Skocz do zawartości
Nerwica.com

siostrawiatru

Użytkownik
  • Postów

    3 624
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez siostrawiatru

  1. To, że wszyscy czegoś ode mnie chcą (żądają wręcz) i mają w dupie, że dzisiaj okropnie źle się czuję
  2. Ja mam to samo a w domu ryczę czasem całą noc albo dzień. Albo gdy nikt nie patrzy. Nigdy przy ludziach. Nawet na terapii. Mówię o jakichś potwornych rzeczach a nie potrafię się rozpłakać. Dopiero po wyjściu mnie puszcza i idę ze spuszczoną głową i wzrokiem wbitym w chodnik żeby nikt nie widział, że płaczę a jak wejdę do domu to już całkowita masakra. Wtedy to już rozpacz mnie ogarnia i nie mogę przestać.
  3. To, że nie mogę spać i łeb mnie boli
  4. Ryzyko wpisane w poznawanie ludzi. Jeśli nie zaryzykujesz, nie przekonasz się i możesz stracić okazję na zbudowanie lub pogłębienie z kimś relacji. A jeśli ktos nawet nie zrozumie, to ma do tego prawo, jesli tylko wyrazi je w zdrowy sposób. Jeśli natomiast wyśmieje - cóż, nie będzie to miłe, wiem, ale przynajmniej wiesz, że to zupełnie niewłaściwa, niedojrzała osoba z którą już nie musisz niepotrzebnie tracić czas. Czasem po prostu wyznanie przed kims swoich problemów sprawia, że dowiadujemy się, kto naprawdę jest tym za kogo się podaje. Masz rację. Jeśli nie zaryzykuję to nigdy nic się nie zmieni. Nigdy nie zbuduję żadnej normalnej relacji. Czasem są jakieś sytuacje, że ludzie rozmawiają a ja mimo, że mam wiele do powiedzenia to milczę i wszyscy pewnie uważają mnie za jakiegoś beznadziejnego tępaka, który ma siano we łbie. Ja milczę bo z góry zakładam, że wszyscy mnie wyśmieją i odrzucą a przecież ludzie są różni i różnie reagują. A nawet jak ktoś mnie wyśmieje to przecież nie muszę utrzymywać kontaktu z taką osobą i to też o niej źle świadczy. Przynajmniej tak mi się wydaje. -- 23 mar 2015, 06:36 -- Może po prostu zostałaś nauczona, że kłótnie, wyrażanie złości prowadzi do czyjegoś cierpienia? Ja zawsze wolałem zdusić gniew, wtedy czułem, że tylko ja będę cierpieć a komuś innemu się nie "dostanie". Tylko potem właśnie pojawia się to poczucie porażki, że nie wyraziło się swoich emocji, nie powiedziało się, co się myśli. Myślę, że mogłoby Ci pomóc poznanie inteligentnych osób,z którymi czułabyś się bezpiecznie. Wtedy łatwiej wdać się w dyskusję, powiedzieć, że się z czymś nie zgadzasz, że wkurza Cię zachowanie drugiej osoby. Jeśli spotkasz się z dojrzałą reakcją, tzn druga osoba uszanuje Twoje zdanie, zrozumie, że masz prawo czuć to co czujesz, to będziesz chłonąć pozytywne wzorce. Poza tym będziesz uczyć się bronienia własnego zdania, asertywności i wzmocnisz poczucie własnej wartości. Ja nadal tak czuję, że wolę zdusić złość i inne uczucia zresztą też i sama cierpieć niż sprawić cierpienie innej osobie, która może źle się poczuć kiedy wyrażę własne zdanie. Z domu wyniosłam, że złość jest czymś bardzo złym i za gniew idzie się do piekła. Zawsze za wyrażanie złości matka mnie biła i chodziła obrażona całymi dniami. To było straszne. Wiem, że to chore. Teraz jestem dorosła i zupełnie nie radzę sobie z emocjami bo musiałam nauczyć się je ukrywać i tak robię właśnie. Niby wiem, że najlepszym sposobem poradzenia sobie z emocjami jest mówienie o nich. Tyle, że za bardzo nie mam z kim. Nie mam żadnych znajomych i nie wiem jak i gdzie miałabym poznać tych inteligentnych ludzi skoro prawie nie wychodzę z domu. -- 23 mar 2015, 06:44 -- Ryzyko wpisane w poznawanie ludzi. Jeśli nie zaryzykujesz, nie przekonasz się i możesz stracić okazję na zbudowanie lub pogłębienie z kimś relacji. A jeśli ktos nawet nie zrozumie, to ma do tego prawo, jesli tylko wyrazi je w zdrowy sposób. Jeśli natomiast wyśmieje - cóż, nie będzie to miłe, wiem, ale przynajmniej wiesz, że to zupełnie niewłaściwa, niedojrzała osoba z którą już nie musisz niepotrzebnie tracić czas. Czasem po prostu wyznanie przed kims swoich problemów sprawia, że dowiadujemy się, kto naprawdę jest tym za kogo się podaje. Masz rację. Jeśli nie zaryzykuję to nigdy nic się nie zmieni. Nigdy nie zbuduję żadnej normalnej relacji. Czasem są jakieś sytuacje, że ludzie rozmawiają a ja mimo, że mam wiele do powiedzenia to milczę i wszyscy pewnie uważają mnie za jakiegoś beznadziejnego tępaka, który ma siano we łbie. Ja milczę bo z góry zakładam, że wszyscy mnie wyśmieją i odrzucą a przecież ludzie są różni i różnie reagują. A nawet jak ktoś mnie wyśmieje to przecież nie muszę utrzymywać kontaktu z taką osobą i to też o niej źle świadczy. Przynajmniej tak mi się wydaje. -- 23 mar 2015, 06:36 -- Może po prostu zostałaś nauczona, że kłótnie, wyrażanie złości prowadzi do czyjegoś cierpienia? Ja zawsze wolałem zdusić gniew, wtedy czułem, że tylko ja będę cierpieć a komuś innemu się nie "dostanie". Tylko potem właśnie pojawia się to poczucie porażki, że nie wyraziło się swoich emocji, nie powiedziało się, co się myśli. Myślę, że mogłoby Ci pomóc poznanie inteligentnych osób,z którymi czułabyś się bezpiecznie. Wtedy łatwiej wdać się w dyskusję, powiedzieć, że się z czymś nie zgadzasz, że wkurza Cię zachowanie drugiej osoby. Jeśli spotkasz się z dojrzałą reakcją, tzn druga osoba uszanuje Twoje zdanie, zrozumie, że masz prawo czuć to co czujesz, to będziesz chłonąć pozytywne wzorce. Poza tym będziesz uczyć się bronienia własnego zdania, asertywności i wzmocnisz poczucie własnej wartości. Ja nadal tak czuję, że wolę zdusić złość i inne uczucia zresztą też i sama cierpieć niż sprawić cierpienie innej osobie, która może źle się poczuć kiedy wyrażę własne zdanie. Z domu wyniosłam, że złość jest czymś bardzo złym i za gniew idzie się do piekła. Zawsze za wyrażanie złości matka mnie biła i karała jak się tylko dało. Mi nie wolno było czuć cokolwiek bo albo mnie za to biła, albo wyśmiewała inne uczucia. Zawsze zostawałam sama z tym bólem. To było straszne. Teraz wiem, że to było chore. Teraz jestem dorosła i zupełnie nie radzę sobie z emocjami bo musiałam nauczyć się je ukrywać i tak robię właśnie. Niby wiem, że najlepszym sposobem poradzenia sobie z emocjami jest mówienie o nich. Tyle, że za bardzo nie mam z kim. Nie mam żadnych znajomych i nie wiem jak i gdzie miałabym poznać tych inteligentnych ludzi skoro prawie nie wychodzę z domu.
  5. To prawda Dziś też kupiłam kilka fajnych rzeczy:) Tyle, że mam stwierdzony zakupoholizm więc nie wiem czy powinnam się cieszyć
  6. To, że siedzę sama w domu jak zwykle Taka piękna pogoda warto by chociaż na jakiś spacer iść, ale nie mam z kim
  7. Kupiłam cudowną doskonale dopasowaną spódniczkę, która idealnie pasuje do szpilek, które ostatnio kupiłam
  8. siostrawiatru

    Czy masz?

    Mam farby i pędzle bo kiedyś kochałam malować. Robiłam to w każdej wolnej chwili. Czy lubisz chodzić na spacery?
  9. Teraz Cię rozumiem. Prawdę mówiąc to ja też jestem często poirytowana w supermarketach. Dlatego chodzę najczęściej w godzinach, w których jest najmniej ludzi. Nie zawsze się tak da oczywiście. A w kolejkach to rzeczywiście wkurw łapie szczególnie jak jest pięć kas a otwarta jest tylko jedna i cały sznur wściekłych ludzi.
  10. siostrawiatru

    Czy masz?

    Kilka by się znalazło. Masz jakieś buty na bardzo wysokich obcasach?
  11. Nie rzucają się wtedy do Ciebie o to? Czasem mam wrażenie, że wszyscy w supermarketach są wkurwieni.
  12. siostrawiatru

    Czy masz?

    Tak. Czy masz dużo kwiatów w domu?
  13. Storczyk wreszcie wypuścił pęd!! Huraaa. Niedługo będą kwiatuszki
  14. W planie mam przemeblowanie w domu. Mam już zarys jak ma to wyglądać, ale jak wyjdzie kijowo to przemebluję z powrotem
  15. Na masaż pleców bo strasznie bolą i są spięte bardzo
  16. Wstyd się przyznać, ale przez większość dnia spędzonym na szaleństwie zakupowym po powrocie do domu starczyło mi siły tylko na zapiekankę z mikrofali
  17. Możliwe, ale cieszę się z tego bo już więcej kody nie wezmę. Na samą myśl aż mną telepie. Bleee.. Ohydztwo. Przynajmniej z tym mam spokój.
  18. Ludzie, którzy się przepychają, potrącają mnie wózkami i depczą mi buty To wszystko dzieje się w supermarkecie bo tak się śpieszą z zakupami jakby szedł jakiś kataklizm i musieli jak najszybciej zrobić zapasy żeby inni im nie wykupili. Obłęd kurwa.
  19. Kupienie boskich szpilek w panterkę zawiązywanych nad kostką Są śliczne i już nie mogę się doczekać lata żebym mogła je założyć
  20. Zaczynam "Rose madder" Stephena Kinga. Ciekawe czy fajna:)
  21. Masz rację, ale ja zawsze uciekam z podkulonym ogonem kiedy ktoś mnie atakuje, albo krytykuje. Nie chcę się wdawać z nikim w jakieś spory czy kłótnie. Chociaż wiem, że to czasem nieuniknione. Chyba muszę nad tym popracować bo nie da się całe życie uciekać od trudnych sytuacji. Mam wtedy poczucie porażki, że nic nie zrobiłam.
  22. Na kodeinie jechałam ciągami kilkumiesięcznymi, z których prawie nic nie pamiętam. Ponad pół roku jestem czysta. Nie brałam zupełnie nic. Parę dni temu złapał mnie potworny dół, byłam sama w dodatku w poczuciu całkowitej beznadziejności istnienia. Coś mi odwaliło i wzięłam po tak długiej abstynencji 600mg a dawniej brałam ponad 1000mg. Działania żadnego nie odczułam poza potwornym zatruciem. Całą noc nie spałam, kotłowałam się z boku na bok, zimne i gorące poty, wymiotowałam co chwilę, kręciło mi się w głowie, jakieś potworne myśli mnie dręczyły, swędząca wysypka na całym ciele. Myślałam, że oszaleję. Rano nie było lepiej. Nadal wymiotowałam, nie mogłam nic jeść ani pić. Było mi tak słabo, że cały dzień przeleżałam na kanapie. Teraz wiem, że kodeina to cholerne gówno, którego nie ma sensu brać. Ja już na pewno tego nie wezmę. Dobrze mi było jak nie brałam a teraz dostałam nauczkę. Może to i dobrze bo mogłoby mnie kusić czasem.
  23. Mi niestety też. Kotłuje się wszystko we mnie, ale najczęściej nic nie piszę bo boję się, że jak napiszę coś o sobie, wyrażę swoje zdanie to ktoś mnie nie zrozumie, wyśmieje, oleje i odrzuci. Straszliwie się tego boję.
×