Skocz do zawartości
Nerwica.com

mark123

Użytkownik
  • Postów

    12 773
  • Dołączył

Treść opublikowana przez mark123

  1. mark123

    Ulubione sceny z filmów

    [videoyoutube=j1o9ZWqCnKk][/videoyoutube]
  2. U mnie w-f też był żenadą. Od początku podstawówki do końca technikum jakieś 90% zajęć to była gra w piłkę. Nie wiem, czy taki program czy szkoły na w-fistów, w-fistki zatrudniają palantów i palantki zafiksowanych na grze w piłkę. Tacy w-fiści powinni zdechnąć. I jeszcze to było obowiązkowe (na szczęście żadnemu nauczycielowi nie udało się zmusić do gry w piłkę, przez całe lata szkolne ani raz w to gowno nie zagrałem). Na studiach było lepiej, mogłem wybrać spośród 3 "rodzajów" dyscyplin. W-f powinien koncentrować się na gimnastyce, ćwiczeniach, gry zespołowe ewentualnie mogą być sporadycznie i nieobowiązkowo, kto nie chce siada na ławce i żadnego ględzenia, żeby grał. Wiadomo, że dzieci i młodzież płci w większości chcą grać w piłkę, ale w miejscach typu szkoła subiektywne potrzeby dzieci i młodzieży zazwyczaj nie powinny być w ogóle brane pod uwagę.
  3. Moje poczucie własnej wartości - "minus nieskończoność" wiara w siebie - 1/10 w porywach do 2/10
  4. Poczucie własnej wartości i wiara w siebie to trochę co innego. Ja od zawsze odkąd pamiętam miałem niską wiarę w siebie, mimo to do 21 roku życia czułem się wartościowym człowiekiem. Dokładnie i odwrotnie to samo, jak ktoś był uważany za lepszego od innych to nie musi oznaczać, że sam będzie wierzył, że jest lepszy od innych. Człowiek kierujący się swoim rozumem nie będzie budował przekonań na swój temat na podstawie tego, co mu powiedzieli rodzice.
  5. A czy Ci dzisiejsi dwulatkowie, nauczeni, że wszystko mają tacy, będą w ogóle zainteresowani wyjściem poza strefę komfortu w jakiej wyrosną i to jeszcze celem dbania o komfort innych? W społeczeństwie raczej stopniowo rośnie liczba niezaradnych mężczyzn i psychicznych ciepłych kluch. Współcześni dwulatkowie będą raczej w przyszłości stanowili spo0łeczeństwo z bardzo pokaźną liczbą skrajnie niezaradnych mężczyzn i mężczyzn ciepłych kluch.
  6. Być grzecznym to nie bzdura, chłopiec też powinien być grzeczny. Ale trzeba też wymagać od niego odpowiedniej do wieku zaradności i samodzielności (takie wymagania powinien stosować i ojciec i matka). Uważam, że zarówno dzieci fajtłapy jak i dzieci niegrzeczne to nierzadko dzieci które mają za mały kontakt z ojcami i za duży z matkami. W zależności od temperamentu dziecka jedno dziecko "pójdzie" w stronę bycia niegrzecznym, a drugie w stronę bycia fajtłapą.
  7. To można powiedzieć, że pod kątem sprawności sportowej byłem dzieckiem przyszłości. Jeśli dalej to tak będzie postępować to za jakieś kilkadziesiąt lat w szkołach będzie "wysyp" takich mięczaków, jak ja.
  8. mark123

    Samotność

    Normalny introwertyzm nie jest krańcowy (a więc ekstrawertyzm też raczej nie). Krańcowe są stany psychopatologiczne. Np. w introwertyzmie krańcowym stanem jest osobowość schizoidalna; "schizoidzi" stanowią mniej niż 1% ludzkości.
  9. mark123

    Samotność

    Też mi się tak czasem wydaje... Dla mocno egocentrycznych nadwrażliwców nie ma, dla reszty nadwrażliwców jest.
  10. Mam wrażenie, że niektórzy nie rozumieją, że panowania nad sobą nie traci się od myśli.
  11. mark123

    ... marzy mi się ...

    Zmiana praw świata, która umożliwiłaby mi posiadanie nadprzyrodzonej mocy, dzięki której mógłbym zniszczyć co chce i kogo chce i nie ponieść żadnych konsekwencji oraz otwarcie przejścia czasoprzestrzennego do światów o zupełnie innych prawach fizyki itp. i by istniały tam światy baśniowe i do takiego się przenieść i spędzić tam resztę życia z baśniowymi ludźmi i baśniowymi istotami.
  12. Korzystanie z rozumu to jeszcze nie wszystko, aby "podążać właściwą drogą". Te zasady, które ma się w rozumie, muszą być odpowiednie, a te opracowane przeze mnie do końca odpowiednie nie były.
  13. Jeśli już, to nie jest namiastką zdrowego dzieciństwa. W pojęciu mieć dobrze chodzi mi o sytuacje w stylu mieć szczęśliwie (subiektywnie) lub mieć wygodnie (subiektywnie) i tym podobne. Ja miałem w dzieciństwie za dobrze, ale moje dzieciństwo było bardzo niezdrowe. Chodzi mi o dzieci w wieku szkoły podstawowej, jeśli nie chce korzystać z rozumu to samo jest temu winne, bo może korzystać. Nie wiem, w jakim konkretnie wieku dziecko może korzystać z własnego rozumu, ja w wieku 7-dmiu lat miałem już swój rozum i własne zasady.
  14. Uważam, że kochanie zawsze wiąże się z pragnieniem dobra, szczęścia dla drugiej osoby, a lubienie niekoniecznie. Nigdy nie pragnąłem dobra, szczęścia rodziców, czy babci. Wiem od matki, co się działo (jeśli powiedziała mi prawdę) Wyciągając "średnią" z mojego dzieciństwa (całościowo za dzieciństwie uważam przedział wiekowy 0-12, gdzieś to kiedyś wyczytałem, że dzieckiem się jest do 12 lat, a od 12 lat jest młodzież) mogę stwierdzić, że miałem w dzieciństwie za dobrze. Różniły się tym, że biegali na przerwach i wrzeszczeli jak kretyni i czasem przeszkadzali na lekcji, nie byli do końca posłuszni nauczycielom. Ja potępiałem takie zachowanie i nie tolerowałem wszelakich wygłupów w miejscu publicznym. Jeśli mowa o dzieciach w wieku do 6 lat, to może tak, bo dziecko w podstawówce to już częściowo samo jest winne, takie dziecko może już korzystać z rozumu, jeśli tylko chce. Najgorsze to jest całkowite olewanie, co dziecko robi. Uważam, że większość szkolnych agresorów znęcających się fizycznie i psychicznie nad słabszymi to właśnie potomkowie takich olewających zachowanie dziecka rodziców. Sporo dzieci z domu bez zasad (szczególnie chłopców) zaczyna myśleć, że może wszystko i przechodzą potem do realizacji swoich pragnień.
  15. Ja uważam, że są dwa "poziomy", lubienie i kochanie. Co do lubienia, to owszem lubiłem i miałem potrzebę bycia lubianym przez matkę i babcię. Ten wyższy poziom już u mnie nie funkcjonował, nie kochałem ani nie miałem potrzeby bycia kochanym. Co do bycia zauważonym, to bardzo pasowało mi bycie zauważanym przez babcię i matkę, było mi obojętne, czy ojciec mnie zauważa, czy nie, a dla reszty pragnąłem być w ogóle niezauważanym. Ja się mega cieszyłem w dzieciństwie, że matka i babcia mnie we wszystkim wyręczają i uważam, że większość dzieci, które są wyręczane, to się z tego cieszą. Brak obowiązków to wygoda, czucie się niepotrzebnym i bezwartościowym z powodu braku obowiązków nie jest stanem normalnym, o ile w ogóle możliwym. Ostatni dzwonek, żeby Przede wszystkim zainteresować się jego zachowaniem i je zmienić. Pokazywanie dziecku, które źle się zachowuje, że jest ważne będzie sygnałem zauważenia ale będzie też sygnałem że rodzic akceptuje jego zachowania i je wzmocni i dziecko będzie rozrabiać i przeszkadzać jeszcze bardziej. Już mówiłem, że w bajki, że dzieci z natury chcą pomagać, nie uwierzę (nie wykluczam, że nie ma takich w ogóle, ale nie uwierzę, że wszystkie lub większość) Takich dzieci, które decydują, co wchłaniają, jest bardzo mało, przede wszystkim wśród chłopców. Pamiętam zachowanie rówieśników z początku podstawówki, zdecydowana większość chłopców była "stadem małp". Byłem w klasie jedynym chłopcem, który miał całkowicie w dupie zabieganie o zauważenie i akceptacje przez "małpy", było jeszcze dwóch, którzy w miarę potrafili używać rozumu i nie zabiegali o to jakoś bardzo. Lub jeśli w rodzinie głupota dziecka była akceptowana.
  16. Głosów nie słyszę, miewam jedynie myśli, które są różnymi istotami i rzeczami mój żołądek, który podaje się za przybysza z kosmosu "mówi" do mnie szyderczo: "hehehe nie pokonasz mnie" psy mówią szyderczo: "skażę cię/skaziłem cię" mucha w domu na oknie "mówi" "przecież tu jest wyjście, czemu nie mogę wylecieć?" niedopita herbata "mówi" smutno: "czemu mnie nie wypiłeś, nie smakowałam ci?" przechodzień "mówi": "no co tam", lub coś w tym stylu Miewam jeszcze od dzieciństwa w głowie taką myśl: "jest takie sysy co się jednocześnie przysysy i odsysy", nie wiem, co to znaczy
  17. Zdolność do miłości nie jest wrodzona, miłość nie jest emocją podstawową. Mózg musi nabyć zdolność do miłości. Nie mogę zgodzić się z tym, że nie ma dziecka, które nie kocha rodziców. Co prawda do 6-go roku życia nie pamiętam prawie nic ze swojego dzieciństwa, ale jak znam ogólnie siebie, to jestem prawie pewien, że nie kochałem rodziców. Ja nawet nie mam zielonego pojęcia, jakie to uczucie kogoś kochać. No jasne, znasz mnie lepiej niż ja siebie i wiesz, że kochałem . Nie wciskaj mi kitu. Dzieci 6 i 7-letnie w większości bardzo chętnie rozrabiają i przeszkadzają, żeby być zauważone. Nie uwierzę, żeby z młodszymi była drastyczna różnica. Odwrotnie, jeśli uda nam się je jakoś zachęcić, to zaczyna to chętnie robić. Zdolność do pomagania się nabywa, a nieróbstwo jest w naturze. Nad dzieckiem, które boi się rodzica/rodziców, łatwiej jest panować. Dziecko, które się nie boi, łatwo może wejść na głowę. Nie planuję dzieci, nie potrzebuje pod dachem osoby, z którą trzeba by było się użerać. Do znacznie późniejszego wieku dziecko może być jak gąbka, w podstawówce dzieci szybko chłoną zachowania rówieśników.
  18. No może i są dzieci, które kochają bezgranicznie, ale jest takich raczej bardzo niewiele. Mogą kochać, ale nie bezgranicznie Np. ja jako dziecko w ogóle nie kochałem rodziców. Chętnie pomagają dzieci nadzwyczaj dojrzałe emocjonalnie w stosunku do swojego wieku, "standardowe" dziecko na 100% nie. "praktykowanie" tak, ale samo pragnienie to już zła natura.
  19. Samo z siebie to dziecko pragnie tylko albo ciągle się lenić i "chować się" przed światem za "mamusią", albo ciągle łamać zasady dorosłych, przeszkadzać im, gnębić dzieci słabsze od siebie.
  20. Jeśli lubi emocjonalną wolność, to nic nie traci.
  21. elo chyba wyznaje jakąś doktrynę narcystyczną: każdy powinien myśleć o sobie, jaki to jest wspaniały i cudowny - a dlaczego jest wspaniały i cudowny? - bo tak i już. Jest w tym zero odniesienia do stanu faktycznego.
  22. Do realizacji z drugą sobą mojej seksualności potrzebny byłby świat o innych prawach nauki.
  23. mark123

    Napoje typu cola

    Może jakieś śladowe ilości kokainy zawiera. Bo np. gdy piwo zawiera mniej niż 0.5% alkoholu to mówi się, że jest bezalkoholowe; to może cola też zawiera jakąś cząstkę procenta kokainy.
  24. U mnie są takie skrajności, nie chodzi jednak o wymiotowanie, ale o brud. Jednocześnie mam awersję do brudu i mysofilię. Nie umiem tego wyjaśnić tak dokładnie. Na moje oko takie skrajności wskazują na jakiś poważny konflikt wewnętrzny.
  25. mark123

    Wkurza mnie:

    Ja nie będę mieć dzieci. Ani nawet faceta. Adoptuję świnkę morską. Zwierzęta są lepsze od ludzi. Mam neurotyczną osobowość. Ja nie będę mieć ani dzieci, ani kobiety ani zwierzęcia, wszystkie istoty działają mi na nerwy.
×