzały. Myśl o swoim postępowaniu, a nie zasłaniaj sie tym, co robią inni. Pozdrawiam
  15. Dupkiem jest ten, kto planuje tak zrobić To że związki się czasem rozpadają, to żaden argument. Ale pewnie Twoje ego lepiej sie czuje, jak zachowując sie jak dupek, wmawiasz sobie, że tak nie jest. Mówiąc krótko, tak to sobie tłumacz. I przestań w końcu pieprzyć w każdym poście ''a inni robią gorzej''. Myśl jak Ty robisz. Pozdrawiam
  16. Nie wiem topuś, ale to świetna okazja, żebyś budował sobie kolejne teorie i dalej uciekał od swoich problemów w ''określanie'' innych - tylko w Twojej głowie. A że siedzę na forum więcej niż Ty to pewne - jedną z ukochanych rzeczy, jakie lubię robić w wolnym czasie jest słuchanie muzyki, co łącze z forum. Bycie z kimś dla testu to totalna niedojrzałość emocjonalna i gnojkowatość, chyba, że od razu uprzedzasz ta osobę, że sobie tylko testujesz. Inaczej jesteś dupkiem, który chciałby się bawić cudzymi uczuciami i NA szczęście nie ma do tego okazji. Pozdrawiam
  17. Twilight

    Witam

    Wielu z nas tutaj to zna, naprawdę Może pocieszy Cię, że to normalne, dość powszechne odczucie nerwicowców. Zdecyduj sie na terapię Słońce, im szybciej to zrobisz, tym szybciej sie wyleczysz. Mi uświadomienie sobie, że to choroba zajęło wiele lat, dotarcie, że jestem chory kolejne, a gotowość do leczenia następne... Razem kilkanaście lat. Ty możesz zacząć się leczyć zanim czujesz się całkiem tragicznie, to dobrze. Pozdrawiam
  18. Nie trzeba. W sumie, jak napisał Tomek. Sa tez tacy, co nie biorą w ogóle. Pozdrawiam
  19. Tytuł tematu mówi sam za siebie. Proszę tu umieszczać posty z własną historią i/lub objawami i/lub pytaniami, co w związku z powyższym zrobić. Pozdrawiam
  20. A czy czujesz ''przymus', by o tym myśleć i dyskomfort, jeśli spróbujesz na siłę myśleć o czymś innym? Nie pytam, czy myśli wracają Ci do niej, tylko czy czujesz jakiś dziwny dyskomfort, gdy na siłę myślisz o czymś innym, przez co autentycznie ''przymus'' myślenia o tym. Jeżeli nie, to żadna nerwica natręctw. I ciesz się. Pozdrawiam Ps. A co my Ci poradzimy na dylematy czy poderwać czy nie? to nie redakcja Bravo ani Popcorna, sam musisz zadecydować
  21. Rzecz w tym, że skupianie sie na ''podmiotach'' natręctw nie ma żadnego celu, bo nie o nie w tej chorobie chodzi, dziś to może byc wymaganie potwierdzenia, a jutro łyżeczka, pojutrze wyimaginowany meteoryt koło marsa. W natręctwa ''przekuwaliście'' kiedyś jakąś obawę, coś, czego nie chcieliście czuć, zamulaliście sobie tym umysł, aby czegoś nie czuć. I weszło Wam w ''nawyk'', poszerzając się na coraz więcej rzeczy jako ucieczka. Teraz zdajecie sobie z tego sprawę i z pomocą terapii, możecie dotrzeć do źródeł i poradzić sobie z nimi dzisiejszymi, mądrzejszymi metodami. (odwaga to nie jest nie bać sie, odwaga to wiedzieć, że są rzeczy ważniejsze niż strach) A objawy będą słabnąć, aż do całkowitego zaniku. Pozdrawiam Ps. Nie wymyślajcie sobie setek powodów, by się nie leczyć, po prostu zacznijcie to leczenie, bo już jesteście na to gotowi. Skoro tu jesteście.
  22. Najlepiej i to i to. Do psychiatry możesz pójść bez skierowania, (znajdź poradnię blisko siebie, np. w sieci i zapisz sie, np. telefonicznie ) a do psychologa potrzebne Ci skierowanie, które możesz dostać już od lekarza pierwszego kontaktu. Można leczyć sie tez prywatnie, ale wiadomo, kasa, a dwa, mamy naprawdę dobrych specjalistów ''państwowych''. Masz przynajmniej gwarancję, że nie przedłuża, aby ciągnąć kasę. Ale jeśli ufasz swojemu prywatnemu lekarzowi, to też jest wszystko ok. Pozdrawiam
  23. I wnuki Zadałeś pytanie, to dostałeś na nie odpowiedź, proszę o konstruktywne kontynuowanie tematu Pozdrawiam [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:47 am ] A już na poważnie, jak ktos szuka partnerki ''na trochę'' to jest dla mnie niedojrzałym gnojkiem, chyba, że na samym początku obie osoby jasno sobie powiedzą, powtarzam, na początku, że chodzi im tylko o sexy doll. Pozdrawiam
  24. Twilight

    Samotność...

    Zacne aż do poczciwości Pozdrawiam
×